Podpal cały świat

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z całej naszej czwórki tylko ja czułem się na siłach żeby iść do szkoły. Pogo zaćpał się i zamknął w swoim pokoju, tak samo jak Daisy. Twiggy boi się wyjść z domu. Zawinął się w kocyk jak najsłodsze burrito na świecie i ogląda hiszpańskie telenowele ("Que hora es" polecam, bardzo polecam) pochłaniając lody i zużywając więcej chusteczek niż cała sala kinowa na "Królu Lwie". Kompletnie się załamał, a ja nie jestem w stanie go pocieszyć. Co mam mu powiedzieć? "Wszystko będzie dobrze"? Nie kurwa, nie będzie! "Jakoś się ułoży"? Nic się do chuja nie ułoży, zajebali Tima na naszych oczach do cholery! A może to, tak w dzisiejszych czasach popularne "Bóg tak chciał"?. Jeżeli celem boga jest zabijanie niewinnych ludzi za to że niosą, tak przez chsześcijan rozpromowywaną pomoc cierpiącym to ja kurwa dziękuję za takiego boga. Wszedłem do szkoły. Wszyscy już oczywiście wiedzą co się stało. Podchodzę do jego szafki i widzę kurwa pierdyliard karteczek w stylu "Bóg cię kocha" albo "Jesteś już w lepszym miejscu". Wkurwiłem się. Przyklejali mu takie gówno, ludzie którzy go nie znali, ludzie którzy go krzywdzili. Nagle okazało się, że Zim miał tylu kurwa prawdziwych przyjaciół. Zobaczyłem nawet że Jake Morris podchodzi do szafki z karteczką" Mam nadzieję że w niebie nauczysz się wreszcie grać w kosza" . Jak można być takim skończonym śmieciem?! Trzeba kompletnie nie mieć mózgu i jakiegokolwiek poczucia przyzwoitość. Ktoś taki jak Morris powinien skoczyć z mostu i oszczędzić światu cierpienia.
- Hej Morris!
- Czego chcesz Warner?
- Wyobraź sobie że gdzieś na świecie jest drzewo, które ciężko pracuje, żebyś ty mógł dostać tlen.
- Yyyy?
- Myślę że powinieneś przeprosić to drzewo za marnowanie jego pracy.-
Rzucił się na mnie przygważdżając mnie do ściany.
- Takie to kurwa śmieszne? Lubisz używać słów których nie rozumiem, żeby się popisać?!(w którym momencie on czegoś nie zrozumiał?!) A może chcesz dołączyć do swojego ziomka? Sądzę że mogiła to całkiem wygodne miejsce!
- No nie wiem, może pójdę jeżeli ty najpierw zrobisz mi tą przysługę i sprawdzisz czy ziemia nie za mokra.-
Kopnąłem go w kolano i walnąłem łokciem w twarz. Z jednym dupkiem umiałem sobie poradzić. Tym razem to ja przygwoździłem go do ściany.
- A jeżeli jeszcze raz usłyszę że nabijasz się że śmierci Zima,to możesz już zacząć wybierać sobie trumnę i garnitur.- Na odchodnym walnąłem go w brzuch. Irytowali mnie. Wszyscy. Cały ten ludzki śmieć, który kłębił się w tej fabryce konserwatywnych dupków był adresatem mojej szczerej nienawiści.
Pierwszą lekcją jaką miałem była chemia. Super. Nauczmy się składu wina mszalnego i łez Marii Dziwki które wylała pod krzyżem swojego bękarta. Usiadłem na moim standardowym miejscu i od razu wyjąłem scyzoryk. Lubiłem się nim bawić. Od czasu pogrzebu nacinanie sobie skóry na przedramionach było moim ulubionym zajęciem. "Jeżeli Na3 zmieszamy z H2O bla, bla, bla..." Na serio, po jaką cholerę wiedzieć mi co z czym mieszać żeby nie wybuchło. Najwyżej wysadzę w powietrze siebię i pół budynku. Selekcja naturalna biczys... Swoją drogą w tej szkole przydałby się taki pożądny wybuch. Może oczyścił bym świat z kilkudziesięciu katolickich faszystów. Przy następnym eksperymencie będzie Allachu Akbar.
Mam nadzieję, że ten dzień szybko się skończy biorąc pod uwagę, że ostatnia jest godzina wychowawcza. Już kurwa czekam na te kondolencje i "szczere" modlitwy za duszę Zima.
- Och Brian. Ja i cała klasa składamy tobie i reszcie twoich przyjaciół najszczersze kondolencje z powodu straty. Timothy był bardzo dobrym chłopcem. Wszyscy bardzo żałujemy, że nie ma już go wśród nas.- powiedziała pani Price.
- Proszę nie pierdolić takich głupot.- Powiedziałem patrząc jej w oczy.
- Nie udawajcie, że nagle jesteście zainteresowani istnieniem Zima, albo któregokolwiek z nas. Interesuje was tylko dobre imię tego pierdolonego klasztoru. Dlatego Drake ciągle chodzi po korytarzu. Nie wezwiecie policji, nie zgłosicie tego do sądu bo to by wam zszargało reputację!- krzyknąłem. Miałem to przyjąć na chłodno, okazać jedynie pogardę, ale nie mogłem. Cóż, bywa...
- Panie Warner zostanie pan ukarany za szerzenie zgorszenia poprzez słownictwo. Proszę nie oskarżać mnie ani nikogo z klasy o to, że nasz żal po stracie pana Lintona jest nie szczery.
- Właśnie! Brian dlaczego jesteś taki nie miły. Timothy był naszym kolegą i wszystkim bardzo nam go brakuje.
- Zamknij się ty jebany kłamco! Nie znaliście go! Nigdy nie zadaliście sobie trudu rozmowy z nim. Śmialiście się z niego za to jak wygląda i się zachowuje! Jeżeli jeszcze raz usłyszę że mówicie o tym jakim to on był waszym kolegą, obiecuję że pożałujecie!
- Panie Warner jeżeli ma pan coś do mnie albo klasy proszę powiedzieć to w godny i grzeczny sposób.
- Nie proszę pani, nie mam do was nic. Nawet szacunku.- Powiedziałem poczym wyszedłem. Był dopiero początek lekcji ale miałem to w dupie. Nie chciałem przebywać w tym pomieszczeniu ani minuty dłużej. Przed szkołą, w miejscu gdzie nas zmasakrowali zobaczyłem sporo krzyży i kwiatów. Dzień był suchy i upalny. Wyjąłem z kieszeni zapałki, które swoją drogą zabrałem Zimowi po tym jak miesiąc temu prawie podpalił swoje włosy. Graliśmy w dość dziwną, pijacką grę...
*Miesiąc wcześniej*
- Hej Zim!
- Czego chcesz?
- Zagrajmy w grę.
- Na czym ona polega?
- Dajemy sobie zadania, albo pijemy whiskacza z rozpuszczonym LSD. Kto spęka musi podpalić sobie włosy.
- Ok!- zadeklarował Twiggs
- Ja w to wchodzę! - krzyknął Daisy
- Ale ja nie mam włosów!- Pogo poczuł się wyraźnie dyskryminowany.
- W twoim przypadku będą to włosy łonowe albo brwi. Jak wolisz.
- Dobra. Zagrajmy.- zgodził się Zim. Zim Zum stwierdził że nie może wytażać się w brokacie i wyjść tak na ulicę pytając obcych ludzi czy jest piękny. Powiedział, że to uwłaczające. A biorąc pod uwagę, że już 3 razy porzygał się naszą magiczną mieszanką musiał spalić sobie włosy. Przystawił zapałkę do jednego kosmyka, ale natychmiast zajęła się cała jego głowa. Szybko go zgasiłem i wyrwałem mu z ręki resztę zapałek. Bałem się że może dokończyć zadanie. Jest niezwykle honorowy.
- Pojebało cię! To był tylko kurwa żart!
- Co?! Jesteście jacyś pierdolnięci! Dobrze wiedzieliście, że to zrobię!- krzyknął wkurwiony Tim.
- Luzuj majty. Wiedzieliśmy, ale woleliśmy się z ciebie ponabijać, ok?- próbował uspokoić go Daisy.
- Twiggs mówił, że jesteś taki słowny, że jakbyś obiecał matce że szczura zjesz to siedziałbyś tak długo aż byś go kurwa zjadł.- Powiedział Pogo
- Więc chcieliśmy sprawdzić tę teorię.- Dokończyłem.
- Nienawidzę was dziwki, jak ja was kurwa nienawidzę.
- Z wzajemnością dupku.
*Czas teraźniejszy*
Wspomnienie uśmiechniętego Zima sprawiło, że poczułem lodową igłę wbijającą się w moje serce. Pora zrobić użytek z tego małego pudełeczka. Wziąłem największy znicz i wylałem jego płynną zawartość na najbliższą wiązankę. Wyjąłem z pudełka zapałkę, podpaliłem ją i rzuciłem na mokrą od łatwopalnej substancji ozdobę( nie wiem co to było, po prostu się paliło). Zajęło się w ciągu kilku sekund, a po chwili ogień rozprzestrzenił się na prawie cały plac.
- Jara się lepiej niż twój czerep...- mruknąłem w przestrzeń.

______________________________________
Rozdział dedykuję wiszel i _GeezusWay_
Mam nadzieję, że tym razem nie znajdziecie nic, o co można by się było pokłócić.  😐😐
Generalnie dziękuję wszystkim za ponad 1000 wyświetleń.
Nie liczyłam na to że ktokolwiek będzie to czytał... Pozdrowienia i takie tam inne pierdoły.( Sorry nie jestem dobra w dziękowaniu, ani nawet w rozmawianiu)

Ps: Najwyższa pora by wszyscy tak na to reagowali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro