11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Strzępki drzwi zostały zabrane. Niestety po dokładnym sprawdzeniu, wymiana futryny była konieczna. Spojrzałam na Arona z uniesioną brwią, zastanawiając się z jaką siłą musiał rozwalić drzwi, tam by wyrwać zawiasy z futryny wraz z częścią ściany. Wilkołak tylko wzruszył ramionami z niepewnym śmiechem. 

No cóż, to już jakiś postęp. Wspólnie zabraliśmy się za sprzątnie bałaganu, jaki powstał przez całe to zamieszanie. Nie miałam nic przeciwko sprzątaniu, naprawdę wolałam żyć w czystym miejscu. Poza tym chwila wysiłku, by wszystko ogarnąć była warta dobrego samopoczucia.

Dlatego też wolałam rozpakować wszystkie swoje rzeczy.

- Chciałabym odzyskać swój laptop i telefon. – powiedziałam, składając swoje koszulki na jedną wysoką wieżę. – I to nie podlega dyskusji, Aron.

- Nie zamierzałem się kłócić. – westchnął. Mężczyzna właśnie robił wymiary dla nowej futryny. – Są w moim gabinecie.

- Dobrze, nie potrzebuję ich teraz, ale pod wieczór chciałabym je mieć z powrotem.

- W porządku. - mruknął.

- Czy mój dom został już sprzedany? – zapytałam, po jakiś czasie.

- Właściwie to nie do końca. – odparł wilkołak. – Tak naprawdę jest teraz w trakcie remontu i mam zamiar go wynająć.

Spojrzałam na niego w szoku.

– Dlaczego więc skłamałeś?

- Gdybym powiedział Ci prawdę chciałabyś tam wrócić. – uśmiechnął się. – A mając świadomość, że nie masz, dokąd pójść zostałaś tutaj.

- Zaczęłabym się kłócić, ale tak do niczego nie dojdziemy. – westchnęłam. – Chciałabym tam pojechać niedługo.

- Zobaczymy.

- No dobrze, idźmy dalej. – powiedziałam, chcąc zmienić temat.

– Jestem podobno twoją bratnią duszą, o co w tym chodzi?

- Dokładnie to o czym myślisz. Jesteśmy sobie przeznaczeni. Bez siebie czujemy pustkę, jakby czegoś nam brakowało. Jesteśmy niekompletni.

- No dobrze. Tak jest z wilkołakami. Co ze zwykłymi ludźmi? Czy oni też mają swoje bratnie dusze?

- Hm, kiedy byłem młodszy, matka opowiadała mi, że każdy ma gdzieś na świecie swoją drugą połówkę. Ale to nam, wilkołakom przypadł wielki zaszczyt odnalezienia osoby nam przeznaczonej. Wśród swoich szybciej możemy ją odnaleźć, bratnie dusze zdarzają się częściej. Dodatkowo zawsze barwa naszych oczu zmienia swój kolor. Możemy nawiązać między sobą kontakt mentalny. Po oznaczeniu i sparowaniu możemy z czasem odczuwać swoje emocje. Kiedy jesteśmy daleko od siebie, zaczynamy tęsknić. – odpowiedział, a ja z jakiegoś powodu wiedziałam, że mówi prawdę.

- Czyli prościej mówiąc, wiesz, że ta osoba jest tą jedyną. Co, jeśli nie zgrywają się charaktery albo coś nie pasuję wam w waszej drugiej połówce. To co wtedy?

- Wtedy staramy się zaakceptować nasz los. Każdy wilkołak już od dziecka uczony jest, że więź mate to jego przeznaczenie i ma iść tym torem. Wie, że to dla niego najlepsza opcja.

- Ale co, gdy ktoś tego jednak nie zaakceptuje? Co, gdy odrzuci tą osobę? Albo, gdy już ta druga osoba ma dajmy na to męża i jest z nim szczęśliwa?

- Na początku stara się przekonać tę osobę do siebie. A gdy nie widzi rezultatów, odpuszcza i akceptuję jej wybór. Jednak wtedy żyje ze świadomością, że został odrzucony. Czuje pustkę.

- Nie może w tej sytuacji znaleźć kogoś innego? Przecież Ty wcześniej też miałeś inną kobietę.

- I nic dobre z tego nie wynikło. – mruknął, bardziej do siebie niż do mnie. Po opowieści Mendy wiedziałam, że jest to raczej temat tabu i ludzie nadal dochodzili do siebie po wyczynach tej całej Stelli, czy jak jej tam było.

– Ale to raczej historia na inną okazję. Na pewno nie będziemy rozmawiać o moich byłych, gdy jesteśmy na etapie porozumienia.

- W porządku. Nie będę naciskać. – odparłam, wzruszając ramionami. A słowo „byłe kobiety" wcale nie utkwiły mi w głowie. Wcale.

- Co u Will' a? Nie widziałam go już od jakiegoś czasu.

- Do wieczora ma lekcje w naszej szkółce. – powiedział Aron. – Niedługo powinien wrócić.

- Czego się tam konkretnie uczą?

- Oprócz podstaw, jak w normalnych szkołach dla dzieci, uczą się też jak kontrolować swoje emocje, by ich druga natura nie wyszła na jaw podczas, gdy są wzburzeni. Nie każdy jednak ma nerwy ze stali i najlepszym zdarza się stracić nad sobą kontrolę. Staramy się jakoś zminimalizować swojego wilka.

- Rozumiem. – uśmiechnęłam się. – Przynajmniej w jakimś małym stopniu. Chyba troszkę czasu minie, gdy się przyzwyczaję do tej całej sytuacji.

- Na pewno. – przytaknął. – Zwykłemu człowiekowi zawsze ciężko przyswoić informacje na temat rzeczy nadnaturalnych.

- Dzięki. – prychnęłam, ze śmiechem.

- Taka prawda. – również się zaśmiał. I musiałam przyznać, że miał naprawdę cudowny śmiech. Czy ja już o tym gdzieś nie wspominałam? Całkiem możliwe.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro