10. Wielka bitwa w Midtown High!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Biedna blondwłosa dziewczyna leżała niczym rozłożnona na łopatki (choć tak w zasadzie brzuchem do podłogi), mając przed sobą kłęby dymu, które zaraz potem odsłoniły coś zgoła innego.

Co to za dzień, że podczas zwyczajnej przerwy jesz sobie śniadanie, a tu nagle ni stąd ni z owąd stół, na którym trzymasz swoją tacę, zawala się, a ty chwilę później leżysz bardziej płasko niż twoja taca?

A potem, na domiar złego, zamiast swojego posiłku lub twarzy sikającego w portki kolegi masz przed oczami jakąś szaro-fioletową (czy też fioletowo-szarą!) blachę.

I to chyba była czyjaś noga...

Dziewczyna postanowiła, że w tradycyjny sposób się stamtąd odczołga, aby nie zwrócić na siebie niepotrzebnej uwagi jegomościa w (potencjalnie) zbroi. Do tego najprawdopodobniej był on złoczyńcą, chyba że Iron Man testował właśnie nowy model swojego wynalazku.

Raczej nie... Ale nie było co się nad tym przez wieczność zastanawiać.
Teraz, albo nigdy!

Dokładnie tak samo pomyślała grupka uczniów, którzy zamiast bez sensu wgapiać się w przybyłego, skorzystali z zamieszania i odeszli na bok, by za chwilę powrócić jako hałda bohaterów.

Okazało się jednak, że nie tylko oni mieli zamiar zdziałać coś dobrego w tej sytuacji.

- Puść ją! - wszyscy usłyszęli donośny głos rudowłosej szesnastolatki, która nie bała się wkroczyć do akcji, nawet będąc w postaci cywilnej.

Oczywiście nie wkroczyła bez powodu, bowiem złoczyńca postanowił dać herosom niemy sygnał uświadamiający im, że to odpowiedni czas, aby się pokazali.
A jakże by miał dokonać tego inaczej, jeśli nie przez podniesienie odchodzącej spod jego stóp dziewczyny za szyję?

Na odzew nie czekał długo.

- Nie słyszałeś, co powiedziała? - W akompaniamencie tych słów oraz kilku przyciszonych komentarzy studentów Midtwon, wkroczył znany na całą szkołę...

- Spider-Man - padło złowrogie "przywitanie", zniekształcone nieco przez modulator.

Sytuacja była tak nieprawdopodobna, że nawet stojący obok wspomnianego Iron-Spider musiał ją skomentować.

- Czy mnie się zdawało, czy on naprawdę raczył się odezwać?

- Czułbym się prawie zaszczycony, gdyby do zwrócenia naszej uwagi nie wykorzystał bezbronnej uczennicy - podsumował oskarżycielsko Pajęczak, zmieniając zaraz ton na bardziej żartobliwy. - Stary, wiesz, że ta dziura w suficie w zupełności by wystarczyła? Poza tym przerwałeś niektórym bardzo ważne sprawdziany. Nie licz, że ci za to podziękują.

Mimo że nikt nie powiedziałby tego na głos, przerwanie lekcji nie było najgorszą rzeczą, którą wparowujący na stołówkę złoczyńca mógł spowodować.

Gdyby tak jeszcze robili na maturach...

- Hej, coś ci się przykleiło! - rzucił Spider-man, strzelając w tym samym momencie w przeciwnika ze swojej wyrzutni sieci.

Zanim jednak posisk zdążył trafić w cel, Żuk wyrzucił za siebie trzymaną do tej pory blondynkę niczym zbędny balast, samemu przechwycając pajęczą nić.
Jednym szybkim pociągnięciem sprawił, że po chwili mógł swobodnie trafić Spider-man'a własnoręcznie.

A raczej mógłby, gdyby bohater nie złapał szybko sieciosplotem naprzeciwległej ściany, do której przywarł chwilę później.

- Czy nie uważasz, że twoje działania powinny być bardziej przemyślane, Pająku? - zwrócił uwagę Iron-Spider, który do tej pory tylko przyglądał się krótkiej akcji, teraz jednak włączając się do niej i celując w Żuka z obu repulsorów.

Złoczyńca zdążył odsunąć się przed kolejnymi strzałami, przez co wiązka energii trafiła prosto w ścianę, zostawiając przy tym wyraźny ślad tuż obok głowy Spider-Man'a.

- I to moje działania powinny być "bardziej przemyślane".

* * *

- Stój! To tutaj! - polecił Kid Arachnid.

Na te słowa jego towarzysz zatrzymał się tuż przed zakrętem w następny korytarz.

- Wiesz... latanie za tym twoim "przeczuciem" mogłoby być całkiem ciekawe - westchnął Nova - gdybyśmy tylko minęli coś, co nie jest powietrzem - wyraził swoje znudzenie, odstawiając Miles'a z powrotem na podłogę.

- Po pierwsze, przecież minęliśmy co najmniej jedną żywą osobę - próbował ratować swój honor młodszy bohater.

Nie miał jednak zbyt wielkich argumentów w porównaniu do tego, co narazie się wydarzyło.

Tak, do tej pory dwójka bohaterów oblatała już z siedem podobnych korytarzy tylko dlatego, że Miles wyczuł 'dodatkowe niebezpieczeństwo', do którego odnalezienia zaciągnął również Novę. Niestety jedynym, którego minęli, był najspokojniej w świecie zmywający podłogę woźny, który zapewne nawet nie zauważył, że coś jest nie tak.

- Naprawdę mówię ci, że kogoś widziałem! - próbował przekonać go Pajęczak.

Nova przewrócił oczami, idąc w ślad za Arachnidem, który mimo wszystko zamierzał skręcić w następny korytarz.

- A jesteś pewny, że nie grałeś za długo w gry wideo po nocach?

- Co? Nie...! A tak poza tym, to skąd o tym wiesz? - zapytał podejrzliwie Miles.

Niestety nie dane mu było poznać prawdy, gdyż po znalezieniu się na następnej prostej, w obu chłopaków została skierowana "złowroga wiązka", która dzięki szybkiej reakcji bohaterów trafiła tylko w niewinną ścianę, a nie na przykład ich bebechy.

Tylko kto za to wszystko zapłaci...?

* * *

W czasie, kiedy MJ pomagała dojść do siebie niezadowolonej z bycia pierwszą ofiarą złoczyńcy blondynce, Spider-man odstawił na bok kolejną uczennicę, którą postanowił rzucić najemnik.

Po tej parosekundowej przerwie, bohater wrócił z powrotem do walki, którą toczyli teraz między sobą 'faceci w zbrojach' (nie w rajtuzach, jeśli ktoś wie, o co chodzi).

Jedno wymienione spojrzenie i gest wykonany przez Iron-Spider'a pozwoliły ustalić bohaterowi jaki plan działania wymyślił jego towarzysz. I musiał stwierdzić, że podobała mu się ta myśl.

Pajęczak przeskoczył nad Żukiem, który został dzięki temu "otoczony" przez dwójkę bohaterów.
Obaj jednocześnie natarli na złoczyńcę, który w ostatniej chwili zdążył uchronić się przed ich ciosami, odlatując pod sam sufit budynku.

I tym oto sposobem mogło się wydawać, że dwójka Wojowników Sieci, to zwykli amatorzy, którzy zaraz wpadną w siebie nawzajem...

* * *

- Widzisz? Mówiłem, że ktoś się tu jeszcze włamał! - wypomniał Novie Miles, odskakując przed kolejną wiązką, która zniszczyła nic innego, jak następną ścianę.

- Pytanie tylko, jaki przebierabiec przypałętał się jeszcze do Midtown - skomentował sarkastycznie Sam, na którego padł zaraz wzrok towarzysza, mowiący: "Serio mówisz to, nosząc ten śmieszny hełm w kształcie wiadra?".

Nova westchnął na ten niemy komentarz, po czym wypuścił promień energii w stronę osoby, która miała czelność zaatakować bohaterów w ich własnym liceum.
Z tego co było słychać, zamiast trafić w cel, sprawił tylko kolejny artystyczny wyłom w ścianie.

- I jak w takich warunkach ma człowiek pracować? - westchnął obserwujący to wszystko zza rogu Stan Lee, który wiedział, że sprzątanie po tej akcji, jak zwykle spadnie na jego barki.

- Kto pierwszy! - Kid Arachnid przemknął na sieci obok Novy, zamieniając potyczkę z kolejnym przestępcą w jakiś turniej po tytułem "Stawiasz mi pizzę, jeśli tym razem to ja go dopadnę".

Wiadrogłowy nie czekając na dalsze zaproszenia, przyspieszył, wysforowując się tym na sam przód.

- Nie płacz tylko, jak ominie cię cała zabawa! - krzyknął, oglądając się na Miles'a, przez co z trudem wyrobił się na zakręcie, "odrobinę" go poszerzając.

A staruszek, który takich niepohamowanych młodzików widział już w swoim życiu na pęczki, zabrał się do naprawiania tych wszystkich szkód.

Choć zakładał, że w stołówce będzie ich znacznie więcej.

* * *

Blondynka z niemalże otwartymi ustami oglądała, jak bohaterowie zgrabnie wymijają siebie nawzajem. Nie spodziewała się, że zbroja Iron-Spider'a będzie zachowywać się tak zwinnie i intuicyjnie.

Prawie nie mogła uwierzyć, że zanim Żuk zorientował się, że bohaterowie przyszli za nim pod sam sufit, było już za późno, aby uchronić się przed atakiem ponownie nadchodzącym z obu stron.

Tym razem wpadł jak śliwka w kompot.
A potem zleciał na ziemię, jak stary grat, zostawiając na podłodze kolejny ślad, ktory został zaraz zakryty warstwami sieci.

- Żuk zero, Pająki... Nawet nie chce mi się liczyć - ocenił punktację Spider-Man, choć po tym komentarzu było wiadomo, że sędzią, to on nie zostanie.

Jednak obserwujący go uczniowie wciąż byli pod wrażeniem, by zwrócić uwagę na takie szczegóły i nie powstrzymywali się od głośnych okrzyków, które wydawali z siebie nie wiadomo po co.

- Przyznałbym ci rację...

- O, na serio? - wtrącił się Pajęczak, bo nie codziennie, a raczej chyba nigdy nie usłyszał czegoś takiego od Iron-Spider'a.

- Tak, ale bardziej interesuje mnie powód, dla którego ten zbir się tutaj włamał - dokończył niewzruszenie.

- Właściwie, to bardziej tu wpadł i to z niezłym hukiem - poprawił go Spidey, przypominając sobie nagle o czymś, a raczej o kimś.

A nawet i dwóch ktosiach.

* * *

Pewna okularnica siedziała zaszyta w kącie, przestawiając nerwowo kolejny pionek na szachownicy. Miała wrażenie, że zaraz coś się wydarzy, a ona będzie musiała wziąć w tym udział.

Czuła ekscytację, ale i nie mogła spokojnie nabrać oddechu, jakby przyszłe wydarzenia już rozgrywały się przed jej oczami.

Z każdą chwilą niepokojące dźwięki stawały się coraz bliższe, jakby miały z góry wyznaczoną ścieżkę i bez względu na wszystko podążał, by tutaj wparować wraz z nieuniknioną bójką.

Kolejne kawałki ścian posypały się i to tuż koło framugi drzwi do klasy.
W tym wypadku zaraz może dojść do sytuacji, w której dziewczyna będzie mogła po raz pierwszy zacząć działać... albo schować się za krzesłami i poczekać na inną okazję.

- Wow, znamy się dopiero od pięciu minut, a już parę razy próbowałeś mnie rozwalić. Robisz straszne wrażenie na ludziach, wiesz? - Z takimi oto słowami do klasy od fizyki wparował Kid Arachnid, poprzedzając swoje wejście kopnięciem przeciwnika, który boleśnie spotkał się ze stołem.

Schowana za krzesłami dziewczyna bała się nawet poprawić okulary, żeby tylko nie zwrócić na siebie niepotrzebnej uwagi.
Narazie dojrzała więc tylko tyle, że złoczyńca, który nawiasem mówiąc, szybko się pozbierał, był dużo starszy i większy od Kid Arachnida, co wcale nie pomagało mu w trafieniu bohatera.

- Jak zwykle jakiś Spider-Man musi się wtrącić w robotę - zaczął narzekać mężczyzna, tym razem zamiast w Pająka, celując prosto w półkę wiszącą nad nim.

Plan się powiódł przez co Kid Arachnid został unieruchomiony pod stołem drzazg i jakichś dziwnych, podręcznych maszyn.

Zaraz jednak nadleciało wsparcie, a promień błękitnej energii trafił w złoczyńcę, który ponownie przygrzmocił w stół.

- Rany, albo gość jest nieogarnięty, albo Jameson jeszcze cię nie rozsławił - powiedział z uśmiechem Nova, spoglądając kątem oka na Arachnida wygrzebującego się spod części zniszczonej półki.

- Nie wiem, które gorsze... - wybełkotał, odbierając przychodzące na komunikatorze połączenie.

- Kid Arachnid, jesteście tam? - Usłyszał znajomy głos. - Rozumiem, że nie zmyliście się bez powodu?

- Ta - mruknął w odpowiedzi, omijając kolejny promień wycelowany w jego stronę. - Uwierzysz, że gość właśnie pomylił mnie z tobą? A tyle czasu myślałem nad tą ksywą! - wyżalił się, zagłuszany odgłosami trwającej potyczki.

- Co za różnica, skoro i tak będzie jednego Pająka mniej?

Kolejne przedmioty uległy zniszczeniu.

- Czy to Szoker?

- Jak się domyśliłeś? Po tej dziwnej gadce, czy po tym, że jak zwykle marudzi? - zapytał Miles, przyciągając siecią przeciwnika prosto na Novę, który zadał nokautujący cios.

- I tak się załatwia sprawę - stwierdził Sam, podchodząc do Miles'a i patrząc z dumą na jego komunikator, a raczej kogoś, kto znajdował się po jego drugiej stronie.

- Wiesz, nie chciałbym się przechwalać, ale my tu z Iron-Spider'em skończyliśmy już ze sto lat wcześniej. - Spider-Man ustawił nadgarstek tak, by odsłanić widok Żuka zabieranego już przez przybyłych agentów T.A.R.C.Z.Y.

- Ciesz się, że nie musiałeś wozić swojego partnera - westchnął z wyrzutem Nova.

- Ej, ej, ej. Ja się wcale o to nie prosiłem! - próbował bronić się Arachnid, na co dostał tylko odpowiedź, że gdyby "się" poprosił, to i tak by "się" nigdzie nie zawiózł.

Ale argumentów do kłótni nigdy dość.

- Rozumiem, że wracasz na własnych nogach? - Nova skrzyżował ręce, rzucając Arachnidowi złośliwy uśmieszek.

- Zapomniałeś, że jeden z nas ma sieci. - Bohater nie pozostał mu dłużny.

Dla potwierdzenia swoich słów chciał odpalić sieciowody. Szkoda, że życie akurat postanowiło zrobić mu na złość i urządzenia się zacięły.
Albo też skończyła się w nich sieć. Kto wie, jaki pech skierował na niego wszechświat?

Miles'owi przeleciało przez myśl czy w sprzęcie, który dostał od T.A.R.C.Z.Y. w ogóle może skończyć się sieć.

- Chyba już wiemy dlaczego ten 'ktoś' wcześniej z nich nie skorzystał - skomentował lekko zgryźliwie Nova, choć fakt, że ustrojstwo na nadgarstkach Arachnida jeszcze minutę temu działało bez zarzutu, a zepsuło się tylko po to, by obalić jego tezę, było całkiem zabawnym faktem.

Do rozmowy nastolatków wtrącił się trzeci głos.

- Ej, chłopaki. Misja udana, więc chyba nie ma się co kłócić, nie?

Kid Arachnid i Nova spojrzęli na komunikator tego pierwszego, najwidoczniej zapominając przez chwilę, że Spider-Man nadal ich "podsłuchuje".

- Przybijcie piątkę i wracajcie. Potrzebna nam mała pomoc w posprzątaniu tego wszystkiego.

- I powstrzymaniu setek uczniów od pójścia na wagary - doszedł ich głos zza pleców Petera, należący do Białej Tygrysicy. 

Tak, tylko ona jakimś cudem mogła nie podzielać radości z przerwania zajęć.

Chłopcy znajdujący się po drugiej stronie szkoły od tego szaleństwa, spojrzęli po sobie nawzajem. Żaden z nich nie miał ochoty zbierać tego, co zostało ze stołówki, nie wspominając już o tym, co przypadkowo działo się na ich drodze.
No i kto by powstrzymywał biednych, do tego przerażonych uczniów, którzy - z pewnością z powodu traumatycznych wydarzeń, jakie tu przed chwilą zaszły - nie mieli ochoty pozostawać na miejscu wypadku.

Gdy tamci rozważali, co zrobić z tym fantem, zbywając i wyłączając już z tego Spider-Man'a, powalony niedawno przeciwnik doszedł do siebie.

Nie było lepszej okazji, by strzelić w plecy, któremuś z nich.

Ani Nova, ani Arachnid nie usłyszęli, jak Szoker podniósł się, celując w młodszego, któremu wcześniej zdążył zagrozić chyba z pięć razy, więc czemu miałby nie spełnić swoich słów?

Poza tym Spider-Man'a nienawidził bardziej, więc wybór był oczywisty.

W momencie strzału przestępca poczuł uderzenie w plecy. Nim zorientował się, że chybił, Miles związał jego ręce pajęczyną, posyłając go na sąsiednią ścianę, tym samym odsłaniając obraz osoby, która okazała się być ich wsparciem.

Nie, żeby przyczyniła się do zwycięstwa...

- Hej - przywitała się nieco zdezorientowana dziewczyna, stojąc w lekkim rozkroku, z szachownicą w rękach.

Na ten widok nikt przez dobrą chwilę nie miał dobrego komentarza, jednak w końcu Miles, jako ten dżentelmen, zdołał przerwać niezręczną ciszę.

- Łał. Niezła technika.

- Em... dzięki. Uczę się od najlepszych, nie? - wydusiła z siebie, nieprzyzwyczajona do takich sytuacji.

- Nie przypominam sobie, żebym kiedyś walnął w kogoś szachownicą... ani żebym w ogóle grał w szachy - odparł lekko ironicznie Kid Arachnid, udając, że próbuje sobie przypomnieć sytuacje, o których wspominał.

Dziewczyna poczuła ogarniające ją szybko ciepło.

- To może powinieneś spróbować - wymyśliła na prędce, dotykając chłodną dłonią zaczerwienionych policzków, pod pretekstem poprawienia zsuwających się okularów.

- Przywalić komuś szachownicą? Może być zabawnie. - Miles nie odpuszczał tematu.
Zresztą dziewczyna wydawała się rozbawiona jego żartami, czego nie mógł powiedzieć o innych, którzy zwykle musieli ich wysłuchiwać.

- Zbieraj się stary - wtrącił się do rozmowy Nova. - Musimy go jeszcze odstawić do helikoptera zanim T.A.R.C.Z.A. zdąży się stąd zabrać. - Wskazał kciukiem na, tym razem na pewno pokonanego, Szokera.

Miles odwrócił się w jego stronę.

- Ta, jasne - rzucił, darując już sobie zgryźliwe uwagi, które mogłyby doprowadzić do kolejnej kłótni.

Skoro ten dzień szkoły raczej mieli już z głowy, to rzeczywiście mogli dokończyć superbohaterską robotę.

No. Po jakimś roku przydałoby się wreszcie zaktualizować tę książkę, nie?

W ogóle, to czemu czas tak szybko leci!?!

Masakra...

Jeśli macie coś do dodania, to bardzo proszę. Ja się narazie zamknę w piwnicy i podobijam sobą.

No to pa pa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro