Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Kuźwa, zapomniałem je ściągnąć...- mówi pod nosem.- Nie patrz na nie, Kylie...- mówi.

-Nie ściągaj ich... Są śliczne... To twoja mama?- wskazuję palcem na kobietę o długich kruczoczarnych włosach.

-Tak, to ona, obok to moja siostra Gemma...- mówi mi, a ja się uśmiecham patrząc na niego.

-Ale seksowne te okulary...- chichoczę pod nosem.

-Ej!- buntuje się, na co się śmieję.

-Przestań, wyglądałeś naprawdę sexi... I ta mina...- próbuję ją naśladować, a on wywraca oczami.

-Czekaj, ty masz tu blond włosy?- patrzę i nie wierzę.

-Jak byłem mały, miałem prawie białe... Potem zaczęły ciemnieć...- mówi, na co przyglądam się.

-Ale super, zawsze chciałam mieć blond włosy...- mówię mu, na co on się uśmiecha. Spoglądam na kolejne zdjęcia, ale są z koncertów i z całą chyba jego rodziną.

-Mieszkasz tu sam?- pytam go wracając na kanapę.

-Tak, mój tata mieszkał tu kiedyś ze mną, ale przenieśli go do Manchesteru, a ten wynajmuje dla mnie jego firma. Bardzo go tam potrzebowali, a tata nie chciał mnie zostawiać samego z kosztami czynszu itp., więc oni zgodzili się wszystko płacić. Moja siostra czasami tutaj nocuje, właściwie, prawie nigdy, bo ma chłopaka, jak ci kiedyś opowiadałem i kiedy jeszcze z nim nie była - mieszkała ze mną.

-Od kiedy jesteś tutaj sam?- pytam go.

-Od już prawie dwóch lat, jak tylko skończyłem 18 lat – tata mógł wyjechać i zostawić mnie tutaj samego...

-Nie jest ci czasami smutno?- pytam go popijając napój, który dla mnie wcześniej zrobił.

-Czasami jak mam gorszy dzień tak, aczkolwiek lubię mieć ciszę, potrzebuję trochę pobyć samemu ze sobą...- uśmiecham się, bo ja mam podobnie.

-A twoja mama?- pytam.

-Moja mama mieszka koło Manchesteru w Holmes Chapel, urodziłem się tam i stamtąd pochodzi też mój tata.

-Tata dojeżdża do Holmes Chapel do mamy?- pytam.

-Nie, nie, rozwiedli się, jak miałem 7 lat, moja mama wyszła drugi raz za mąż, a mój tata ma stałą partnerkę...- uśmiecha się Harry.

-I nie sprawia ci to bólu?- pytam.- Że nie są razem?

-Jak byłem dzieckiem i słyszałem ich kłótnie to bardzo to przeżywałem, ale po tylu latach, gdy widzę, że są szczęśliwi i przyjaźnią się ze sobą to uważam, że jest lepiej...- mówi, na co wsłuchuję się bardzo w jego głos, który jest ciepły, niski, przyjemnie niski.

-A twoi rodzice?- pyta biorąc łyka swojego drinka.

-Moi rodzice poznali się, gdy mieli po 17 lat na jednym z jego koncertów, jest wokalistą, mama była wiesz tą niedostępną, a swoją egzotyczną urodą przyciągała wielu chłopaków. Aczkolwiek żadnym z nich nie była zainteresowana, aż pewnego mój tata podszedł do niej po jednym z koncertów i powiedział, że cholernie chciałby się z nią umówić, bo nigdy nie widział tak pięknej kobiety...- uśmiecham się pod nosem. -...moja mama jako wzorowa uczennica stwierdziła, że musi sobie szukać chłopaka z wizją swojej przyszłości, żeby w życiu mieć dobrze, więc się nie zgodziła, ale rok później spotkali się na imprezie i tam między nimi zaiskrzyło. Aż w końcu mama zaszła w ciążę i pojawiłam się ja...- odgarniam włosy za ucho.

-Są razem?

-Nie, rozstali się, jak miałam 3 lata, ale w przyjaźni, jak twoi...- mówię.- Moja mama skończyła prawo i pracuje jako prawnik i pracowała w jednej z kancelarii założonych przez Roberta Kardashiana...- mówię, na co Harry otwiera szeroko oczy.- To znaczy ona była aplikantką w jego kancelarii już po jego śmierci, ale poznała Kris Jenner i mimo różnicy wieku zaprzyjaźniły się. Z kolei na jednym z bankietów Kris - moja mama poznała Stephena, tatę Hailey i wtedy poszło już szybko. Po dwóch latach wzięli ślub i są bardzo szczęśliwi.- uśmiecham się.

-A tata?- pyta Harry.

-Ma narzeczoną i zamierzają wziąć ślub w czerwcu.- uśmiecham się, na co on odwzajemnia ten uśmiech.

(...)

-Po co palisz?- pytam go stojąc owinięta kocem na tarasie.

Harry zaciąga się i wzrusza ramionami.

-Zacząłem palić na początku swojej działalności w White Eskimo i tak mi już zostało, ale lubię to...- mówi wypuszczając dym.

-Trujesz się niepotrzebnie...- mówię mu, na co wywraca oczami.

-Mówisz, jak moja mama...- mówi Harry.

-Bo i ona i ja mamy rację Harry...- mówię mu dosadnie, na co się uśmiecha.

-A ty nie palisz?- unosi brwi.

-Nie...- mówię mu. -...okazjonalnie...- poprawiam się, na co uśmiecha się zwycięsko.- Ale nie nałogowo!- dodaję szybko.

-Pamiętam, jak zaciągnęłaś się e-papierosem w Rzymie...- mówi unosząc brew.

-Aaa...- mówię przypominając sobie.- Wtedy mi wyszło...- śmieję się, na co on zaciąga się ponownie.

-Chcesz spróbować tym?- pyta mnie.

-Nie chcę...- mówię niepewnie. Chcę, bo dawno tego nie robiłam...

-Oj Kylie, raz cię nie zbawi... A ja wiem, że ty chcesz...- mówi pewnie, na co uśmiecham się pod nosem.

Harry wypuszcza dym i wkłada papierosa do ust i już chce znów cię zaciągnąć, gdy wyciągam mu z ust papierosa i wkładam pomiędzy wargi i zaciągam się czując, jak dziwne uczucie ogarnia moje ciało.

Harry

Przymyka oczy i cicho wypuszcza dym, jak gdyby nigdy nic oddaje mi papierosa i wydmuchuje resztki.

Postanawiam zatrzymać dla siebie komentarz. Sprośny komentarz.

-Zawsze chciałam mieszkać nad wodą...- zmienia temat.-...oświetlony brzeg, połyskująca się w słońcu woda... marzenie... szczęściarz z Ciebie...- mówi mi, na co wzrusza ramionami, nie przywiązuję do tego wagi.

-Kylie, Tamiza jest tak brudna, że gdy zanurzysz rękę nagle znika...- mówię jej, na co ona zaczyna się śmiać.

-Ty, jak coś powiesz...- kręci głową. Wyrzucam niedopałek do słoika na tarasie.

-Nie masz w sobie duszy artysty...- mówi mi, na co zaczynam się śmiać.

-Bo nie podobają mi się światełka na brzegu?- pytam unosząc brwi i śmieje się głośniej.- Przyzwyczaiłem się do nich, nie są niczym nadzwyczajnym...- mówię jej.

Spoglądam na nią, a ona naprawdę zdaje się być zaabsorbowana widokiem. Wygląda przy tym pięknie... Co tu dużo mówić...

Kylie po chwili ocuca się i odwraca się, by wrócić do środka.

Kylie

Mimo tego, że wypiłam już trzy, jestem wszystkiego świadoma. Kontaktuję i rozmawiam z Harry'm o przyszłości konkretnie jego, bo moja jest znana.

-Sam nie wiem... Dobrze się czuję w towarzystwie tych chłopaków, dobrze się z nimi dogaduję, choć sam piszę teksty to czasami mają fajne pomysły co do aranżacji...

-Ty jesteś głównym ogniwem, nie mylę się...- mówię, a on kiwa niepewnie głową. Jest skromny.

Siedzę właściwie pół leżąco, a Harry siedzi na podkulonej nodze. Aczkolwiek nie przeszkadza mu, że zajęłam więcej miejsca.

-Nie mylisz... Ale oni i ja tworzymy całość...- mówi.

-Masz rację...- mówię.

-Pewnie też to, że laski na was lecą jest fajne...- mówię mu podnosząc się i czołgając w jego stronę, by napić się drinka, który leży na szafce za nim.

Harry uśmiecha się i gdy już jestem przy nim, odpowiada.

-Laski laskami, ja znam lepszą od wszystkich...- mówi cicho. Podnoszę na niego wzrok i patrzę mu głęboko w oczy.

-Mówię o tobie...- mówi, na co przełykam ślinę i nie odzywam się. Przenoszę wzrok na usta, które już kiedyś mocno przyciągnęły moją uwagę.

-Kylie...- mówi cicho, a ja uciszam go palcem wskazującym. Siadam na jego kolanach i przybliżam usta do jego ust. W oddechu czuję zapach nikotyny i wódki, ale wiem, że robię wszystko świadomie. Wszystko się łączy idealnie. Muskam jego dolną wargę. Dotykam językiem i przygryzam bardzo delikatnie skórę. Nie odrywam od niego wzroku, na co on zaczyna działać.

-Kylie...- mówi cicho, na co uciszam go pocałunkiem, którego jeszcze nigdy nie doświadczyłam do takiego stopnia. To jest poemat warg, które pasują do siebie, uzupełniają się. Ma miękkie i niezwykle ciepłe usta i gdy je dotykam z razu na raz stajemy się coraz bardziej zachłanni siebie. Do takiego stopnia, że wplątuję palce w jego włosy i zaczyna je lekko ciągnąć. On - kładzie dłonie na moich policzkach.

-Kylie...- powtarza, ale inaczej. Pragnąco, z pożądaniem. I wtedy wszystko idzie inaczej. Przybliżam się do niego i otwieram szerzej usta, jego dłonie suną po moich plecach, aż po pośladki, które ujmuje i ściska, przez co w jego usta oddaje ciche westchnienie. Jego język łaskocze moje podniebienie, więc i ja nie pozostaję mu dłużna, unoszę pośladki z jego ud, tak by pokusić go lekko z góry, ale też po to, by czuć go bardziej. Jego dłonie są dla mnie ukojeniem i jednoczesnym popędem. Jego twarz ląduje przy moim brzuchu, a dłonie macające moje pośladki unoszą sukienkę do góry cały czas patrząc się w moje oczy. Delikatnie centymetr po centymetrze, coraz wyżej, aż do linii bioder, wtedy opuszcza wzrok i widząc koronkowe majtki zaczyna szybciej oddychać i spogląda w górę na mnie – nie wiem co wyczytać z tego wzroku... Czyżby... Przygotuj się. Zaraz cię wyrucham... Albo... Zaraz będziesz krzyczeć moje imię... A może... Za pięć minut wybuchnę, jeżeli cię nie poczuje...

Na same takie myśli robi mi się gorąco. Siadam z powrotem na jego udach, które zdążyły się już lekko odsunąć od siebie, więc trafiam prosto na Niego. Przymyka oczy, gdy czuje ucisk. Uśmiecham się i przygryzam dolną wargę – znów spoglądam na jego usta i wpijam się w nie, a Harry wtedy zaczyna szaleć. Jego dłonie są wszędzie, dosłownie wszędzie, nawet tam, gdzie nie sądziłam, że mogą się pojawić... Unosi moją sukienkę wyżej aż do poziomu piersi i ściąga mi ją przez głowę. Gdy widzi mój biust ujmuje go w dłonie i dotyka, a emocje i mimika jego twarzy zmieniają się sekunda po sekundzie. Korzystam z okazji i ściągam jego koszulkę, a on wtedy podnosi mnie na rękach, jakbym ważyła cholerne 5 kg i kładzie płasko na kanapie. Wpija się w moją szyję i tam sprawia, że odpływam z przyjemności, przygryza, ssie, a przy okazji dotyka i... ten dotyk jest dla mnie ukojeniem i popędem... jego dłonie, tak delikatne, miękkie, a wyglądem harde i silne, dotykają mnie... nie jestem w stanie opisać co czuję, bo jest mi tak dob...

Nie kończę myśli, bo odsuwa się i zaczyna odpinać swoje spodnie...

Gdy je ściąga, a ja przełykam cicho ślinę, wraca do mnie i wpija twarz w mój biust, przy którym nie zostaje bardzo długo, aczkolwiek, jego dłonie, bardzo go polubiły. Idzie w dół, zostawiając mokre ślady na moim brzuchu, ssąc i ciągnąc za skórę, ale nic nie sprawia mi bólu, jestem jakby pod wpływem znieczulenia. Adrenalina swoje robi...

-Harry...- jęczę cicho, gdy dotyka nosem wewnętrznej strony moich ud.- Nie rób tak...- mówię mu odchylając głowę do tyłu.

-Dlaczego?- dmucha, na co stękam i nieświadomie unoszę pośladki do góry. Harry przytrzymuje je tak, by nie położyła bioder z powrotem na kanapie. Całuje skórę i przygryza ją, na co cicho jęczę, właściwie robię to za każdym razem, bo czuję zwiększające się w moim brzuchu ciepło. Po dłuższej chwili kończy i wtedy łapię go za włosy i przyciągam do siebie.

-Patrz mi w oczy...- mówię mu i dotykam Go przez bokserki. Długość mnie poraża, a jednocześnie podnieca, ale jego mina sprawia, że zagryzam usta, by czegoś nie powiedzieć, wygląda bowiem zbyt seksownie. Zaraz wybuchnę... Moja dłoń przyspiesza i jego twarz zmienia się. A w szczególności oddech, który jest szybki, a także jego jęki, które brzmią jak moje imię. Jest twardy i gotowy co mnie bardziej podnieca. Otwiera oczy i uśmiecha się widząc mój biust. Potem znów wraca na moje oczy i zabiera moją dłoń i wstaje z kanapy i bierze mnie na ręce. Kładzie na zimnej pościeli i rozszerza moje nogi, po czym sam klęczy na kolanach między nimi patrzy na moje ciało.

-Jest na co popatrzeć koleżanko...- mówi pewnie, na co ja unoszę nogę i sunę stopą po jego torsie, na co on spogląda na nią i łapie. Pewnie unosi do góry i całuje moją łydkę. Bezsłownie drugą nogą dotykam jego genitaliów, czym przyciągam jego wzrok.

-Jesteś niegrzeczna, bo kusisz...- mówi mi, na co unoszę brew.

-Jeszcze nie zaczęłam tego robić Styles...- mówię pewnie, na co jego mina rzednie i wzrok robi się bardziej hardy i pewny.

Unoszę tułów, by usiąść, wyswobadzam nogę z jego uścisku i tak jak on klęczę przed nim, odrzucam włosy do tyłu i łączę nasze usta w drapieżnym pocałunku, który wygląda jak dotykanie wargami i jednoczesne niewytrzymywanie z emocji, które nam towarzyszą. W czasie, gdy Harry maltretuje moje usta w pozytywny sposób, ja zsuwam z jego jędrnych pośladków bokserki w dół i przez chwilę oporu potem schodzą gładko, wtedy odsuwam się od niego, ocieram usta i odsuwam się do tyłu, by przekręcić się na brzuch i wypiąć pośladki, które potrzebują już zakończenia tej zabawy, tak więc wtedy Styles ściąga swoje bokserki, bo słyszę, jak wstaje i zaraz jego dłonie dotykają znów mojego ciała. Bardzo skrupulatnie dotyka mnie całując plecy i dotykając bioder oraz pośladków. Nagle czuję momentalne zwolnienie uścisku na biuście i czuję, jak jego dłonie ciągną mój tułów, ściąga mi stanik . Momentalnie zmienia moje położenie tak, bym leżała na plecach... Obydwoje podziwiamy swoje ciała nawzajem, Harry bardziej to okazuje, bo jego oczy są jak pięciozłotówka, szeroko otwarte i okrągłe. Jestem pod wrażeniem, tego co prezentuje i właściwie wiem już dlaczego Holly, tak bardzo próbowała go zatrzymać przy sobie. Nachyla się nade mną lekko i dłońmi łapie za gumkę od stringów i zsuwa je w dół, nie odrywając wzroku... ode Mnie... Wzdycha cicho pod nosem i ogląda mnie całą i uśmiecha się pod nosem.

-Amerykańskie ciała, są znacznie lepsze od angielskich...- mówi i wpija się w moje usta. Pomiędzy pocałunkami zaczyna oddychać szybciej i dotyka moich piersi delektując się nimi. Ale powoli czujemy, że już czas na to, by skonsumować ostatnie 30 minut... Harry nie odrywając ust od moich sięga pod poduszkę i wyciąga saszetkę i rozrywa ją zębami. Nakłada na siebie lekko się krzywiąc, po czym otwiera oczy i wpija się w moje usta i muska moją dolną wargę.

-Kylie? Jesteś gotowa?- pyta mnie, na co ja w odpowiedzi kładę nogi na jego kość ogonową i przyciągam go bliżej. Zamykam oczy i czekam, by go poczuć... Najpierw uczucie pełności – zawsze dziwne sprawia, że się krzywię, ale gdy się wysuwa i wsuwa...

Ciepło. Motylki. Naprzemienne dreszcze. Zimne i gorące. Ciche jęki.

Swoją dłonią dotykam jego żeber i przyciągam go bliżej. Gdy przyspiesza po chwili przyzwyczajenia wpija się w moje usta i stara się wejść jak najgłębiej, a to sprawia teraz dwie dłonie są przyciśnięte do jego pleców, a właściwie paznokcie, które wbijają się z ogromną siłą. Moja głowa już od dawna jest odchylona do tyłu, a ruchy są silne, ale powolne i to jest to, co powinnam czuć z Justinem... A nigdy nie poczułam... Z tym mężczyzną jest inaczej, czuję wszystko, wszystkie emocje, które zmieniają się z sekundy na sekundę. To jest to, czego nie potrafiono mi dać, a ja dawałam, bo nie potrafiłam odmówić... To jest to, czego potrzebowałam od mężczyzny... I Harry mi to daje... Jego oddech jest szybki, urywany, a wygląda tak seksownie opierając się rękoma, które pod wpływem mięśni są jeszcze bardziej podniecające, niż zawsze – nie wiem co jest dla niego napędem... chociaż... właściwie chyba wiem... Mój biust... Patrzy się na niego i dotyka go bardziej zmysłowo, skupiając się na detalach.

Gdy widzę, że już się męczy, przyciągam go do siebie i całuję usta.

-Zatrzymaj się, Hazz...- mówię mu, na co on momentalnie się zatrzymuje.

-Boli cię coś?- pyta szybko.

-Nie...- uśmiecham się. -...pozwól, że trochę ci ulżę...- mówię i na moje słowa patrzy na mnie uważnie.

-Zmiana kotku...- mówię, bo jego mózg chyba nie zrozumiał.

-Ale ty chcesz być wiodącą?- pyta, jakby się przestraszył.

Wyciągam go z siebie i pcham na łóżko, on chyba naprawdę nie wie co się dzieje, zbyt duży szok mu towarzyszy. Prostuję jego nogi i nakierowuję się, a gdy go czuję w tym samym momencie mocno stękamy. Moje dłonie kładę na jego torsie i czuję, jak za każdym moim ruchem jego mięśnie się spinają. Twarz ma anielską, a delikatne światło dające tylko lekką poświatę sprawia, że wygląda seksowniej, a ja gdy tylko o tym myślę, dostaję kopa i przyspieszam, na co Harry zaczyna głośno dawać się we znaki. I to znów daje mi kopa. To takie seksowne... Pociągające... Zaczynam go lekko dręczyć i zauważam zmianę w jego zachowaniu, gdy się z nim droczę. Wtedy bierze sprawę w swoje ręce unosi moje pośladki i to on zaczyna nimi ruszać, a wtedy czuję, że w środku zaczyna wszystko się przewracać i zmieniać miejsce. Wszystko zaczyna stawać się lepsze i piękniejsze, a to za sprawą prędkości, jaką narzucił i nie zamierza ją zmieniać. Łączę nasze usta i przeklinam mu w usta, na co się uśmiecha i przyspiesza bardziej, a wtedy to dla mnie pozytywnie zbyt dużo, nie mogę złapać oddechu, duszę się i chyba przestaję kontrolować co mówię... Jego dłonie ściskają moje pośladki, co zaczyna sprawiać mi pozytywny ból.

-Człowieku, co ty ze mną robisz...- mówię mu do ucha, gdy zwalnia, a ja staram się uspokoić oddech.

-Obiecałem ci te przeżycia... Więc je ode mnie otrzymujesz...- mówi cicho i momentalnie nade mną góruje. Odgarnia mi włosy z czoła i opiera swoje ręce po dwóch stronach mojego ciała. Napina mięśnie. Zagryza wargę. Odchyla głowę.

Czy ja widzę anioła?

W jednej chwili racjonalne myślenie odchodzi, bo chce mi pokazać co znaczy prawdziwy seks... I znów przyspiesza zatapiając twarz w mojej szyi ssąc skórę na niej.

-Przyspiesz jeszcze...- mówię mu do ucha, na co po kilku pchnięciach, podczas których jęczę głośno, czuję, jak jego ciało drży, a oddech jest szybszy i urywany. Swoją dłoń kładę na jego plecach, a drugą na karku przyciągając go.

-Harry, czy ty?- pytam na bezdechu.

-Tak, Kylie, ale nie martw się...- mówi mi do ucha i kładzie kolana na pościeli, swoją prawą dłoń wsuwa pod moje plecy i umiejscawia ją na kości ogonowej. Unosi mój tułów lekko do góry i dzięki temu, czuję go jeszcze lepiej, do takiego stopnia, że idzie zwariować.

-O Boże!- krzyczę, gdy tempo jest zawrotne, jęk Harry'ego wypełnia cały salonik i gdy ucisza się zatrzymuje się na kilka sekund, by złapać oddech. Unosi twarz z moich włosów i uśmiecha się jeszcze ciężko oddychając.

-Jeszcze ty...- mówi cicho, a ja aż się boję myśleć, co zaraz zrobi. Unosi mnie jakbym znów ważyła 5 kg i kładzie na brzuchu. Prosi, bym uniosła tułów i opierała się na kolanach i prostych rękach, momentalnie wbija się we mnie regularnym, ale przyjemnym tempem. Czuję, że chcę więcej, więc staram się poruszać także, razem z nim.

-Jesteś mocna, Ky...- mówi nachylając się nade mną.- Holly miała orgazm przede mną...

-Proszę, nie mów mi o tej dziwce, tylko spraw, że też się uśmiechnę, tak jak ty wcześniej...- mówię cicho zagryzając wargę.

-Robi się...- mówi i przyspiesza. Moje myśli, moje ciało są poturbowane przez dobry, boże jaki dobry, zajebisty seks. Najlepszy w moim życiu... Pomagam Harry'emu, a gdy ten uderza mnie w pośladek – nie mocno, ale to robi, dostaję jakiegoś dziwnego przyspieszenia i zaczynam odczuwać ciepło rosnące w moim ciele. Wyciągam ręce przed siebie, wtapiam twarz w jego pościel i utrzymując uniesione pośladki czuję ogarniające mnie dreszcze. I on to też czuje...

-Przyjemnie, prawda?- pyta mnie do ucha i myślę, że zauważa z jaką siłą ściskam jego poduszkę.

Nie odpowiadam, a po kolejnych pchnięciach, które sprawiają, że jest innym człowiekiem - ogarnia mnie jakby wstrząs i padam bezsilna.

Oddycham ciężko i nie mam siły otworzyć oczu, jedyne co słyszę to swój oddech i bose stopy Harry'ego na panelach, skrzypnięcie szafki i znów jego bose stopy. Nie wiem ile tak leżę... Naga, wyciągnięta na jego „łóżku" nie mająca siły.

-Kylie wejdź pod kołdrę...- mówi mi do ucha, po czym składa mi pocałunki na plecach.- Zmarzniesz...- dodaje.

Unoszę głowę i schodzę z łóżka. Nie jestem świadoma, że stoję przed nim naga, a on mnie obserwuje, jestem tak padnięta, że muszę jak najszybciej otulić się poduszką. Gdy to robię, Harry kładzie się obok i zakłada kosmyk moich włosów za ucho. Otwieram oczy delikatnie i spoglądam na niego. Przybliżam się lekko i dotykam jego twarzy.

-Harry...- szepczę. -...szkoda, że tyle to odkładałam...- mówię mu i całuję jego usta.

-Nie ma za co...- mówi cicho i przykrywa mnie szczelnie. Przytulam się do niego i zasypiam.

****

Coś czuję, że sporo was czekało na takie rarytasy! Chyba odpowiednio zakańczamy 2016 rok!😇😈❤

Moje drogie w nadchodzącym 2017 dużo, dużo wytrwałości, radości, spełnienia marzeń i zrozumienia!😇

PS. Zdałam dziś prawko😎😎

I tradycyjnie... miłego czytania❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro