Pull The Trigger

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NataliaSzatraj:

Joker był ostatnio bardzo kochany, ale to wszystko się zmieni. Teraz może być tylko gorzej. Dziękujemy czytelnikom za wyświetlenia i zapraszamy do czytania! :D

***

Perspektywa Diany

- Czy ciebie do reszty popierdoliło, Diana?! - Mirie nie kryła się ze swoją furią oraz nie przebierała w słowach, gdy tylko powiedziałam jej, co wczoraj zrobiłam z Jokerem. Odsunęłam się na bok i przyłożyłam palec do warg, pokazując, by była ciszej, jednak ta warknęła i zacisnęła mocno pięści.

- Najpierw cię bije prawie na śmierć, a potem z nim śpisz i mówisz, że było ci przyjemnie. Ja rozumiem twoje obawy, że by cię zabił, gdybyś się nie zgodziła, ale że ci się to spodobało... I can't fucking believe it - przyjaciółka pokręciła głową z niedowierzaniem, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, w jakim świetle mogła mnie widzieć.

Fakt faktem, Joker potraktował mnie gorzej niż źle, jednak to, co robił wczorajszego wieczoru, było naprawdę przyjemne i myślę, że gdyby zrobił to samo mojej przyjaciółce, zareagowałaby podobnie jak ja. Już miałam jej coś odpowiedzieć, ale moją uwagę przykuła ciemnoskóra dziewczyna, jedna z tancerek, która przez cały ten czas, gdy rozmawiałyśmy z Mirie, krążyła wokół nas. Teraz, kiedy skończyłyśmy rozmawiać, niby niespecjalnie postawiła kilka drinków na tacy, by zanieść je do loży, w której siedzieli blondynka z kucykami oraz jej niestabilny psychicznie (albo gorzej) chłopak. Śmiali się w najlepsze, a Joker obejmował ją i pokazywał coś na telefonie. Strach było pomyśleć, czy to przypadkiem nie zdjęcia jakichś martwych ciał. 

Odprowadziłam ciemnoskórą dziewczynę wzrokiem aż do szefa, lecz widząc, że otwiera usta i zaczyna mówić, a Joker w mgnieniu oka wstaje, po czym uderza ją w twarz, potem strzela prosto w jej pierś, wcześniej wyciągając spluwę z kabur przewieszonych na jego ramionach. Nie wiem, co ciemnoskóra powiedziała nie tak oraz dlaczego mnie to nie zdziwiło. Pracowałam tutaj już zdecydowanie za długo, bym mogła przejąć się zaistniałą sytuacją. Mirie, odkąd klub został otwarty, sprzątała, podawała drinki oraz rozmawiała ze mną i Frostem. Joker zwolnił nas z obowiązku tańczenia dla niego i jego gości, ale zamiast kazał nam ze sobą spać, a także być na każde jego skinienie. 

Nadal wycierałabym mokre plamy po umyciu szklanki, gdyby nie zapach alkoholu i drogich perfum, który uderzył mi do głowy, kiedy Joker znalazł się za mną.

- We need to talk, Doll. Right now! - warknął mi prosto do ucha i nie pozwalając się odezwać, zaciągnął mnie do swojego gabinetu. Byłam przerażona tym, co znowu wymyślił albo co ma w planach. Stałam pod drzwiami, patrząc jak przekręca zamek i podpierając się swoją laską, staje naprzeciw mnie. Następnie oparł się o blat biurka.

- C-co się stało, szefie?

- Co się stało?! - wykrzyknął, niemal zamachując się laską, na której widok się skuliłam. - Stało się to, że masz zbyt długi język, który lubię, ale nieważne... No i wygadując coś Mirie na terenie klubu przy wszystkich, naraziłaś nas na to, by Harley dowiedziała się o tym, co się tutaj odpierdala - zacisnął mocniej szczękę i bacznie mi się przyglądał, dysząc przy tym. Obraz tak wściekłego Jokera z uśmiechem niczym nakręcana lalka był przerażającym doświadczeniem. 

- I'm so sorry, boss... Nie wiedziałam, że ktokolwiek to usłyszał. Nie chciałam - musiałam uratować sytuację i po ostatnim razie wiem, że przepraszanie go nawet gdy wie się, że ma się racje, jest dobrym pomysłem. 

Joker błyskawicznie stanął niebezpiecznie blisko mnie. Czego chciał? Oczy pełne szaleństwa przyglądały mi się w ciszy. Wyglądał, jakby analizował, co może mi zrobić i w jaki sposób, jak może mnie ukarać.

- I know you're sorry, but it's faaar too late for that. Let's play a game, dollface - mruknął chrapliwym głosem i szarpnął mnie za włosy, abym podeszła bliżej biurka. Patrzyłam, jak z gracją wysuwa swoją spluwę z kabury i ogląda ją, studiuje każdy jej szczegół. Niby zwykły pistolet, a jednak wiadome było, że należy do niego. Cały fioletowy, z pozłacanymi wstawkami i wygrawerowanym klaunem na rączce. Przejechał opuszkiem palców po spuście i zaśmiał się pod nosem, jednak jego śmiech został zakłócony przez dźwięk naładowania magazynku.

- Ya know Russian roulette, right? Okej... To tak. Mam naładowany pistolet, w tym pięć naboi jest pustych i nie zrobią ci krzywdy, a szósty może cię zabić. Let's play, honey... - patrzyłam z przerażeniem to na twarz klauna, to na jego pistolet, a potem widziałam już tylko sufit, gdy Joker przycisnął mnie tak, że leżałam plecami na biurku. Próbowałam się podnieść, ale zostałam powalona mocnym uderzeniem w twarz. 

- Nieładnie, nieładnie... Trzeba przestrzegać zasad gry - zwrócił się do mnie, cmokając  z niezadowoleniem, po czym nic nie mówiąc, podwinął moją sukienkę, a majtki zdjął i rzucił gdzieś w kąt gabinetu. Próbowałam się jakoś wyrwać, nawet machałam nogami, gdy jego dłoń trzymająca pistolet znalazła się przy moim wnętrzu. Boże najdroższy... Mam nadzieję, że nie ma w planach zrobić tego, o czym myślę. Popatrzyłam na wściekłą i jednocześnie rozbawioną twarz Jokera, starając się opanować łzy. Z dnia na dzień wydawał mi się coraz gorszy. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze wczoraj rozmawiałam z nim jak z kimś zupełnie normalnym. Zadrżałam, czując jak pistolet powoli znajduje swoje miejsce w środku mnie. Wytrzeszczyłam oczy, próbując wyczytać z jego spojrzenia, co zamierza zrobić, ale to człowiek tak nieobliczalny, że aż strach pomyśleć, co siedzi w jego głowie. 

- Okay... Ya talk too much, ya know... So right now you must be quiet. If you aren't quiet, I will pull the trigger. I don't know what will happen and that's pretty cool - Joker, widocznie rozbawiony, czekał na to, co się wydarzy. Nie odzywając się ani słowem, po swojej "zapowiedzi" gry, zaczął poruszać dłonią, przez co pistolet poruszał się we mnie. Joker stał po drugiej stronie tak, że widziałam jego twarz gdy, spoglądałam w dół. Wydawał się skupiony na tym, co robi, a ja starałam się jedynie nie wydać z siebie ani jednego odgłosu. Zagryzałam dolną wargę aż do krwi, czując nagłą chęć jęknięcia lub sapnięcia. Wierciłam się na boki i modliłam, aby jak najszybciej przestał. Nie miałam pojęcia, czy miał zamiar zakończyć to, kiedy osiągnę szczyt, czy może kiedy jemu się znudzi bądź zdrętwieje mu ręka. Tak więc leżałam, zaciskając swoje wnętrze oraz usta, by nie wydać z siebie nic "dźwiękopodobnego". Drapałam dłonie, gryzłam je, a czas jakby się zatrzymał. Nie wiem, ile minęło i jak długo Joker poruszał bronią, ale nie miałam już sił, żeby trzymać to w sobie i jęknęłam cichutko. Liczyłam na to, że on tego nie usłyszy, ale mężczyzna, kiedy dobiegł do jego uszu mój głos, przestać ruszać dłonią.

- Czyli jednak? Nie posłuchałaś i wolisz się zabawić? I love ya! - zapiszczał niczym małe dziecko i zakrył moje wargi dłonią, po czym pociągnął za spust. Z pewnością pobladłam, zadrżałam, a ciśnienie oraz temperatura mojego ciała znacznie wzrosły, gdy po pociągnięciu przez Jokera za spust nie stało się nic. Nie zostałam postrzelona, nie zginęłam. Joker jęknął, niezadowolony z przebiegu całej tej sytuacji, i wyciągnął ze mnie pistolet. 

- You ruinin' a game, Doll! I don't like it - miałam się podnieść, lecz ten nagle oprzytomniał i zatrzymał mnie, łapiąc za ramię, gdy schodziłam z biurka.

- Zapomniałem... W tej grze też druga osoba musi pociągnąć za spust - mówiąc to, wręczył mi w prawą dłoń pistolet. Z niedowierzaniem patrzyłam na mężczyznę, kręcąc głową.

- Do it, Diana! - złapał za lufę i wepchnął ją do swoich ust. Popatrzył mi głęboko w oczy i gestem dłoni nakazywał, abym zrobiła to, co chciał. Bałam się, bo w tej grze nigdy nic nie było wiadome. W końcu Jokerowi puściły nerwy, zacisnął swoją dłoń na mojej i pociągnął za spust. Myślałam, że po zamknięciu i ponownemu otworzeniu oczu, jego łeb zostanie roztrzaskany (co uradowałoby mnie i Mirie), lecz on wyjął z ust pistolet, po czym wybuchnął śmiechem, chowając broń do kabury.

- I love games like that - zastanawiało mnie, dlaczego tak bardzo mu się to spodobało... Pewnie chodziło o to, że gra w rosyjską ruletkę, jak sama nazwa wskazuje, jest nieprzewidywalna, że nigdy nie wiadomo, co wypadnie, co się na koniec stanie. Ta gra działała zupełnie jak on sam. Robił to, na co miał ochotę w danej chwili i nikt nie potrafił przewidzieć, jaki będzie jego ostateczny ruch. 

Ubrałam się i szybko ruszyłam do wyjścia, jednak głos Jokera kazał mi zatrzymać się w połowie drogi.

- Jeżeli usłyszę, że pisnęłaś słówko Mirie na temat tego, co się przed chwilą wydarzyło, nieważne, czy powiesz to w barze, czy też w waszym mieszkaniu... I'm gonna beat you to death this time, honey.

Wiedziałam, że z pewnością nie żartuje. Chyba każdy głupi by wiedział. Pokiwałam głową bez słowa i opuściłam gabinet, w którym wydarzyło się zdecydowanie za wiele rzeczy w ciągu mojego tak krótkiego życia.

***

O___________________O 

Co mam tu napisać...? Nawet nie wiem :v Mam nadzieję, że sądzicie, że Joker Natalki jest tu wystarczająco Jokerowy X'D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro