4. Spotkanie z Kid Arachnidem: Podwójna sprzeczka o jedzenie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Chyba mam pomysł - szepnął jeden ze złoczyńców, odwracając się po tym do 'więźniów'. - Powiedzcie mi wszystko, co wiecie, albo was usmażę! - Rękawice złoczyńcy naładowały się zaraz żółtą energią, która gotowa była wystrzelić w leżące pod ścianą dziewczyny.
Czyżby w tej sytuacji miało przejąć nad nimi kontrolę racjonalne myślenie?

Oczywiście, że...

- Ja lubię smażone - przyznała z uśmiechem jedna z nich. - Na przykład schabowe są fajne. Takie z kurczaka.

- Wiesz, że z kurczaka, to nie są schabowe? - Zapytał tamten, przybijając sobie facepalm'a (Spokojnie, energia uleciała ze sorzętu tak samo jak nadzieje obu złoczyńców na kawałek rozsądnej rozmowy z tymi dwoma).

- Co? Powiedz mi to prosto w twarz, ty...!

"Brawo Shrike. Świetny był ten twój plan..." - westchnął w duchu jego towarzysz. Okazało się, że jedynym skutkiem tego nieudolnego pomysłu było wzbudzenie w nim bardzo męskiego uczucia, jakim był głód.

JEDNA Z PLACÓWEK T.A.R.C.Z.Y.

- Czyli, że nadal nic nie mamy - podsumował nieusatysfakcjonowany chłopak, odchodząc od komputera i zajmującego się nim agenta.

Stojąc już do niego tyłem, postanowił skontaktować się z jednym z członków swojej drużyny.
Cóż... nie miał dobrego raportu, ale za to miał nadzieję, że jego kolegom udało się zdziałać coś pożyteczniejszego niż jemu tutaj.

Trzeba przyznać, że nie przepadał szczególnie za żadną z poszukiwanych przez jego ekipę dziewczyn, ale w końcu ratowanie ludzi było jego obowiązkiem, i jako bohater nie mógł się chociaż odrobinkę nie martwić.
(Ale taką małą, że nawet nikt by jej nie zauważył).

W końcu ich pierwsze spotkanie nie przebiegło w najkorzystniejszych okolicznościach.

--------3 DNI TEMU--------------
- No dobra, bocie, ty już będziesz ostatni - zwróciłem się do mechanicznego przeciwnika, strzelając do niego sieciami i rzucając nim o ścianę. - I co? Kto jest tutaj najlepszy? - spytałem na głos, stając na środku sali do ćwiczeń zadowolony ze swojego nowego rekordu.

Po chwili usłyszałem komunikat, który był odpowiedzią na moje pytanie, i niezbyt mi się spodobał.

- Pewnie ten, kto skończy ćwiczenia.

- Hę? Kto to powiedział? - Zdziwiony rozglądałem się po całym pomieszczeniu, ale nikogo poza mną tam nie było. - I przecież skończyłem już poziom. O co ci chodzi?

- Ale pytanie, czy ten dodatkowy też - powiedziała nieznajoma z dziwnie dającym się wychwycić uśmiechem.

- Hę? Jaki dodatkowy? - zapytałem sam siebie, (choć z drugiej strony to było głupie, bo przecież sam sobie nie mogłem odpowiedzieć).

Dokładnie wtedy, gdy skończyłem mówić, wokół mnie z podłogi wysunęły się cztery nowe boty.

- To ma być jakiś test, tak? - Chciałem się upewnić, ale przez chwilę nikt nie odpowiadał. - Tak?! - powtórzyłem, przyglądając się nieruchomym blaszakom.

- Tak. - Poznałem w końcu odpowiedź. Ale to, co usłyszałem potem, przekroczyło moje domysły.

Mówię serio, że nawet Amadeus nie wykminiłby jak głupie pytanie za chwilę padnie. A mówię wam, że w tym jest niezły.

- Powiedz mi...

Czyli co, test z odpowiedziami? Co to, szkoła jest?
No w sumie się nie pomyliłem, bo w zasadzie to była szkoła, tyle że T.A.R.C.Z.Y., ale to szczegół.

- ...co myślisz o...

O czym? O kim? No powiedz wreszcie!

- ...o rosole.

- Rosole?! - Moja mina musiała pewnie wyglądać podobnie do Pete'a wąchającego jeden ze swoich odwiecznie niepranych kostiumów. - Poważnie? Mam ci się teraz zwierzać na temat zupy? A tak poza tym, to czemu nie mogła być jakaś inna? Na przykład pomidorowa - zacząłem wywody, ale chyba to się jej nie spodobało.

- Gardzisz rosołem?! Może blaszaki nauczą cię trochę szacunku! - No tak, krzyki i groźby raczej nie były oznaką dobrego humoru.

Ale wtedy nie za wiele sobie z tego robiłem.

- Wiesz, założę się, że nawet nie wiesz, jak je odpalić.

- Ja nie wiem? Ja nie wiem?! No to patrz! - Zabrzmiało to nawet na 5% groźnie, ale i tak się nie przestraszyłem.

- Patrzę i nic nie widzę - mówiłem z zamkniętymi oczami i założonymi za głowę rękami. - Łoł! - W ostatniej chwili odskoczyłem przed czerwonym strzałem. - Eee... ona naprawdę je włączyla.
(No tak, Miles, jakim cudem to zauważyłeś, Einsteinie?).

Zrobiłem jeszcze kilka akrobacji w powietrzu i ostatnim, co przed włączeniem sufitowych dział udało mi się zobaczyć, to dwie nastolatki siedzące za szybą przed systemem sterowania.

Czyli są dwie?

- Już ja im pokażę...! Chociaż najpierw pokażę robotom, zanim one pokażą mnie! - krzyknąłem, gdy przed moimi oczami pokazał się złowrogi, czerwony blask.
-----------------------------------------

- Kid Arachnid do drużyny. Halo, chłopaki. Jesteście tam?

- Odbieram twój sygnał - przez komunikator słychać było głos najbardziej zmechanizowanego członka pajęczej ekipy.

- Więc mam ten raport... A właściwie, to go nie mam, bo niczego nie znaleźliśmy. W każdym razie skoczę gdzieś indziej. Może tam... Hej! Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytał z wyrzutem Miles, domyślając się, że połączenie zostało przerwane.

- Tak, słyszę cię i to wyraźnie. - Usłyszał za sobą głos przyjaciela.

Oczywiście odwrócił się w jego stronę ciekawy, po co tamten właściwie tutaj przyleciał.
O ile Morales kojarzył, Iro Spider miał zająć się nadzorowaniem Szkarłatnego oraz Spider-man'a, który go ze sobą NIE ZABRAŁ!

- Zdobyłem nowe współrzędne i chyba możemy sprawdzić jedno z tych miejsc.

- Okej. - Właściwie chłopak nie miał zbyt wielkiego wyboru w odpowiedzi.

Kiedy już obaj bohaterowie znajdowali się parędzieścia metrów nad ulicami miasta, Arachnidowi nasunęło się pewne pytanie.

- A co z Pete'em i Szkarłatnym? Nie powinni... bo ja wiem, też iść z nami?

- Powiedzmy, że mają swoją imprezę - stwierdził Amadeus po krótkiej, niepokojącej chwili milczenia.

Miles nie dopytywał więc już o dalsze szczegóły, ale musiał przyznać, że słowo "impreza" z ust Amadeusa brzmiało mniej więcej, jak "pogrzeb", z ust Spider Mana.

Kijowo.

No i wreszcie rozdział ponad na 900 słów i to o Milesie!

No a w mediach zdjęcie Kid Arachnida (taka jego nazwa jako bohatera).
Lepszego nie znalazłam, tak więc trudno.

A tak w ogóle, to kto wyobraził sobie, jak Amadeus mówi "impreza"? W mojej głowie to naprawdę źle brzmi.

No dobra. Może zaciągnę siostrę do pisania. A narazie to sajonara!

(31.01.2020r.)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro