LVII. Nowy semestr

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nim się obejrzała, po raz kolejny trafila na pokątną. Ulica za każdym razem robila wrażenie. Podczas tegorocznych zakupów mogla sobie pozwolić na nieco większe roztrwonienie pieniędzy. Rok temu wyposażenie do szkoly fundowało jej ministerstwo jako sierocie wychowywanej w mugolskiej rodzinie zastępczej. Tym razem miala w kieszeni kilkaset galeonów, które dala jej matka.

Zaczęła od nowych szat, a skończyła na nowych podręcznikach do klasy szóstej. Esy i Floresy tego dnia byly wyjątkowo zatłoczone przez co spędziła tam większość czasu, na staniu w kolejce.

W jednej z alejek przy szatach Madame Malekin spotkała Belle i Elle, które robiły razem zakupy. Pytały się jej czy ma ochotę pójść i wypić coś z nimi w dziurawym kotle, ale uznała, że nie ma na to czasu i ochoty.

Oglądając się czy przypadkiem ktoś jej nie widzi, ruszyła ku ulicy Śmiertelnego Nokturmu. Tam zamierzała poszukać jakiś interesujących ksiąg i ewentualnie przedmiotów.

Byla juz tak blisko zakrętu, gdy usłyszała znajomy glos.

– To miejsce jest przesycone czarną magią – mimowolnie odwróciła się w stronę spotykanej osoby. Przed nią stał sam Dumbledore i uśmiechał ślę pogodnie, jak to na niego przystało – nie radziłbym tak młodej czarownicy zapuszczać się tam – dodał łagodnym tonem. Zdecydowanie nie byla zachwycona tym, że go spotkała, choć zaledwie rok temu to on ją odnalazł i pomógł nadrobić częściowo zaległości. Pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy wczesniej kupywala z nim różdżkę w sklepie nieopodal.

Najbardziej w tym wszystkim zdziwiło ją jednak to jak poglądy Toma na nią wpłynęły. W końcu osobiście nic do profesora nie miała, a może powinna mu nawet dziękować.

– Z ciekawości chcialam tylko wyjrzeć i zobaczyć jak tam jest – wyjaśniła zdawkowo licząc, że nauczyciel da jej spokój. On jedynie się uśmiechnął i powiedzial:

– Jest takie powiedzenie, że ciekawość jest pierwszym krokiem ku piekłu, zapamiętaj to bo takie miejsca nie niosą za sobą niczego dobrego - wytłumaczył mierząc wzrokiem uliczkę za nią.

Jeszcze chwilę porozmawiała z nim o nowym roku szkolnym po czym ruszył w bliżej nie znanym jej kierunku. Upewniła się, że dal jej już spokój i ruszyła ku mrocznej uliczce, gdzie było pełno podejrzanych ludzi i sklepów.

Do domu wrócila opakowana po uszy. Specjalnie zaczarowała sobie torbę by mieściło się do niej więcej niż normalnie jest w stanie.
Następnego dnia z rana stawić się miala na dworcu King's Cross.
Spakowała kufer i zaczęła czytać jeden ze swoich nowych nabytków.

Była podekscytowana nowym rokiem. W końcu spotka sie z Tomem po dwóch miesiącach.

Jej szczęście i zadowolenie niestety zniszczyło przyjście ciotki Luidy. Nie cierpiała jej, kobieta uważała się za specjalistkę od wszystkiego, a w szczególności od związków mimo, że sama jest samotna i bezdzietna.

Ona i jej matka jako nazwisko panieńskie mialy Leroy. Po tym wywnioskowała, że szukający z drużyny ślizgonów i obiekt westchnień Violet, Thomas Leroy jest jej kuzynem. Jej matka miala jeszcze brata, który byl ojcem owego chlopaka.

– Alexa! – usłyszała wołanie z dołu i już wiedziała, że ma zejść na ich wspólny obiad. Przyjęła na twarz swój uśmiech – bo przedstawienie musi trwać i zeszła na dół po wąskich, obłożonych czerwoną wykładziną schodach.

Po chwili stanęła u progu wejścia do kuchni połączonej z jadalnią. Jej matka i ciotka siedziały przy okrągłym dębowym stole, a Bławek ich domowy skrzat krzątał się po kuchni.

– Dziewczyno żaden chlopak cię nie zechce jak będziesz chodzić tak potargana! – powiedziała z oburzeniem jej ciotka gdy tylko ją ujrzała. Alexandra już przywykła do tego typu powitań z jej strony.

Mimo to momentalnie poczuła, że krew w żyłach zaraz zacznie jej wrzeć. Usiadła przy stole starając się na spokojny ton głosu.

– Zapamiętam na przyszłość ciociu – uśmiechnęła się sztucznie wiedząc, że jej matka teraz czyta jakiś pergamin z ministerstwa i nie widzi jej nie najlepiej skrywanej niechęci.

Miala dlugie kręcone wlosy i one z natury byly w nieładzie. Jej ciotka nie pierwszy raz się do nich czepiała.

– Gdybym byla twoją matką już dawno kazałabym ściąć ci te kudły – oczywiście musiala również zacząć od „gdybym byla twoją matką". Alexandra uznała, że to chyba ulubione powiedzenie Luidy.

Miala fioła na punkcie arystokracji, czystej krwi i manier.

Gdyby miala opisać ten obiad jednym słowem byłaby to „katorga".

– (...) oh Maryliss ta dziewczyna w ogóle nie ma manier! Popatrz tylko jak ułożyła sztućce! (...) za grosz kultury! – narzekała jej ciocia co chwilę nadymając się jak rozdynka z wrażenia. Musiala mieć tego dnia wyjątkowo paskudny humor, bo naprawdę mocno starała się popsuć go wszystkim dookoła. Na jej komentarze Alexandra powtarzała sobie w myślach „spokojnie jutro będziesz juz w hogwarcie, spokojnie nie wybuchnij"

Jakoś podziałało, bo przetrwała, a nie niedlugo po tym zniknęła za drzwiami do swojego pokoju.

Kolejny dzień przyszedł szybko, czyli tak jak tego chciala. Zjadłszy śniadanie popędziła z Maryliss na King's Cross.

Peron 9 i 3/4 byl już pełen uczniów z kuframi i sowami.

Wchodząc do pociągu zaglądała do każdego z przedziałów w poszukiwaniu Toma. Znalazla go w jednym z ostatnich. Tym razem postanowił usiąść ze swoją grupką. Poczuła male ukłucie żalu, ale nie potrafiła tego przed sobą przyznać.

Usiadła w jednym z przedziałów i po chwili pojawiła się tam też Bella, Elle i Violet, która nie mogla doczekać się na spotkanie z Leroy'em.

Wszystkie zdawały się być w doskonałym humorze tylko nie Alexandra. Chwyciła za księgę o czarnomagicznych przedmiotach, której okladke zaczarowała tak, by przedstawiała podręcznik od historii magii. W ten sposob postanowiła ignorować otaczający ją świat i do edukować się w dziedzinie czarnej magii, która była niepodważalnie intrygująca.

Dobra słuchajcie... no a raczej czytajcie ale mniejsza z tym.
Przepraszam za taki nudny rozdział ale niestety te przejściowe również są potrzebne :c

Oraz dla tych co nie wiedzą bo nie czytają tego o Bellatrix (chamska reklama PRZECZYTAJ FAJNE chyba)

Jak część czytających to osób wiecie że te opowiadania są powiązane i jest sporo nowych postaci dodanych prze zemnie i ogólnie OC.
Np. Alexandra, Julian, Violet, Bella, Elle i wiele wiele innych + może jakieś dodatkowe rzeczy które potem będą mialy znaczenie w kanonie (powiązania itp)

Czy chcielibyście abym zrobiła oddzielną książkę, gdzie macie napisane najważniejsze informacje o postaciach dodanych do kanonu? (Właściwie to już ją stworzyłam ale dla siebie i musiałabym jedynie usunąć spojlery)

W sensie że podaje tam rok urodzenia, wygląd, cechy, przeszłość, rodzine i tam jakieś inne pierdoły.
Taki „przewodnik" by nikt się nie gubił. 📕📕
Czekam na odpowiedzi ponieważ to dla mnie ważne ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro