Rozdział 13 Sprzeciw

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Koishite Akuma ~ Boys Vampire

— Melody —


— Będziesz miałam tam wszystkie swoje rzeczy — szepnął przegryzając płatek mojego ucha.

Nie... Nie! Nie będę z nim mieszkać. Zaczęłam biec. Uciekać. Słyszałam jak i on rzucił się w pościg. Po chwili usłyszałam dźwięk łamanych kości. Nie minęła chwila, a wielkie cielsko przyszpiliło mnie do betonu. Moja twarz wykrzywiłam się w grymasie bólu, lecz widząc stworzenie pochylające się nade mną, ból odszedł. Pozostało jedynie przerażenie. Nad moją głową znajdował się wilczy pysk. Nawet nie zauważyłam, jak z moich oczu poleciały łzy. Co to za stworzenie? — zapytałam sama siebie. — Przecież wilki nie są tak duże! — przypomniałam sobie. Czarna sierść zwierzęcia i jego obnażone kły wskazywały na to, że jest wściekłe. Z gardła stwora wydobyło się wycie — długie i przerażające. Nagły dźwięk łamanych kości sprawił, że zamknęłam oczy. Przez chwile wydawało mi się, że wiszące nade mną ciało zniknęło, lecz po chwili coś je zastąpiło. Z strachem i zawahaniem otworzyłam oczy. Nade mną znajdował się Crulet. Jednak... Coś się zmieniło w jego wyglądzie. Zamiast swojego stylowego i drogiego garnituru miał na sobie tylko krótkie, czarne spodenki. Podziwiałam przez chwilę jego wyrzeźbioną klatkę piersiową. Czarnowłosy był bardzo dobrze wysportowany, o czym świadczyło zarysowanie w kształcie litery „V". Wydawać by się mogło, że jego klatka piersiowa jest twardsza od jakiegokolwiek kamienia. Zarumieniłam się i z prędkością światła przeniosłam spojrzenie na jego twarz. Czy to możliwe, że to on był tym przerażającym wilkiem? Moje spojrzenie spotkało się z jego. Przeszedł mnie dreszcz, widząc tą wściekłość. Nie odzywałam się, zresztą on też nic nie powiedział. Z upływem czasu z jego twarzy znikała wściekłość. Obok nas pojawił się jeden z zawodników drużyny „Czarnych Wilków". Popatrzyłam na niego z nadzieją. On jednak nie spojrzał na mnie. Podał tylko Nevrze strzykawkę z jakimś płynem. Zaczęłam się szarpać. Co oni chcą mi zrobić?!

— Chciałaś dowodu na istnienie wilkołaków? — zapytał, a ja kiwnęłam nieśmiało głową. — Tak więc go otrzymałaś — oznajmił, wbijając mi w ramie strzykawkę.

Przez chwilę czułam ból, lecz kiedy senność zaczęła ogarniać moje ciało znikł. Chciałam odepchnąć czarnookiego, lecz z każdym moim ruchem siły opuszczały moje ciało. Spojrzałam na twarz czarnowłosego. Był ewidentnie z siebie zadowolony.

— Nidy nie uda ci się ode mnie uciec... — wyszeptał, a mnie pochłonęła ciemność.

***

— Gdzie ja jestem? — zapytałam przebudzając się.

Miałam nadzieję, że był to tylko zły sen. Jednak kiedy tylko otworzyłam oczy ujrzałam jego twarz. Leżałam na jego kolanach, więc od razu usiadłam obok. Byliśmy w pędzącym samochodzie — innym niż ten, którym przyjechał to szkoły. Zaczęłam rozglądać się nerwowo po otoczeniu. Byliśmy w środku jakiegoś lasu. Zaczęłam panikować. A co jeśli zgwałci mnie i zabiję?! — W moich myślach pojawiały się co raz to straszniejsze scenariusze. Z zamyślenia wyrwała mnie dłoń mężczyzny, którą gładził mój policzek.

— Nie zgwałcę cię, ani nie zabiję — oświadczył z żalem. — Jesteś moją duszą. Sercem, które biję tylko dla ciebie. Jeśli ty zginiesz stanę się potworem.

Ton głosu, którego użył sprawił, że w mojej głowie pojawiło się ziarenko nadziei. Może mnie wypuści?

— Nie, nie wypuszczę cię — warknął. Spojrzałam na niego z strachem. — Jesteś Luną mojego stada i nigdy nie pozwolę ci odejść! — krzyknął.

Odsunęłam się od niego. Byłam zdeterminowana by pokazać mu, że w cale nie jestem jego. Nevra chciał się do mnie przysunąć, lecz ja oddzieliłam nas moją dłonią. Mężczyzna zacisnął pięści. Wiedziałam, że zdenerwowałam go swoim zachowaniem, lecz nie mam zamiaru być jego niewolnicą!

— Nie jestem twoja... — szepnęłam. — Nie jestem i nigdy nie będę! — krzyknęłam naciskając klamkę w drzwiach. Odetchnęłam z ulgą, kiedy okazało się że są otwarte. Nie zważając na to, że mogę się zabić wyskoczyłam z pędzącego samochodu. Kiedy moje ciało zderzyło się z ziemią, poczułam ból. Przeturlałam się parę razy po mokrej od deszczu ziemi, po czym wstałam i zaczęłam biec. Wiedziałam, że jest szybszy ode mnie. Mimo to musiałam spróbować. Biegłam nie więcej jak minutę, a usłyszałam jak samochód, którym jeszcze przed chwilą jechałam zatrzymuję się. Powietrze przeciął ryk. Wiedziałam kto jest jego właścicielem.

— Uciekaj! — krzyknął. — Lecz jak tylko cię złapie, zapłacisz za to, że chciałaś mnie zostawić. — Jego głos odbijał się echem. Ja jednak się nie zatrzymałam. Nigdy nie będę jego.

n��=Lci\

CDN

No więc kolejny rozdział już jest! Mam nadzieję, że się wam on podoba? Nasza Melody postanowiła pokazać swoje pazurki, lecz o jakiej karze mówił Alfa? Czy nasza czarnowłosa nie pożałuję swojej decyzji? Kolejny w poniedziałek, bądź na weekendzie. :)

(Data opublikowania tego rozdziału to: 12.10.16r) 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro