Business Meeting

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NataliaSzatraj:

Znacie już naszą ciemną stronę tego opowiadania, ale to dopiero początek. Diana i Mirie to przecież zwierzątka J'a i mogę Was tylko ostrzec, że z rozdziału na rozdział będzie gorzej. :D A teraz koniec tych ostrzeżeń, czas na rozdział.

***

Perspektywa Diany

Wybiegłam za Mirie, usiłując poprawić moją sukienkę i włosy, ale ciężko mi to szło. Dziewczyna szybko zniknęła mi z oczu, a ja westchnęłam, kręcąc głową. 

- Pogadasz z nią jutro... Daj jej to sobie wszystko przyswoić - usłyszałam za sobą głos i odwróciłam się twarzą do Jonny'ego. 

Tak bardzo cieszyłam się, że przytrafił mi się ktoś taki jak on. Ukrywamy przed resztą nasze schadzki, które trwają już dwa tygodnie. Żadne z nas oficjalnie nie przyznało się, że jesteśmy w związku, więc trzymamy się spotkań.

Obejrzałam całą salę, by odnaleźć wzrokiem rozchichotaną Harley. Siedziała w gronie innych złoczyńców i śmiała się w najlepsze. Dobrze, że chociaż ona świetnie się bawiła.

- Idę poszukać Jokera - odparł brunet, głaszcząc mnie dłonią po ramieniu, a ja skinęłam głową i ruszyłam na poszukiwanie przyjaciółki. 

W miejscu, w którym odbywała się calutka impreza, Mirandy nie było, nie było jej też w łazience, w kuchni ani nawet w naszym pokoju. Postanowiłam szukać dalej. Przechadzałam się korytarzami kamienicy należącej do Jokera i sprawdzałam każdy zakamarek, w którym mogła się schować. Przecież nie wyparowała, nie zniknęła. 

Wsiadłam do windy. Wybrałam ostatnie piętro, jednak pech chciał, że tam również jej nie było. Gdy znalazłam się ponownie za srebrnymi ścianami windy, na moją komórkę przyszedł SMS od Frosta, że ją znalazł, ale muszę szybko pojawić się w kuchni, bo jest nieciekawie. Niewiele myśląc oraz prawie potykając się w swoich szpilkach, pobiegłam do przyjaciółki. Otworzyłam drzwi i zastałam ją roztrzęsioną, w podartych ubraniach, a Jonny trzymał ją na rękach.

- Oh my gosh... What happened, Mirie?! - złapałam jej twarz w swoje zimne dłonie i zaczęłam całą ją oglądać. Była zapłakana, jakby poobijana, a także ledwo przytomna.

- Nothin', Diana... It's okay - wyszeptała fioletowowłosa płaczliwym głosem, starając się przybrać na twarz uśmiech. 

Znałam ją za dobrze i wiedziałam, że coś było nie tak, że coś musiało się stać, kiedy wybiegła z kuchni na nasz widok. Przecież nie zareagowałaby w ten sposób jedynie na wieść o tym, że nie powiedziałam jej o Froście. Poprosiłam mężczyznę, aby zaniósł ją do pokoju, a on bez wahania się zgodził i po chwili znaleźliśmy się w naszym mieszkaniu. Rozebrałam ją, ubrałam w piżamę i przykryłam kołdrą. Patrzenie na nią w takim stanie sprawiało mi ból. Miranda zawsze była o wiele silniejsza ode mnie i trzymała się w najgorszych sytuacjach, a teraz było inaczej. Zamknęłam drzwi od pokoju, po czym podeszłam do równie zmartwionego co ja mężczyzny. On objął mnie w pasie i pocałował w głowę.

- Zastanawiam się, co się stało... Musiało to być coś strasznego.

- Idź na dół, ja z nią zostanę. Jak coś, powiedz Jokerowi, że Mirie źle się czuła - wiedziałam, że tak czy siak nie zejdę już na dół i cieszyłam się, że on nie naciskał tak na moją obecność na imprezie. Po chwili opuścił nasze mieszkanie, uprzednio całując mnie w usta. Moje myśli krążyły wokół Jokera, bo tylko on wydawał mi się głównym sprawcą takiego załamania nerwowego mojej przyjaciółki. Jednak nie mogę stwierdzić, czy to prawda, gdyż nie mam stuprocentowej pewności. Ściągnęłam z siebie przepiękną i cholernie drogą sukienkę, wskoczyłam w swoją piżamę i położyłam się w tym samym łóżku wraz z przyjaciółką.

- I'm so sorry, Mirie... Przepraszam, że nie powiedziałam ci o Froście, ale my sami nie wiemy, co dokładnie między nami jest. Odkrywamy to... Wiem, powinnam ci powiedzieć  od razu, ale nie wiedziałam, jak się za to zabrać - miałam wrażenie, jakbym mówiła do siebie, jednak ściśnięcie przez nią moich palców dało mi do zrozumienia, że słyszy i rozumie. To było najważniejsze. Nie chciałam się z nią pokłócić przez taką błahostkę. Była mi najbliższa. Rodzinę, a raczej matkę-alkoholiczkę, zostawiłam w Liverpoolu. Nie miałam łatwego dzieciństwa. Ojciec zostawił nas, gdy miałam sześć lat, potem mama znalazła sobie innego mężczyznę, ale ten nie akceptował mnie i szybko od niej odszedł. Później ona popadła w alkoholizm i nie miałyśmy już takich kontaktów jak wcześniej. Nie przejęła się nawet, gdy oznajmiłam jej po skończeniu szkoły, że się wyprowadzam. Kompletnie olała sprawę. Mimo wszystko była moją mamą i tęskniłam za jej matczyną miłością.

***

W nocy zmrużyłam oczy może na trzy godziny. Mirie spała niespokojnie, więc czuwałam przy niej na wypadek, gdyby przyśnił jej się koszmar. Obudziły mnie silne promienie wrześniowego słońca. Za dwa tygodnie czekają mnie moje dwudzieste urodziny. Jestem ciekawa, w jaki sposób spędzę je w takim miejscu jak to. 

Wysunęłam się spod kołdry, automatycznie odpowiadając na wiadomość od Frosta. Wspomniał w niej, że musimy o czymś porozmawiać. Mam nadzieję, że wie, co się wydarzyło Mirie. A jeśli chodzi o nią, obiecałam, że powiem Jokerowi o tym, iż źle się czuje i nie może dziś pracować. Chyba nie jest aż takim skurwysynem, by kazać jej przyjść do pracy. 

Weszłam pod prysznic, a potem wykonałam każdą kolejną z porannych czynności. Mając już zrobiony makijaż, nałożyłam na siebie małą czarną, a włosy związałam w dwie kitki i poszłam przygotować śniadanie. W porównaniu do Mirie byłam okropną kucharką. Dobrze, że jeszcze nie spaliłam mieszkania. Zrobiłam sobie i jej kanapki, ale nie chciałam specjalnie po to zwlekać dziewczyny z łóżka, więc zaniosłam jej porcję wraz z herbatą do sypialni.

- Gdyby coś się działo, natychmiast dzwoń, dobrze? - może i zwracałam się teraz do niej jak do dziecka, ale potwornie się martwiłam. Była dla mnie jedyną najbliższa osobą w tym kraju czy też życiu. Znałam ją już kilka lat i nie wyobrażam sobie bez niej życia.

- Yeah... I understand, Diana. Go to work - mruknęła nieco ospałym tonem i sięgnęła po jedną z kanapek przygotowanych przez moją osobę. Przesłałam jej całusa z daleka, by po chwili znaleźć się w klubie.

***

- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że Joker uprawiał seks z Mirie?! - wydarłam się na Frosta, kiedy znaleźliśmy się na zapleczu w kuchni.

Nie wierzyłam w to, co do mnie mówił, albo może nie chciałam uwierzyć.

- Joker pochwalił mi się, że zatrudnienie was to najlepsze, na co wpadł - potwierdził Jonny, wzdychając.

Nie mogłam wytrzymać ze złości, która narastała we mnie z sekundy na sekundę. Jak Joker mógł tak postąpić? Zdradził Harley w jej własne święto ze swoją pracownicą, która równie dobrze mogłaby być jego córką (zacznijmy od tego, że z Harley było podobnie, a między mną a Frostem jest piętnaście lat różnicy). Krążyłam po zapleczu w tą i w tamtą. Nawet Jonny nie mógł mnie uspokoić, choć próbował. Odpuścił i stał w ciszy obok mnie. Wiedział, że jestem teraz potwornie wściekła, ale nie mogłam dać tego po sobie poznać. Jeszcze Harley zapytałaby o mój humor, a ja, nie panując nad sobą, wygarnęłabym jej wszystko, co Joker robił. 

- Ya need to chill out. Wiem, że to trudne, ale nie możesz dać się ponieść emocjom. Joker to świetny manipulator i wiem, że ma plany co do was... Boję się tylko, jakie - słowa Frosta jeszcze bardziej dały mi do zrozumienia, że z Jokerem nie ma żartów, że nasza praca nie będzie czymś miłym, że będzie koszmarem. 

Przełknęłam głośno ślinę i pokręciłam głową z niedowierzaniem. Jonny złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie, by zaraz zamknąć mnie w swoim żelaznym uścisku. Dziękowałam Bogu, że jest przy mnie. Bałam się, że mogę go stracić przez jakąkolwiek głupią sytuację. 

- Musimy wracać, bo szefuncio zaraz zacznie nas szukać - położył nacisk na to słowo i oboje wróciliśmy do pracy. 

Już miałam podchodzić do baru, gdy Joker przywołał mnie do siebie gestem dłoni. Wzięłam głęboki wdech i ze sztucznym, wesołym uśmiechem stanęłam obok Pana J'a. 

- Diana, za chwilę przyjdzie do mnie jeden z ważnych gości. Powiedz Frostowi, aby zjawił się u mnie. Ya have to come to my office, too - wymruczał, poprawił swoją białą muszkę przy smokingu i zaraz zniknął za drzwiami małego prywatnego królestwa. Tak jak mi kazał, skontaktowałam się przez telefon z Jonnym, który oznajmił, że będzie za kilka minut, bo właśnie odwozi pannę Quinn do kosmetyczki. Zauważyłam, że blondynka jest tam średnio trzy, cztery razy na tydzień. Nie mam pojęcia, co ona tam tak często robi i chyba nawet nie chcę wiedzieć. 

Zapukałam do gabinetu szefa, a jego ochrypły, niski głos zaprosił mnie do środka. Ruchem dłoni nakazał mi podejść bliżej biurka, następnie sam od niego wstał. Nie zdążyłam nawet mrugnąć, a klaun znów znalazł się niebezpiecznie blisko mnie.

- Jeżeli pracujecie dla mnie... Musicie wiedzieć, że należycie tylko do mnie i będę brał od was to, co będę chciał i kiedy będę chciał, niezależnie od waszych humorków. 

Joker przesunął dłonią po moim ramieniu, a mną wstrząsnęły nieprzyjemny dreszcz oraz chłód. 

- Nasze ciała nie wchodziły w umowę - wycedziłam przez zęby, a w odpowiedzi dostałam przerażający śmiech. Bawiła go ta sytuacja, a ja coraz bardziej bałam się tego, co do mnie mówił. - We're not your fuckin' sluts! 

- Nah, Doll... - mówiąc to, nie odrywał wzroku od moich ust, po czym po chwili ciszy przeniósł spojrzenie na oczy i dodał:

- You are my pets. Your bodies and souls belong to me. You're mine - wysapał i przyciągnął mnie do siebie za włosy. - Nie obchodzi mnie, czego wy chcecie. Zaczynając pracę tutaj, mieszkając u mnie, musicie się liczyć z tym, że robicie to, co chcę i kiedy chcę. Oczywiście nikomu ani słówka - pogroził mi palcem przed twarzą, a jego przerażający uśmiech wprawił mnie w osłupienie. 

- And what if we say no? A co, jeśli będziemy chciały odejść?! 

- Then... I just kill ya, sweetie - powiedział to tak przerażającym i jednocześnie obojętnym tonem, że odebrało mi mowę. 

W tej chwili poczułam do niego ogromną odrazę. Był dla mnie nikim. Co z tego, że wyglądem wręcz przyciągał, lecz jego wnętrze odpychało. Patrzyłam prosto w jego puste spojrzenie, spojrzenie bez uczuć, i zastanawiałam się, po co mu to wszystko. Miał Harley, gorącą kobietę, która byłaby w stanie zrobić z nim i dla niego wszystko, a on miał zamiar bawić się w jakiegoś alfonsa. Wróć, nawet nie alfonsa. Alfonsi nie uprawiają seksu ze swoimi prostytutkami. 

Miałyśmy prawo być i robić to, co chcemy z kimkolwiek chcemy. Nie wykupił nas, nie jesteśmy jego niewolnicami.

- Okay, Doll. Za chwilę pojawi się tutaj mój gość, z którym przeprowadzę ważną rozmowę. Musisz mi ulżyć - bałam się, co teraz nastąpi, a w głowie coś podpowiadało mi, że to nie będzie zwykła prośba. Przełknęłam głośno ślinę, gdy zsunął swoje spodnie w dół, ukazując mi swojego nabrzmiałego członka. 

- Pod biurko - warknął i łapiąc mnie za łokieć, niemal pod nie wepchnął. - I spróbuj pisnąć choć słówko podczas tego, a tak cię spiorę, że na swoim zgrabnym tyłeczku nie usiądziesz przez kolejne kilka dni. 

To zdecydowanie była groźba, której się wystraszyłam. Jednak najbardziej przerażał mnie fakt, co miałam przed swoją twarzą i co kazał mi wykonać. Na myśl o tym, że Frost może się dowiedzieć, po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Aż zachciało mi się odgryźć temu pajacowi penisa, za to jakim skurwielem jest. 

Po chwili drzwi się uchyliły, a głos Frosta zabrzmiał w mojej głowie:

- Boss, it's your guest - usłyszałam dziki rechot Jokera, a potem poczułam kopnięcie w nogę, które znaczyło, abym wzięła się do roboty. Objęłam niepewnie objęłam wargami jego członka i zatopiłam go w swoich ustach. Ciało Jokera nieznacznie się poruszyło, a jedna dłoń pogłaskała mnie po głowie, by po chwili wrócić na swoje miejsce. Nie skupiałam się na tym, o czym rozmawiał z owym gościem. Skupiałam się na sprawianiu przyjemności swojemu szefowi, choć z chęcią zwymiotowałabym prosto na niego. Czułam się jak prostytutka, jak tania dziwka, która nie ma nic innego do roboty. Chyba szło mi coraz lepiej, bo Joker coraz częściej cicho postękiwał bądź mruczał, zaciskając uda tym bardziej, gdy moje pomalowane na czarno paznokcie wbijały się w jego skórę. Wiedziałam, że długo nie wytrzyma, chociaż był to pierwszy raz, kiedy robiłam takową czynność. Do moich uszu dotarła głucha cisza - wiedziałam, że to moment kulminacyjny spotkania i wtedy pech chciał, że uderzyłam głową w stół. Szkło z whisky się zatrzęsło, długopis prawie sturlał się z biurka, a Joker sapnął. 

- Fuck! My head! - wymsknęło mi się, gdy moje wargi nie były już zapełnione męskością Jokera.

Nieznany mężczyzna wymienił jeszcze parę ledwo zrozumiałych dla mnie zdań, a potem poczułam chłodny wiatr na swojej skórze, co oznaczało, że gość opuścił gabinet. Pan J złapał mnie za kucyki i wyciągnął spod biurka. Spojrzenie Frosta na moją osobę oraz jego uśmiech, który momentalnie zniknął, sprawiły, że poczułam się jeszcze gorzej niż przedtem.

- Mówiłem, Frosty, żebyś się nie angażował. The girls are my pets - kiedy wypowiadał te słowa, słyszałam jeszcze, jak zapina rozporek, a potem zostawia nas samych. Nie spuszczałam ani na chwilę wzroku z twarzy bruneta.

- Nic nie powiesz? - spytał. Ton jego głosu był nie do poznania. Oficjalny, zaskoczony, zły i ostry jednocześnie. 

Było mi tak bardzo przykro, ale nie wiedziałam, co mogę mu powiedzieć, więc odważyłam się tylko na ciche przeprosiny.

- It doesn't matter, Diana. Joker gave me permission to be with ya, but I can't do that if I know what ya do with him. 

- Jonny, wiesz, że ja...

- Wiem, że się mu nie sprzeciwicie, bo was zabije, ale nie wiem, czy mogę się z tobą spotykać, całować cię, równocześnie wiedząc, że ty wcześniej gave him a blowjob. 

Czy kiedykolwiek czułam się gorzej niż teraz? Nigdy. Nigdy nie czułam się tak źle jak w tej chwili. Nasz szef traktuje nas jak przedmioty - robi z nami, co chce, zdradzając przy tym swoją dziewczynę i nie pozwalając nam z nikim się wiązać. Nie możemy się mu sprzeciwić, bo prawdopodobnie nasze ciała znajdą się w pobliskiej rzece. Jesteśmy z Mirie w czarnej dziurze i nic nie wskazuje na to, by wyszło to dla nas na dobre.

Frost opuścił gabinet J'a bez słowa. Powinnam go zatrzymać, ale nie mam się z czego tłumaczyć, nie znam sposobu, w jakim mogę polepszyć swoją sytuację. Prawdopodobnie takowy nie istnieje. Przez własnego szefuncia moja szansa na związek z kimś normalnym got fucked up.

***

Mocne, mocne, mocne! Nie wiem, co mogę tutaj napisać, znałam wcześniej cały zarys, ale nadal jestem zaskoczona, bo sam rozdział wyszedł świetnie, awww, tak bardzo szkoda mi naszych bohaterek, ile one muszą wycierpieć, ale w końcu pracują dla kogoś takiego, więc nic dziwnego

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro