Hulk

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Natalia...
Obudziły mnie jakieś krzyki oraz trzask drzwiami. Od razu się podniosłam i podeszłam do framugi. Drzwi miałam otwarte, więc słyszałam oraz widziałam co się dzieje. Dostrzegłam moją mamę jak szła wściekła do salonu. Z łazienki usłyszałam cichy płacz zapewne należący do mamy Eweliny. Pobiegłam przejęta do drugiej mamy nie wiedząc co się tam stało. Wleciałam do środka jak poparzona i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Mama siedziała w wannie i się myła jednocześnie płacząc przy tym.
- Mamo co się stało? - zapytałam podchodząc bliżej
- Nic córeczko - uśmiechnęła się pod nosem
- Przecież widzę, że płakałaś. Pokłóciliście się z mamą?
- Trochę
- Nie wydaje mi się - pokręciłam głową
- Czasami ludzie się kłócą mała i nie raz płaczą przez to, ale to chwilowe
- Pogadam z mamą o tym
- Nie ma takiej potrzeby. To są sprawy dorosłych i między nami ty się nie mieszaj tym bardziej, że Wera jest zdenerwowana
- Mamo, ale ja nie chcę, żebyście się kłóciły a potem płakały przez to
- Domyślam się, ale cóż najwidoczniej nie umiemy już się dogadać jak kiedyś - wzruszyła ramionami
- Może po prostu nie chcecie się dogadać albo nie staracie o to
- Możliwe. A teraz przepraszam cię, ale chcę wyjść z wanny i się ubrać - wstała
- Okey to pójdę do mamy - obróciłam się do wyjścia
- Tylko proszę nie pytaj jej o kłótnie ani nic z tych rzeczy
- Dobrze. Kocham cię
- Ja ciebie też córcia
Uśmiechnęłam się i wyszłam z łazienki. Martwię się, że znowu zerwą ze sobą i będziemy oddzielnie kolejny raz. Chcę, żeby moja rodzina była w komplecie już zawsze, bo nie przeżyje tym razem rozłąki. Kocham obie mamy i nie wyobrażam sobie żyć bez którejkolwiek.
Weszłam do kuchni, w której moja mama robiła coś jeść i wyzywała pod nosem. Widać było, że jest zła oraz ją nosi aż bałam się podejść bliżej. Usiadłam przy wyspie kuchennej i przyglądałam się kobiecie. Mama zaczęła chodzić nerwowo po pomieszczeniu. W pewnym momencie kopnęła w szafkę przez co podskoczyłam na taborecie. Nie mam pojęcia czym mama Ewelina ją zdenerwowała, ale chyba to było coś poważnego. Chociaż nie chce mi się w to wierzyć, bo druga mama nie jest kłótliwa a raczej wrażliwa. Może mają gorszy dzień albo coś?
- Mamo?
- Co? - warknęła
- Przytulisz mnie?
- Nie możesz iść do Eweliny? Jestem teraz zajęta - odpowiedziała nie patrząc na mnie
- Jest nadal w łazience
- Ile można? Dawno powinna wyjść
- Płaczę wciąż przez ciebie
- Przeze mnie? A to dobre - zaśmiała się
- Pokłóciłyście się choć nie wiem o co to mi przykro, bo nie, żebyście znowu się rozstały - westchnęłam
- W każdej relacji są kłótnie młoda i tego się nie uniknie - obróciła się do mnie z nożem
- Wiem, ale i tak tego nie chcę
- Spoko. Nie martw się to nie nastąpi drugi raz, raczej
- Obiecujesz?
- Ta, niech będzie, że obiecuję - odpowiedziała jeżdżąc dłonią po ostrzu
- Przytulisz mnie?
- No chodź - odłożyła nóż
Podeszłam do niej i się w nią wtuliłam a mama mnie objęła. Czułam, że zrobiła to niechętnie, bo uścisk był lekki oraz byle jaki. Chyba ma zły dzień albo zwyczajnie mnie nie chce ani nie kocha. Odsunęłam się od niej i spuściłam głowę na dół. Nie zareagowała na to tylko gdzieś poszła. Czuję się zbędna tutaj, bo Ewelina tylko chodzi smutna albo się klei do mojej mamy, a ona znowu jest zła bądź jej nie ma, jak jest to mnie odpycha od siebie i woli swoją dziewczynę. Nie wiem czemu myślałam, że będzie jak dawniej. Moja ukochana mamusia bardzo się zmieniła i już nie jest taka jak kiedyś. Nie wiem czemu taka jest, ale to już nie jest ta sama osoba, którą tak mocno kochałam i podziwiałam. Oparłam się o szafkę po czym rozpłakałam.
- Córciu co się stało? - zapytała druga mamo
- Bo mama już mnie nie kocha - wyszlochałam
- O czym ty mówisz kochanie?
- Prawdę. Ona mnie nie chcę, odpycha tylko i no nie kocha
- Natalka mama na pewno bardzo cię kocha tylko dzisiaj ma jakiś zły dzień wiesz? Może to przez gorszą pogodę na dworze humor jej się zepsuł - objęła mnie czule
- Tak sądzisz? - spojrzałam na nią
- Tak córciu. Czasami tak jest, że się ma gorszy dzień i się wkurza na wszystko i wszystkich
- I tak mi się wydaję, że wam przeszkadzam a mama mnie nie chce
- Natiś słonko to nie prawda. Obie cię bardzo kochany i jesteś dla nas ważna
- No nie, następna ryczy - skomentowała moja mama
- Chodź lepiej ją pociesz a nie krytykujesz, bo płaczę przez ciebie
- Co znowu zrobiłam nie tak?
- Nasza córka uważa, że jej nie kochasz i nie chcesz
- Oj jejku. Przecież to nie prawda. Kocham małą, ale dzisiaj mam zły dzień i wolę być sama
- Ale przytulić ją możesz zwyczajnie
- Tuliłam chwilę temu. Ile można? - westchnęła
- Tyle ile dziecko potrzebuję
- Ewelina daj mi dzisiaj spokój
- Eh znowu jesteś zimna dla nas
- Zrozum do cholery jasnej, że nie mam nastroju i ochoty na takie pierdoły - podniosła głos
- Daj spokój mamo. Już mi lepiej - wtrąciłam się w końcu
- Dobrze to idź do swojego pokoju a ja sobie pogadam z Werą - poprosiła
- Dobrze - pocałowałam ją w policzek
Ewelina mnie puściła a ja udałam się do swojego pokoju. Wolałabym być przy tej rozmowie, ale nie chciałam się sprzeciwić by na mnie krzyczano. Zostawiałam uchylone drzwi, więc będę słyszeć o czym mówią.

Ewelina...
- Ja rozumiem, że możesz mnie traktować oschle, ale nie naszą córkę?
- Musisz to drążyć dzisiaj? Nie możesz jutro? - przewróciła oczami
- Nie kochanie, bo ranisz małą dzisiaj
- Kurwa mać nie dociera do ciebie, że mam zły humor? Że czuję jak atak się zbliża?! - warknęła
- Zawsze będziesz się tym zasłaniać? - założyłam ręce na piersi
- Nie denerwuj mnie, bo zaraz oberwiesz - podniosła pięść
- No dawaj uderz mnie, śmiało
Zamachnęła się przez co się skuliłam i przymknęłam oczy. Narzeczona jednak walnęła koło mojej głowy w ścianę zamiast we mnie. Otworzyłam szerzej oczy by na nią spojrzeć. Zobaczyłam jak dyszy a na jej twarzy maluję się złość i agresja.
Muszę ją uspokoić, bo nie mogę dopuścić by przestraszyła naszą córkę. Jeśli bijąc mnie ona opanuje atak to się na to pisze. Zrobię wszystko, żeby jej ulżeć i nasza rodzina się znowu nie rozpadła. Może jak ją sprowokuje to mnie uderzy z całej siły i atak przejdzie?
Już miałam działać gdy zauważyłam kątem oka, że Natalia nam się przygląda. Wtedy zmieniłam taktykę na inną by mała nie znienawidziła matki.
Położyłam bardzo ostrożnie dłoń na policzku Wery a ona mnie obserwowała w ciszy. Stanęłam na palcach by być nieco wyższa i ją pocałowałam. Narzeczona mocno mnie objęła jedną ręką co mnie przestraszyło i od razu się spiełam. Bałam się, że chce mnie udusić albo coś mi w środku połamać. Kobieta jednak wzięła mnie na ręce i zaczęła całować, a ja wszystko odwzajemniałam. Myślę, że to może się stać sposobem na uspokojenie jej. Po chwili odsunęłyśmy się od siebie i uśmiechnęłyśmy się. Widziałam, że wyraz jej twarzy jest już spokojniejszy co znaczyło, że atak odpuścił. Wtuliłam twarz w jej szyję, a ona mnie docisnęła do siebie i pocałowała w policzek.
- Mogę też się przytulić? - zapytała cicho Natala
- Tak chodź - zgodziła się Wera
Zaraz zobaczyłam jak mała wtula się w bok mojej ukochanej co było bardzo urocze. Uwielbiam takie chwile gdy wszystkie jesteśmy razem i cieszymy się po prostu sobą.
- Moje księżniczki - powiedziała opierając głowę o moją
- Twoje kochanie
- A mama nasz rycerz - skomentowała córka
- Haha tak - przyznałam jej rację
- Mogę być i rycerzem. Ważne, że wasza
_______________________________________

Ktoś zgadnie skąd taki tytuł rozdziału?
Mam nadzieję, że nie przeszkadza wam, że piszę z kilku punktów widzenia 🙈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro