8. Test na bohatera.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

--------7 DNI TEMU--------------
- I twierdzisz, że naprawdę sobie nie poradzą? - dopytywał z niedowierzaniem dyrektor, kiedy właśnie to od jakiegoś czasu próbowałem mu podsunąć.

- No wiesz... nie to, że sobie nie poradzą - zacząłem, wskazując na siebie. - Ja sobie poradziłem, ale wiesz...

- To może przestaniesz wreszcie kręcić i sam je przetestujesz - zasugerował rozkazującym tonem dyrektor, wpatrując się we mnie tym swoim świdrującym na wylot spojrzeniem.

Naprawdę nie lubiłem, kiedy tak robił. Wtedy nawet mnie robiło się nieswojo.

No i oczywiście musiałem zgodzić się na jego "propozycję". Zresztą dlaczego miałbym nie?

Miałem czas do wieczora, żeby samemu wymyślić sposób, który pomoże mi sprawdzić, czy obie nadają się na przyszłe agentki T.A.R.C.Z.Y.
Głowiłem się parę niezłych godzin.

Przez to nawet prawie przegrałem z Novą i Iron-Spider'em na ćwiczeniach, i przypaliłem sobie kolację.

Ale wreszcie, o głodzie i chłodzie (tak, może trochę przesadzam), mogłem stanąć przed dwoma nastolatkami i zadać pytanie, na które wszyscy tak bardzo czekali.

Wiem, że dyrektor na pewno też podglądał.

- No dobra. Na początek... wiecie kim w ogóle jestem?

No co? Przecież mogły nie być z Nowego Jorku, a w końcu nie można od razu przechodzić do sedna.

Obie wyglądały na trochę spięte, ale zgodnie pokiwały głowami.

- Okej... - Zrobiło mi się trochę dziwnie, kiedy żadna z nich się nie odezwała. - W takim razie, skoro już wiecie, że jestem Spider-man'em - przedstawiłem się tak na wszelki wypadek, (no wiecie, jakby wstydziły się przyznać, że tak naprawdę mnie nie kojarzą) - to chciałbym poznać też wasze...

- Nix. Ja jestem. A to jest Kiri - wcięła się do rozmowy brązowowłosa, patrząc na mnie i wskazując na swoją partnerkę.

- To... oryginalnie - stwierdziłem, a ona się uśmiechnęła. - Kiri, Nix - zacząłem poważniejszym tonem - chciałbym zadać wam teraz dwa pytania.

Obie spojrzały po sobie kątem oczu, najwidoczniej ciekawe, co mam zamiar powiedzieć.

- Po pierwsze... Czy chcecie zostać bohaterkami? To bardzo poważne zadanie.

- Tak! - odpowiedziały pewnie i zgodnie.
Co do tej odpowiedzi nie miałem żadnych wątpliwości.

W takim razie pozostała jeszcze jedna sprawa, która nie powiem, ale bardzo mnie nurtowała od czasu, kiedy ją wymyśliłem.

- W takim razie na pewno wiecie, że każdy bohater ma jakieś zasady - przeszedłem lekko do drugiego tematu, a Kiri i Nix przytaknęły skinięciami. - Chciałbym wiedzieć jakie są wasze zasady.

Przez chwilę obie spoglądały na mnie, jakby dostały zastoju.
Potem jedna wbiła wzrok w podłogę, następnie patrząc na towarzyszkę. Ruchem dłoni pokazywała, żeby tamta zaczęła. Blondwłosa wzbraniała się, ale w końcu jednak zebrała się w sobie.

Czekałem cierpliwie na to, co odpowiedzą. Chciałem wiedzieć, co w nich siedzi.

Chyba nie miały jeszcze okazji spotkać się z żadnym innym bohaterem, no a T.A.R.C.Z.A. osobiście nie uczy takich rzeczy.

Pozostawało więc pytanie: Co wybiorą?

Bezpieczeństwo?

Bezwzględne wykonywanie rozkazów?

A może "żadnych zniszczeń"?

Byłem naprawdę ciekawy, co powiedzą na ten temat.
W końcu blondynka spojrzała prosto na mnie i otworzyła usta.

- No więc chyba... jako te dobre powinnyśmy przede wszystkim pomagać tym, którzy są w potrzebie. Nawet jeśli nie zawsze się z nimi zgadzamy.

- I nawet, jeśli nie chcą pomocy. Bo bohaterowie nie przyjmują takiej odmowy, co nie? - Młldsza dziewczyna uśmiechała się, patrząc na mnie tak, jakby czekała na potwierdzenie.

Zdziwiłem się, że podane przez nie zasady były tak... dojrzałe.

To zmaczy wiecie, oczywiście zgadzałem się z takim podejściem, a jeszcze bardziej chciałem zobaczyć je w praktyce.

W pewnym momencie zorientowałem się, że dziewczyny nadal stoją wpatrując się we mnie, a ja im nie odpowiedziałem.

- No cóż, nie było przewidzianych dobrych ani złych odpowiedzi...

- To znaczy, że masz dla nas jeszcze jakiś test? - wtrąciła się Nix.

- Nie. To koniec z mojej strony. Tak więc witamy w akademii T.A.R.C.Z.Y. - Wyciągnąłem rękę w ich stronę. Tak wiecie, żeby było trochę formalnie.

Wtedy przyszło mi na myśl, że to było dosyć głupie. Od takich zachiwań miały dyrektora, a nie mnie.

Te rozważania przerwało mi jednak zdanie, które obie powiedziały w tym samym czasie.

- Co to jest akademia T.A.R.C.Z.Y.?

I tak zaczęła się nasza wspólna przygoda, podczas której miałem być współodpowiedzialny za ich szkolenie.

Ale wyglądają starsze niż Amadeus, kiedy zaczynał, więc co może pójść nie tak?
-------------------------------------

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro