13. Skrzywdzisz ją, to popamiętasz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

STEPHAN

Pokręciłem głową, gdy zamknąłem za sobą drzwi od pokoju. Czułem się niezręcznie po tym, jak się zachowałem i wszystko zrzuciłem na alkohol, chociaż prawda była zupełnie inna.
Szampan wcale nie uderzył mi do głowy, bo nie wypiłem za wiele. Po prostu coś ciągnęło mnie do Lilli i nie potrafiłem się jej oprzeć. Poza tym czułem, że ja też nie byłem jej obojętny, bo odwzajemniała każdy pocałunek. Chciałem wykorzystać wspólny wyjazd do tego, żeby się do niej zbliżyć, ale chyba zbyt szybko chciałem przejść do kolejnego etapu. Miałem nadzieję, że dziewczyna nie obrazi się na mnie za to. Musiałem przyznać, że jej postawa trochę mnie zaskoczyła. Zaplanowałem idealny wieczór z szampanem, truskawkami i truflami, licząc na gorący koniec, a Lilli szybko mnie zastopowała. Jednak musiałem zaakceptować jej decyzję.

W sumie to relacja pomiędzy nami była pokręcona. Całowaliśmy się, ale tak naprawdę nie potrafiliśmy o tym mówić.  Niby było fajne i przyjemnie. I tyle. Zero jakiegokolwiek słowa o uczuciach. O tym, jak się z tym wszystkim czuliśmy. Na początku chciałem wydusić coś na ten temat, ale oczywiście, zamiast normalnie z nią porozmawiać, to od razu musiałem przejść do rzeczy i tyle się dowiedziałem, że nic już nie wiedziałem.

Westchnąłem głęboko, po czym przeszedłem do łazienki, żeby ogarnąć się do snu i kilkanaście minut później, kładłem się do łóżka, aby następnie zasnąć, rozmyślając oczywiście o Lilli.

*

Spojrzałem na drzwi, nadstawiając uszu, po czym zmarszczyłem brwi, gdy doszło do mnie, że ktoś w nie pukał. Spojrzałem na zegar, zauważając godzinę czwartą nad ranem, chociaż niektórzy powiedzieliby, że w nocy. Wstałem z łóżka i zaspany poszedłem otworzyć. Uniosłem brwi, gdy okazało się, że po drugiej stronie stała Lilli. Weszła do środka, nic nie mówiąc, po czym uśmiechnęła się zalotnie, rozwiązując sznurek od szlafroka. Zachłysnąłem się powietrzem, gdy zrzuciła go z siebie i stała przede mną mając na sobie tylko koronkową bieliznę. W jednej chwili zbliżyłem się do niej i przyciągnąłem do siebie, namiętnie całując. Jej dłonie niecierpliwie dotykały mojego ciała i razem przesunęliśmy się w stronę łóżka, na które opadliśmy. Całowałem każdy fragment jej rozgrzanego ciała, a ona dyszała, próbując przejąć inicjatywę, co jej uniemożliwiałem. Chciałem mieć nad nią pełną kontrolę i sprawić, że od tego momentu będzie chciała spędzać ze mną każdą noc. Chciałem mieć ją tylko dla siebie. Może i nie wiązałem z nią przyszłości, ale stwierdziłem, że póki nie znajdę kobiety, z którą będę chciał spędzić reszty swojego życia, to Lilli może być dobrą alternatywą na samotne wieczory i noce. Tym bardziej że teraz sama do mnie przyszła, czyli najwidoczniej też czuła się samotna i pragnęła czułości oraz bliskości. Przyjaciele z korzyściami, to był układ, na który mogłem pójść.

— Skrzywdzisz ją, to popamiętasz. — Otworzyłem oczy, w dalszym ciągu całując Lilli, gdy usłyszałem przy uchu czyjś głos.
Gwałtownie odsunąłem się od dziewczyny, widząc przy nas Larisę.

Wzdrygnąłem się, machając rękoma, gdy poczułem, że spadałem. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się po ciemnym, hotelowym pokoju, w którym byłem sam. Przez moment nie wiedziałem, co się działo, a potem zaśmiałem się pod nosem, uświadamiając sobie, że sytuacja z Lilli mi się po prostu przyśniła. Chyba zbyt dużo o niej myślałem i mój mózg postanowił sobie ze mnie zakpić w czasie snu, dokładając do tego Larisę, która czuwała nad tym, żeby już nikt nie skrzywdził jej młodszej siostry. Tak dziwnego snu jeszcze nigdy nie miałem. 

Ułożyłem się wygodnie na boku, podkładając dłonie pod głowę, po czym próbowałem na nowo zasnąć, ale jakoś nie mogłem, bo w głowie wciąż miałem swój sen, a raczej odczucia, jakie mi towarzyszyły w czasie jego trwania. Nie potrafiłem jasno określić, czy to, że śniłem o tym, żeby Lilli tylko wykorzystać, mogło mieć odzwierciedlenie w realnym życiu. Na pewno nie chciałem jej skrzywdzić, ale z drugiej strony myślałem teraz tylko i wyłącznie o wynikach oraz karierze, więc raczej nie było szans na poważny związek, a mimo wszystko kombinowałem, jak zbliżyć się do dziewczyny.
Życie było prostsze, zanim na mojej drodze stanęła sąsiadka. Teraz miałem przez nią w głowie kocioł.

*

Rano, jak zawsze szybko się wyszykowałem, po czym od razu poszedłem do pokoju Lilli. Chciałem, żebyśmy razem zeszli na śniadanie, bo nie uśmiechało mi się samotne siedzenie przy stoliku. Zapukałem do drzwi i czekałam, jednak po dłuższej chwili zmarszczyłem brwi, gdy dziewczyna nie otwierała. Zapukałem ponowie, ale bez pozytywnego rezultatu. Nie wiedziałem, czy nadal spała, czy może zeszła już do restauracji. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem jej numer. Ruszałem nerwowo stopą, czekając na połączenie, które po chwili zostało zakończone. Lilli nie odebrała, za to chwilę później otrzymałem od niej SMS-a.

Od Lilli: idź jeść. Ja muszę coś załatwić

Zacisnąłem usta, zastanawiając się, dokąd mogła pójść. Skierowałem swoje kroki do windy i zjechałem do recepcji, po czym wyszedłem przed hotel. Pomyślałem, że może poszła na spacer przed śniadaniem, więc chciałem wyjść jej naprzeciw.
Jak wryty stanąłem na schodach, widząc Lilli w towarzystwie jej byłego. Dziewczyna stała kilka kroków od niego z założonymi rękoma, a on mówił coś do  niej, ekspresyjnie wymachując bukietem czerwonych róż. Facet miał jakieś zaburzenia, że tutaj przyjechał, jednak nie sądziłem, że Lilli w ogóle do niego wyjdzie. Ewidentnie miała zbyt miękkie serce.
Zmrużyłem oczy, gdy do głowy przyszedł mi szatański pomysł, który postanowiłem wprowadzić w życie, więc pewnym krokiem ruszyłem w kierunku rozmawiającej pary.

— Kochanie, długo mam jeszcze czekać?  — zapytałem, łapiąc w pasie dziewczynę, po czym przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem.
Lilli była zszokowana, bo na początku nie zareagowała, ale po chwili odwzajemniła pocałunek. Gdy oderwaliśmy się od siebie, puściłem jej oczko, uśmiechając się lekko.

— Posprzątałaś już te śmieci, o których mówiłaś? — dopytywałem, spoglądając na jej byłego, który patrzył na mnie z nienawiścią.
Miałem wrażenie, że zaraz para pójdzie mu z uszu, tak się zagotował, ale facet trzymał, póki co fason, chociaż przed chwilą go obraziłem i miał tego świadomość.

— Stephan, może wejdź do środka. Ja zaraz przyjdę — odezwała się cicho Lilli, przez co spojrzałem na nią.

— No, właśnie, koleś, my tu rozmawiamy. I tak dla twojej wiadomości, Lilli do mnie wraca — odezwał się pewny siebie, a mnie na chwilę zamurowało.

— Co? Zwariowałeś? — odezwała się dziewczyna, patrząc na niego, jak na wariata. W sumie dla mnie nim właśnie był.

— Przecież ci mówiłem, że zrozumiałem, że popełniłem błąd. Kocham tylko ciebie.

— A ja ci powiedziałam, że tracisz czas, bo nigdy do ciebie nie wrócę. Nie wyobrażam sobie tego, że miałabym ci ponownie zaufać. Nie ma mowy.

— Lilli, nie bądź niemądra. Popatrz na siebie, kto inny by cię zechciał — odparł ze śmiechem, a ja poczułem, jak wzburza się we mnie krew. Jak on śmiał tak ją obrażać?

Nawet nie wiem, w którym momencie do głowy przyszedł mi tak absurdalny pomysł, ale nie myśląc za wiele i nie panując nad emocjami, po prostu zacisnąłem dłoń w pięść, i wymierzyłem facetowi cios prosto w twarz. Krzyknął krótko, upuszczając bukiet, po czym zrobił kilka kroków w tył. Zacisnąłem zęby, oddychając ciężko i czekając, aż facet się pozbiera. Miałem ochotę przywalić mu jeszcze raz, jednak niedane było mi zrealizować mój plan, bo Lilli chwyciła mnie za dłoń i pociągnęła w stronę hotelu.

— Jeszcze nie skończyłem — powiedziałem hardo, spoglądając w stronę jej ex.

— A właśnie, że tak.

— Obraził cię.

— Chodźmy, proszę.

Spojrzała na mnie niewinnie, a ja przytaknąłem. Odwróciłem jeszcze głowę w kierunku Jacoba, który posłał mi nienawistne spojrzenie.

— Oby nie było z tego problemów. — Westchnęła Lilli.

— O czym ty mówisz?

— A jak zgłosi napaść? On jest bez skrupułów. Może chcieć wyciągnąć od ciebie kasę.

— Myślisz? — odezwałem się niepewnie.  Nie pomyślałem o tym, gdy postanowiłem zaatakować mężczyznę.

— To Jacob. Jest zdolny do wszystkiego.

— Co ty w nim widziałaś? — zapytałem, na co Lilli spojrzała na mnie smutno, zatrzymując się.

— Zakochałam się, po prostu — powiedziała i ruszyła w stronę hotelu, a ja zacisnąłem usta na swoją głupotę.

Nie powinienem zadawać jej takiego pytania, bo to było oczywiste, że była w nim zakochana. Przecież planowali ślubu. Facet długo krył się ze swoim podłym charakterem i zachowaniem, raniąc potem Lilli.

*

Stałem przed drzwiami z zawieszoną w górze ręką, zastanawiając się, czy zapukać. Po krótkich przemyśleniach odważyłem się na ten krok. Po pierwszym stuknięciu chciałem się wycofać, ale było już za późno i po chwili drzwi się otworzyły, a za nimi stała Lilli.

— Mogę? — zapytałem, na co dziewczyna przytaknęła.

Kolejny raz wprosiłem się do jej pokoju, ale mało było mi z nią rozmów. Dzisiaj w czasie zabiegów nie była zbyt rozmowna. Pojawienie się jej byłego sprawiło, że jej dobry humor zniknął. Chciałem sprawić, że znowu zacznie się uśmiechać.
Wszedłem po pokoju, unosząc brwi, gdy zauważyłem otwarty barek.

— Napijesz się ze mną? — zapytała, podchodząc do alkoholi.

— Chętnie — powiedziałem, a ona posłała mi uśmiech.

Miałem wrażenie, że była już lekko wstawiona, ale idealnie to kamuflowała. Wyciągnęła drugi kieliszek, do którego wlała dość sporą ilość wina.
Podszedłem do niej i wziąłem kieliszek do dłoni, upijając łyk. Lilli również się napiła, przymykając przy tym na chwilę oczy, jakby po alkoholu odczuła jakąś ulgę. Chwilę później przenieśliśmy się z kieliszkami oraz butelką do jej łóżka, na którym rozsiedliśmy się wygodnie i zaczęliśmy rozmawiać.

*

Nim się obejrzeliśmy, a wybiła druga w nocy. Nie sądziłem, że tak się zasiedzę u Lilli, jednak pomimo miłej atmosfery i braku chęci na sen, trzeba było wrócić w końcu do siebie.

— Pójdę już — powiedziałem i wydawało mi się, że dziewczyna lekko posmutniała na tę informację.

— Jasne — odparła po chwili. — W końcu późno się zrobiło. — Uśmiechnęła się lekko, a ja przytaknąłem.

Wstaliśmy z łóżka, odkładając kieliszki na stolik nocny, po czym ruszyliśmy w stronę drzwi. Chyba jeszcze nigdy nie czułem się tak źle, z tym że musiałem od kogoś wyjść. Rozum mówił: Idź, ale ciało ewidentnie nie chciało wychodzić z tego pokoju. Lilli otworzyła drzwi, a ja zatrzymałem się jeszcze na chwilę w progu pokoju i spojrzałem w jej oczy.

— Coś się stało? — zapytała, wyraźnie pesząc się tym, że przyglądałem się jej bez słowa.

— Muszę to zrobić, bo inaczej się uduszę — powiedziałem i niewiele myśląc, pocałowałem ją.

Jednak to nie był pocałunek taki jak te poprzednie, czyli nieśmiały i delikatny. Pocałowałem ją z pełną namiętnością, a ona odwzajemniła to. Przesunąłem się z nią w głąb pokoju, zamykając za sobą drzwi. Mruknąłem, gdy delikatne dłonie dziewczyny musnęły mój kark, a potem zaczęły schodzić na ramiona i przesuwały się na klatkę piersiową. Położyłem ręce na biodra Lilli i przyciągnąłem ją do siebie stanowczo. Oboje nie potrafiliśmy zatrzymać tego, co działo się między nami. Oderwaliśmy się od siebie, gdy dziewczyna chwyciła mój T-shirt i ściągnęła go ze mnie. Pogładziłem ją po policzku, by po chwili kolejny raz złączyć nasze usta. Moje dłonie błądziły po jej ciele, a ja uniosłem jej drobne ciało. Dziewczyna zaplotła nogi wokół moich bioder i przeszliśmy do jej łóżka, na które ją położyłem. Oboje oddychaliśmy ciężko, uśmiechając się lekko. Pragnąłem ją i zdawałem sobie sprawę z tego, że ona mnie też. Patrzyła na mnie z pożądaniem, by po chwili przymknąć oczy, gdy złączyłem nasze usta. Mruknęła cicho, odchylając głowę, gdy zacząłem pieścić wargami jej rozgrzaną skórę na szyi.

Ta noc należała do nas i miałem nadzieję, że nie tylko ta.

*****************

Kolejny raz dłuższa przerwa, ale nie zapomniałam o tym ff 😉

Do następnego...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro