•2.2•
Przetarłam oczy i spojrzałam na pokój. Ani trochę go nie poznawałam.
-Czy ja zawsze po imprezach muszę lądować w czyimś łóżku?-zapytałam samą siebie.
Przestraszyłam się gdy usłyszałam odpowiedź. Przekręciłam się w stronę blondyna, który był rozbawiony całą tą sytuacją.
-Czemu jesteśmy razem w tym samym łóżku?-ziewnęłam.
-Nie pamiętasz?-zapytał.
Pokręciłam przecząco głową. Spojrzałam na siebie i miałam czyjąś koszulke na sobie, a potem na Alexa, który był w samych bokserkach.
-Czy my...?-zapytałam przestraszona.
-My co? Chodzi ci o seks? To nie pamiętasz jak szeptałaś moje imię?-zapytał zdziwiony.
-Co? Japierdole? Serio?-wstałam z łóżka i zaczęłam chodzić po pokoju nie przejmując się, że prawdopodobnie było mi widać bieliznę, bo podkoszulek nie był strasznie długi-zabezpieczyliśmy się chociaż?-zapytałam spanikowana.
Chłopak tylko wybuchł śmiechem na co stanęłam i zmarszczyłam brwi.
-Tylko żartowałem!-powiedział cały czas śmiejąc się.
Otworzyłam szeroko buzie, jak on śmie sobie tak ze mnie żartować. Podeszłam do niego i walnełam go w ramię. Chłopak wstał do pozycji siedzącej.
-Gdybyś widziała swoją minę-zaczął jeszcze bardziej się śmiać.
-Dupek-skomentowałam.
Wzięłam jego buta, który był obok jego łóżka i rzuciłam nim w niego.
-Ej no-wstał i podszedł do mnie-żartowałem tylko.
-To nie było śmieszne-burknęłam. Zabrałam swoje rzeczy z krzesła od biurka i skierowałam się do łazienki. Widząc, że chłopak nadal za mna idzie odwróciłam się z sarkastycznym uśmiechem.
-Na kolanach-powiedziałam poważnie.
-Nie no, serio?-zapytał z rozbawieniem, ale klęknął-o łaskawa pani, czy wybaczysz mi?
-Nie-powiedziałam i odwróciłam się.
Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz. Szybko ubrałam swoje wczorajsze rzeczy. Podeszłam do lustra i rozczesałam włosy. Makijaż miałam zmyty, więc nie wyglądałam tak źle. Umyłam jeszcze zęby, szczoteczką chłopaka i wyszłam otwierając drzwi.
-Pożyczyłam sobie twoją szczoteczkę-powiedziałam i wyminęłam Alexa.
-Dobra-mruknął-no weź, zrobię wszystko co ze chcesz-powiedział na co szeroko się uśmiechnęłam
-Jedziemy do takiej bardzo fajnej kawiarni i ty płacisz.
-Dobra-burknął-poczekaj-powiedział i znikł za drzwiami.
Poczekałam pięć minut i już mogliśmy jechać. Trochę nie czułam się komfortwo w swoich wczorajszych ciuchach, ale nie mogłam narazie wrócić do domu, bo rodzice wyjeżdżali, więc mogłabym nie zdążyć wejść przez okno do pokoju.
Gdy dojechaliśmy do jakiejś kawiarenki, weszliśmy do środka i usiedliśmy na samym końcu w rogu.
Zabrałam kartę i zobaczyłam co jest.
-A więc co zamawiasz?-zapytał mnie chłopak.
-Zawołaj kelnera-powiedziałam nadal przeglądając oferowane jedzenie.
-Co podać?-do stolika podszedł przystojny szatyn.
-Dla mnie-powiedziałam zwracając na siebie uwagę-czekoladowego shake'a, kawę mrożoną z bitą śmietaną, ciasto czekoladowe oraz kawałek tortu karmelowego i-przejechałam jeszcze raz wzrokiem po całej karcie-naleśniki z nutellą, polewą i bitą śmietaną-uśmiechnęłam się.
-Ty to zjesz?-otworzył buzie ze zdziwienia Alex.
-Jak ty płacisz to tak-zaśmiałam się.
-Dla mnie czarną, proszę-powiedział do kelnera, który po kilku sekundach odszedł.
-Cały mój majątek tutaj wydam-westchnął udając załamanego.
-Bardzo mi przykro-zaśmiałam się-trzeba było nie robić sobie ze mnie żartów.
-No musiałem-zaśmiał się.
Zaczęliśmy rozmawiać praktycznie o wszystkim i ani chwilę się nie nudziłam, a co do jedzenia-zjadłam wszystko.
Oby poszło w cycki.
-Chcesz mnie odprowadzić-bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-A mam jakiś wybór?-zaśmiał się.
-W sumie to nie-wzruszyłam ramionami.
-A coś w zamian?-zapytał poruszając zabawnie brwiami.
-Pomyślę nad tym-uśmiechnęłam się.
Zabrałam telefon z małego stoliczka i skierowaliśmy się do wyjścia.
-Proszę-chłopak mnie przepuścił w drzwiach na co posłałam mu szczery uśmiech.
Przez całą drogę się śmialiśmy jak jebnięci i to dosłownie. Raz nawet chłopak tak bardzo się śmiał, że nie zauważył latarni i w nią wszedł.
No proszę was.
-Jesteś debilem-zaśmiałam się gdy chłopak wyszedł na ławkę i zaczął krzyczeć-napewno coś brałeś-stwierdziłam na co chłopak tylko posłał mi niewinny uśmiech.
-A ty debilką-odpyskował.
-A ty lamusem-wystawiłam mu język.
-A ty bambusem-powiedział poruszając zabawnie brwiami.
-A ty ciotą.
-A ty seksiarą.
-Co?
-Co?
Staliśmy już pod domem.
-A więc, do zobaczenia tam kiedyś-uśmiechnęłam się i przytuliłam blondyna.
-Wolałbym buziaka-powiedział udając smutnego.
-Zawsze mogłeś dostać po ryju-mruknęłam.
-Nie zrobiłabyś tego.
-Chcesz się przekonać?-zapytałam sarkastycznie.
Chłopak pokiwał przecząco głową.
-Papa, niziołku-poczochrał mi włosy.
-Jestem wysoka!-krzyknęłam za nim, ale ten tylko uśmiechnął się z politowaniem, przytakując.
Pokazałam mu środkowego palca na co chłopak przesłał mi buziaka. Przewróciłam oczami i weszłam na drzewo przy moim balkonie. Przełożyłam nogę, a potem drugą i już byłam w swoim pokoju.
Poszłam po ciuchy na przebranie i prawie, że pobiegłam do łazienki. Rozebrałam się i w ekspresowym tempie wskoczyłam do wanny.
Nalałam sobie wody i dodałam olejku zapachowego oraz dużo płynu. Na rogu leżała maseczka, więc nałożyłam ją na twarz. Włosy związałam żeby mi nie przeszkadzały. Wyłączyłam wodę i sięgnęłam po telefon w zamiarze przeglądnięcia Social mediów.
Weszłam na snapchata i to co zobaczyłam na story wszystkich uczestniczących w małej imprezce sprawiło, że z moich oczu poleciały łzy ze śmiechu.
Alkohol źle robi z ludźmi.
Obejrzałam wszystko do końca jeszcze raz, odpisałam na kilka wiadomości i odłożyłam telefon na bok.
Dopiero po godzinie wyszłam z wanny. Dokładnie wytarłam ciało i założyłam na siebie szary podkoszulek, który należał do Matta i czarne dresy. Nadal nim pachniał. Pozytywne emocje od razu zostały zastąpione smutkiem, a z moich oczu poleciały łzy.
Szybko się ogarnęłam i wyszłam z pomieszczenia.
Zeszłam na dół gdzie siedział mój tata.
Spojrzał na mnie i posłał mi delikatny uśmiech, który odwzajemniłam.
Nalałam sobie wody do małego kubka w jakieś kwiaty i przysiadłam się do niego.
-W Londynie pełnoletność osiąga się w wieku osiemnastu lat, dlatego wkroczysz do naszej firmy już za niecały rok i...
-Możemy chociaż raz porozmawiać o czymś innym niż o firmie, ocenach i o moich osiągnięciach? Nie możesz zapytać jak tam u mnie? Czy mam już jakiegoś chłopaka, którego mógłbyś nastraszyć, jak to robią zazwyczaj ojcowie-zaśmiałam się-nie możemy pogadać tak jak dawniej?
Staruszek odłożył laptopa na bok i spojrzał na mnie nieco zaskoczony, a potem zrobił się jakiś smutny.
-Masz rację, za bardzo staram się rozwijać firmę i zapominam o tym co najważniejsze. Już jesteś prawie dorosła, a ja nie zauważyłem kiedy to się stało. Tak szybko dorosłaś.
Nic nie odpowiedziałam.
-Co ty na to żebym wziął sobie dzisiaj wolne i spędzili razem dzień?
Na moich ustach pojawił się uśmiech.
-Poszlibyśmy do wesołego miasteczka jak wtedy gdy byłaś mała.
Ochoczo pokiwałam twierdząco głową.
Uwielbiałam wesołe miasteczka. Kilka lat temu byłam w nim przynajmniej raz w tygodniu i zwykle chodziłam z tatą.
-Przebiorę dresy, pomaluje się i możemy iść!-krzyknęłam ucieszona.
Pobiegłam do swojego pokoju biorąc pierwsze lepsze spodnie z brzegu.
Rzuciłam gdzieś na podłogę czarne dresy i na nogi założyłam białe jeansy.
Nałożyłam trochę korektoru pod oczy i go wklepałam po czym pomalowałam rzęsy. Włosy uczesałam i mogłam wychodzić.
Zbiegłam na dół gdzie, już lekko siwy, mój ojciec stał.
Założyłam szare trampki i wyszliśmy z domu, zamykając drzwi na klucz.
Nie mieliśmy daleko, więc poszliśmy na nogach. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Kupiliśmy dwa bilety i nim się obejrzałam siedzieliśmy w pierwszym rzędzie najszybszej kolejki w parku.
-Chyba się trochę boję-szepnął mi na ucho z lekkim zawstydzeniem.
Chwyciłam go za rękę tak jak on to robił gdy się bałam.
-Będę przy tobie-posłałam mu uśmiech.
Najwyraźniej tata pamiętał o tym, bo trochę się wzruszył.
-Gotowi?!-usłyszeliśmy głos z głośników-start!
Wyruszyliśmy z wielką prędkością, a ja zaczęłam krzyczeć jak za każdym razem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro