Z zimną krwią

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ewelina...
Chwilę temu moja narzeczona usnęła zmęczona po krótkich pieszczotach. Chciałam dłużej, ale uznała, że Natala ją wykończyła gdy bawiły się w berka. Chociaż dobre i tyle skorzystać z czułości. Mam wrażenie, że Wera nie chce się do mnie zbliżyć. Bądź znowu mnie zdradza z tą całą Justyną. Czuję, że ciągle jest nie szczera wobec mnie. Na dodatek okłamała nas w sprawie swojej pracy. Jak tak w ogóle mogła?! Ja rozumiem, że córce może powiedzieć co innego, ale mi? Ona może na mnie polegać choć od razu bym jej odradzała takiej fuchy. Jednak mogła mi się przyznać, a nie ukrywać.
Przecież dobrze wie, że ma zapewnioną u mnie w bandzie robotę. Nie rozumiem dlaczego nie chce jej przyjąć. Może boi się być jakby na moim utrzymaniu? W końcu pieniądze by dostawała ode mnie. Tam zarabia sama na siebie, a nie z moją pomocą.
Wróciłam myślami do rozmowy z siostrą której kompletnie się nie spodziewałam. Uparcie szukała haczyka na moją narzeczoną i go znalazła. Kolejny raz chciała, żebym przejrzała na oczy, ale ja sama nie do końca wiem co robić w tej sprawie.
Przypomniało mi się jak po tej rozmowie się poczułam i mimowolnie poleciało mi kilka łez. Mam wrażenie jakby ta informacja jeszcze do mnie nie dotarła, a całe spotkanie z Olą to jedna wielka fikcja.
Pamiętam jak potem próbowałam ułożyć sobie w głowie to wszystko idąc w kierunku domu. Zupełnie nie zwracałam uwagi na samochody i mijających mnie ludzi.
Jedyne co przychodziło mi do głowy to usiąść w parku i płakać, bo co innego mogłam zrobić? Iść do domu i udawać, że nic nie wiem? Albo może zrobić wielką awanturę przy dziecku?
Boże te pytania mnie wykończą czemu nie ma wypisanych na nie odpowiedzi?
Poszłam jednak usiąść w parku posłuchać muzyki i się uspokoić.
Kiedy zakładałam słuchawki leciała akurat piosenka w radio. Zawsze mi się odpala samoistnie gdy podłączam kabel od tzn. wyciszacza myśli. To chyba jakiś błąd albo nie wiem co.
Nie kojarzyłam wykonawcy utworu, ale usłyszałam coś co dało mi do myślenia leciało, jakoś tak:
A gdyby tak, oszukać czas,
udawać, że nie dotknie nas.
Na życie znaleźć nowy plan,
w którym zaczniesz znów się śmiać.
I wtedy pomyślałam, że muszę porozmawiać z nią raz, a porządnie na poważnie. Otwarcie postawie na jedną kartę wszystko albo nic, nowy plan bez kłamstw. Sama myśl jest dobra tak sądziłam, ale kiedy przypomniałam sobie rozmowe z siostrą i to jak ona ciągle czegoś się doszukuje zachciało mi się płakać. Na samą myśl, że nie mam w niej wsparcia naleciały mi łzy do oczu, jeszcze jak na złość się rozpadało.
Wstałam, więc z ławki ocierając mokre policzki. Szłam wolnym krokiem układając plan rozmowy w głowie. Próbowałam jakoś prosto to sobie zapakować choć w rzeczywistości będzie to o wiele trudniejsze. Mimo to wiem, że wiem to ja musze to zrobić. Wiedziałam, że Wera sama z siebie nie wyzna mi prawdy. Lepiej żałować, że się spróbowało niż, że nic sie nie zrobiło.
Mam problem i jestem z nim całkiem sama. Czuje, że upadam z wysokości i tylko ona może mnie złapać i  utrzymać. Jest moim życiem, a ja? Czy jestem kimś dla niej? Kimś więcej niż niechcianą lokatorką?
Dochodząc pod dom wyjęłam słuchawki z uszu, schowałam do kurtki, wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka.
Ku mojemu zdziwieniu przywitała mnie moja narzeczona, która o mnie zadbała. Z troską otarła moją przemoczoną twarz i dłonie. Przyniosła suche ubrania oraz szybko zapatrzyła gorącej herbaty. Zaproponowała nawet ciepłą kąpiel, ale ja nie bardzo chciałam. Byłam zamyślona i próbowałam zacząć rozmowę, ale dusiałam się słowami. Wtedy ona objęła mnie od tyłu, ucałowała w szyję i wzięła na ręce. Zaniosła mnie do sypialni, a tam zaczęła całować oraz jeździć dłońmi  pod moją koszulką. Bałam się, że Natalka nas zobaczy, ale na szczęście spała zmęczona zabawami. Byłam wniebowzięta, ale moja radość nie trwała długo. Po dość krótkiej pieszczocie narzeczona usnęła na co westchnęłam zrezygnowana.
Teraz dalej śpi wtulona w moje ramię, a ja leżę patrząc na nią i ronię łzy.
Czy ja w ogóle coś dla niej znaczę? Czy jestem tylko w zastępstwie za Justynkę? A może trzyma mnie tylko ze względu na córkę? W końcu ktoś musi się nią opiekować kiedy ta jest w "pracy". Zresztą może nie chce by mała za mną rozpaczała albo nie wie jak nas się stąd pozbyć? W końcu miałyśmy być tutaj dwa tygodnie, a jesteśmy sporo dłużej. Wiem, że powinnam wracać, ale chciałam jakoś odzyskać ukochaną. Jednak jak widać nie do końca mi to wyszło, więc wciąż próbuję walczyć o nią.
- Hej słonko. Czemu płaczesz? - odezwała się ochrypniętym głosem
- Bo ja cię tak strasznie kocham, a ty jesteś taka zimna dla mnie. Nie pozwalasz mi się zbliżyć do siebie, a jak już to się dzieje to tylko na chwilę. Ja naprawdę tego potrzebuję i chcę być dla ciebie ważna. Próbuję walczyć o nas, ale samej nie daję już rady
- Przepraszam skarbeńku - pogładziła mnie po policzku
- Proszę cię bądź ze mną szczerza. Jeśli nic do mnie nie czujesz i nie chcesz spędzić przy mnie życia to mi powiedz prosto w twarz. Nie chcę być jakimś intruzem w twoim świecie
- Pewnie, że cię kocham i to bardzo, ale to nie jest takie proste by znowu ci się oddać zwyczajnie. Gdyby nie cała moja chora przeszłość to już dawno byłabyś moją żoną i może moją szefową. Tylko, że niestety to wszystko mnie blokuję, a ja musze się oddalać od ciebie czy Natalki dla waszego bezpieczeństwa. Nie mogę pozwolić byście się przywiązały do mnie, bo może stać się wam krzywda
- Ale kochanie przecież wiesz, że ja chcę ci pomóc tylko pozwól mi na to. Razem damy radę i wierzę, że nasza miłość przezwycięży wszystko
- Dobrze spróbuję, ale wiesz, że będzie ciężko?
- Zdaje sobie z tego sprawę i jestem gotowa by się podjąć ostatecznej walki. Tylko daj mi klucz do przeszłości bym mogła zamknąć drzwi od niej
- Jasne, co zechcesz. A teraz pora spać - otarła resztki moich łez i ucałowała mnie w czoło
- Dobranoc kochanie - wyszeptałam wtulając się w jej szyję
- Dobranoc księżniczko, słodkich snów - objęła mnie oraz dosunęła do siebie
Od razu zrobiło mi się lepiej gdy w końcu poczułam ciepło od niej, a nie ten ciągły chłód. Została mi tylko przekonanie jej by zmieniła swoją robotę. Mam już plan jak jej udowodnić, że to co robi jest złe. Jeśli to niczego nie zmieni to zwyczajnie odpuszczę. Ta fucha ją wyniszczy, a przecież nie chce zobaczyć jej w trumnie. Może zrozumie i da sobie z nią spokój dla nas. Po tym wszystkim wrócę do Polski na koncerty. Jeśli daży mnie jakimkolwiek uczuciem to wyjedzie stąd z nami, a jeśli nie to będę musiała na zawsze skreślić ją z życia. Mam nadzieję, że druga opcja nie dojedzie do skutku.
_______________________________________

Witam w końcu w nowym rozdziale!
Miał być o wiele krótszy, ale się rozpisałam i wyszedł spory.
Jak myślicie czy Weronika serio pozwoli narzeczonej sobie pomóc? Jaki plan ma Ewelina by ukochana zmieniła pracę? Jak zakończy się ciągła walka o uczucia i bezpieczeństwo tej małej rodziny?
PS. W opisie wspomnień oraz emocji pomogła mi rudzzia12
Do następnego! 💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro