NAUCZKA-rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Co on sobie myśli?! Chciał, żebym wyszła, to wyszłam i nie mam zamiaru wracać. Noo... Może do czasu, aż troche go poddenerwuje. W sumie ciągle to robię, ale tym razem to on podziałał mi na nerwy i mam zamiar dać mu popalić. Nie wróce przez noc, powinien zacząć się martwić. prawda? Z drugiej strony dlaczego miałby? Sam kazał mi nie wracać. Ah co ja robię. Próbuje wpłynąć na człowieka, który najchętniej sam by się mnie pozbył.
Szłam wzdłuż ulicy prostą drogą, aby w razie czego bez komplikacji i zapomnienia drogi wrócić do domu. Słuchałam muzyki i tępo patrzyłam się przed siebie starając się o niczym nie myśleć, aż poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Wzdrygnęłam się i szybko odwróciłam

- Jeju Lucas- odetchnęłam z ulgą - Wystraszyłeś mnie- wyciągnęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na blondyna

- Wyszedłem się przewietrzyć i zobaczyłem, że idziesz. Mieszkam niedaleko.- dotrzymywał mi kroku - Wszystki w porządku? Dlaczego chodzisz sama o tej porze? 

- Tak jakby i nie przesadzajmy nie jest tak późno

- Dochodzi druga- podniósł jedną brew

- W takim razie ciebie także powinnam zapytać o to samo. Co robisz o tej godzinie na dworze

- Juz mówiłem, że wyszedlem się przewietrzyć

- O drugiej w nocy?- Wzruszył obojętnie ramionami - Czyli ty możesz chodzić o tej porze sam, ale jeśli ja wyjde to juz jest problem? Bo co? Bo jestem kobieta?- zaśmialam się

- Sophie, nie oszukujmy się. Dopiero co jeden siniak ci sie zagoił, chyba nie chcesz kolejnego?- wrstchnełam

- Okey, wygrałeś- w takim razie co proponujesz? - zapytałam

- Chodź, odprowadze cię do domu

- Nie ma szans! Nie wróce tam

- Nie będę udawać zaskoczonego, jeśli chodzi o Ethana

- Nie musisz. Ten idiota nic tylko mnie denerwuje.

- Czyli postanowiłaś wyjść na noc i narazić się na niebezpieczeństwo, tylko po to, żeby dac mu nauczkę?- kiwnęłam glową- Jesteś szalona

- Wiem. Ale hej, każdy z nas ma coś z wariata- uśmiechnęlam się

-To prawda. Ale jednak uważam, że powinnaś wrócić do domu. Wątpie, żeby Ethana ruszyla twoja nieobecność, a tylko możesz narobić sobie problemów.

- Oj Lucas daj spokój. I prosze, żebys  do niego nie dzwonił i nie mówił, że jestes ze mną

- Dlaczego miałbym?- zdziwił się, a wtedy wskazałam wzrokiem na jego komórkę, która trzymał w ręku przypadkiem skierowaną ekranem w moja stronę.

- Kilka sekund temu przyszedł ci sms od Ethana. Napisał, że wyszłam, a reszty nie zdarzyłam przeczytać

- Jak ty to...

- Tak wymachujesz tym telefonem, że sztuką byłoby nie przeczytać- wzruszyłam ramionami

- Napisał, że wyszłam i rodzice go zabiją jak coś ci się stanie. Pyta co ma zrobić- prychnęłam - Mam propozycje. Niedaleko jest stacja benzynowa kupię ci gorącą czekolade, a potwm zaprowadze do domu okej?- znów westchnęłam. To nie ma sensu

- No dobrze, niech będzie.

- O której wyszlas?- zapytał Lucas biorąc łyka czekolady

- Coś około dwudziestej pierwszej

- Powtórze znowu, jesteś szalona- rozmawialiśmy jeszcze dłuższą chwilę po czym stanęliśmy prze drzwiami- Jesteśmy, ja już lepiej pójdę, nie chce żeby Ethan mnie zobaczył. Wkurzyłby się, że po części pomogłeś ci go zdenerwowac,  wkoncu nie odpisałem na wiadomość

- Spokojnie kolego, na pewno już śpi- powiedziałam chwytając za klamkę

- Lepiej będzie jak pójde

- No dobrze, w takim razie dziekuję ci za towarzystwo- uśmiechnęłam się do chłopaka po czym weszłam do domu najciszej jak potrafiłam. Ale tka właściwie co ja się będę- pomyślałam po czym zaczęłąm zachowywać się normalnie. Spojrzałam na zegatek, było sporo po trzeciej w nocy. Nalałam sobie do szklanki wody po czym poczułam szarpnięcia. Odwróciłam się bez żadnego zaskoczwnia

- Nie szarp mnie idioto- powiedziałam odokładając szklankę. Spojrzałam na bruneta i dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że jest bez koszulki. No nie powiem ciało miał niezłe, umięśnione i opalone, ale co z tego skoro w głowie same pustki?

- Gdzie byłaś- warknął

- Kazałeś mi nie wracać, ale wiesz, zrobiło się chłodnawo. Myślę, że za bardzo cię to nie obchodzi- chciałam go wyminąć, ale zagrodził mi drogę swoim ciałem

- Zadałem ci pytanie- powiedział poważnie

- Na które nie dostałeś satysfakcjonującej odpowiedzi? Zawsze musi być tak jak ty chcesz?- zmrużyłam oczy - przepuść mnie- wciąż uniemożliwiał mi przejście, a po chwili złapał w talii i przyciągnął do siebie- zadrżałam

- Jesteś nieznośna

- Puść mnie- powiedziałam już odrobine mniej pewnie, lecz nie dałam tego po sobie poznać

- Puszczę, kiedy powiesz mi, gdzie byłaś- spojrzał w moje oczy nie rozluźniając uścisku. Moje ciało samo reagowało

- Dlaczego się trzęsiesz?- zapytał Ethan. Nie potrafiłam dać mu normalnej odpowiedzi, nie potrafiłam normalni reagować takich sytuacjach mimo, że bardzo bym chciała. Nie chciałam zdradzać Lucasa

- Byłam z kolegą, chciałam zrobić ci na złość i nie wracać, ale mnie namówił, a teraz puść mnie- udało mi się strącić jego ręce z mojego ciała po czym nieoglądając się za siebie pobiegłam do pokoju, ale mimo to słyszałam jego kroki za mną. Wbiegłam do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi, ale Ethan zdąrzył włożyć nogę między szczelinę

- Zostaw mnie!- krzyknęłam, kiedy pod wpływem jego siły odepchnęło mnie do tyłu

- Zrobił ci coś?- zapytał

- Co?

- Ten kolega, zrobił ci coś?- usiadł ma łóżku jak gdyby nigdy nic

- Skąd ten pomysł?

- Zaczęłaś drżeć, kiedy cię chwyciłem. Wydało mi się to dziwne

- Zrobiło się chłodno, to dlatego- wzruszyłam ramionami. Niech on już sobie pójdzie. Nic nie odpowiedział, ale tępo patrzył się w scianę. To było dosyć dziwne - Wszystko okej?- zapytałam siadając obok niego. Nie żeby mnie to obchodziło

- Kiedy Alice miała 13 lat przyszła do domu cała roztrzęsiona. Nikomu nie chciała powiedzieć o co chodzi, w końcu przyznała mi się, że chłopak ze szkóły w dziwny sposób ją zaczepia. Wcześniej nie było to nic poważnego, ale tym razem złapał ją za pośladki. Zgłosiła to nauczycielce, ale ta wzieła to za wygłupy. Oczywiście już następnego dnia chłopak wylądował na pogotowiu z wybitymi zębami, a mi groziło wyrzucenie ze szkoły. Nie pozwoliłbym, żeby jakiś niewyzyty nastolatek wyładowywał swoje napięcie na mojej siostrze.
Miałaś podobny wyraz twarzy dzisiaj w kuchni. - zamilkł na chwilę
-Po co ja ci to mówie, to nie twoja sprawa. Sama byłabyś sobie winna.- wtedy chciałam zacząć na niego wrzeszczeć, ale ten jeden jedyny raz postnowiłam mu odpuścić

- Miło- odpowiedziałam sarkastycznie- Byłeś dobrym bratem i jestem pewna, że bardzo kochałeś Alice- dodałam nieco spokojniej, uśmiechnęłam się i chciałam położyć dłoń na jego ramieniu, ale w ostatniej chwili się wycofałam

- Co to za kolega?- spojrzał na mnie pytająco  - I kiedy zdąrzyłaś go poznać?

- Co ty taki ciekawski- prychnęłam i znów wracamy do punktu wyjścia

- Musze wiedzieć, rodzice by mnie zabili, gdyby coś ci się stało. A z resztą to dziwne, że masz jakiś znajomych- zaśmiał się wrednie

- Uwierz mi, że ja również byłam zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że masz znajomych, a nawet przyjaciela- odpowiedziałam równie wrednie

- Skąd wiesz, że mam jakiego przyjaciela?- spojrzał na mnie podjerzliwie, a ja na niego jak na debila, czyli tak jak zawsze

- Wpadłam na niego na imprezie. Lucas przedstawił się jako twój przyjaciel, a poza tym chyba zapomniałeś, że był tutaj jeszcze kilka godzin temu?  Idź już, chcę się położyć- chłopak bez słowa podszedł do drzwi

- Nie wychodź więcej sama o tej porze. Nie chcę cię mieć na sumieniu

- Zrobiłam tylko to o co prosiłeś- usmiechnełam sie sztucznie

- Od kiedy ty taka zgodna- spojrzał na mnie ostatni raz po czym wyszedł

_________________________

Kolejny rozdział. Zapraszam do komentowania i pozdrawiam
~BadGirl

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro