Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Simón*

- Tak, wiem Simón, ale... ja po prostu się wstydzę - odpowiada łamiącym się głosem, unosząc głowę. To nie będzie łatwa rozmowa.

- Luna proszę powiedz mi, bo zaczynam się martwić, co tam się stało?! - mówię, przysuwając się do niej bliżej. Zaczyna potrząsać głową i wkładając palce za czarne szkła, ociera oczy. Nie wiem co o tym myśleć, w głowie mam najczarniejsze scenariusze.

- Ja nie mogłam nic zrobić, rozumiesz?! - odpowiada, zdejmując nagle okulary i przymrużonymi oczami wpatruje się we mnie. Jej twarz zalana jest łzami. Nie mogę patrzeć na nią w takim stanie, bo ja od razu tracę siły, a moja kamienna bariera, która zatrzymuje niekiedy moje emocje, rozpada się. Jednak powstrzymuję się całą mocą, żeby nie uronić choć jednej łzy.

- Proszę powiedz to wreszcie, ja chcę Ci tylko pomóc - mówię spokojnym głosem, żeby i ona się uspokoiła.

- Ale, ja nie mogę, nie umiem...

- Luna, spokojnie. Co tam się stało, czego się wstydzisz?

- Nie... nie mogę Simón, nie wiem jak Ci to powiedzieć... - zanosi się płaczem, jest cała roztrzęsiona.

- Luna oddychaj. To tylko ja, przy mnie nie musisz się niczego wstydzić. Proszę Cię powiedz mi, co tam się stało, bo nie mogę patrzeć na Ciebie w takim stanie. Przejdziemy przez to razem, tak jak w nocy - mówię najspokojniej, jak umiem, rysując kółka na wierzchniej stronie jej dłoni - zacznij od początku, tak jak wczoraj - spogląda na mnie, mrugając szybko przez rażące światło.

- Dobrze, ale przyrzeknij mi, że nadal będę Twoją przyjaciółką - Nic z tego nie rozumiem. O co jej chodzi? Co ona zrobiła?

- Ty zawsze będziesz moją... przyjaciółką. Luna zaczynam się poważnie niepokoić... Co tam się stało? - mówię, ponownie łapiąc za jej dłonie. Bierze głęboki oddech, zamykając oczy i po chwili zaczyna opowiadać.

- Jakiś miesiąc po tym, jak mnie tam zamknęli, którejś nocy przyszedł mężczyzna. Przez chwilę myślałam, że przyszedł po mnie, przyszedł mnie stamtąd zabrać. Przez głowę przeleciała mi nawet myśl, że to możesz być Ty, że mój koszmar się skończy, ale... on właśnie wtedy się zaczął...ja... chciałam się bronić, ale te łańcuchy... ja nic nie mogłam zrobić, krzyczałam, ale nikt mnie nie słyszał -z resztą on po chwili i tak zatykał mi usta- kopałam i szamotałam się, jak tylko mogłam, ale jego to nie ruszało...- nagle urywa odwracając głowę - ...jak to wszystko się skończyło, pomyślałam, że to kolejny, koszmarny sen - ciągnie opowieść - jednak, szybko dotarło do mnie, że zostałam... zgwałcona - zaczyna płakać, wyrywa ręce z mojego uścisku i zakrywa twarz - Przytulam ją mocno. Nie wierzę w to, co usłyszałem przed momentem, nie potrafię zrozumieć, jak ktoś mógł ją tak skrzywdzić, jak JA mogłem do tego dopuścić?

- Płacz, wyrzuć to z siebie - mówię głaszcząc ją po włosach, nic innego nie przychodzi mi do głowy. Bo jak można ją pocieszyć w takiej sytuacji. Ten mężczyzna pewnie zabraniał jej płakać, -sama mówiła, że ją uciszał- a ja nie chcę jej się z nim kojarzyć. Teraz już wiem dlaczego ostatniej nocy tak dziwnie się zachowywała, kiedy kładliśmy się spać. Dziewczyna odrywa się ode mnie.

- Ja nie mogłam nic zrobić... Naprawdę, Simón proszę uwierz mi... Przyrzekam, że gdybym tylko miała więcej siły...

- Luna to nie twoja wina - przerywam jej, ponownie zamykając w silnym uścisku - to wszystko jest już za tobą, jesteś już bezpieczna, on nigdy nie wróci - mówię, starając się powstrzymać łzy. Aż trudno jest wyobrazić sobie, jak bardzo cierpiała... Co musiała wtedy czuć...

- Ostatnio znowu to zrobił...- szepcze. Uwalniam ją z uścisku, żeby mogła swobodnie mówić - ...był u mnie cztery razy.

- Co?!- nie wytrzymuję podnoszę się z łóżka i zaczynam chodzić po pokoju. Łapię się z głowę przeczesując włosy. Targają mną wszystkie negatywne emocje. Czuję ogromną nienawiść do tego potwora, który zbrukał czystość najniewinniejszej dziewczyny jaka stąpała po tej ziemi, ale jednocześnie ogarnia mnie smutek, bo mam świadomość tego, że gdybym zabrał ją stamtąd wcześniej to wszystko nie miałoby miejsca. Luna jest najważniejszą osobą w moim życiu, a ja pozwoliłam, żeby stała się jej tak ogromna krzywda...


*Luna*

Nie chciałam mu tego powiedzieć, bo to dla mnie okropny wstyd, boję się, że straciłam w oczach Simóna resztki wartości. Ale z drugiej strony cieszę się, że ktoś inny o tym wie, że nie jestem z tym sama. Próbuję przekonać tą drugą część mnie, że Simón to przecież mój przyjaciel, znam go i wiem, że on nigdy, by mnie nie oceniał, zresztą sam mówił, że to nie moja wina...

*

Simón znów siada obok mnie na łóżku.

- Czy wiesz, kim on był? - pyta, łapiąc mnie za ręce i patrząc mi w oczy. Kręcę przecząco głową.

- On zawsze był zamaskowany. Nigdy nie widziałam jego twarzy - odpowiadam.

- A nie rozpoznałaś, jego głosu, niczego? - uzupełnia swoje pytanie.

- On nigdy się nie odzywał, przychodził i wychodził w milczeniu. Tam było strasznie ciemno, nie widziałam nic szczególnego, co kojarzyłoby mi się z konkretną osobą. Szczerze mówiąc to nie chciałam mu się przyglądać. Zawsze odwracałam się do ściany i starałam nie myśleć o tym co się dzieje - czuję, jak znów łamie mi się głos, a łzy cisną się do oczu.

- Już dobrze, przepraszam, że przywołuje do Ciebie te wspomnienia, ale wiedziałem, że nie powiedziałaś mi wszystkiego i... po prostu musiałem wiedzieć, co się stało. Teraz będzie już tylko lepiej, obiecuję - mówi z troską.

Jesteśmy tak blisko siebie, mimo rażącego światła wpatruję się w jego czekoladowe oczy, które tak często przywoływałam we wspomnieniach. Sama nie wiem, co czuję... Simón jest najlepszym przyjacielem pod słońcem, ale skala moich uczuć wybiega poza przyjaźń, tylko... jak to powiedzieć, jak wyjaśnić?

Pamiętam naszą rozmowę po tym, jak zaśpiewał dla mnie "Eres". W tamtej chwili, czułam się, jakby ktoś zdjął z moich oczu ciemne okulary, cały świat pojaśniał, kolory były żywsze, a ja wreszcie zrozumiałam, że również czuję do Simóna coś więcej, ale ja, głupia nie powiedziałam mu tego. Zaczęłam się migać i paplać o tym, że jest moim przyjacielem, jakby sam tego nie wiedział. Straciłam niepowtarzalną szansę wyznania mu tego wszystkiego, co noszę w sercu, a teraz on może nie czuć już tego, co wcześniej. Nie chcę się wygłupić i rozczarować, kiedy mu o tym powiem, a w odpowiedzi usłyszę, że to już minęło i że będzie lepiej, jak o tym zapomnimy...

*

Z nadmiaru emocji nie potrafię się powstrzymać i wtulam się w chłopaka. On odwzajemnia uścisk, na plecach czuję jego ciepłą dłoń. Mogłabym trwać tak do końca życia...

- Co Ty na to, żebyśmy teraz coś zaśpiewali? - słyszę głos chłopaka. Odsuwam się od niego, żeby z uśmiechem na ustach pokiwać twierdząco głową. Widzę, że twarz Simón'a również się rozwesela i już za chwilę siada naprzeciw mnie z gitarą w ręku. Wiem, że ma to na celu zmianę tematu i oderwania moich myśli od przeprowadzonej rozmowy. Oczy bardzo mnie już bolą od nadmiaru światła, więc zakładam z powrotem ciemne okulary Simóna. Od razu lepiej.

Słyszę dźwięki jednej z moich ulubionych piosenek, którą kiedyś zaśpiewałam z Simónem na Openie. Zawsze poprawia mi nastrój, jest bardzo energiczna, a takie dynamiczne brzmienie pomoże otrząsnąć mi się z ciężaru, który nosiłam ze sobą, aż do teraz...

Nie mamy dokąd iść

Jesteśmy jak zdewastowany obszar

Drogi bez kierunku

Religie bez wzoru

Jak możemy przeżyć?

I w tym momencie daję się ponieść muzyce. Wstaję z łóżka i zaczynam tańczyć. Teraz czuję się naprawdę wolna, już nic nie zmusi mnie do powrotu we wspomnienia.

Nie bądź tak okrutny

Nie szukaj więcej pretekstów

Nie bądź tak okrutny

Zawsze będziemy dwójką uciekinierów

*Simón*

Na twarzy Luny znów zagościł uśmiech. Cieszę się, że mogłem poprawić jej humor. Ja też ochłonąłem trochę po tym wszystkim.

- Czy nadal masz ochotę spotkać się z Niną?

- No jasne, jeżeli to nie problem dla Ciebie, to zaproś ją tu - odpowiada uradowana.

- Jaki problem? Sam chętnie się z nią spotkam, bo już dawno nie rozmawialiśmy. Czekaj chwilę idę zadzwonić - odpowiadam Lunie i kieruję się do szafki po telefon. Mam dwanaście nieodebranych połączeń. Pewnie mogę się już pożegnać z moją pracą w Jam&Roller. Jest godzina jedenasta trzynaście. Nina może mieć jeszcze lekcje. Postanawiam napisać SMS-a.


Do: Nina

Hej, jak będę mógł zadzwonić, to daj mi znać :-)


- Napisałem tylko wiadomość, bo Nina ma pewnie teraz lekcje, więc zanim odpisze mamy jeszcze trochę czasu, co chcesz porobić? - pytam siadając obok dziewczyny. Nadal jestem w szoku po tym, co usłyszałem, ale chcę się zachowywać normalnie.

- Skoro mamy mieć gościa, to może chociaż zaścielmy łóżko, co?

- Y... tak racja - odpowiadam, nerwowo przeczesując włosy, bo właśnie wyszło na jaw, że jestem okropnym bałaganiarzem i sam na to nie wpadłem. Oboje podnosimy się z łóżka.

- To ja zajmę się wszystkimi poduszkami, a ty kołdrą, ok?

- Tak jest! - odpowiadam, salutując, co wywołuje na twarzy Luny szeroki uśmiech.

W mgnieniu oka, łóżko wygląda, tak jak te idealne w filmach, czy gazetkach reklamowych.

- Chodź ze mną, musimy zmienić Ci opatrunek - mówię do dziewczyny i kieruję się w stronę łazienki.

*

- Coś Ty z tym zrobiła? Dlaczego to jest takie mokre? - pytam, odwiązując bandaż.

- Nic takiego, zamoczyło się, kiedy brałam prysznic - odpowiada Luna, przypatrując się moim ruchom.

Szybko przemywam wszystkie rany, wymieniam gaziki i na nowo owijam bandażem.

- To ja się teraz uczeszę, żeby Nina się mnie nie przestraszyła - mówi z uśmiechem Luna.

- Jasne, już mnie tu nie ma - odpowiadam, wychodząc z łazienki.

***

Od: Nina 11:32

Co tam się stało Simón? :-)


Wychodzę z pokoju i kieruję się do kuchni. Dzwonię do Niny.

- Halo - odzywa się głos po drugiej stronie.

- Cześć Nina, słuchaj mam do Ciebie sprawę. Wpadłabyś dzisiaj do mnie? Luna chciałaby się z tobą zobaczyć.

- Luna?! Jest z tobą, jak to?!

- Gastón nic Ci nie mówił? Jest u mnie już od wczoraj.

- Nie odezwał się ani słowem, muszę przeprowadzić z nim poważną rozmowę.

- Byłem pewny, że wiesz. Mam nadzieję, że do nas wpadniesz.

- Jasne, przyjdę zaraz po szkole, tylko nie wiem, gdzie dokładnie mieszkasz.

- Wyślę Ci adres SMS-em, ale jest jeszcze jedna sprawa.

- Błagam powiedz, że wszystko z nią dobrze.

- Spokojnie, jest cała. Chodzi mi o to, czy nie weszłabyś po drodze do jakiegoś marketu i nie kupiła rzeczy, które mogłyby jej się przydać.

- Dobrze, nie ma sprawy, ale chodzi o coś konkretnego?

- Wczoraj kupiłem jej najpotrzebniejsze rzeczy. Mamy szczotkę do włosów, szczoteczkę do zębów, mydło, szampon i żel pod prysznic, pomyśl co jeszcze mogłoby się jej przydać. A i Luna byłaby Ci bardzo wdzięczna, gdybyś wybrała dla niej jakąś piżamę, bo musiała spać w mojej strasznej koszulce, jak przyjdziesz to oddam ci kasę.

- O to się nie martw, postaram się wszystko załatwić, będę około piętnastej, pasuje Ci?

- Pewnie, przychodź najszybciej jak się da, Luna bardzo się za Tobą stęskniła, to do zobaczenia. A i Nina jeżeli uda ci się dla niej znaleźć to... weź o rozmiar mniejsze... Luna trochę schudła...- mówię ściszając głos.

- Dobrze, będę pamiętać. Do zobaczenia.

*

Wysłałem Ninie SMS-a z moim adresem, ale muszę jej powiedzieć o jeszcze jednej sprawie. Wybieram numer do Niny, ale dociera do mnie, że gdyby Luna to usłyszała to mogłaby poczuć się obmawiana, więc postanawiam napisać kolejną wiadomość.


Do: Nina

I mam prośbę, jak będziecie rozmawiać, to raczej ty opowiadaj. Nie wypytuj jej o to, co się z nią działo, bo bardzo ją to dołuje, już dosyć się dzisiaj i wczoraj nawspominała.


Od: Nina 11:42

Rozumiem, Do zobaczenia :-)


Odczytuję wiadomość i już kieruję się do pokoju, ale dzwoni telefon. Pomyślałem, że to pewnie Nina, ale... Gastón?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro