Old Friend

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NataliaSzatraj:

Rozdział Izy jak zwykle genialny. Nie mam słów normalnie, by opisać jej twórczość. Wam z pewnością też przypadnie do gustu. :D Mój rozdział powinien pojawić się już niedługo. :3

***

Perspektywa Mirandy

Wstałam dwadzieścia po dziesiątej - spałam zaledwie cztery godziny, ponieważ po pierwsze zasiedziałam się na dachu do wpół do szóstej, a po drugie, kiedy już wróciłam do pokoju i położyłam się do łóżka, sen nie chciał przyjść. Przed zaśnięciem myślałam jedynie o tym, w jaki sposób mogłybyśmy uwolnić się od Jokera. 

Gdy się obudziłam, Diana wciąż spała. Nie miałam jednak serca budzić jej od razu - chciałam, aby jak najbardziej wypoczęła po wczorajszym wieczorze. Z drugiej strony nie miałam pewności, czy przypadkiem dzisiejszy dzień nie zapowiada się równie pechowo. Parząc sobie kawę, postanowiłam, że przełożę naszą rozmowę na wieczór, tuż przed otwarciem klubu. Wtedy Jokera zazwyczaj nie było, więc nie musiałybyśmy wyświadczać mu żadnych przysług.

Czekało mnie dziś bardzo dużo pracy. Musiałam odebrać olbrzymie zamówienie, w którego skład wchodziła niezliczona ilość najdroższych trunków. Gdybyśmy były we dwie, na pewno ustawianie ich na półkach oraz na zapleczu zajęłoby o połowę mniej, ale postanowiłam, że Diana zejdzie, kiedy sama poczuje się na siłach. 

Nie rozumiałam tego błędnego koła. Joker znalazł sobie nowe fucktoys i regularne krzywdzenie nas zapisał sobie w kalendarzu. Harley oczywiście nie miała najmniejszego pojęcia, co działo się za jej plecami. Przez myśl przemknęło mi, jakim cudem kobieta nie zauważyła krwawych śladów na plecach Jokera po sytuacji, w jakiej znajdowałam się z nim w bibliotece. Możliwe, że sama sprawiała, że pojawiały się na jego plecach, więc po prostu nie zauważyła różnicy. 

Potrząsnęłam głową, by odgonić te myśli. Bycie prywatną dziwką psychopatycznego klauna ani trochę mi nie odpowiadało - podejrzewałam, że Dianie również. Do tej pory obawa o własne życie wygrywała, więc pojawiało się poczucie bezradności. Jednak kiedy wczoraj zobaczyłam, w jakim stanie znajdowała się Diana, postanowiłam, że musimy coś z tym zrobić. Miałyśmy zaledwie dwadzieścia lat (ja skończyłam pół roku temu, urodziny Diany miały nadejść wkrótce) i nie chciałam żyć jako osoba, o której wspominałam wcześniej. Potem zostałybyśmy zabite, po czym prawdopodobnie zastąpione kimś młodszym. Dodatkowo sytuacja z dowiedzeniem się o wszystkim przez Harley sprawiała, że nasze życie dwadzieścia cztery godziny na dobę wisiało na włosku.

Wychodząc z pokoju, spotkałam Frosta, który szedł odwiedzić Dianę. Na początku przeprosiłam go za to, że tak wczoraj wybuchłam. Odparł, że nie ma sprawy, bo wie, jaką ważną osobą jest dla mnie moja przyjaciółka. Potem wymieniliśmy kilka zdań na temat tego, jak się czuła (powiedziałam, że wciąż śpi, ale noc miała spokojną). Powiedział, że w takim razie posiedzi przy niej i poczeka aż się obudzi. Wręczyłam mu więc kartę do pokoju, aby mógł wejść bez zrywania jej z łóżka.

Przechodząc obok biblioteki, przyspieszyłam kroku. Już nigdy tam nie wejdę.

Przy wejściu do klubu minęłam się z Harley. Właśnie wychodziła, jak sama mi oznajmiła, na cały dzień do swojej przyjaciółki, Ivy. Miała na myśli rudowłosą kobietę, która zjawiła się na przyjęciu. Harley ni stąd, ni zowąd cmoknęła mnie w policzek na pożegnanie, a następnie w podskokach wybiegła na zewnątrz. Kiedy zniknęła za drzwiami, przewróciłam oczami. Madhouse.

Kolejne godziny spędziłam na ustawianiu butelek. To pomogło mi oderwać się nieco od przytłaczających, ponurych myśli, jednak urywki wydarzeń z ostatnich dni wciąż co jakiś czas dawały o sobie znać. 

O trzynastej, kiedy została mi tylko jedna pusta półka, do sali wszedł Joker. Zacisnęłam zęby na sam dobrze znany dźwięk jego majestatycznych kroków, a następnie odwróciłam się do baru ze sztucznym uśmiechem. Joker udawał, że zupełnie tego nie dostrzega i że naprawdę jestem w świetnym humorze, więc wyszczerzył się z radością (szaleństwem). Szedł, chowając coś za plecami. Niespecjalnie interesowało mnie, co tam trzyma, o ile nie była to broń, którą mógłby strzelić mi w głowę.

- A kto się tutaj od samego rana tak krząta? Mirando, liczyłem na to, że zastanę was obie w pokoju i że pośpicie dziś dłużej.

Przymknęłam oczy na sekundę, nakazując sobie w myślach opanować emocje. 

- Dziś jest przecież dzień dostawy. Musiałam zejść na dół, żeby poustawiać alkohole. Diana wciąż śpi - mruknęłam, siląc się na uprzejmy ton. Och, doprowadzał mnie do szału tymi oczywistymi pytaniami! Taka też była jego intencja.

- Mhm, mhm, no tak, jak mogłem zapomnieć, przecież to mój klub - pokiwał z rozbawieniem głową. -Właśnie, a co u niej? Jak się czuje? - spytał zaraz z przesadzonym przejęciem.

-  Z tego, co mi wiadomo, o jedenastej nadal spała - syknęłam.

- Bardzo dobrze, niech się dziewczyna wyśpi! Anyway, mam coś dla ciebie - wyciągnął zza pleców bukiet białych róż oraz małą, fioletową torebkę prezentową. 

Automatycznie pokręciłam głową. 

- Dziękuję, ale...

- Postąpiłem źle i chcę wam to jakoś wynagrodzić - Joker wszedł mi w słowo. - Chociaż otwórz, Purple Girl.

Zrobiłam to, o co mnie poprosił. Wewnątrz torebki znajdowało się czerwone pudełeczko, a w nim biżuteria. Złoty naszyjnik z zawieszką "J" wysadzaną diamentami. 

- Bardzo trafny prezent - zauważyłam szyderczo. Joker udał, że nie słyszy ironii w moim głosie.

- Prawda? Diana dostanie taki sam! W ramach tego, żebyście się na mnie za bardzo nie gniewały - mrugnął, po czym położył bukiet na ladzie i odszedł. - Byłoby mi niezmiernie miło, jeżeli od dziś nie będziecie ich zdejmować - rzucił, wychodząc z klubu.

Przygryzłam wargę tak mocno, że poczułam na języku metaliczny smak krwi.

***

Przed szesnastą Joker zawołał mnie do swojego gabinetu w, jak to określił, bardzo ważnej sprawie. Sprzątałam wtedy zaplecze, gdyż okazało się, że powoli brakowało miejsca na rozpakowanie kilku ostatnich skrzynek z alkoholem, które przywieziono, gdy rozmawiałam z szefem. Początkowo bardzo się wystraszyłam, bo przed oczami stanęło mi business meeting, na którym uczestniczyła Diana, a całym sercem nie chciałam zostać zmuszona, by wyświadczać Jokerowi podobną przysługę.

Gdy przekroczyłam próg, szef siedział standardowo z nogami na biurku, w jednej ręce trzymając szklankę z whisky, a w drugiej broń, którą obracał i oglądał, jakby się nad czymś zastanawiając. Zadrżałam na ten widok, jednak klaun zupełnie nie zwrócił na mnie uwagi. Nie wiedziałam, czy powinnam się odezwać, odchrząknąć, w jakiś inny sposób dać mu znać o swojej obecności, lecz powstrzymywał mnie przed tym pistolet w dłoni Jokera, ponieważ jeżeli przeszkodziłabym szefowi w rozmyślaniach, mógłby zrobić z niego użytek. Na szczęście nie minęło pół minuty, a do gabinetu weszli także Frost oraz Diana. Spojrzałam na moją przyjaciółkę, ciesząc się, że wreszcie widzę ją na własnych nogach. Wyglądała zdecydowanie lepiej niż wczoraj, a na mój widok na jej twarzy pojawił się słaby uśmiech. Odwzajemniłam go, chcąc dodać jej otuchy. 

W tym momencie Joker raczył wreszcie zwrócić na nas swoją uwagę. Oznajmił nam szybko, że dziś wieczorem spotyka się z dawnymi przyjaciółmi w ważnej sprawie na wyspie obok Gotham, na której znajdują się stare magazyny. Dodał, że Frost, ja i Diana płyniemy z nim (wspomniał coś o łodzi, jachcie?). Razem z przyjaciółką miałyśmy po prostu dobrze wyglądać, więc kazał nam pójść do pokoju, aby się wystroić i obowiązkowo założyć naszyjniki, które dziś dostałyśmy. Zerknęłam na szyję Diany. Już go na sobie miała. Joker rzucił mi karcące spojrzenie, po czym wymownie wskazał głową na moją szyję. Następnie wraz z Frostem zaczęli dyskutować o broni, jaką powinni zabrać just in case. Stałyśmy z Dianą jak wcześniej, wciąż nie wiedząc, czy powinnyśmy już odejść, dopiero kiedy klaun machnął ręką w naszą stronę, opuściłyśmy gabinet i skierowałyśmy się do windy.

- Jak się czujesz? - spytałam z troską przyjaciółkę, kiedy znalazłyśmy się na korytarzu.

- Już lepiej, dziękuję ci za wszystko, Mirie. Tylko wciąż boli mnie głowa...

Westchnęłam. Ja po wypiciu takiej ilości wódki nie byłabym w stanie normalnie funkcjonować przez dwa dni.

- Słuchaj, Diana, kiedy wrócimy z tego spotkania, musimy porozmawiać o ucieczce, pamiętasz, mówiłam ci o niej w kuchni? - spytałam poważnym tonem.

- A jeżeli go nie przeżyjemy? - Diana była naprawdę zmartwiona. Nie przyznałam, że w duchu sama się tego obawiałam. 

- Będziemy z Jokerem. Jakkolwiek to brzmi, obstawiam, że w tej sytuacji raczej nic nam nie zagraża. Jak sam stwierdził, nikt głupi nie tknie jego własności - dodałam z goryczą.

***

Przed dwudziestą opuściłyśmy pokój, wystrojone jak na bal. Założyłam ciemnozieloną sukienkę, a Diana błękitną. Obie miały naprawdę głęboki dekolt, przez co czułyśmy się niekomfortowo. Nie pomagało w tym to, że nasze szyje zdobiły naszyjniki od Jokera.

Zjechałyśmy na parter. Joker już tam czekał, ubrany jak śpiewak operowy. Jedną rękę opierał na swojej fioletowej lasce ze zdobioną rączką, a na nasz widok spojrzał najpierw ostentacyjnie na zegarek, dając nam do zrozumienia, że za długo na nas czekał. Obok szefa stał Jonny w standardowym garniturze. 

- You look stunnin', ladies. Let's go!

Opuściliśmy klub, by wsiąść do fioletowego Lamborghini, którym dojechaliśmy do opuszczonej części portu. Czekali tam na nas ludzie klauna. Mieli oni w międzyczasie pilnować samochodu. My natomiast weszliśmy do, jak się jednak okazało, motorówki, gdyż Joker stwierdził, "że w sumie jacht będzie się za bardzo rzucał w oczy, a on akurat dziś nie chce, by zwabiał nietoperze, poza tym my wraz z Dianą z pewnością zrobimy odpowiednie wrażenie". 

***

Płynęliśmy już niecałe dwadzieścia minut. Frost kierował, a Joker stał na przedzie, opierając się na swojej lasce. Wraz z Dianą siedziałyśmy za Jonnym i drżałyśmy z zimna. Robiło się coraz ciemniej, a my byłyśmy ubrane jedynie w sukienki z odkrytymi ramionami. 

Kiedy zbliżaliśmy się do mostu, aby pod nim przepłynąć, Joker wcale się tym nie przejął. Miałam na myśli to, że każdy normalny człowiek w takim wypadku pochyliłby się, aby w najlepszym wypadku nie uderzyć się w głowę. 

- Boss! Sądzę, że... - krzyknął Frost, najwyraźniej po to, aby dać Jokerowi do zrozumienia, że ten za pięć sekund wgniecie sobie czaszkę, co dla nas byłoby w sumie bardzo korzystne. Jednak obserwowałyśmy klauna z zapartym tchem, ponieważ nie mogłyśmy przewidzieć, co się stanie.

Gdy między mostem a Jokerem znajdował się zaledwie cal, na co Ja, Diana oraz Frost wstrzymaliśmy oddech, klaun rzucił się na łódź, po czym zaraz wstał, zanosząc się śmiechem tak że odchylił głowę do tyłu. Wiatr rozwiewał mu włosy.

- Wasze miny są bezcenne, ha, ha, ha! - otrzepał frak. Zaraz jednak spoważniał na widok magazynów, do których dotarliśmy i zwrócił się do nas: 

 - Pamiętajcie, babygirls, nikt was nie tknie bez mojej zgody -  jeżeli tak, pocieszcie się tym, że za kilka sekund będzie martwy.

A za jego zgodą?! Coś takiego wchodziło w grę? Wymieniłyśmy z Dianą nerwowe spojrzenia, prawdopodobnie obawiając się tego samego. 

***

Rozmowa Jokera z byłymi przyjaciółmi trwała prawie godzinę. My stałyśmy kilka kroków za nim, natomiast Frost z boku, gotów natychmiast zareagować. Klaun żywo omawiał z nimi kwestię jednego ze swoich magazynów, który miał im odstąpić za należytą opłatą.

Teraz dotarło do mnie, dlaczego tu byłyśmy, oczywiście oprócz tego, aby Joker "miał się z kim pokazać". Żeby utrudnić przestępcom skupienie się, zdekoncentrować ich. Ci, którzy w danej chwili nie zabierali głosu, pożerali nas wzrokiem, jednak rzeczywiście nie śmieli się do nas zbliżyć.

W pewnej chwili, kiedy Joker oznajmił: "Deal", więc przypuszczalnie rozmowa dobiegała końca, usłyszeliśmy odgłos silnika. Ktoś się tu zbliżał, najprawdopodobniej nieproszony gość. Wtedy to jeden z gangsterów stwierdził, że jego nowy Przyjaciel W Pelerynie dał mu o wiele więcej po tym, jak poinformował go, że Joker się tu dziś stawi.

Batman.

Joker parsknął śmiechem. Zastanawiałam się, czy to możliwe, że dawny znajomy klauna naprawdę był aż tak głupi. Niestety nie mogłam zadać mu tego pytania, ponieważ (co potwierdziło moje obawy) z jego głowy została mokra plama. Pozostali członkowie gangu byli w wyraźnym szoku - najwyraźniej nie wiedzieli o tym, co zrobił ich szef. Zniknęli więc w mgnieniu oka, ponieważ po pierwsze nie każdy z nich miał broń, więc nie każdy mógł się bronić przed Jokerem, który zastrzelił właśnie dwóch kolejnych, a po drugie nie uśmiechało się im spotkać z brutalnym dla przestępców obrońcą miasta.

- Akurat nie w porę, Batsy... - westchnął Joker, wyjmując pistolety, gdy duży, czarny pojazd zatrzymał się przed bramą do jednego z magazynów znajdującą się kilkanaście stóp od nas. Frost także stał z bronią w pogotowiu.

Batman zaczął iść w naszym kierunku. Stałyśmy wraz z Dianą sparaliżowane, nie wiedząc, czego się spodziewać. 

- As you can see, my old friend, jestem w towarzystwie dwóch pięknych dam - wskazał na nas. - Chyba nie będziemy przy nich walczyć, co to by był za faux pas! - zachichotał, przeczesując ręką włosy, w której trzymał broń.

Człowiek w masce nie odpowiedział, a jedynie znacznie przyspieszył kroku, na co Joker zaczął strzelać, lecz kule odbijały się od stroju Batmana. Frost krzyknął, żebyśmy jak najszybciej wracały do łodzi. Tak też zrobiłyśmy, wcześniej zatrzymując się za jednym z budynków, by zdjąć buty na wysokich obcasach. 

Ledwie zdążyłyśmy wejść do motorówki, dobiegł nas ogłuszający odgłos wybuchu, po czym przerażający śmiech Jokera. Odwróciłyśmy się, spanikowane - zobaczyłyśmy ogień oraz chmury dymu. Kolejne części największego budynku, obok którego wcześniej staliśmy, po kolei się zawalały. Diana zaczęła łkać, obawiając się o życie Frosta. Bez słowa przytuliłam ją do siebie i zdeterminowana, czekałam, co dalej będzie. Ku naszej radości (właściwie dzikiej euforii Diany) Jonny żył. Wraz z Jokerem pojawili się po kilku minutach przy brzegu rzeki. Klaun stwierdził ze śmiechem, że warto nie ruszać się z domu bez granatu. Jednak zaraz po tym dodał, że za pokrzyżowanie mu planów i Nietoperza na deser jako nieproszonego gościa powinien winić Frosta oraz że kiedy wrócą do klubu, ma z nim do pogadania. Przełknęłyśmy z Dianą ślinę, lecz Jonny zachował spokój. Objęłam wystraszoną przyjaciółkę ramieniem. Mężczyźni weszli do łodzi, a Joker przez całą drogę nie zamienił z nami ani słowa. W jego oczach widniał gniew.

***

Hello!

Rick Ross oraz Skrillex jako gangsterzy X'DD

Chyba nie muszę mówić, na jakim teledysku bazowałam? :>

Woah, 4k, dziękujemy! <333 

Biedny Frost, oj biedny...

Plus kolejna ciekawostka: nie wymyśliłam tej sceny z mostem. Jared faktycznie się tak zachował, kiedy kręcono teledysk, ponieważ nie wychodził wtedy z roli. Rick Ross np. mówił, że struchlał na ten widok, bo Jared naprawdę bardzo ryzykował i mógł sobie wtedy coś zrobić. Kolejny wspaniały dowód na to, jak można wcielić się w postać! :3 Omfg, czy tylko ja marzyłabym spotkać takiego Jareda niewychodzącego z roli?! *_________* Chociaż pewnie umarłabym ze strachu, a wszystkie fantazje zniknęłyby w mgnieniu oka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro