Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

HOLLY

Bari. Piękne słoneczne Bari. Byłam tu już od siedmiu miesięcy i mogłam szczerze powiedzieć, że kocham to miasto. Właściwie kocham chyba całe Włochy, bo zwiedziłam sporą ich część. Właśnie tak. Sergio postanowił, że sprawi, iż zakocham się w jego w kraju, a potem może poczuję coś i do niego, dlatego swoją przygodę we Włoszech rozpoczęłam od wycieczki. Nie było nawet mowy o sprzeciwie, Sergio wszystko zaplanował. W ciągu tego miesiąca wydał na nas chyba tyle pieniędzy, ile ja byłam w stanie zarobić przez całe życie. Trochę niezręcznie się z tym czułam, ale w tej kwestii nie akceptował słowa „nie". Swoją podróż zaczęliśmy od północy Włoch. Najpierw pojechaliśmy do Manfredoni, gdzie Sergio się urodził. To niewielka miejscowość położona nad Adriatykiem. Sergio pokazał mi dzielnicę, w której mieszkał. Niestety jego rodzinny dom został przed laty wyburzony. Następnym naszym przystankiem była Pescara. Niesamowite turystyczne miasteczko, które mnie wprost urzekło. Zwiedzieliśmy dwa naturalne rezerwaty, pałac Fattiboni, dom poety Gabriela d'Annunzia, no i oczywiście nie mogliśmy sobie odmówić relaksu na piaszczystych plażach. A potem było San Marino. Nie wiedziałam, że na ziemi może być raj, dopóki tam nie trafiłam. Nawet jeśli kiedyś Sergio mnie zwolni, to tak będę mieszkać na stałe we Włoszech. San Marino było dosyć ciekawe. Małe miasto-państwo ze wszystkich stron otoczone Włochami. Punkty obowiązkowe naszej wyprawy, to oczywiście, serce miasta, czyli piazza della Liberta, z którego roztaczał się wspaniały widok na okolicę, mury obronne i trzy wieże, muzea, w tym Muzeum Figur Woskowych, Filatelistyczne, Tortur oraz Broni, a także przejażdżka kolejką linową pod koniec drugiego dnia pobytu.

Następnie trafiliśmy do Bolonii i odwiedziliśmy ciotkę Sergia, Eleonorę. Cieszyłam się, że mogłam ją poznać, bo poza nią Sergio nie miał już rodziny. Okazała się fantastyczną, ciepłą i serdeczną kobietą. Nie chciała nas wypuścić i zaprosiła do siebie na dłuższy urlop.

Wenecja... Chyba musiałabym się kilkakrotnie sklonować, aby wszystko zobaczyć – bez tego życia mi braknie. Miasto miała w sobie to coś. Nie byłam w stanie odpuścić sobie kanału Grande i namówiłam Sergia na kilka przejażdżek gondolą. Boże, nawet nie wyobrażacie sobie, jakie to romantyczne. Ja w sumie też tego sobie nie wyobrażałam, dopóki Sergio w gondoli nie wyznał mi miłości. Był dosyć specyficzny. Otwarty i bezpośredni, ale też cierpliwy. Powiedział mi wtedy, że już trochę w życiu przeszedł, pewne doświadczenia go zmieniły i postanowił zwolnić tempo. Mówił też o uczuciach. Że gdy nie jest ich pewny, to ich nie wyznaje, nie rzuca słów na wiatr. Lubiłam go, nawet uwielbiałam i zasługiwał na wszystko, co najlepsze, bo był świetnym facetem, ale obawiałam się, że go zranię. On wiedział, ile dla mnie znaczy, ale czy kiedyś poczuję do niego coś więcej? Tego nie mogłam mu obiecać. Nauczyłam się blokować głębsze uczucia, takie jak miłość. Nie wiedziałam, czy po moim nieudanym związku z Glennem potrafię jeszcze kochać? Nie chciałam tego sprawdzać na Sergiu, bo jeśli się okaże, że prócz sympatii nie poczuję nic więcej, to złamię mu serce, a tego bym sobie nie wybaczyła. On na to nie zasługiwał. Problem jednak stanowiło to, że Sergio mnie pociągał, podobał mi się, ale nie potrafiłabym go potraktować jak faceta na jedną noc. Nie jego. Nie spotykałam się z nikim innym, bo wiedziałam, że Sergio byłby zazdrosny. Niby nic nas nie łączyło, jednak nie chciałam go w ten sposób ranić. Niestety widziałam też, że sprawiam mu przykrość, bo nie dawałam nadziei na związek, dlatego dobrze by było, gdyby zrozumiał, że między nami nic więcej nie będzie. Jednak gdy pierwszy raz pocałował mnie w tej gondoli... Zrzuciliśmy winę na alkohol, chociaż wcale dużo nie wypiliśmy.

– I jak ci się podoba? – pyta mnie i nieznacznie się przysuwa.

–Tu jest bajecznie – odpowiadam z uśmiechem. – Mogłabym tu zamieszkać.

– W tej gondoli?

– Może być i w gondoli.

– To zgłaszam się na twojego osobistego gondoliera. – Śmieje się.

– Tylko wiesz, na razie jestem bezrobotna, nie miałabym jak ci zapłacić – mówię, po czym upijam łyk wina i odstawiam lampkę.

– Myślę, że byśmy się dogadali. – Spogląda na mnie.

– Tak? – Nie odrywam od niego spojrzenia.

– Wystarczy mi to – mówi tajemniczo.

Niespodziewanie Sergio ujmuje moją twarz w dłonie i czule całuje mnie w usta. W pierwszej chwili jestem mocno zaskoczona, ale pocałunek jest tak przyjemny, że go odwzajemniam. Sunę delikatnie palcami po jego twarzy, wyczuwając kilkudniowy zarost. Moje serce zdecydowanie za szybko bije i jest mi tak gorąco, że aż cała płonę. Nie, to sprawka tego pysznego wina albo... Sergia.

Gdy mężczyzna przysuwa się do mnie, w jego kieszeni rozbrzmiewa dźwięk telefonu.

– Cholerne telefony – syczy skrzywiony.

– Odbierz, to pewnie coś ważnego – mówię.

– Holly, ten pocałunek...

– To wino nieźle działa – sugeruję.

– Ta... tak, tak. Wino – przytakuje.

– Odbierz – przypominam mu o telefonie.

No właśnie. Było trochę niezręcznie, a ja pierwszy raz czułam się jakoś inaczej przy facecie. Nigdy żadnemu nie okazywałam większych uczuć. Zresztą od mojego rozstania z Glennem nie byłam w stałym związku. Facetów, seks traktowałam jak jednorazową zabawę. Do nikogo się nie przywiązywałam. Z Sergiem jednak było inaczej. Nie wiedział, co mnie spotkało, nie wiedział, jaki ból przeżyłam, i chciałam by tak na razie zostało. Był moim przyjacielem, ufałam mu, ale nie chciałam go tym obarczać, bo on dałby mi gwiazdkę z nieba, byle bym lepiej się poczuła.

W Wenecji spędziliśmy cały tydzień, po czym wyruszyliśmy do Werony, a potem do Mediolanu, zatrzymaliśmy się też w Turynie i dotarliśmy do Florencji. Powinnam już się przyzwyczaić do tłumów, ale pod tym względem Florencja przebiła wszystko, zwłaszcza że trafiliśmy tam w weekend.

Po Florencji był, oczywiście, cudowny Rzym. Tam też zatrzymaliśmy się na kilka dni, ale nie obejrzeliśmy nawet połowy atrakcji. Powoli zaczynaliśmy czuć znużenie tą wycieczką. Była super i zapewniła naprawdę niesamowite przeżycia, ale praktycznie cały czas podróżowaliśmy. Wieczorami po prostu padaliśmy ze zmęczenia. W Rzymie zwiedziliśmy Koloseum, Panteon, zamek Świętego Anioła, bazylikę Matki Bożej Większej i plac Wenecki.

Z Rzymu udaliśmy się do Pompejów. To miejsca trzeba samemu zobaczyć, nie da się go opisać. Stanowisko archeologiczne obejmuje pozostałości antycznych świątyń, domów, łaźni, w których zachwycają freski i mozaiki. O tragedii, jaka wydarzyła się w tym mieście przed wiekami, świadczą odlewy ciał ludzi, którzy wówczas zginęli. Ogromne wrażenie wywarł na mnie amfiteatr. A widok na Wezuwiusz... Już gdy jechaliśmy z Rzymu, mogliśmy podziwiać tego kolosa.

Z Pompejów ruszyliśmy do Neapolu. Zostawiliśmy tam samochód, wsiedliśmy w samolot i polecieliśmy do Katanii. To było chyba największe zaskoczenie. Na miejscu wylądowaliśmy o dziewiątej rano, a do Neapolu wróciliśmy o północy. Dzień w Katanii zdecydowanie zaliczyłam do bardzo udanych. Zwiedziliśmy termy rzymskie, plac Katedralny, zamek Ursino i ogrody Belliniego. Oczywiście, zahaczyliśmy o najpopularniejszą restaurację Pasticceria Savia i skosztowaliśmy przepysznych lokalnych przysmaków.

Następnego dnia po południu pojechaliśmy do Bari. Dotarliśmy koło szóstej, zjedliśmy jeszcze razem kolację, po czym Sergio odwiózł mnie do domu. Obudziłam się dopiero w południe następnego dnia. To był niesamowity miesiąc. Czułam ogromną wdzięczność do Sergia za to, że pokazał mi swój kraj. Zresztą nie tylko za to. Dał mi pracę, dach nad głową i mogłam na niego liczyć w każdej sytuacji. Z domem to nawet przesadził. Mieszkałam w jednej z mniejszych willi Sergia – dla mnie i tak była za duża. Na dole miałam salon z kominkiem, niesamowicie wygodną sporą sofą, na której często spałam, z wyjściem na werandę, kuchnię połączoną z jadalnią i przestronną łazienkę, a na poddaszu dwie sypialnie i toaletę. Uwielbiałam jadać śniadania na werandzie. Sergio czasem wpadał wieczorem na lampkę wina.

Pokochałam Włochy, jednak tęskniłam też za Miami. Mój kontakt z moim przyjacielem, Stefanem nieco osłabł, stało się też to, co wydawało się niemożliwe. Moja przyjaciółka Alishia totalnie się zakochała i wyjechała z ukochanym do Sydney. Rozmawialiśmy przez telefon, jednak nie było to już to samo co wcześniej. Planowałyśmy spotkać się w czerwcu, gdy przylecę na ślub Honey. Strasznie za nią tęskniłam i chciałam się z nią zobaczyć.

Od kilku tygodni coraz mniej pracowałam jako modelka. Moim marzeniem zawsze było projektowanie i Sergio mi to umożliwił, z czego się niezmiernie cieszyłam. Miałam swoje biuro i nawet asystentkę, Daniellę. Dziewczyna pracowała u Sergia dwa lata, bardzo dobrze się z nią dogadywałam i nawet się z nią zaprzyjaźniłam. Gdy nanosiłam ostatnie poprawki na projekt, rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. To był Sergio. Miał przyjść koło południa, ale coś go zatrzymało w firmie.

– Cześć, Holly – przywitał się ze mną, wchodząc do środka.

– Hej. W pracy wszystko okej? – zapytałam, bo odniosłam wrażenie, że coś się stało.

– Tak, tak – przytaknął zamyślony. – Giulia się rozchorowała, a Ilina i Eva są na urlopie. Nawet jak je ściągnę, to będą zmęczone po podróży – wyjaśnił.

Nie bardzo wiedziałam, o co chodzi.

– Sergio, rozumiem, ale o co właściwie ci chodzi?

– Giulia miała jutro jechać z ekipą na zdjęcia do Catanzaro – wytłumaczył.

– Ach... Słuchaj, to może ja za nią pojadę? – zaproponowałam.

– To prawie cztery godziny jazdy.

– Sergio. – Przewróciłam oczami. – Zaliczyłam wycieczkę prawie po całym kraju. Cztery godziny nie są mi straszne. A tak w ogóle, gdzie to jest?

– Bardziej na południe.

– O widzisz! – Uśmiechnęłam się. – Na południu jeszcze nie byłam.

Sergio spojrzał na mnie i potrząsnął głową. Od kilku tygodni coraz mniej pracowałam jako modelka. Moim marzeniem zawsze było projektowanie i Sergio mi to umożliwił, z czego się niezmiernie cieszyłam. Miałam swoje biuro i nawet asystentkę, Daniellę. Dziewczyna pracowała u Sergia dwa lata, bardzo dobrze się z nią dogadywałam i nawet się z nią zaprzyjaźniłam. Zdarzyło mi się raz zastąpić modelkę, ale Sergio nie był zbyt zadowolony, bo pozowałam z innym facetem. Zaczęła mnie denerwować ta jego zazdrość, przecież nie byliśmy parą. Tłumaczył to tym, że się o mnie martwi. Czasem zachowywał się jak nadopiekuńczy starszy brat, a czasem jak zazdrosny kochanek.

– Dobra, to jedziemy razem – powiedział po chwili.

– Razem? Znowu będziesz mnie pilnował? – prychnęłam.

– Holly! – syknął. – Jadę i koniec tematu.

– Ach, czyli jadą też Alessio, Luca i Dario – stwierdziłam. Dostrzegłam, że Sergio szczególnie zareagował na imię tego ostatniego.

Powtarzam, Sergio to zazdrośnik. Szczególnie był zazdrosny o Daria, z którym kilka razy się spotkałam. Nie nazywałam tego randkami, bo ja nie randkuję. Byłam z nim w kinie ze trzy razy i parę razy na spacerze. Nic poza tym. Sergio więcej sobie dopowiadał, niż w rzeczywistości się wydarzyło. Dario był o dwa lata starszy ode mnie i Sergio, oczywiście, miał swoją teorię na ten temat. A mnie z Dariem nic nie łączyło. Nie spałam z nim, choć był naprawdę przystojny, a od Danielli się dowiedziałam, że mu się podobam.

– Jadą – oznajmił, a ja splotłam dłonie na piersiach. – A ja jadę jako wasz szef.

– Ależ oczywiście, szefie – zadrwiłam z niego.

– Holly. – Podniósł na mnie wzrok. – Nie prowokuj mnie.

– Wiesz co, Sergio...

– Okej. – Uniósł dłonie w geście kapitulacji. – Dajmy już z tym spokój.

– To zapraszam na kawę.

– Chętnie. – Lekko się uśmiechnął.

Poszłam do kuchni, cały czas słuchając Sergia.

– Holly, a może zjedlibyśmy razem kolację? – zaproponował.

– Muszę dokończyć jeszcze jeden projekt – odpowiedziałam, odwracając się do niego.

– To może w przyszły weekend pojechalibyśmy do parku Alta Murgia? – zapytał. – To niedaleko i jestem pewien, że ci się spodoba – zachęcał.

– To musisz pogadać z moim szefem, bo mnie nieźle zawalił robotą – odparłam poważnie, ale po chwili lekko się uśmiechnęłam.

– Aż taki dupek z niego? – Sergio podszedł nieco bliżej, oparł się o szafkę i splótł ręce na piersi, cały czas na mnie patrząc.

– Tego bym nie powiedziała – odpowiedziałam, nastawiłam ekspres i wyjęłam filiżanki. – Jest raczej... – urwałam na moment, rozmyślając o nim.

Mężczyzna nie odrywał ode mnie wzroku, a na jego ustach pojawił się tajemniczy uśmiech. Czekał niecierpliwie. Obawiałam się, że nie na to, co chciałam powiedzieć. Wiedziałam, że on o tym nie mówił, nie nalegał, ale czekał, aż dam mu szansę. Powiedział, że nawet jeśli wyjdzie z tego ze złamanym sercem, to i tak będzie szczęśliwy, bo choć przez parę chwil był ze mną. Honey stwierdziła, że to prawdziwy dowód miłości, ale ja bałam się głośno to potwierdzić.

– Jaki jest, Holly? – dopytał.

– Jest wymagający, ale jest najlepszym szefem, jakiego do tej pory miałam – wyznałam.

– To dobrze, że tak sądzisz, bo ten szef jest bardzo zadowolony z waszej współpracy i ma nadzieję, że będzie trwała bardzo długo – dodał. Chciał coś jeszcze dopowiedzieć, ale rozbrzmiał dźwięk jego komórki. Wyciągnął telefon i z lekkim niezadowoleniem zerknął na wyświetlacz. – To Solares, będzie marudził.

– Powiedz mu, że mam te projekty dla jego żony.

– Już je zrobiłaś? – zapytał zaskoczony.

– Dziś skończyłam ostatni – przytaknęłam.

– Jesteś niesamowita, Holly! – Sergio z radości pocałował mnie we włosy, po czym odebrał połączenie.

Tak, pan Solares to wyjątkowo trudny klient. Prowadził sieć ekskluzywnych butików Del Sol, do których ofertujemy nasze ubrania. Mężczyzna był przyjacielem dziadka Sergia i niekiedy wymagał od nas rzeczy niemalże niemożliwych. Mimo to lubiłam tę pracę. Teraz już wiedziałam, że to właśnie jest moje miejsce.

Wieczorem zadzwoniłam do siostry. Zazwyczaj rozmawiałyśmy w weekendy. W tygodniu obie pracowałyśmy, a do tego dochodziła różnica czasu, więc umawiałyśmy na weekendy. Tym razem jednak Honey przysłała esemesa, że ma niespodziankę, i nie mogłam się doczekać. Włączyłam laptopa i zadzwoniłam do Honey.

– Hej, siostra – odebrała z uśmiechem.

– Hej! Obcięłaś włosy? – Spojrzałam na nią z zaskoczeniem.

– No, trochę skróciłam, a Nickowi bardzo się podoba ta fryzura.

– Wyglądasz ekstra! A teraz mów, co to za niespodzianka. – Niecierpliwiłam się.

– Och ty, chciałam wspólnie z Nickiem ci o tym powiedzieć.

– Oj mów, będę udawała, że nic nie wiem.

– Jasne – prychnęła. – Pamiętasz zamkową restaurację, w której mama i tata wzięli ślub?

– Oczywiście, że pamiętam.

– Wyobraź sobie... – uśmiechnęła się tajemniczo – ...że właśnie tam się pobierzemy! Nie mam pojęcia, jak Nick to załatwił, ale się udało.

– Wow! To super! Tylko błagam, niech to nie będzie ten weekend – zachichotałam.

– Spokojnie, masz jeszcze trochę czasu – uspokoiła mnie. – Ślub dopiero za pięć tygodni, siódmego maja.

– Dopiero za pięć tygodni? To już za pięć tygodni! – Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem. – Jak wy to wszystko zorganizujecie? Twoja suknia nie jest jeszcze gotowa. Honey, to niemożliwe.

Honey i Nick mieli wziąć ślub w czerwcu. Trochę go przyspieszyli. Nie byłoby problemu, gdyby nie to, że nie oddałam jeszcze projektu do szycia, bo zaplanowałam kilka poprawek. Krawcowa mnie zamorduje.

– Holly, proszę cię. – Moja siostra splotła palce i spojrzała na mnie błagalnie. – Wiesz, jak bardzo mi zależy na ceremonii w tym miejscu. Właściciele planują generalny remont restauracji i zamku już nie będzie. Proszę cię.

– Wiesz, że gdybyś nie była moją siostrą, to bym cię odprawiła z kwitkiem? – Przewróciłam oczami.

– Czyli zdążysz? – upewniła się.

– No jasne. Raczej nie mam wyjścia.

– Holly, normalnie jesteś najlepszą siostrą na świecie – cieszyła się.

– Wiem – przytaknęłam i się zaśmiałyśmy.

– Holly... wiesz, że twoje zaproszenie obejmuje osobę towarzyszącą – powiedziała znacząco.

– Spoko, kogoś znajdę – zażartowałam.

– Myślałam, że już znalazłaś Sergia.

– Ale ty jesteś ciekawska.

– Pewnie, że jestem. Powiedz, jak wam się układa?

– Honey, jesteśmy tylko przyjaciółmi.

– Dalej nic? – dociekała.

– Oj, Honey, nie męcz mnie. Wystarczy, że muszę się przy nim hamować, by się na niego nie rzucić – wyznałam.

– A, czyli jednak ci się podoba. – Uśmiechnęła się tajemniczo.

– Nigdy się z tym nie kryłam, przypominam. – Oczywiście, że mi się podoba i to bardzo.

– To może warto dać mu szansę? – zachęcała.

– Nie mam czasu na facetów, muszę popracować nad twoją suknią, jeśli mam zdążyć na ślub. – Zaśmiałam się.

– Dasz radę.

– Trzymaj za mnie kciuki.

Przyznaję, Honey mnie pogoniła. Nie byłam w stanie sobie wyobrazić, że idzie do ślubu w sukni stworzonej przez kogoś innego. Może udałoby mi się polecieć jakiś tydzień przed ślubem? Oczywiście, zapytam Sergia, czy wybierze się ze mną. Liczyłam, że się zgodzi. Zależało mi na tym. Tylko czy będzie miał czas, by lecieć wcześniej? Jutro go o to zapytam. Teraz marzyłam o prysznicu i śnie, bo pobudkę zaplanowałam na piątą.

❤️☀️❤️☀️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro