Rozdział 1 Rodzina

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

OLA - SPACER [+TEKST]

-Melody-

Przez kilka minut wpatrywałam się w ekran swojego telefonu. To musi być jakiś żart — Pomyślałam, odstawiając urządzenie na biurko. Spojrzałam na stojący z boku zegarek. Dwudziesta dwadzieścia dwa. Czas iść spać. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej swoją żółtą koszulę nocną. Wzięłam jeszcze tylko świeżą bieliznę, po czym poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i przeczesałam dłonią swoje czarne włosy.

***

Kiedy załatwiłam wszystkie czynności związane z wieczorną toaletą, poszłam po telefon i odblokowałam go.

Nieznajomy: Dlaczego mi nie odpisujesz?

Może dlatego, że te SMSy nie są do mnie? Postanowiłam wyjaśnić nadawcy tych wiadomości, że nie są one skierowane do mojej osoby. Westchnęłam. Dlaczego to zawsze ja muszę tłumaczyć innym ich pomyłki? Boże... Proszę tylko by się nie wkurzył.

Ja: Wybacz, ale chyba pomyliłeś numery.

Nie wysiliłam się na żadne dodatkowe znaczki czy słowa. Według mnie, wiadomość była łatwa do zrozumienia i nikt nie powinien się zdenerwować. W chwili kiedy opadłam na materac, na mój telefon przyszedł kolejny SMS. Wydałam z siebie jęk zawiedzenia i zakryłam twarz poduszką. Mimo mojej niechęci chwyciłam za telefon. Na wyświetlaczu widniał napis „Masz jedną nieprzeczytaną wiadomość". Z nadzieją, że w SMS-ie znajdują się słowa przeprosin odblokowałam telefon.

Nieznajomy: To nie żadna pomyłka Melody.

Wytrzeszczyłam oczy. Skąd on zna moje imię? A może to jakiś bandyta, bądź zboczeniec? Nie zastanawiając się dłużej weszłam w opcje tego numeru i zablokowałam go. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Teraz nikt nie będzie mógł mnie niepokoić dziwnymi wiadomościami. Z uśmiechem na ustach położyłam się i w spokoju odpłynęłam do świata snów.

***

O siódmej zadzwonił budzik w telefonie, budząc mnie. Spokojnym ruchem ręki wyłączyłam go i siadając na łóżku — przeciągnęłam się. Kątem oka spojrzałam na włączony wyświetlacz w komórce. Odetchnęłam z ulgą nie widząc żadnych nowym wiadomości. Zamyśliłam się. A może ta osoba, ma jakąś znajomą o takim samym imieniu jak ja? Z resztą, nieważne! Teraz muszę się zacząć szykować do szkoły. Zeszłam z łóżka i pościeliłam łózko swoją turkusową pościelą. Podeszłam do szafy z ubraniami i otworzyłam ją. Jak zwykle, na pierwszym wieszaku wisiały, wcześniej naszykowane przeze mnie, ubrania na dzisiejszy dzień. Wyciągnęłam wieszak z szafy i zlustrowałam wiszący na nim strój wzrokiem. Wisiała na nim zwykła, niczym się nie wyróżniająca, jasnoniebieska sukienka. Spojrzałam jeszcze na okno by upewnić się, że pogoda jest odpowiednia na taki strój. Po sprawdzeniu warunków atmosferycznych weszłam do łazienki i ubrałam na siebie sukienkę. Chwyciłam z dolnej szafki szczotkę i rozczesałam włosy. Postanowiłam, że dziś pozostawię je rozpuszczone. Kiedy zakończyłam ogarnianie się do szkoły, rozejrzałam się. Moja łazienka w porównaniu, do tej którą ma Terani jest składzikiem na miotły. W pomieszczeniu znajdował się prysznic, toaleta i mała umywalka, która z trudem się tu mieściła. Westchnęłam. Moja starsza o rok siostra jest oczkiem w głowie rodziców. Nie wiem czemu, ale od kilku lat nienawidzą mnie. Kiedyś nasza rodzina była bardziej... rodzinna? Teraz mogłaby istnieć beze mnie. Moi rodzice odzywają się do mnie tylko wtedy, kiedy chcą przekazać mi co mam zrobić w ciągu dnia, lub w chwili kiedy chcą mi nałożyć karę. Przetarłam czoło dłonią i otworzyłam drzwi wchodząc do swojego pokoju. Małe pomieszczenie znajdujące się na poddaszu, mimo swojej wielkości, było moim ulubionym miejscem w całym domu. Nie. Na całym świecie. Turkusowe ściany i stare łóżko z jasnego drewna. Dodatkowo w pomieszczeniu było biurko, jedna szafa, szafka nocna i biblioteczka. Wszystkie przedmioty w pokoju były stare i wykonane z tego samego materiału. Z delikatnym uśmiechem na ustach podeszłam do biurka i spojrzałam na plan lekcji, który na nim leżał. Dzisiaj mam sześć lekcji. Moje liceum znajduję się jakieś pięć minut od domu, więc z rana nie mam potrzeby by się śpieszyć. Spakowałam do swojego plecaka potrzebne książki i podeszłam do drzwi. Spojrzałam na pomieszczenie z utęsknieniem.

— Jak ja bym chciała by ten bezsensowny dzień minął...— mruknęłam, schodząc po schodach.

Jak zwykle usłyszałam śmiech Terani i głos rodziców dochodzący z jadalni. Tak jak co dzień weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Nigdy nie jadałam z rodzicami, a posiłki sama muszę sobie przygotowywać, jednak nie przeszkadza mi to. Kiedy ukończyłam swoje śniadanie i spakowałam je, poszłam na ganek. Tam zobaczyłam swoją siostrę. Jej czarne włosy były zaplecione w warkocza, a zielone oczy pobłyskiwały wielkim szczęściem. Ja w odróżnieniu od Terani mam niebieskie oczy.

— O! — krzyknęła. — Patrzcie! Melody co tam siostrzyczko? Jak ci mija dzień? — zapytała słodkim głosem. Ojciec położył na jej ramieniu dłoń.

— Córeczko, nie zwracaj na nią uwagi. — oznajmił, a ja nawet nie zareagowałam.

Ubrałam tylko buty i wyszłam z domu. Na samym początku reagowałam na ich zachowanie, lecz teraz nie obchodzi mnie to. Z naturalnym wyrazem twarzy ruszyłam w kierunku szkoły. Mam tylko nadzieję, że szybko będę mogła wrócić...

CDN

 Moi kochani co sądzicie o rozdziale? Mam nadzieję, że nie jest on jakoś strasznie nudny? Pozdrawiam i do kolejnego moje wampirki! ^^ (Kolejny w poniedziałek)

(Data opublikowania rozdziału: 11.09.16r)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro