•1.19•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Hej sister*-do sali wszedł mój brat.

Był ubrany w zwykłą czarną koszulkę z napisem ,,I love NY" i szarymi dresami z niższym stanem. Brązowe włosy miał lekko zmierzwione, a na twarzy jak zazwyczaj widniał uśmiech.

-Siema M**-uśmiechnęłam się.

Leżałam w tej sali już z tydzień. Lekarze mówili, że najprawdopodobniej nie będę już chodzić, bo nie widać jak narazie poprawy. Super. Nici z robienia tego co kocham. Z poruszania się. Resztę życia spędze na wózku. Przynajmniej nie będę się męczyć chodzeniem itd.
Pocieszające prawda? (Czujecie sarkazm?)

-Jak się czujesz?-zapytał i pomału siadł na rogu łóżka.

-Lepiej być nie mogło-powiedziałam z ironią i uśmiechnęłam się sarkastycznie.

***
Michael wyszedł jakieś pięć minut temu. Fajnie jest mieć starszego brata, który się tobą opiekuje. Który się troszczy i martwi, który chce cie uszczęśliwić choćby nie wiem co. I właśnie ja takiego brata miałam.

Postanowiłam, że chwilke się prześpie gdyż byłam zmęczona. Nie musiałam długo czekać, a po chwili odpłynęłam.

Nic nie czułam. Nic mnie nie bolało. Zauważyłam, że obok mnie siedział Matt. Trzymał mnie za rękę, ale ja tego nie czułam. To nie moja ręka. To znaczy moja, ale tak jakby nie jestem w swoim ciele?

Co?

Wstałam i spojrzałam na siebie. Leżałam na łóżku. Miałam zamknięte oczy i z pomocą urządzeń powoli oddychałam. Sala nie była za duża, ale byłam tu sama. Oprócz mnie i Matt'a nikogo nie było. Wszystko było w kolorze żółtym.

-Chociaż tyle.

Stałam tak przez chwilę i przypatrywałam się sali gdy nagle usłyszałam głos bruneta.

-Obudź się już-powiedział cicho-lekarze mówili, że powinnaś się już obudzić. Wiesz-zaśmiał się smutno-wywołali specjalnie śpiączkę byś mogła odpocząć-mówił dalej trzymając mnie za rękę-nie mam już z kim oglądać filmów, ani nie mam kogo wkurzać-zaśmiał się cicho.

Gdy to mówił moje serce coraz mocniej biło. Nie rozumiem dlaczego.

Gdy zaczęłam kierować się już w stobę drzwi brunet się odezwał przez co zatrzymałam się i spojrzałam na niego.

-Nie zostawiaj mnie. Co ja bez ciebie zrobię-powiedział cicho, ale jednak słyszałam-wiesz...ty pewnie tego nie słyszysz, ale nie możesz mnie zostawić, bo...-przerwał na chwilę, a po chwili dodał-ja chyba...

-Wstawaj, bo nie na darmo tu przyszedłem-usłyszłam tak bardzo znany mi głos. Przerwał mi sen. Wtedy może bym przypomniała sobie co było takie ważne.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam Matt'a. Był pochylony nade mną i lekko uśmiechnięty.

-Przerwałeś mi sen-rzuciłam w niego lekko poduszką na co on się zaśmiał i chwycił mnie za ręce uniemożliwiając jaki kolwiek ruch nimi.

-Nie pozwalaj sobie na tyle księżniczko-uśmiechnął się, a po chwili dodał-no właśnie zapomniałem. Śpiącą królewne obudził książę pocałunkiem, czy ciebie również mam pocałować?-poruszył zabawnie brwiami na co pruchnęłam.

-Jasne-przewróciłam oczami, a po chwili poczułam jego miękkie wargi na moich. Nie wiedząc co zrobić z rękami, zarzuciłam je za szyję bruneta. Całowaliśmy się parę sekund, minut? Nie mam pojęcia. Straciłam poczucie czasu.

Gdy się oderwaliśmy od siebie, spojrzeliśmy sobie w oczy. Przypatrywaliśmy się tak sobie i trwaliśmy w ciszy dopóki ja jej nie przerwałam.

-Nie wiedziałam, że weźniesz to na serio-uśmiechłam się lekko-ja tylko żartowałam.

-Ale ci się podobało-ponownie poruszył zabawnie brwiami na co się zaczęłam śmiać-mogę cie tak budzić codziennie-zaśmiał się krótko.

-Jasne-przewróciłam oczami na co brunet się jeszcze bardziej zaśmiał.

Co ten człowiek miał w sobie takiego, że gdy go widzę od razu uśmiech pojawia mi się na twarzy, gdy go całuje czuje si... DOŚĆ LYDIA. STOP. NIE WAŻ SIĘ TEGO KOŃCZYĆ... ę tak cudownie... MIAŁAŚ NIE KOŃCZYĆ. I WSZYSTKO POSZŁO W LAS.

-No co?-zapytał żartobliwie Matt-to jak się czuje moja śpiąca królewna?

-Przez to, że mnie obudziłeś jestem niewyspana-udałam, że ziewam.

Próbowałam zachować kamienną twarz tak jak ciemnooki, ale coś nam nie wychodziło.

-A czy jak dam jaśnie pani buziaka to wybaczy mi i okaże łaskę?-zapytał ,,poważnie". Jego kąciki ust drgały cały czas ku górze, ale się starał.

-Nie wiem, musiałabym się zastanowić-udałam, że się zastanawiam-no moż...-nie dokończyłam gdyż brunet przywarł do mnie swoimi wargami.

Źle robię, wiem to. Ale ja nie potrafię się oprzeć jego wargom.

LYDIA PAMIĘTAJ ON NIE BAWI SIĘ W DZIEWCZYNY TYLKO Z DZIEWCZYNAMI.

-I co? Wybaczasz?-uśmiechnął się słodko, a w jego policzkach pojawiły się małe dołki.

-No nie wiem-powiedziałam lekko się uśmiechając.

-Mam jeszcze raz?-nie czekając na moją odpowiedź szybko mnie pocałował w środek ust i odsunął się ode mnie.

Jacie! Ale on boski! I taki słodki! STOP! WEŹ OGARNIJ SIĘ.

-Wiesz, że tego nie powinnimśy robić?-zapytałam, a brunet na mnie spojrzał.

-Czemu?-zapytał i lekko przekrzywił głowę. Śmiesznie tak wyglądał.

-Raczej nie byłoby fajnie gdyby ktoś to zobaczył, a poza tym-zagryzłam wargę-pewnie jestem twoją kolejną przelotną zabawą.

Gdy to powiedziałam Matt nic już nie odpowiedział. W jego oczach można było zauważyć ból i smutek, ale po pięciu sekundach już nic nie dało się wyczytać. Znowu założył maskę obojętności.

Zaczął kierować się w stronę drzwi. Nie zatrzymywałam go, bo nie miała po co. Najwyraźniej powiedziałam prawdę.

Jednak ciemnooki zatrzymał się w drzwiach.

-Nie wiem dlaczego coraz bardziej chcę cię całować, przytulać, dotykać...-rzucił przez ramię i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Co?

Po prostu tak powiedział-pomyślałam w myślach. Już miałam z powrotem pójść się zdrzemnąć, ale ciche pukanie mi to uniemożliwiło.

Powiedziałam tylko ciche ,,proszę", a po chwili w drzwiach stał doktor.

-Dzień dobry, mamy wyniki badań-przetarł ręką oczy-i wszystko idzie w bardzo z...

***
*sister-chodzi o ,,siostra".
**skrót od Michael.

Hejkaaa! To znowu ja i powracam. Mam dla was niespodzianke. Będzie maraton i dodam z 5-6 rozdziałów!! Maraton odbędzie się we wtorek lub środę. Kto się cieszy? NIKT xD
Do kolejnego :*

Kocham xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro