Rozdział 51 Niekompetencja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Diabolik Lovers Opening Full  

Z powodu, że Przeznaczona Śmierci jest już zakończona, opublikowałam zwiastun najnowszej książki - Przysięga Krwi. Zapraszam do jego obejrzenia, a także dodania opowieści do biblioteki. 

Ps. Rozdział dodany wcześniej, tak więc jutro się on nie pojawi, chyba, że się wyrobię :D

— Kero —

Wpatrywałem się w generała z irytacją. Jak on mógł pozwolić by jeden z tych śmieci, doniósł swojemu — pożal się boże — Alfie o naszej obecności. Planowałem zaatakować ich z zaskoczenia, lecz przez jego niekompetencje, mój plan diabli wzięli. Wstałem z swojego tronu, po czym zbliżyłem się do klęczącego wampira. Moje oczy zmieniły kolor na czerwony, a ja pchnięty wściekłością chwyciłem go za koszulę — unosząc do góry. Jego przerażone spojrzenie padło na mnie, a ja uśmiechnąłem się obrzydliwie.

— Wiesz, jaka jest kara za nie wypełnienie rozkazów swojego władcy? — spytałem, a mój głos był mroczny i przerażający — wskazywał na to przyśpieszony oddech nieśmiertelnego.

Mężczyzna pokręcił przecząco głową, lecz widząc moje karcące spojrzenie przełknął głośno ślinę, po czym zaczął mówić:

— Karą za to... — zawahał się — jest śmierć — dokończył, a ja wysłałem mu litościwe spojrzenie.

— Właśnie — oznajmiłem, puszczając go.

Ciało generała, uderzyło z hukiem o ziemię, a ja z powrotem zasiadłem na tronie.

— Tym razem ci wybaczę, lecz jeśli znów zawiedziesz zginiesz w wielkich męczarniach — rzekłem z znudzeniem, a on padła na kolana.

— Dzięki ci, panie! — wykrzyczał uradowany.

Klasnąłem w dłonie, a do pomieszczenia weszła jedna z służek, trzymając w dłoniach złotą tace z dwoma przedmiotami. W chwili kiedy znalazła się metr od mojego tronu, serce generała przyśpieszyło. Uśmiechnąłem się. Najwyraźniej — tak jak się spodziewałem — rozpoznał w dziewczynie swoją najstarszą córkę. Mężczyzna spojrzał na mnie z strachem, lecz ja nie zwróciłem na to uwagi. Służka natomiast trzęsła się jak galareta, co mnie strasznie denerwowało.

— Mimo to, musisz ponieść karę — wypaliłem, a on chyba zaczął rozumieć co mam na myśli.

Natychmiast wstał i stanął przed swoim dzieckiem — osłaniając je.

— Błagam cię, panie. Daruj jej życie. Ona nie jest niczemu winna.

Kwiknąłem potwierdzająco głową.

— Masz rację, nie jest. — Wydawało mi się, że na jego twarzy pojawił się cień nadziei. — Jednak ktoś musi ponieść konsekwencje twojej niekompetencji.

Ruchem ręki wskazałem by dziewczyna do mnie podeszła. Widziałem w jej oczach zawahanie, lecz moja sroga mina wskazywała na to, że jeśli nie usłucha to i jej ojca spotka kara. Nim jednak wypełniła mój rozkaz, postawiła tacę przed moim tronem. Służąca stanęła jakieś sześć kroków ode mnie, a generał patrzył na to co się dzieję z rozpacza. Spojrzałem w jej błękitne oczy i przypominałem sobie Melody. Obrzydziłem się. Jak ta istota śmie, mieć tęczówki podobne do oczu swej królowej. Nie myśląc długo, wbiłem swoje palce w jej oczodoły. W namiocie rozległ się krzyk bólu. Krew bryzgnęła na wszystkie strony — brudząc czarny materiał szkarłatem. Nie zważając na nic, pozbawiłem siedemnastolatkę obydwu gałek ocznych. Nikt nie ma prawa posiadać tego samego co moja księżniczka. Zabiję wszystko co ośmieli się do niej upodobnić.

— Nina! — krzyknął, mężczyzna podbiegając do swojej córki.

Patrząc na tę dwójkę oblizałem swoje palce, po czym splunąłem. Krew tej dziewuchy była ohydna. Brzydziłem się nią. Moje oczy zabłysły czerwienią, po czym machnąłem lekceważoną dłonią. Oczodoły nastolatki zarosły brązowym metalem, a jej ojciec spojrzał na mnie. Po jego policzku spłynęło parę łez, lecz widząc moje zirytowanie, pochylił głowę — próbując powstrzymać spływającą po jego twarzy wodę. Podszedłem do tacy i zabrałem z niej dwa zdjęcia. Jedno przedstawiało Melody, a drugie tego śmiecia. Twarz mojej księżniczki sprawiła, że szczerze się uśmiechnąłem. Ona jest moja i każdy kto ją dotknie zginie.

— Jeśli chcesz by ta dziwka przeżyła, musisz wypełnić dla mnie małą sprawę... — oznajmiłem chłodno. Po czym uniosłem obydwa zdjęcia i wskazałem palcem na postać Melody.

Generał spojrzał na mnie z nadzieją. Oczywiście nie miałem zamiaru ratować tej dziewczynie życia, ale on nie musi — jak na razie — o tym wiedzieć. Kiedy wykona zadanie, zabiję po prostu go i jego bliskich.

— Przyprowadź do mnie Lunę watahy Crulet. Pamiętaj jednak, że musi być cała i zdrowa. Jeśli znajdę na jej ciele choćby małe zadrapanie zginiesz! — syknąłem, a on pośpiesznie wstał i się ukłonił.

— Zrobię jak każesz panie — przyrzekł, a ja się uśmiechnąłem.

Moja księżniczka nareszcie będzie w domu.

CDN

Kero szaleję! Komu się podoba rozdział? Możliwe, że jeszcze dziś pojawi się Prolog do Przysięgi Krwi tak więc zaprasza do dodania jej do biblioteki. Za wszystkie błędy przepraszam!

(Data opublikowania tego rozdziału: 27.12.16r)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro