6. Rozbrój to coś!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jak dla mnie, on kantuje. Co nie, że kantuje? - wolał upewnić się Arachnid, który, choć na początku był na 100% pewny oczywistego blefu, to po ciszy ze strony Iron Spider'a zaczął mieć wątpliwości.

No ale który złoczyńca wysadziłby dobrowolnie siebie i swojego kumpla w powietrze?
- Nie. On naprawdę zamierza spowodować eksplozję. - Cóż... jak się okazało, Miles musiał jeszcze trochę nauczyć się o tym wymiarze. - Na dodatek mamy tylko minutę na to, żeby ją zatrzymać. Teraz już 57 sekund. 56...

- Nieźle. Bo tyle właśnie życia wam po... - Zanim Shrike dokończył tą niezbyt udaną groźbę, sąsiednia ściana zawaliła się, częściowo na niego (ah, jak te ściany lubią złoczyńców!), w przypadku więżąc go pod sobą.

- Ktoś wzywał dwa Pająki z trochę podmokłego sąsiedztwa?

No tak, ściana oczywiście nie mogła zawalić się tak sama z siebie.
Musieli za tym stać dwaj bohaterowie, przychodzący w samą porę.

- Mnie się zdaje, czy coś tu się nieźle... przypala? - zapytał Spider-man, spoglądając na wszystkich dookoła.

- A może masz na myśli nas? Bo jeśli się nie pospieszymy, to niedługo zostanie z nas niezbyt ładna, pajęcza ciapa - podsumował dość pesymistycznie, jak na siebie Miles.

Wszyscy spojrzęli na niego krótko, wracając jednak uwagą z powrotem do pierwotnego problemu.

- Nie możemy po prostu sobie stąd pójść - odezwał się szesnastolatek. - Na górze są ludzie. Musimy to jakoś rozbroić. Iron Spider! - Bohater spojrzał na towarzysza, za pomocą sieci podsuwając mu przegrzany sprzęt. - To chyba twoja działka.

- Właściwie mógłbym wygenerować przeciwny ładunek, który obniżyłby...

- Więc może po prostu to zrób - przerwał mu Szkarłatny.
Zresztą i tak nikt oprócz Amadeusa nie załapałby tej dziwnej, naukowej paplaniny.

Liczyła się jedna rzecz - zadziała, albo nie.
(Jestem trzy razy na nie xd).

Cała piątka przyglądała się, jak ich przyjaciel robi to, co tam sobie mruczał pod nosem, oczekując jakiegokolwiek efektu.

- Zostało ci dziesięć sekund! - zakomunikował Miles, na co dostał zdziwione spojrzenie starszego kolegi.

- Liczyłeś?

- No co? Ktoś przecież musiał to...

- Dobra, teraz powinno zadziałać - przerwał jego rozważania Cho, wypuszczając energię prosto w niebezpiecznie wyglądające urządzenia. ('Hmm... wyglądają, jakby miały chętkę na wybuch' - kojarzy ktoś? ;)

Eksplozja jednak nie do końca zdołała ich ominąć, a może raczej to oni nie zdołali wywinąć się fali uderzeniowej na tyle potężnej, że wszyscy wylądowali na różnych ścianach.

To znaczy... kto wylądował na ścianie, to wylądował. Inni mieli trochę większe szczęście.

- Cześć Spider-man'ie - odezwał się jakiś głos, a gdy wspomniany bohater spojrzał nieco pod siebie... zobaczył, że wylądował (na Unicornie xd) na tych dwóch, bez których cała ta sytuacja nie miałaby teraz miejsca.

- O, nareszcie się znalazłyście - stwierdził podnosząc się z nich, a reszta tylko słuchała dźwięków jego prostującego się kręgosłupa. - Zapłacicie mi za kręgarza? - spytał retoryczne, podając im pomocne dłonie.

- A mnie za naprawę zbroi - dokoptował się Iron Spider, choć najprawdopodobniej niczego nie musiał w rzeczywistości naprawiać.

Ale kasa zawsze się na coś przyda...

- Ty przynajmniej nie musiałeś znosić jego głupich żartów - wypomniał Szkarłatny, stojąc ze skrzyżowanymi rękami.

- Jak to? Nie podobały ci się moje moje dowcipy? Myślałem, że powoli zaczynasz je łapać - udał szczerze zdziwionego Spider-man.

Szkarłatny przybił sobie zrrzygnowany piątkę w czoło.

- Jak już wszyscy mają sobie za coś płacić...

- Nie. Tylko one mają - uszczegółowił Amadeus, wkazując na jedyne dziewczyny, jak na winowajczynie.

- ...to ja chcę pizzę. Może być?

Wszyscy znów zwrócili spojrzenia na Kid Arachnida, któremu znów podczas tego dnia zrobiło się nieswojo.

Czy to był kolejny moment na przystopowanie ze swoimi żartami?

Cześć! Wiem, że znów było krótko (równe 555 słów), ale mam do was pytanie.

Ktoś jeszcze wytrwały przy czytaniu tego... czegoś?

Jeżeli tak, to proszę, niech zostawi znak po sobie. Jakąś kropkę nienawiści czy coś.

W każdym razie jeśli ktoś pod tym rozdziałem się zgłosi, to postaram się publikować rozdziały częściej niż... raz na miesiąc?

No dobra. Moja stacja się zbliża, tak więc na dzisiaj tu kończę.

Ps.: Pozdrawiam z pociągu ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro