Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obciął jej ucho. Tylko dlatego, że nie chciałem pisać tej cholernej spowiedzi. Nie jestem uwięziony. Siedzę we własnym biurze, przy biurku, przy którym pracowałem jako Dyrektor Szkoły Biznesu. Ale ona jest. Słyszałem jej krzyk. I dokładnie co minutę słyszę kolejny. Dał mi czterdzieści siedem minut. Tylko tyle mam, by napisać i nagrać własną spowiedź, a potem udostępnić ją na stronie Szkoły. Ale nie byle gdzie. W zakładce Aktualności, gdzie każdy student zagląda najczęściej. Ta sama zakładka połączona jest z profilem Szkoły w social mediach. Nie znam się na social mediach. Nigdy mnie nie interesowały, ale taki jest warunek. Mam czterdzieści siedem minut. Teraz czterdzieści dwie. Zmarnowałem kilka na posądzenie go o blef. Wiem już, że nie blefuje. Widziałem jak ucinał jej ucho, a potem zlizał z rzeźnickiego noża krew. Połączył się ze mną za pomocą kamerki. Nieraz jej używaliśmy. Tak kontaktowałem się ze studentami, a często ze współpracownikami...

Krzyk.

Krzyknęła znowu... Aż ciarki przeszły mnie po skórze... Ale muszę pisać dalej. A o tym też kazał mi wspomnieć. O wszystkim, w skrócie. O tym, co się dzieje i o tym, kim jestem i co... zrobiłem. Nazywam się John Charmer. Jak wspomniałem, jestem Dyrektorem Szkoły Biznesu. A raczej, kiedyś nim byłem. Zawiesili mnie. A w końcu sam odszedłem. Znacie powód. Nie zasiadałem na tym stanowisku zbyt długo. Zaledwie dwa lata. Może trochę więcej. To nigdy nie była moja branża. Ale potrzebowałem zmiany. Ekonomia zawsze mnie interesowała, więc przekwalifikowałem się... Jednak przez większość życia byłem wojskowym. Amerykańskim żołnierzem. Dowódcą. Aż w końcu zostałem trenerem rekrutów w prywatnej jednostce wojskowej. Ale nie w Stanach Zjednoczonych. Tylko w Anglii. Poznałem w Ameryce dziewczynę i przyjechałem za nią do kraju. Pobraliśmy się. Szukałem czegoś dla siebie. Żona zajęła się prowadzeniem firmy ogrodniczej, czyli kontynuowaniem schedy po moich rodzicach. Ale ja wolałem coś innego. Odezwała się do mnie prywatna jednostka wojskowa. Zaproponowali sporo kasy. Zgodziłem się. Szkoliłem rekrutów. Ale nie kotów, tylko... wybranych żołnierzy. Uczyłem ich zabijać. Specjalizowałem się w walce na noże. I przez wiele lat trenowałem nowych w jednostce, niedaleko mojego domu. Mieszkaliśmy z żoną daleko od Beaver...

Krzyk.

Kolejny krzyk... Nakierował kamerę na podłogę... Po betonowej, brudnej posadce turla się jej palec... Nawet wiem który. Widnieje na nim tatuaż. Znam go... Znałem go...

On nie żartuje. Jeśli nie wygłoszę tego oświadczenia, zabije ją. Kawałek po kawałku. Powiedział, że ostateczny cios zada w czterdziestej siódmej minucie. Ale nawet jeśli zdążę, będę miał niewiele czasu by ją odnaleźć i uratować, zanim się wykrwawi.

Byłem szefem Szkoły. Ale byłem też, jak to określili w gazecie... najważniejszą osobą w mieście. Działałem zza kurtyny. Zasiadałem jako przewodniczący w Radzie Dyrektorów. Pomagałem i wspierałem młodych przedsiębiorców. Decydowałem o inwestycjach w mieście. Może nie oficjalnie, ale każdy przychodził do mnie. Uchodziłem za... idealnego zbawcę miasta.

Do czasu.

Uratowałem uczelnię, która z każdym rokiem staczała się coraz bardziej na dno. Cóż, uratowałem ja kosztem wielu. Zwyczajnie zwolniłem siedemdziesiąt pięć procent kadry. Wymieniłem leniwych, spasionych grubasów, a zatrudniłem młodych i zmotywowanych. A dokładnie, młode i zmotywowane. Większość moich pracowników to kobiety. I z większością z nich... spałem. Szczególnie z mężatkami. Nigdy na dłużej. Przeważnie na jeden raz... Mam tutaj... notatnik... Dena Hopps, Sekretariat, 25 września 2018 roku, szybki numerek po zamknięciu, w usta. Czyli tak jak lubię. Selen Mazue, 2 października 2018 roku, rżnięcie na biurku. Kira Thomson, 5 października 2018 roku, u niej. Musiało akurat nie być jej męża...

Krzyk.

Coraz więcej krwi... Choć byłem zbawcą miasta, nie można tego samego powiedzieć o mnie prywatnie. Jestem... homofobem. Choć się do tego nie przyznaję, a publicznie zawsze wspierałem związki partnerskie... Ale kiedy dotknęło to mnie... prywatnie... Przez to niemal straciłem jedynego przyjaciela... Podsunął zegar pod kamerę... Zostało trzydzieści dziewięć minut... A jeszcze muszę to napisać, a potem wygłosić... jak prezydent, przed kamerą... Bez pomyłek... czy wahania...

Krzyk.

Już trzydzieści osiem minut... Jestem uwodzicielem. Zniszczyłem życie wielu kobiet. Romansowałem, a potem zostawiałem... Rżnięcie w usta. Aż do końca. W pełne gardło. To lubiłem. Inaczej nie było nawet sensu zaczynać. Ale zakochałem się. Znowu. Kocham Annę. Była pierwszą studentką, z jaką się związałem. Ale nie ostatnią. Uwodziłem, raniłem i krzywdziłem wiele młodych dziewczyn, zależnych od mojej pozycji na uczelni. A Annę... okłamałem. Nie wiedziała kim jestem. A ja początkowo nie wiedziałem, że ona jest studentką. Ale potem odkryłem prawdę. Ukrywałem ją przed nią. Zdradziłem ją... wciąż będąc żonatym z moją pierwszą żoną... Meridith Charmer... Ją też zdradzałem... na okrągło...

Krzyk.

Podsunął... kartkę pod... pod... kamerę i zapytał mnie... czy lubię... obrzezane?

Boże mój...

Kolejna kartka... Napisał: nie kłam, John...

Ma rację... Jestem ateistą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro