1. Pacyfika.
Zaniedbana i zmęczona, w końcu pojawiłam się pod drzwiami Tajemniczej Chaty. Wszystko było jak zwykle, choć irracjonalne wrażenie, że jest inaczej, nie mogło mnie opuścić. Coś było nie tak.
Podbiegłam szybko do drzwi i zamaszyście zapukałam. Sekundy wyczekiwania na reakcję, niesamowicie mi się dłużyły. Otworzył mi Gideon. Gideon?! Chłopak był ubrany tak jak zwykle Dipper, w rybaczki i czerwoną bluzkę na krótki rękaw, na głowie miał niebiesko-białą bejsbolówkę z gwiazdą telepatii. Na mój widok uśmiechnął się od ucha do ucha. Potem gdy tylko zobaczył jak wyglądam przeraził się.
- Hej, co ci się stało? Próbowałaś obrabować cukiernię?- zaśmiał się- A może zrobił ci to Dipper? Dorwę go i zabiję!- stwierdził, już bez uśmiechu białowłosy.
- Co? Nie! Dlaczego Dipper miałby być zły? I... co ty tu robisz?- spytałam zdezorientowana.
- Jak to co? Mieszkam!- był zdziwiony.- Nic ci nie jest? Dziwnie się zachowujesz...
- W porządku. Który dzisiaj mamy?- zpytałam od czapy.
- Chyba która godzina...- był lekko zdziwiony.
- Nie, data.
- Czy ty się dobrze czujesz?- spytał dotykając mojego czoła.
- 1 lipca, a co? Co ty tym razem wykombinowałaś? Cofnęłaś się do średniowiecza?
- Co? Nie!
- Wskakuj do środka nie będziesz sterczeć przed drzwiami.- wpuścił mnie do mieszkania. Czułam się dziwnie, wszystko wyglądało jak zwykle w Tajemniczej Chacie, ale ja i tak czułam się dziwnie. Gideon na chwilę zniknął, by po chwili wrócić z jakimiś ubraniami.
- Dobrze, że tak często u mnie przesiadujesz, przyniosłem ci coś na przebranie. Leć do łazienki.- powiedział podając mi ubrania. Na szczęście wiedziałam gdzie znajduje się pomieszczenie i już po chwili myłam głowę. Pięć minut później oglądałam to co przyniósł chłopak. To są jakieś żarty, prawda? Różowa bluzka z fioletowym słonikiem i neonowe zielone spodnie. Do tego brokatowe trampki. Na serio: jakiś żart! Gdy plotłam warkocza usłyszałam dzwonek do drzwi. Kilka minut później wyszłam. Na korytarzu stał wystraszony Gideon i wkurzona...Pacyfika. Dziewczyna miała na sobie kolorową luźną bluzkę na ramiąszka z rysunkiem lamy i razista różowa spudniczka.
- Chyba masz nam coś do wyjaśnienia...- pisnął białowłosy.
- Jak bym sama wiedziała.
- Niech zgadnę. Przysłał cię Gleeful. POWIEDZ!- rozkazała władczo.
- Przecież Gideon stoi obok, o co chodzi?- o co jej chodzi?!
- Przestań! O czym ty mówisz?- spytała zdezorientowana.
- Sama nie wiem...
Dawno mnie nie było, ale jestem! Wiem rozdział beznadziejny, ale dopiero się rozkręcam!Liczę na liczne komentarze i gwiazdki. Poza tym przepraszam za wszystkie błędy, coś nawala i wszystko mam na czerwono
Do następnego,
Smoczek
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro