Strata ojca

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeśli nie skumales że żartu i nie przeczytałeś poprzedniego rozdziału myśląc że to notka to radzę do niego wrucić heh

Dedykacją dla (wiem zdziwię wszystkich) niepowtarzalnej oli_ciesielska *oklaski w tle*

No to już nie przedłużam i życzę miłego czytanka❤️

Kolins nie rozumiał dlaczego jego tata ostatnio nie zwracał na niego uwagi.

Cały czas coś planował, Szpetal do samego siebie i przede wszystkim milczał. Jakby Kolinsa nigdy nie było.

Nie odpowiedział nawet w tedy kiedy Kolins z oczami pełnymi łez spowodowanych głęboka flustracją spytał go czy mu w ogóle na nim zależy.

Dziewiętnastolatek zrozumiał jak czuli się Chris oraz Tom i zrobiło mu się głupio.

Był idiota wierząc że tacie naprawdę zależy na nim a nie na jego mocach.

Przecierz to oczywiste że oprócz bycia żywym lustrem gdy chciał Kolins był nikim.

Dlacz go kiedyś w ogóle wierzył że było inaczej?

Och to proste! Tata zawsze zapewniał że go kocha.

Mówił że to nie o moce chodzi.

Ale najwyraźniej kłamał.

Westchnął przeciągle kiedy do głowy wpadł mu pewien pomysł.

Wstał z fotela który aktualnie zajmował i pomału ruszył w kierunku pokoju ojca.

Wszedł do środka.

Korneliusz Halverk nie zwrucił na niego uwagi ale Kolins się tym nie przejął.

Skupił się najbardziej jak umiał wpatrując się w ojca i pozwalając by jego ciało zadziałało jak żywe lustro.

Kosmyki włosów nieco mu się skrucily, rysy twarzy wyostrzyły, a niebieskie tęczówki stały się nieco ciemniejsze.

Wyglądał teraz jak swój ojciec.

Wyszedł z pomieszczenia kierując się od razu w stronę jednego z pomieszczenia służby.

Wszedł tam pomału od razu dostrzegając majstrującego w koncie Josepha Karminktona.

To jego szukał.

Podszedł nieco bliżej starając się naśladować pewne kroki ojca.

Przystanął przy blacie i włożył ręce do kieszeni.

-Josephie? - jego głos brzmiał dziwnie nienaturalnie był bowiem dużo niższy. Mówił teraz głosem swojego ojca - Czy pamiętasz może jak nazwywalo się ojciec Toma?

Naukowiec uniusł wzrok.

-Stephen Strange - odparł szybko i powrócił do majsterkowania.

Kolins odwrucił się na pięcie i poszedł w kierunku drzwi szybkim krokiem.

Nie obchodziło go że nie wygląda teraz jak ojciec. Miał swoje informacje to wszystko czego chciał.

Kiedy stanął na korytarzu powrócil do swojego wyglądu.

Pokręcił głową jakby strzelając z siebie niewidzialny pyłek i ruszył w kierunku pokoi dla więźniów.

Nie miał zamiaru wcześniej tego robić... Co to to nie!

Ale nie chciał pozwolić ojcu zabić dwójki osób w pomieszczeniu kiedy jeden z nich był ojcem jego brata.

Kolins już stracił ojca, nie fizycznie ale psychicznie na pewno.

I nie miał zamiaru pozwolić by Tom stracił także swojego.

Wiem wiem odrobinę zagmatwałam...

No ale no tak już mój urok.

Dwa razy dłuższy rozdział niż zwykle więc no😅

A tak w ogóle to co sądzicie o mocy Kolinsa? Mi się strasznie podoba heh

No i jak się rozdzialik podoba?

Mam nadzieję że spoko.

Miłego wieczorku,
LitteAilaEvans

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro