•1.42•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pora zapomnieć o tym idiocie...

-I to mi się podoba!-krzyknęła Emma.

Po kilku minutach dojechaliśmy pod dom Dave'a. Była to ogromna willa z basenem. Rodzice blondyna mieli własną firmę, a nawet dwie, więc kasy im nie brakowało, a nawet mieli o wiele za dużo.

Już z drogi było słychać głośną muzykę i śmiechy innych gości.

Colin zaparkował niedbale przed domem i wszyscy wysiedliśmy z auta.

Powolnym krokiem skierowaliśmy się do budynku gdzie było najwięcej osób. Bez jakiegoś dwonienia czy pukania do drzwi, bo po co skoro to impreza, weszliśmy do budynku.

Był straszny tłok w środku, a do moich nozdrzy doszedł odór alkoholu i potu.

Nieco się skrzywiłam kiedy zobaczyłam jak niektóre pary się pożerają na schodach.

-Chodź po alkohol-szepnęłam Emmie do ucha.

Blondynka tylko kiwneła głową na tak i zaczęła się przeciskać przez tłum.
Poszłam w jej ślady i po chwili zaczęłam się ocierać o innych próbując przejść do kuchni.

Spojrzałam na Colina, który dał znak, że ma nas na oku.

Cicho się zaśmiałam i poszłam za Blue.

Dotarłyśmy do barku i z wielką ulgą usiadłyśmy na krzesełkach barowych.

-Co podać moje panie?-zapytał nas barman.

Na oko był może o trzy lata starszy. Blondyn z niebieskimi oczami, umięśniony, wysoki i przystojny. Całkowicie typ Emmy. Ja raczej wolę brunetów.

-Przystojnego barmana-powiedziała uwodzicielsko Emma, lekko przygryzając wargę.

Wiedziałam, że zacznie go podrywać.

Chłopak się cicho zaśmiał i spojrzał na mnie. Jego wzrok od razu poleciał w dół. Gdy wystarczająco długo blondyn się gapił na moje cycki odchrząkłam i powiedziałam:

-Zrób coś nie mocnego na początek-chłopak lekko się speszył, ale nie dawał tego po sobie poznać.

-Rey-powiedział gdy postawił dwa drinki na ladzie.

-Emma-blondynka się uśmiechnęła-a to Lydia-wskazała na mnie.

Przewróciłam oczami, ale się miło uśmiechnęłam.

-Miło poznać-powiedziałam patrząc na Rey'a.

Ten tylko się lekko uśmiechnął.

-Chodź potańczyć!-krzyknęła Emma i złapała mnie za rękę mocno ciągnąc.

-Wpadniemy później!-krzyknęłam jeszcze w progu do Rey'a.

Chłopak pokazał kciuki w górę i zajął się robieniem drinków.

Weszłyśmy w tłum tańczących ludzi i same zaczęłyśmy tańczyć.

Przetańczyłyśmy kilka piosenek i lekko dysząc wróciłyśmy do Rey'a.

-Dawaj coś mocnego-powiedziałam do chłopaka, który jedynie kiwnął głową.

Blondynka obok była nieco wstawiona. Miałam zdecydowanie twardszą głowę do alkoholu niż Emma. Takie życie.

-Dziękuje-powiedziałam do blondyna kiedy postawił nam drinki na ladzie.

Wypiłam trunek na raz i szybko wstałam z wysokiego krzesełka. Straciłam równowagę i gdy już wyczekiwałam bolesnego zetknięcia z podłogą, poczułam silne ramiona owijające się na mojej tali. Znałam skądś te perfumy.

Matt...

Otworzyłam oczy, które miałam zamknięte i spojrzałam w ciemne tęczówki bruneta, które intensywnie się we mnie wpatrywały.

Lekko otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć jednak Black* mnie wyprzedził.

-Następnym razem uważaj na siebie, bo nie wiadomo czy za kolejnym razem cie złapie-uśmiechnął się i mnie postawił.

-Nie musiałeś mnie łapać, nikt cię nie prosił-przewróciłam oczami.

-Gdybyś prawie nie spotkała się z podłogą to nie musiałbym tego robić-powiedział z uśmieszkiem, a ja po raz kolejny przewróciłam oczami-bo ci jeszcze tak zostanie!-powiedział rozbawiony, a ja po raz któryś przewróciłam oczami.

-Aleś ty śmieszny-powiedziałam i spojrzałam na niego.

Jego widok sprawiał mi ból. Nie chciałam go widzieć. Na tej imprezie chciałam o nim zapomnieć, a nie z nim rozmawiać.

-Coś ty taka?

-Matt, ja ją zabieram-wtrąciła Emma za co byłam jej mega wdzięczna.

Pociągła mnie lekko za rękę i po chwili byliśmy już w salonie gdzie byli nasi przyjaciele i w ogóle znajomi.

Siadłam na kanapie międy Jackiem, a Alexem, a blondynka siadła na fotelu obok, z Jessicą i Ashley.

-Ślicznie wyglądasz-usłyszałam koło ucha.

Odwróciłam się w stronę Jake'a i spotkałam się z jego tęczówkami.

Wpatrywał się we mnie. Był blisko. Aż za bardzo.

-Dziękuje-powiedziałam lekko uśmiechając się.

-Ekhemm-ktoś odchrząknął tym samym przerywając nam tę jakże zacną ,,chwilę".

Spojrzałam na osobę, która postanowiła nam przeszkodzić w rozmowie i spotkałam się z ślicznymi oczami Matt'a.

Nie! Dość!

-Nie chcę wam przeszkadzać...

-Właśnie to zrobiłeś-przerwał mu Jake.

-Ale nikt raczej nie chce widzieć jak się liżecie-uśmiechnął się sztucznie.

-Nikt ci nie każe patrzeć-również się uśmiechnęłam sztucznie.

-Możemy pogadać?

-Właśnie rozmawiamy-przewróciłam oczami.

-Ale w tak zwane ,,cztery oczy"-zakreślił cudzysłów palcami w powietrzu.

-Myślisz, że pójdę tak po prostu? Z tobą?

-Tak właśnie myślę-powiedział i do mnie podszedł.

Złapał mnie za rękę i pociągnął do jakiegoś pokoju na parterze.

-Mam nadzieje, że mnie tu nie zgwałcisz-powiedziałam na co brunet prychnął.

Podszedł do okna i je otworzył. Z kieszeni wyciągnął paczkę papierosów, którą otworzył i wyciągnął z niej jednego szluga z zapalniczką.

Skrzywiłam się kiedy poczułam dym papierosowy. Mimo mojej niechęci i obrzydzenia do tego zapachu podeszłam do bruneta i spojrzałam się w tą stronę co on.

Na niebie były już gwiazdy. Wielki księżyc pomiędzy nimi wszystkimi, jasno świecił. Ulice były mniej ruchliwe, ale i tak był malutki tłok.

-Nie pal-powiedziałam po chwili ciszy.

-Czemu?

-Niszczysz się-powiedziałam ciszej.

-A kogo to obchodzi-wzruszył obojętnie ramionami.

-Mnie-powiedziałam o wiele ciszej.

-Czemu?-zapytał po chwili.

-Bo...-bo mi kurwa na tobie zależy-nie chce żebyś miał później raka.

-Byłby spokój.

-Ale nie miałby kto mnie wkurzać-zażartowałam na co chłopak prychnął.

-Wypraszam to sobie! Ja nie wkurzam!

-Wcale...

-Ranisz mnie-złapał się za serce.

-Tak, tak-poklepałam go po ramieniu odwracając się przy tym do niego.

Już parę minut temu skończył palić papierosa, ale i tak wyczuwałam od niego silną woń dymu.

-Ej noo!-oburzył się przez co wyglądał słodko.

-No co-zaśmiałam się.

-Gówno-powiedział, a moje brwi automatycznie poszły do góry-jeden do zera.

-Jedz je równo-wystawiłam mu język-jeden do jednego.

-Ja nie cham, zdjedz se sam, dwa do jednego.

-Większego chama niż ty nie widziałam, dwa-dwa.

-Większej wredoty niż ty też nie widziałem, trzy-dwa-powiedział, a ja pokazałam mu środkowego palca.

-Większego idioty niż ty nie ma, trzy-trzy.

-Kto w ogóle chciał się z tobą całować? Cztery-trzy.

-Ty.

-I nadal mam na to ochotę-szepnął gdy był bardzo blisko mnie-wygrałaś tym razem-uśmiechnął się.

Złapał mnie jedną ręką za policzek, a drugą przyciągnął mnie do siebie.

Czemu nie protestowałam? Nie wiem.

Po chwili poczułam jego ciepłe wargi na moich. Całował inaczej niż zazwyczaj co mi się podobało...

DOŚĆ!

-Em... to my wam nie przeszkadzamy-ktoś powiedział zaglądając do tego pokoju.

Nie przejęłam się tym tylko nadal się całowałam z chłopakiem.

-Następnym razem to ja wygram-powiedział gdy się oderwaliśmy od siebie.

Uśmiechnął się i wyszedł z pokoju zostawiając mnie z setką tysięcy myśli.

Zdecydowanie muszę się napić...

***
*Black-nie pamiętam czy podawałam jego nazwisko, więc możecie napisać.

Dawno mnie nie było, wiem.. Ale mam teraz próby itd i nie mam za bardzo czasu. Kolejny rozdział będzie może dopiero pojutrze albo w ogóle dopiero w następnym tygodniu. Zdecydowałam, że jednak będzie więcej rozdziałów niż 45. Więc moje pytanie brzmi... Ile chcecie jeszcze rozdziałów?

Kocham xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro