XXII. Przyłapani

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cóż... ostatnia sytuacja z Riddle'm nieco ją zadziwiła. Nie pomyślałaby, że chłopak zareaguje w jej obronie, raczej spodziewałaby się, że po prostu przejdzie obok ignorując to co robił jej Bentely. Krukonka która ją ostrzegła miała racje, David jedynie udawał miłego a był... po prostu liczył na co innego, czego ona na szczęście mu nie dała i nigdy nie miała zamiaru.

Minęły dwa dni od pamiętnej chwili kiedy to sam Tom Marvolo perfekcja Riddle się nad nią zlitował. Oba te dni nie były przyjemne, miała wrażenie że gryfon przeszywa ją wzrokiem podczas każdego posiłku odbywającego się w wielkiej sali. Przez te dwa dni ona i Riddle się do siebie nie odzywali co było normą u tej dwójki.

Właśnie zmierzała na spotkanie klubu ślimaka o którym powiadomił ją Slughorn. Do uroczystości pozostał zaledwie tydzień a ona nadal nie opanowała legilimencji. Próbowała na innych uczniach, ale za każdym razem czuła strach,, że zrobi krzywdę sobie lub któremuś z nich. Jedynie raz udało się jej wniknąć do czyjegoś umysłu i to na właściwie sekundę. Rozpoznała to po tym, że było to uczucie skoku z wysokości do wody. Niestety była na tyle nieskoncentrowana, że nie udało się jej wyselekcjonować myśli przez co właściwie niczego się nie dowiedziała. W dodatku czuła małe poczucie winy ponieważ osobą na której tego spróbowała była właśnie Bella.

Kiedy weszła do pomieszczenia od razu do jej uszu dotarła muzyka lecąca z gramofonu i rozmowy reszty gości. Slughorn siedział oczywiście u szczytu stołu a po jego prawicy znalazł się Riddle. Ona zajęła swoje dotychczasowe miejsce które znajdowało się obok chłopaka. Siedział tam też Abraxas i Lestrange. Raz spotkała na przyjęciu też Elle która była córką jakiejś sławnej czarownicy. Bella nie przychodziła na spotkania pomimo, że również miała takie prawo. Właściwie to na spotkaniach było najwięcej ślizgonów głównie przez to, że pochodzili z czysto krwistych wpływowych rodzin. Znalazło się również sporo osób z Ravenclaw. Nie działo się zbyt wiele, spotkania miały zadanie czysto integracyjne.

Za każdym razem kiedy Riddle mówił coś do profesora miała ochotę wybuchnąć śmiechem. Nigdy nie spotkała większego lizusa od niego choć mu to wszystko najwyraźniej szło na rękę. Jego plany

Wszyscy rozmawiali i pili herbatę jaśminową jedząc do niej herbatniki. Kiedy nadszedł czas końca, co było przed godziną 21 by piątoklasiści nie mieli problemu z innymi prefektami. Riddle i ona zebrali się ostatni, najwyraźniej chłopak chciał o czymś porozmawiać sam na sam z nauczycielem. Postanowiła wtedy jak najbardziej przedłużać swoje wyjście a Slughorn jak zwykle słodził jak to z nich zgrany zespół.

- Tom idziesz już? Czy dołączysz później? – zapytała ze sztucznym uśmiechem patrząc na drzwi przy okazji pokazując nauczycielowi, że najwyraźniej w planach mieli wrócić we dwójkę choć wcale tak nie było.

- Muszę porozmawiać jeszcze chwilę z profesorem – odparł po czym zwrócił się do mężczyzny – Mam problem z pewnym eliksirem i chciałbym by pan profesor pomógł mi zrozumieć. Jest szansa że pan wytłumaczy mi to teraz? – zapytał ignorując dziewczynę.

- Oh Tom, jestem pewien że dasz sobie radę sam, jesteś zdolny – odparł pobłażliwie więc chłopak podszedł by wziąć swoje rzeczy.

- Zaczekaj na mnie Alexandro. Korytarze szkolne o tej godzinie są niebezpieczne – powiedział głosem który najwyraźniej miał imitować martwienie się o nią, Slughorn jak na zawołanie westchnął teatralnie.

- Oh Tom, aby więcej takich dżentelmenów było jak ty – powiedział nauczyciel wpatrując się nich jak w obrazek a Alexandra czuła, że zaraz zwymiotuje.

- Do widzenia profesorze – odparła dziewczyna przechodząc obok chłopaka który ruszył tuż za nią. Szli przez jakiś czas korytarzem w ciszy jak zwykle zdystansowani. Kiedy zniknęli za rogiem Riddle nagle złapał ją za ramię i przyparł do ściany z mordem w oczach. Jak tylko zobaczyła wyraz jego twarzy wywróciła oczami czekając na to jak znowu się po obrażają a potem będą zachowywać tak jak zawsze.

- Przeszkodziłaś mi – syknął przyciskając ją mocniej.

- Przeszkodziłam? W czym? – zapytała odbijając piłeczkę a chłopak na moment spochmurniał bardziej.

- Nie zgrywaj się Raintgrow – warknął i wtedy usłyszeli kroki. Nie zdążyli nawet od siebie odskoczyć a zza rogu wyszedł Slughorn z towarzyszącym mu Dumbledorem. Oboje zapomnieli o tym, że na tym korytarzu, gdzie doszło do ataku mają patrole nie prefekci a nauczyciele. Alexandra miała ochotę zapaść się pod ziemię i czekała tylko aż Riddle uratuje sprawę. I dowiedziała się jak ją ratuję - owijając swoje ręce wokół jej talii jakby miało to imitować pozycje typową dla par. Zgromiła go wzrokiem ale on już zajęty był słuchaniem nauczycieli i odgrywaniem roli idealnego i najwyraźniej zakochanego po uszy ucznia.

- Oh Tom, Alexandra – zaskoczył się Slughorn a Dumbledore tym czasem zmierzył te dwójkę typowym dla siebie pogodnym i wszystko wiedzącym wzrokiem – Ah ta zakochana młodzież – odparł pobłażliwie do Dumbledora.

- Hmm chyba już powinniście wrócić do pokoju wspólnego – odparł ciepło nauczyciel transmutacji nie spuszczając wzroku z chłopaka.

- Przepraszam profesorze, właśnie wracaliśmy... – zaczął chłopak.

- Ale wpadło mi coś do oka i Tom chciał mi pomóc – próbowała uratować sytuacje Alexandra i poczuła zaciskającą się na niej rękę chłopaka.

Doskonałe wytłumaczenie kretynko – pomyślał

- Oh no dobrze, lećcie już – odparł Slughorn puszczając przy tym oczko dla Riddle'a

Szybkim krokiem zeszli do lochów. Podczas drogi powrotnej milczeli i jedynie przed samym wejściem chłopak postanowił coś powiedzieć.

- Jutro dokończymy tę rozmowę – oznajmił chłodnym tonem po czym wypowiedział hasło do pokoju wspólnego i po chwili byli już w środku. Oboje...

Na kanapach jak zwykle siedziało kilku piąto i siódmoklasistów. Alexandra dopiero po kilku sekundach zrozumiała jak wielki błąd właśnie popełniła. Ona i Riddle, wrócili późnym wieczorem, razem. Zaczęła przeklinać cały dzisiejszy wieczór w myślach kiedy dostrzegła kilka trzecioklasistek które jak cienie śledzą Riddle'a i siedzącą z Nottem Violet która spojrzała na nią podejrzliwie. Trzecioklasistki tym czasem zaczęły mordować ją wzrokiem co akurat zignorowała.

Miała sporo szczęścia że Bella i Elle najwyraźniej były wtedy w dormitorium. Rzuciła Riddle'owi posępne spojrzenie po czym zobaczyła że Violet najwyraźniej chce ją wziąć na słowo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro