#7
- Niemożliwe...- te słowa padły równocześnie z ust Braci.
Zawarczałam niczym wściekłe zwierze. Odsunęli się ode mnie o kilka kroków do tyłu. Gogle rozsunęły się ukazując moje optyki w kolorze mrocznego energonu.
Swoją mocą odbudowałam ich ostrza i oddałam właścicielom.
- Wynosić się już !- mój głos był zmodyfikowany przez osłonkę.- Albo zakończcie tą bezsensowną wojnę !
Megatron się szybko wycofał z ocalałymi Vehiconami do mostu ziemnego, a Optimus nie był zadowolony.
- Mogę wiedzieć co tu robisz Galaxy ?- słychać w jego głosie smutek i rozczarowanie, mimo nie ukazywania na twarzy emocji.
- Musiałam interweniować...- starałam się uniknąć rozmowy.
- Mogło coś ci się stać, Gal...- martwi się jak miło.
-Ale nie jest, to nie ja padłam jak insekticon na Kaońskiej arenie, kiedy pokonała go 13 milionowa femme !- oburzyłam się.
- Miałaś do tego nie wracać.....- czekaj czy Prime się niebieści ? Jak słodko.
- Oj Optimusie nie ładnie, nie ładnie i ty masz przykład dawać innym ?- uśmiecham się chytrze.
- GalaxyLight w tej chwili wracamy do bazy.-powiedział groźnym tonem.
- Zmieniłeś się i to wcale na lepsze....- mówie cicho i przechodzi przez most do bazy.
-Galaxy czy coś się stało ?- zapytał medyk poczym mnie zeskanował.
-Masz coś na złamaną iskre ?- spojrzał na mnie smutno.
-Optimus prawda ?- spytał cicho widząc jak lider przechodzi przez most.
- Tak... Zmienił się... Już nie jest tym Orionem ktorego znałam... On nigdy by nie podniósł na mnie głosu...- wzdycham cicho i zmienial się w swój ludzki odpowiednik zwany holoformą.
- Niesamowite....- powiedział cicho medyk widząc moja holoforme w zajebistych dla mnie ciuchach.
Moje długie do zgięć kolan galaktyczne włosy spiełam z tyłu w takie jakby serduszko.
Zła na siebie i Optimusa połorzyłam się na kanapie. Ludzi nie było więc musiałam zadawalać się ciszą póki można. Patrzyłam w sufit, zamknęłam oczy i słuchałam jak boty chodzą po bazie. Otworzyłam znów oczy i dostałam palpitacji iskry. Nad moja głową widziałam optyki Optimusa. Wyrażały wszystko. Ból, tęsknotę i smutek.
Wstalam z kanapy i przytuliłam się do jego ciepłej, lekko chropowatej dłoni. Głaskał mnie lekko kciukiem po głowie. Wziął mbie na dłoń i zaczął gdzieś iść. Nie widziałam gdzie, ale wiem że chciał przeprosić. Widać, że moje słowa poruszyły go. Odstawił mnie na koię, a ja się zmieniam w botkę. Położył się obok mnie siedzącej. Czułam się jak wtedy.
// Wspomnienie //
Siedziałam na koi i czytałam książkę. Usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili wszedł smutny Orion. Widziałam na jego policzku świerzą ranę. Nie była jakaś głęboka, ale widziałam jak sprawia mu ból.
- Ori co się stało ?- zapytałam, gdy usiadł na koi.
- To nic, Gal...-powiedział cicho.
- Znów się biliście...- przejechałam kciukiem po ranie, a ta zniknęła.- Zaczynam się martwić...
- Nie masz o co Gal...-polożył się na mojej koi.
- No dobrze...- wzdycham.
// Koniec wspomnienia //
~ShadowWolfLuna
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro