Pomogę Ci ale musisz dać sobie pomuc

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tony nie zważając na Natashę która z szokiem wpatrywała się w drżące dłonie ruszył do przodu.

Zbroja opatuliła go całego a on poleciał za chłopcem.

Przemierzał właśnie któraś z uliczek gdy dennego uszu dotarł cichy oddech. Niespokojny jakby był oznaka strachu. Pomału odwrócił głowę w bok dostrzegając niska postać w czarnej bluzie schowana za śmietnikiem.

Peter.

Tony westchnął dostrzegając przerażenie chłopca. Zbroja schowała się do jego zegarka a on ruszył w kierunku chłopca.

-Nat nie zrobi ci krzywdy - powiedział spoglądając na nastolatka.

Miał wielką ochotę by przytulić go i pogłaskać po plecach w uspokajającym geście.

A było to strasznie irracjonalne. W końcu Petera nie znał długo. A jednak czuł że musi mu pomuc. Dlaczego ten dzieciak tak na niego działał?

Westchnął ponownie i podszedł trochę bliżej.

-Slyszalem że twoja ciocia nie żyje.

Chłopczyk podniusł na niego wzrok i lekko kiwnął głową.

-Masz jakaś inną rodzinę?

-Nie.

Tony podszedł jeszcze bliżej i poklepał chłopca po ramieniu.

-Pomogę ci ale musisz dać sobie pomuc.

-A Czarna Wdowa?

-Nie zrobi ci krzywdy, obiecuje.

*****
-Co to za dzieciak? - spytał Clint kiedy razem z Peterem weszli do kuchni Avengers.

-To jest Peter - na dźwięk sowiego imienia nastolatek skulił się lekko.

Clint zmarszczył brwi w konsternacji spoglądając na Tonego jakby nie rozumiał.

Więc Tony śpieszył z wyjaśnieniem.

-Przecierz z nim pisałeś idioto.

-Peter - Clint rozłożył ręce do uścisku czekając aż chłopak do niego podejdzie.

Ten jednak dalej chował się za Tony.

No to ten...
Macie drugi dziśaj już rozdział :D

Podoba się?

Mam nadzieje że tak.
To tyle na razie.
Miłego dzionka,
LitteAilaEvans

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro