OVA: "Potulna Aya"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Hej! -mruknęłam z niezadowoleniem, przewracając się na drugi bok- Młoda! Wstawaj, bo się spóźnisz!

Izumi zerwała ze mnie kołdrę, dosłownie zrzucając mnie z łóżka. Spotkanie z ziemią zupełnie mnie rozbudziło. Spojrzałam na nią gniewnie, wystawiają w górę środkowy palec.

-Gdzie się niby spóźnię? Przecież mam kur... -przerwałam, czując jej gniewne spojrzenie. Ostatnim razem, gdy przeklęłam, zrobiła mi jagodziankę z jedną kulką pieprzu. Niby nic takiego, ale przegryzienie tego nie należy do najprzyjemniejszych- No wolne mam.

Brunetka przewróciła oczami, wychodząc z mojego pokoju. Nie uzyskałam odpowiedzi, więc posłusznie potuptałam za nią.

-To ty obiecałaś sąsiadce, że zabierzesz jej malucha na kurs malowania piaskiem. -przypomniała, podsuwając mi talerz z goframi- Zaraz wychodzę, więc zabie... -jej wypowiedź przerwał dzwonek do drzwi. Chociaż może nie sam dzwonek był przyczyną, a to kto znajduje się po drugiej stronie. Sądząc po tym jak się zerwała, zapewne Shoto nas odwiedza- Poczekaj jeszcze chwilkę! Tylko się przebiorę!

Krzyknęła, przebiegając przez salon, zamykając się w pokoju. Ona idzie na randkę z ciachem, a ja zabiorę jakiegoś kaszojada na kurs lepienia zamków... Kiedy niby obiecałam coś takiego i której sąsiadce? Chwila! Czy to nie jest brat tego przystojniaka, który wprowadził się w zeszłym miesiącu!? Ciekawe czy też pójdzie? No tak... Skoro mały nie miał z kim iść, pewnie jest zajęty.

-Cześć. -duża dłoń chłopaka znalazła się na mojej głowie. Spojrzałam na niego, uśmiechając się nieznacznie. Lubię go, ale czuję się dziwnie, gdy stara się być... Dobrym bratem? To trochę niepokojące- Proszę. Kupiłem ci kawę. Izumi mówiła, że lubisz karmelowe latte.

Westchnęłam, przyjmując plastikowy kubek. Wziął moją ulubioną kawę i naprawdę cieszę się, że mogę rozpocząć dzień od jej wypicia, ale to coraz dziwniejsze.

-Ej... Dlaczego zawsze jak tu przychodzi, przynosisz coś mi i mojej siostrze? -spytałam, unosząc jedną brew- To miłe i serio to doceniam, ale wiesz... Jesteś jej chłopakiem, a nie kurierem. Nie masz w sobie trochę męskiej dumy, by powiedzieć jej, że ma sam kupić sobie kawusie? Robisz z niej...

Przerwałam, gdy coś uderzyło mnie w tył głowy. Okazało się, że Izumi skończyła się przebierać i chyba słyszała moją wypowiedź. Widać, że nie przypadła jej do gustu.

-Nie obrabiaj mi dupy za plecami. -warknęła, wytykając mnie palcem, ale po chwili jej mina spoważniała- Ale coś może w tym być skarbie. To naprawdę słodkie, że zawsze przynosisz mi coś dobrego, ale nie musisz robić tego cały czas.

Cmoknęła go w policzek, ale po krótkiej chwili przeszli do bardziej... Namiętnej scenki.

-Fuj! Halo ja dalej tu jestem! Nie powinniście gdzieś...

-Utkaj się! -znowu mi przerwała- Już idziemy...

Burknęła, łapiąc ramię Todorokiego i ciągnąć go w stronę przedpokoju.

-No w końcu, ty dwunogi szczurze...

-Aya!

Ups! Chyba mnie usłyszała! Zaśmiałam się pod nosem, patrząc w stronę schodów. Na piętrze zapewne smacznie śpi sobie pies... Czuję lekki przeciąg, więc Izumi musiał zostawić otwarte drzwi balkonowe. Noir to dziwny zwierzak... Energiczny i przyjacielski, ale gdy zamykają się drzwi domu, woli zalec na balkonie i godzinami gapi się w niebo. Ten pies wygląda jakby miał rozminę stulecia! Czasami wydaje mi się, że jest mądrzejszy niż powinien! Och? W sumie jaki pan taki zwierz...

-O której wrócisz!?

Krzyknęłam, podnosząc tyłek z krzesła. Brunetka stała w otwartych drzwiach, patrząc na Shoto z obojętna miną.

-W sumie nie wiem czy wrócę na noc. Jedziemy do domu Tedyego i wszystko zależy od tego jak długo wytrzyma...

Chłopak utrzymał chłodną postawę, ale to całkiem zabawne w porównaniu do historii Izumi. Podobno ostatnim razem, gdy zamówili sobie sobe i jego ojciec wrócił do domu, zaczął rozmowę z Izumi od pytania: "Dasz mi silne wnuki?". Pytanie chore i na szczęście jego dzieci, czyli rodzeństwo Todosa, których imion za cholerę nie pamiętam, od razu wytłumaczyli ojcu, że jest chamem. Izumi jednak zarzekała się, że nigdy nie czuła się tak dziwnie. Siedziała na przeciwko ojca swojego chłopak, otoczona jego rodziną, którą "agresywnie siorbała, obdarzając go chłodnym wzrokiem". Beka w chuj...

-Bawcie się dobrze.

Poruszyłam znacząco brwiami, ale na tej dwójce nie zrobiło to wrażenia. Trochę szkoda, bo chciałabym ich zawstydzić, ale jednak trochę są już razem. Za niedługo ukończą szkołę i jestem pewna, że myślą o poważniejszych krokach... To oczywiste, że za zamkniętymi drzwiami moja świętobliwa siostra, robi różne rzeczy, by go zatrzymać. Bo serio nie wierzę, że taki facet jak Shoto, byłby z nią przez wdzięk i intelekt, których nie ma.

-A ty nie baw się zbyt dobrze. -upomniała, nawiązując do ostatniej domówki, którą urządziłam pod jej nieobecność- I jak chcesz palić to na dworze. I na Boga używaj popielniczki!

Przewróciłam oczami, wypychając ja za drzwi.

-Zajmij się moim małym pieseczkiem i  nie sprawiają problemów. -pisnęłam, parodiując jej głos- Wiem! Idź już!

I tak zaproszę kilka koleżanek na zakrapiany wieczór filmowy, ale ona nie musi o tym wiedzieć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro