Rozdział 21
W sobotÄ rano jadÄ do Harry'ego, by oznajmiÄ mu, że dziÅ wieczorem zabieram go na koncert. Otwiera mi zaspany, ale gdy tylko widzi mnie - zostawia drzwi otwarte i wraca do Åóżka. W jego mieszkaniu panuje totalna ciemnoÅÄ mimo tego, że sÅoÅce od dawna już Åwieci.
-Harry! Wstawaj!- mówiÄ kÅadÄ c na stole w jego kuchni pudeÅko z naleÅnikami, które zrobiÅam dziÅ dla siebie i Hailey , którÄ odwiozÅam na samolot godzinÄ temu.
-Daj mi spokój Kylie...- mówi z gÅosem stÅumionym poduszkÄ .
-Wstawaj, przywiozÅam ci jedzenie... Ostygnie do koÅca...- mówiÄ i idÄ ku oknie przy którym Åpi. Odsuwam zasÅony i otwieram balkon, by do Årodka mogÅo wlecieÄ trochÄ powietrza, które mam nadziejÄ, go ocuci.
-Kylie...- marudzi i chowa gÅowÄ pod koÅdrÄ.
-Harry... No proszÄ, mam coÅ dla ciebie poza Åniadaniem, ale to musisz wstaÄ...- mówiÄ siadajÄ c na jego materacu.
-Co to?- pyta po chwili.
-Zobaczysz...- mówiÄ i nachylam siÄ, odchylam lekko koÅdrÄ i gdy widzÄ jego maÅe oczy â uÅmiecham siÄ.
-Wstawaj Åpioszku...- mówiÄ, a on przewraca siÄ na plecy i ja momentalnie siedzÄ na jego brzuchu. Odgarniam wÅosy do tyÅu i dajÄ mu buziaka w usta, na co siÄ uÅmiecha.
-Możesz mnie tak budziÄ co ranek...- mówi, na co czujÄ, że moje policzki zaczynajÄ mnie piec.
-Dobra, możesz sobie pomarzyÄ...- mówiÄ i wstajÄ z niego. ÅapiÄ za koÅdrÄ i ÅciÄ gam jÄ z niego, na co marudzi.
WstajÄ kilka sekund później, gdy jego rozgrzanej skóry dotyka zimne powietrze z dworu. Ubiera spodnie od dresów i zamyka balkon. Z nagim torsem idzie w mojÄ stronÄ i wÅÄ cza czajnik.
-Ale masz Åmieszne wÅosy...- chichoczÄ pod nosem, na co on uÅmiecha siÄ i przeciera oczy. Ja wyciÄ gam z pudeÅka naleÅniki, które sÄ jeszcze ciepÅe, oblewam je syropem klonowym. Harry wtedy obejmuje mnie od tyÅu i dotyka ustami mojej szyi, skÅada na niej delikatne pocaÅunki, które lekko mnie ÅaskoczÄ . UÅmiecham siÄ pod nosem, gdy jego dÅonie dotykajÄ mojego odkrytego brzucha i sunÄ po nim zahaczajÄ c palcami raz biustonosza, a raz gumki od dresów. Jego usta zatapiajÄ siÄ w moich wÅosach i czujÄ jak wdycha mój zapach.
-Pachniesz wiatrem...- mówi, na co chichoczÄ.
-Wiatr nie ma zapachu...- mówiÄ odwracajÄ c siÄ do niego przodem.
-Na tobie ma...- mówi i dotyka moich ust ustami. Najpierw delikatnie muska, a potem otwiera je szerzej i wsuwa jÄzyk. Moje dÅonie odnajdujÄ ukojenie w jego wÅosach, ciÄ gnÄ je i czujÄ, jak idealnie czujÄ siÄ moje palce wÅaÅnie miÄdzy nimi. Delikatne, gÄste, kÄdzierzawe, w caÅkowitym nieÅadzie. Mruczy mi w usta, a jego dÅonie z kolei sÄ już przy moim biuÅcie i dotykajÄ go w najbardziej namacalny sposób. ÅaskoczÄ jego podniebienie jÄzykiem i zakaÅczam pocaÅunek muÅniÄciem.
-NaprawdÄ bÄdziesz miaÅ zimne...- mówiÄ z uÅmiechem i podajÄ mu talerz. On, także uÅmiechniÄty, Åapie za widelec, a ja chcÄ zrobiÄ nam po kubku kawy. Zalewam jÄ i podajÄ Harry'emu. SiÄgam po torebkÄ i wyciÄ gam dla niego koszulkÄ Linkin Park i dwa bilety, w tym jeden dla mnie. KÅadÄ je na stole i przysuwam w jego stronÄ, gdy tylko koÅczy jeÅÄ ostatniego naleÅnika.
-Co to?- pytam przeżuwajÄ c.
-Najpierw poÅknij, żebyÅ mi siÄ nie zakrztusiÅ...- uÅmiecham siÄ, na co on na mnie patrzy pytajÄ co. Tak wiÄc poÅyka i popija kawÄ , po czym przesuwam ku niemu koszulkÄ. Patrzy najpierw na bilet i jest oczy stajÄ siÄ okrÄ gÅe i bÅyszczÄ ce.
-O Boże...- szepcze.
Unosi wzrok na mnie i potem znów patrzy na dwa bilety. Jego twarz najpierw staje siÄ blada, a kilkanaÅcie sekund później różowa od wypieków.
-Kylie, one sÄ prawdziwe, czy robisz sobie ze mnie żarty?- pyta mnie ostrożnie.
-DziÅ, wieczór, V rzÄ d od sceny... Bliżej siÄ nie daÅo...- mówiÄ z rosnÄ cym uÅmiechem.
SpoglÄ da na bilet i na mnie.
-O JA PIERDZIELE!- wykrzykuje i prawie wylewa kawÄ z kubka. Wyskakuje ze swojego krzesÅa i podnosi mnie z mojego krzesÅa, jakbym ważyÅa 5 kg. Zaczyna siÄ gÅoÅno ÅmiaÄ i krÄci nas dookoÅa, ja ÅmiejÄ siÄ z jego reakcji. KrÄci, krÄci, aż wreszcie przyciska do Åciany moimi plecami.
-Jak ci siÄ to udaÅo?- pyta mnie.- Bilety byÅy wyprzedane już 4 miesiÄ ce temu...
-Powiedzmy, że udaÅo mi siÄ...- mówiÄ z uÅmiechem.
-A tak naprawdÄ?- uÅmiecha siÄ szeroko.
-Dowiesz siÄ po koncercie...- mówiÄ uÅmiechajÄ c siÄ szerzej.
-BÄdzie jeszcze jedna niespodzianka?- pyta.
-BÄdzie kilkukrotnie wiÄksza niż ta...- mówiÄ, a on wtedy ÅÄ czy nasze usta i namiÄtnie mnie caÅuje. NamiÄtnie to maÅo powiedziane, to pocaÅunek peÅen takiego poÅ¼Ä dania, że o mamo... Jego jÄzyk, mój jÄzyk, jego biodra, moje biodra, jego dÅonie, moje dÅonie... To wszystko tworzy jednÄ wielkÄ bombÄ peÅnÄ emocji i tego niezwykÅego uczucia. Gdy siÄ odsuwamy od siebie, on przytula mnie i wtedy czujÄ siÄ jeszcze lepiej niż wtedy kiedy mnie caÅowaÅ.
-JesteÅ fantastyczna...- mówi mi do ucha. -...i wyjÄ tkowa...- dodaje, na co siÄ uÅmiecham. Siadam na jego kolanach i pokazujÄ mu koszulkÄ. Jest zachwycony.
(...)
Chowam w kurtce mojÄ i jego wejÅciówkÄ za kulisy, tak by dostaÄ siÄ do taty. Nie dam jemu jej, dopóki nie skoÅczy siÄ koncert. Wsiadam do jego auta, które zaparkowaÅo pod moim blokiem, czeka na mnie szczÄÅliwy i daje mi bardzo soczystego buziaka w usta, gdy tylko już jestem. Do areny O2 mamy jakieÅ 30 minut drogi, znajdujemy jakieÅ ostatnie miejsce na parkingu i wychodzimy z auta. Harry mówi mi, jak bardzo jest podekscytowany i szczÄÅliwy. Obejmuje mnie ramieniem i pewnie idziemy ku drzwiom, gdzie jest ogromna kolejka, w której sprawdzajÄ bilety. CaÅy czas uÅmiecha siÄ szeroko do mnie i daje mi buziaki. Robi zdjÄcie telebimowi i publikuje na swoim profilu na Instagramie. Kolejka idzie do przodu, aż w koÅcu bilety sÄ zeskanowane, a my podÄ Å¼amy dÅugim korytarzem ku gÅównej arenie. Na koÅcu korytarza widzÄ menadżera zespoÅu taty, ale pokazujÄ mu palcem na ustach, żeby byÅ cicho, mrugam do niego okiem. Scooter odwzajemnia ten uÅmiech i także mruga, wchodzimy na arenÄ, a Harry cicho wzdycha, gdy widzi jak ogromna jest sala koncertowa, ile ludzi może siÄ tu zmieÅciÄ.
-ChciaÅbym kiedyÅ zagraÄ na takiej arenie, wiesz? Chociaż raz...- mówi, gdy siadamy na krzesÅach.
-Wszystko przed tobÄ ...- mówiÄ mu i z uÅmiechem przytulam siÄ do niego, on obejmuje mnie ramieniem.
-Mój zespóŠnigdy nie dorówna Linkin Park...- mówi, na co podnoszÄ gÅowÄ, by spojrzeÄ w jego oczy.
-Harry, nie mów tak... Wystarczy znaleÅºÄ wam wytwórniÄ, którÄ weźmie was pod swoje skrzydÅa i otworzy wam drzwi na Åwiat. MuzykÄ, którÄ tworzycie - tworzycie ze szczerego serca i wÅaÅnie dlatego ja wiem, że możecie dużo osiÄ gnÄ Ä.- przybliżam swojÄ twarz do jego.- A na pewno Ty.- mówiÄ, na co on siÄ uÅmiecha i daje mi buziaka.
30 minut później koncert siÄ zaczyna... A Styles szaleje jak fanka, padam ze Åmiechu widzÄ c jego podekscytowanie i gdy widzÄ, jak Åpiewa każdÄ piosenkÄ razem z innymi fanami zespoÅu. UÅmiecham siÄ, bo jest inny, tutaj pokazaÅ mi swoje prawdziwe oblicze. PomyÅleÄ, że tak krótko go znam, a zdaje mi siÄ jakbym znaÅa wieki. TaÅczy, a na balladach przytula mnie i krÄci dookoÅa, gdy przychodzÄ rockowe kawaÅki to zachowuje siÄ, jak szaleniec, a ludzie dookoÅa tak samo. Chociaż ja siedzÄ caÅe 2,5 h na fotelu to czujÄ siÄ fantastycznie, jestem szczÄÅliwa, że mogÅam uszczÄÅliwiÄ czÅowieka tak wspaniaÅego, jak Harry.
Gdy mój tata schodzi ze sceny, Harry siada obok mnie i wpija siÄ w moje usta, Åapie mnie za nogÄ i przenosi sobie mnie na kolana. Jest tak namiÄtny i poÅ¼Ä dliwy, że aż gorÄ co mi siÄ robi na samÄ myÅl, co krÄ Å¼y po jego gÅowie. Jego dÅonie próbujÄ wejÅÄ pod mojÄ koszulkÄ, ale zatrzymujÄ je.
-Harry, jeszcze jedna niespodzianka...- mówiÄ odrywajÄ c usta od niego.
-Jaka?- pyta i nie przerywa caÅowania mnie. Nie odrywajÄ c ust od niego szukam wejÅciówek VIP.
-ProszÄ...- mówiÄ z uÅmiechem i nakÅadam mu jÄ przez gÅowÄ.
On spoglÄ da w dóŠna plakietkÄ i potem na mnie, na co siÄ uÅmiecham.
-Żartujesz, prawda?- pyta ostrożnie.
-Nie, nie żartujÄ...- mówiÄ, na co on niedowierza.
-Kylie... MusiaÅaÅ wydaÄ fortunÄ... Nie mogÄ tego przyjÄ Ä...- mówi.
-Nie zapÅaciÅam ani funta... WiÄc siÄ nie martw...- uÅmiecham siÄ i zaczesujÄ jego wÅosy za ucho.
-Jak to?- pyta zdziwiony.
WstajÄ z jego kolan i wyciÄ gam ku niemu dÅoÅ. Åapie za niÄ i splata nasze palce.
-Chodź...- mówiÄ i prowadzÄ go ku ochroniarzowi. Tam pokazujÄ mu swojÄ wejÅciówkÄ, na co on bezproblemowo nas wpuszcza. Harry jest caÅy czas potwornie zdziwiony. Idziemy, gdzie mijamy Scootera, który wita siÄ ze mnÄ , zaraz mijamy charakteryzatorkÄ Marnie, z którÄ także siÄ witam.
-Kylie, o co tu chodzi?- pyta Harry, gdy zatrzymujemy siÄ przed drzwiami, za którymi siedzi caÅy zespóÅ. SÅyszÄ Åmiech Roba (perkusisty). Pukam, a on Åapie mnie za dÅoÅ. Jest przerażony.
-Kylie...- mówi cicho i patrzy na mnie. UÅmiecham siÄ do niego.
-Nie bój siÄ, to fajni ludzie...- mówiÄ z uÅmiechem.
Pukam do drzwi i otwieram je z uÅmiechem.
-Chester, twoja gwiazdeczka przyszÅa...- krzyczy Mike (piano).- Hej Kylie!- krzyczÄ wszyscy.
Puszczam dÅoÅ Harry'ego i podchodzÄ do każdego, by siÄ przywitaÄ.
-I to z chÅopakiem!- dodaje Rob.- Co ty chcesz zafundowaÄ ojcu zawaÅ? Mamy jeszcze 30 koncertów przed nami...
Zaczynam siÄ ÅmiaÄ.
-To nie mój chÅopak, to przyjaciel, Wasz wielki fan...- mówiÄ i wÅaÅnie wtedy wychodzi z Åazienki tata.
-Kylie!- uÅmiecha siÄ szeroko i ja odwzajemniam jego uÅmiech. Przytulam siÄ do niego mocno i caÅujÄ go w policzek.
-CzeÅÄ Tato!- mówiÄ.
Odsuwam siÄ od niego i gdy widzÄ minÄ Harry'ego zakrywam usta ze Åmiechu, bo wyglÄ da, jakby dostaÅ zawaÅu.
-ChÅopaki! Tato... To jest mój przyjaciel Harry...- mówiÄ podchodzÄ c do Styles'a.- Harry...- zwracam siÄ do niego. -...to jest mój tata Chester Bennington, a to jest Rob, Mike, Joe i Brad.
-Dobrze CiÄ poznaÄ...- mówi mój tata i wyciÄ ga do niego rÄkÄ, którÄ Harry Åciska po chwili zastanowienia, albo dojÅcia do niego informacji, że Chester Bennigton podaje mu dÅoÅ.- SÅyszaÅem twoje kawaÅki, sÄ dobre...
-Harry, chyba chce powiedzieÄ "DziÄkujÄ" tato...- uÅmiecham siÄ widzÄ c, że nie jest w stanie cokolwiek powiedzieÄ.
-Nie ma za co...- uÅmiecha siÄ tata.- Chyba go opanowaÅ stresik...- mówi do mnie, na co zgadzam siÄ z nim.
-Uwielbia Was, a na koncercie zachowywaÅ siÄ jak psychofanka...- uÅmiecham siÄ i sadzam Harry'ego na kanapie, obok niego rozsiadam siÄ ja.
-Nie mówiÅaÅ mu, że jestem twoim ojcem?- Åmieje siÄ tata.
-ChciaÅam mu zrobiÄ niespodziankÄ, ale chyba bardziej go przestraszyÅam...- uÅmiecham siÄ spoglÄ dajÄ c na jego zaróżowione policzki. -Musimy mu daÄ chwilÄ...- uÅmiecham siÄ szerzej..
(...)
Wchodzimy do mojego mieszkania rozeÅmiani, odkÅadam klucze na póÅkÄ.
-Ale mnie bolÄ stopy...- mówiÄ cicho pod nosem.
-Może ci je pomasowaÄ...- porusza brwiami Harry, na co zaczynam siÄ ÅmiaÄ.
-ByÅoby wspaniale, ale tym razem muszÄ odmówiÄ...- uÅmiecham siÄ szeroko.
-Twoja strata, jestem w tym dobry...- wzrusza ramionami z uÅmiechem.
MyjÄ rÄce i ÅciÄ gam wejÅciówkÄ, poprawiam wÅosy. IdÄ do sypialni, gdzie przebieram spodnie na legginsy.
-CoÅ ci powiem, Ky...- mówi Harry siadajÄ c na kanapie.
-Co mi powiesz Hazz?- pytam go.
-Powiem ci, że dalej nie mogÄ uwierzyÄ, że jesteÅ córkÄ wokalisty Linkin Park i wnuczkÄ Briana Benningtona â wokalisty AC/DC. Przecież to jest coÅ nieprawdopodobnego...- mówi poważnie.
UÅmiecham siÄ.
-Obydwoje sÄ fantastycznymi facetami, tata, chociaż caÅy czas zapracowany to kochany i bardzo zaborczy, jeżeli o mnie chodzi, a dziadek â też widujÄ go bardzo rzadko, bo caÅy czas w trasie jest, ale gdy tylko mam okazjÄ, korzystam.
-Nie mam siÄ co dziwiÄ, po kim masz taki talent...- uÅmiecha siÄ szeroko.
-Dziadek to ja wÅaÅciwie nie wiem, czy Åpiewa, tata tak...- mówiÄ zastanawiajÄ c siÄ.
-Obydwoje sÄ genialni i dziÄki temu w genach też otrzymaÅaÅ tÄ âgenialnoÅÄ".- mówi stanowczo, na co siÄ uÅmiecham i siadam koÅo niego trzymajÄ c w dÅoni butelkÄ wody.
-Może i tak...
-Nie przywiÄ zujesz do tego wagi, jak ja, prawda?- pyta mnie, na co wzruszam ramionami.
-Obracam siÄ w towarzystwie ludzi, którzy sÄ rozpoznawalni, moja siostra, przyjacióÅka to osoby medialny, mój ojczym jest aktorem, mój tata, dziadek to wokaliÅci popularnych zespoÅów, mój przyjaciel...- zatrzymujÄ siÄ. -...tzn. kolega, z którym spaÅam...- mówiÄ, na co przyciÄ gam wzrok Harry'ego. -...też jest bardzo dobrze znany kamerom.
-Kto to?- pyta mnie szybko.
-Nie ważne kto to, skoÅczyÅam z nim...
-...to ten, który ciÄ wyzwaÅ? Wtedy we WÅoszech?- drÄ Å¼y.
-Tak, ale to już nie ważne Harry...- mówiÄ próbujÄ c go uspokoiÄ. KlepiÄ go po nodze.
-Kylie, chcÄ wiedzieÄ, który debil z show biznesu mógÅ ciÄ w ten sposób obraziÄ...
-Harry, nie chcesz wiedzieÄ...- mówiÄ i upijam Åyka wody.
-Ky, powiedz mi...
-Po co?- pytam.
-Po to, bym mógÅ go wyzwaÄ, przy najlepszej okazji... Przez to nie podeszÅaÅ pozytywnie do mnie, od razu siÄ odsunÄÅaÅ, bo myÅlaÅaÅ, że postÄ piÅaÅ negatywnie, podczas gdy on nie byÅ z tobÄ ... WyzwaÅ ciÄ! Kurde, takÄ dziewczynÄ jak ty...
-Nie ma co sobie zaprzÄ taÄ nim gÅowy...- mówiÄ przybliżajÄ c siÄ do niego.
Harry wzdycha cicho pod nosem ze zrezygnowania i krÄci lekko gÅowÄ .
-Ja siÄ dowiem, kim jest ten fagas...- mówi mi poważnie.
-Niepotrzebnie...- mówiÄ i dajÄ mu buziaka w policzek, po czym odsuwam siÄ i biorÄ kolejne kilka Åyków wody. -SkoÅczmy ten temat, Hazz, po co psuÄ sobie wieczór, który tak dobrze zaczÄliÅmy...- mówiÄ z lekkim uÅmiechem.
-WÅaÅnie, jutro jest szkoÅa, a jest już tak późno. Nie chce mi siÄ jechaÄ do domu...- mówi pod nosem.
-To Åpij u mnie...- mówiÄ.- Wydaje mi siÄ, że sÄ jeszcze u mnie twoje dresy z akcji koÅo naszej siÅowni.
-Serio?- unosi brwi z uÅmiechem. âChcesz mnie tutaj?- pyta mnie.
-JeÅli bÄdziesz grzeczny, to możesz zostaÄ...- uÅmiecham siÄ i idÄ do mojej sypialni. ZnajdujÄ jego rzeczy i dajÄ mu je, a także rÄcznik.
-Zajmij ÅazienkÄ, a ja w tym czasie wyciÄ gnÄ ci poÅciel...- mówiÄ, na co on siÄ uÅmiecha szeroko.
-Tak jest, robi siÄ...- mówi i idzie do Åazienki.
Gdy już zamyka drzwi sÅyszÄ: Hoho, jakie Åliczne majteczki tu widzÄ! A jakie skÄ pe!
WparowujÄ do Åazienki i dokÅadnie wtedy ÅciÄ ga koszulkÄ, bÄdÄ c już bez spodni, biorÄ wszystkie elementy mojej bielizny i wychodzÄ. Ale jestem pod wrażeniem, jak umiÄÅniony jest. KrÄci mnie to.
KÅadÄ swoje majtki na kaloryferze i tam siÄ suszÄ , sÅyszÄ, że Harry puszcza wodÄ i zaczyna ÅpiewaÄ jednÄ z kultowych piosenek Steviego Wondera. Czyli taka muzyka też go krÄci... Coraz bardziej mnie zadziwia...
IdÄ po czystÄ koszulkÄ i baweÅniane, szare spodnie, w których zdarza mi siÄ spaÄ. WiÄ Å¼Ä wÅosy w niechlujnego koka i zmywam makijaż u mnie w pokoju. Harry wychodzi po 15 minutach, w dresach nisko opuszczonych na biodrach, bez koszulki... O matulu...
-Zamierzasz chodziÄ po moim mieszkaniu na wpóŠnagi?- pytam go, na co on siÄ uÅmiecha.
-Nie powinnaÅ marudziÄ, tylko cieszyÄ siÄ takimi widoczkami...- mówi pewnie z szerokim uÅmiechem, po czym sunie po swoim brzuchu trochÄ jak homoseksualista.
-PrzestaÅ...- ÅmiejÄ siÄ.
Halsey - Gasoline
https://youtu.be/zRHNi3QfFlE
Siada na kanapie i ja idÄ do schowka, by wyciÄ gnÄ Ä dla niego poÅciel. PrzechodzÄ koÅo niego, na co sÅyszÄ ciche zaciÄ gniÄcie siÄ powietrzem. WyciÄ gam poduszkÄ i podajÄ mu jÄ , a także koÅdrÄ, którÄ niosÄ w jego stronÄ. KÅadÄ jÄ na kanapie i czujÄ jego rÄkÄ, która dotyka mojego uda. PodnoszÄ na niego wzrok, który przeszywa mnie od góry do doÅu. CiÄ gnie mnie za nogÄ i momentalnie spadam na jego kolana.
-Uwielbiam, kiedy chodzisz w legginsach...- mówi cicho obserwujÄ c moje usta.
Oblizuje swojÄ dolnÄ wargÄ i wpija siÄ w moje usta, szybko... Bardzo szybko... I od razu przechodzi do tego, czego nawet nie wiedziaÅam, że dziÅ pragnÄ... Otwieram mocniej usta i pozwalam mu siÄ prowadziÄ, nie zamierzam w niczym protestowaÄ. Jego dÅonie swoim dotykiem przyprawiajÄ mnie o różne doznania, a gdy tylko sunÄ po moim ciele zamykam oczy, by skupiÄ siÄ na przyjemnoÅci. Wypinam klatkÄ piersiowÄ i czujÄ c jego usta na mojej szyi, zanurzam swoje palce w jego gÄstych, poplÄ tanych wÅosach. Mruczy, gdy sunÄ po skórze jego gÅowy. Przygryzam dolnÄ wargÄ i zaraz jÄ oblizujÄ. Jego oczy widzÄ c to wracajÄ do moich ust i maltretujÄ je w pozytywny sposób. Nagle Harry podnosi siÄ z kanapy razem ze mnÄ i kieruje siÄ do sypialni, to mnie tylko podkrÄca. Rzuca mnie na poÅcielone Åóżko i klÄczy miÄdzy moimi nogami. Rozsuwa je szerzej i uÅmiecha siÄ szeroko. Jego dÅonie sunÄ po moich udach i dotykajÄ mojego wrażliwego miejsca. Gdy zdÄ Å¼a trochÄ siÄ ze mnÄ droczyÄ, zaczyna piÄ Ä siÄ ku górze, ku brzuchowi, ku biustowi caÅy czas ukrytemu pod materiaÅem bluzki.
-Tego muszÄ siÄ pozbyÄ...- mówi, na co odpinam guziczek przy szyi i rozpinam zamek z tyÅu bluzki. ÅciÄ ga mi jÄ i rzuca na fotel przy szafie. Sposób w jaki obserwuje moje piersi podnieca mnie bardziej. PrzeÅyka nerwowo ÅlinÄ i Åapie za nie prawÄ i lewÄ dÅoniÄ . Åciska mocno i delektuje siÄ dotykiem, mnie za to uderzajÄ jego uczucia i emocje zwiÄ zane z moim ciaÅem. Åciska je mocniej, dotyka, zaraz wpija swojÄ twarz miÄdzy nie i namiÄtnie obdarowuje je pocaÅunkami. CzujÄ, jak zagryza delikatnÄ skórÄ i jÄ ssie. Palce z jednej z moich dÅoni caÅy czas delektujÄ siÄ wÅosami, natomiast druga próbuje siÄ odnaleÅºÄ w skórze jego pleców. Harry Åapie mnie za żebra i wspina siÄ pocaÅunkami wyżej, aż do szyi, gdzie robi to samo, co chwilkÄ temu niżej. Jak nic chce pozostawiÄ Ålady, z których potem bÄdzie miaÅ satysfakcjÄ. Teraz mnie to nie obchodzi. PoddajÄ mu siÄ.
-Harry, już nie baw siÄ tak...- mówiÄ mu do ucha.
-To dopiero poczÄ tek kochanie...- mówi, a tytuÅ, którym mnie nazwaÅ lekko przyprawia mnie o osÅupienie. Ale podoba mi siÄ...
On kontynuuje, ale dÅoÅmi siÄga ku legginsom, jego palce unoszÄ moje poÅladki do góry, dziÄki czemu dotykamy siÄ biodrami i zsuwa je w dóÅ. Po kolejnych kilkunastu sekundach unosi siÄ z mojego Åóżka i ÅciÄ ga mi je z nóg. SpoglÄ da na mnie i wskakuje z powrotem.
-PoÅóż siÄ na brzuchu...- wydaje mi polecenie, wiÄc jak najseksowniej podnoszÄ siÄ i wykonujÄ jego sÅowa.
-Kurwa...- sÅyszÄ szept pod nosem. UÅmiecham siÄ i po chwili ciszy podnoszÄ tuÅów, podciÄ gam kolana i krÄcÄ pupÄ . CzujÄ, jak Åóżko siÄ zgina pod jego ciÄżarem i zaraz czujÄ jego dÅonie na moim ciele, ale to ja teraz zamierzam przejÄ Ä kontrolÄ. OdwracaÄ siÄ do niego i gdy on chce zanurzyÄ siÄ już we mnie, zatrzymujÄ go.
-Na plecy proszÄ...- mówiÄ poważnie, na co on unosi brew.
-Nie sÅyszaÅeÅ, co mówiÄ?- pytam go, na co on otwiera szeroko oczy.
-Teraz, ja trochÄ podroczÄ siÄ z tobÄ ...- mówiÄ poważnie i w ciÄ gu dwóch sekund siedzÄ na jego biodrach. Od razu zamyka oczy czujÄ c ucisk.
-Ale jesteÅ sÅaby...- mówiÄ, na co on otwiera szeroko oczy.
-Nie jestem sÅaby...- broni siÄ.
-To patrz mi w oczy... Gdy bÄdÄ robiÄ to...- mówiÄ i zaczynam ocieraÄ siÄ o jego przyrodzenie. Opieram swoje dÅonie na jego torsie i robiÄ to powoli, czujÄ c twardoÅÄ doskonale. Jego oddech przyspiesza i aż mam ochotÄ zobaczyÄ, jak to z mojej przyczyny zamyka oczy. Tak wiÄc uÅmiecham siÄ i wpijam siÄ w jego szyjÄ, a dÅoniÄ zakrywam jego oczy. Zaczynam krÄciÄ poÅladkami, a on zaczyna jÄczeÄ do mojego ucha. Zamierzam mu zrobiÄ tyle Åladów ile można i to on bÄdzie oznaczony przeze mnie.
ObcaÅowujÄ caÅÄ jego szyjÄ, caÅy czas droczÄ c siÄ z jego przyjacielem, który już jest w pozycji na bacznoÅÄ. WciÄ Å¼ kontynuujÄ i zaczynam przygryzaÄ jego tors. Także widzÄ po zaczerwienieniach, że rano bÄdzie bardzo ciekawie.
SiÄgam do mojej etażerki i wyciÄ gam prezerwatywÄ, po czym siadam do Harry'ego tyÅem na jego brzuchu i stwierdzam, że to ja mu jÄ naÅożÄ. Tak wiÄc zsuwam jego bokserki i czujÄ wzrastajÄ ce podekscytowanie. NakÅadam mu prezerwatywÄ i wstajÄ na równe nogi, by zsunÄ Ä majtki. Odrzucam je i wsuwam w siebie Harry'ego. Przygryzam wargÄ, ale postanawiam iÅÄ dalej. Zaczynam poruszaÄ biodrami powoli, powoli, a potem już w normalnym tempie. Jego dÅonie trzymajÄ moje uda i biodra i próbujÄ , by jego przyjaciel poznaÅ mnie bardziej. Przyspieszam, a on Åciska mojÄ skórÄ mocniej, co tylko bardziej mnie pobudza.
-Zaraz nie wytrzymam...- mówi cicho, na co ja siÄ uÅmiecham i znów przyspieszam, ale podwójnie, z moich ust ulatniajÄ siÄ ciche jÄki i mieszajÄ siÄ z jego seksownymi wiÄ zankami.
-Kylie...- mówi i czujÄ jak podnosi tuÅów i odpina mi stanik, który zsuwa mi z ramion. I siada. Dotyka moich piersi, a ja nie przestajÄ poruszania siÄ. Boże, tak mi dobrze... PodnoszÄ wzrok na lustro, a którym widzÄ siebie, Åóżko, jego w tej pozycji, sytuacji i zatrzymujÄ siÄ na kilka sekund. ObserwujÄ siebie, gdy siÄ poruszam i jego twarz, której mimika siÄ zmienia za każdym gÅÄbszym spotkaniem. Przyspieszam i stwierdzam, że nie bÄdÄ patrzeÄ w lustro. Harry zaczyna dyszeÄ i dodaje tempa od siebie, na co ja wydaje z siebie cichy jÄk. UÅmiecham siÄ pod nosem i wyciÄ gam go z siebie, by odwróciÄ siÄ do niego przodem. UÅmiecha siÄ do mnie, gdy to robiÄ i wpija siÄ w moje usta, podczas gdy ja zaczynam siÄ poruszaÄ. Przylegam do niego ciaÅem i wplÄ tujÄ palce w jego wÅosy, a kiedy czujÄ ciepÅo odchylam gÅowÄ do tyÅu i wykonam biust w jego stronÄ. Nie marudzi :)
W tej pozycji tkwimy dÅuższÄ chwilÄ, ale Harry postanawia przejÄ Ä paÅeczkÄ i wzrost mojego poÅ¼Ä dania wzrasta, gdy to sÅyszÄ. Góruje bÄdÄ mnÄ , rozsuwa moje nogi i wchodzi bez ostrzeżenia z zawrotnÄ prÄdkoÅciÄ , zaczynam chyba krzyczeÄ, nie wiem, wszystko mi siÄ miesza w tym momencie, wszystko. Nie wiem, co dokÅadnie moje usta mówiÄ , czujÄ tylko ogromnÄ przyjemnoÅÄ i to, że oj oddech jest szybki. ChcÄ go uspokoiÄ.
-Nie uspokajaj oddechu...- mówi mi do ucha.-...chcÄ, żeby byÅ szybszy...- mówi, na co cicho jÄczÄ.
-GÅoÅniej, Ky... - mówi, na co ja odchylam gÅowÄ, gdy do zabójczego tempa dochodzi jego dÅoÅ, który dodatkowo chce mnie doprowadziÄ do wewnÄtrznej eksplozji.
-O cholera...- szepczÄ.
Otwieram oczy i widzÄ c jego minÄ wydaje z ust przekleÅstwo, on uÅmiecha siÄ szeroko i nachyla siÄ, by pocaÅowaÄ moje piersi, a potem moje usta. Przy ustach zostaje dÅugo, może dlatego, że zmuszam go do tego. Szczególnie przyjemnie jest, gdy Harry zwalnia, a z naszych ust ulatniajÄ siÄ różne sÅowa, które podkrÄcajÄ nas. Puszczam go i prostujÄ rÄce, których dÅonie potem splata z moimi i droczy siÄ ze mnÄ wolnym tempem.
ChwilkÄ tak tkwimy, po czym Harry zmienia pozycjÄ i kÅadzie mnie na boku, on kÅadzie siÄ za mnÄ i znów wbija siÄ z zawrotnÄ prÄdkoÅciÄ . Tutaj siÄ nie pierdziele z ciszÄ ... Tutaj z moich ust wychodzi wszystko: od wezwaÅ boskich po najgorsze przekleÅstwa. Z czego nie jestem dumna... Ale ten moment siÄ zbliża, moje ciaÅo jest lepkie od potu.
-Harry, przyspiesz...- mówiÄ, na co on dyszy jak po maratonie. Wykonuje moje polecenie i czujÄ, że tymi kilkunastoma ruchami wywierca mi dziurÄ w Årodku, ale to nie jest ważne. Ważne, że obydwoje w tym samym momencie osiÄ gamy szczyt i opadamy bezwolnie totalnie nie majÄ c siÅy. Po kilku oddechach Harry idzie wyrzuciÄ zużytÄ prezerwatywÄ, a ja wciÄ Å¼ nie mogÄ do siebie dojÅÄ. To byÅo coÅ.
-KsiÄżniczko, czy życzysz sobie, bym spaÅ z tobÄ , czy może...- pyta, na co wtrÄ cam mu siÄ miÄdzy sÅowa.
-...zostajesz ze mnÄ ...- mówiÄ i on z uÅmiechem wsuwa mnie pod koÅdrÄ, sam kÅadzie siÄ obok. Przykrywamy siÄ i ja wciÄ Å¼ staram siÄ uporzÄ dkowaÄ oddech.
-Wszystko ok? - pyta mnie opierajÄ c gÅowÄ rÄkÄ .
-Tak sÄ dzÄ...- mówiÄ i przyglÄ dam siÄ jemu.
-JesteÅ taki mocny i silny...- mówiÄ mu, na co siÄ uÅmiecha, ja wpijam siÄ w jego usta.
-...Ale strasznie niecierpliwy...- mówi mi w usta, na co zaczynam siÄ ÅmiaÄ.
-NaprawdÄ? Nie zauważyÅam...- uÅmiecham siÄ i znów kontynuujÄ pocaÅunek.
Gdy siÄ od niego odsuwam opiera gÅowÄ na rÄce i przyglada siÄ mojej twarzy.
-Na co tak siÄ patrzysz?- pytam.
-Co?- pyta wyrwany z zamyÅleÅ.
-PytaÅam, na co siÄ tak patrzysz Harry...- mówiÄ przekÅadajÄ c siÄ na bok i tak samo jak on podkÅadam rÄkÄ pod gÅowÄ.
-CaÅowaÅem siÄ z wieloma, ale żadna nie miaÅa tak piÄknych i caÅuÅnych ust, jak ty.
UÅmiecham siÄ sÅyszÄ c komplement i podsuwam wyżej koÅdrÄ, by zakryÄ bardziej piersi.
-Hej, hej, nie chowaj ich...- mówi odsuwajÄ c koÅdrÄ, którÄ wyszarpujÄ i przykrywam biust.
-Nie bÄdziesz na nie patrzyÅ...- mówiÄ.
-Przecież już je widziaÅem...- odpowiada, na co wzdycham cicho.
-To co...- mówiÄ.
-Oj no Ky...- mówi uwodzicielsko.- Jeszcze bardziej od twych ust kocham twoje koleżanki...- mówi tajemniczo, patrzÄ c siÄ w moje oczy, a potem pochyla siÄ i wpija siÄ w moje usta, ÅapiÄ c duÅ¼Ä dÅoniÄ jednÄ z koleżanek.
-Mówi siÄ, że jeÅli pierÅ kobiety pasuje idealnie do dÅoni faceta, to sÄ sobie przeznaczeni...- mówi odrywajÄ c siÄ ode mnie..
-Może coÅ w tym jest...- mówiÄ. -Masz spore dÅonie...- mówiÄ odrywajÄ c jÄ od mojej koleżanki.
-Masz spore cycki...- mówi, na co chichoczÄ.
-W koÅcu pasujÄ do twoich sporych dÅoni... To o czymÅ Åwiadczy...- dodajÄ i znów go caÅujÄ. Tym razem namiÄtniej, przygryzam jego dolnÄ wargÄ i oblizujÄ jÄ . Po chwili upojenia kÅadÄ gÅowÄ na jego torsie i zasypiam.
(...)
Budzik. Budzik. Budzik. Jak ja nienawidzÄ tego dźwiÄku... Odsuwam rÄkÄ Harry'ego z mojego brzucha i chcÄ wstaÄ z Åóżka, ale czujÄ, że jego nogi opatuliÅy moje, jak pajÄczyna. UÅmiecham siÄ pod nosem i wyswabadzam siÄ, dajÄ mu buziaka w nos i idÄ do Åazienki, gdzie zamierzam wziÄ Ä szybki prysznic, umyÄ wÅosy itp. WchodzÄ pod gorÄ cÄ wodÄ, polewam moje ciaÅo jaÅminowym żelem pod prysznic i pieszczÄ moje ciaÅo delikatnÄ gÄ bkÄ . NastÄpnie myjÄ gÅowÄ i chwilkÄ później opatulam ciaÅo rÄcznikiem i wÅosy drugim. Wycieram siÄ i spoglÄ dam na swoje ciaÅo w lustrze i otwieram szeroko oczy. Nie sÄ dziÅam, że bÄdzie aż tak. Mam sinÄ szyjÄ, mam sine miejsca przy piersiach, czy brzuchu. Nie boli mnie to, ale wow...
Wycieram siÄ i w rÄczniku idÄ do sypialni, gdzie wyciÄ gam czystÄ bieliznÄ i ciuchy z szafy. Zauważam brak golfów, wiÄc dziÅ to puder musi speÅniÄ swoje zadanie. SpoglÄ dam na Harry'ego, który cicho pochrapuje.
PochodzÄ do niego i szepczÄ mu do ucha, by wstawaÅ, bo siÄ spóźnimy na zajÄcia. On coÅ mruczy, na co ja siÄ uÅmiecham i caÅujÄ go w policzek, po czym lekko ÅciÄ gam z niego koÅdrÄ, ale do poÅowy. DodajÄ, że robiÄ już Åniadanie i wychodzÄ z sypialni. WÅÄ czam telewizor na telewizjÄ ÅniadaniowÄ i wrzucam do tostera grzanki, wÅÄ czam czajnik i zaraz potem znów idÄ do Åazienki. Tam ubieram bieliznÄ i narzucam spodnie oraz bluzkÄ. Rozpuszczam wilgotne wÅosy i idÄ przygotowywaÄ dodatkowe skÅadniki do grzanek, zalewam kawy dla nas. Zaraz na swoich biodrach czujÄ dÅonie, które wsuwajÄ siÄ pod koszulkÄ, czujÄ oddech na szyi, czujÄ delikatne pocaÅunki. UÅmiecham siÄ pod nosem i unoszÄ dÅoÅ, by pogÅaskaÄ go po twarzy.
-Buziaczek na dzieÅ dobry?- pyta, na co uÅmiecham siÄ szerzej. Odwraca mnie przodem do siebie, stajÄ na palcach i oplatam jego szyjÄ ramionami. DajÄ mu kilka caÅusów, każdy kolejny jest namiÄtniejszy.
-Nie mamy czasu...- mówiÄ i dajÄ mu koÅcowego buziaka. Odsuwam siÄ od niego i wytrzeszczam oczy, widzÄ c jego szyjÄ.
-Idź zobacz siÄ w lustrze...- mówiÄ i uÅmiecham siÄ zwyciÄsko. On patrzy na mojÄ szyjÄ i także siÄ uÅmiecha. Ja dokaÅczam Åniadanie i idÄ do Åazienki, by naÅożyÄ make-up, ale najpierw wysuszyÄ wÅosy. Zajmuje mi to 15 minut, a nastÄpnie make-up 40... Przez te cholerne malinki. Harry jest caÅy siny. CaÅy brzuch jest pokryty plamami, caÅa klatka piersiowa, caÅa szyja. WyglÄ da jak żyrafa caÅa w paÄki. Ale jakÄ ja mam satysfakcjÄ to nie pytajcie. Gotowa z zakrytymi (!) mistrzowsko malinkami siadam do Åniadania, podczas, gdy Harry na chwilkÄ wychodzi do auta i wraca z czystÄ koszulkÄ . Nie pytam, skÄ d jÄ ma, ale podejrzewam, że miaÅ podejrzenia, że może zostaÄ u mnie na noc. Rozmawiamy o koncercie wczoraj i o wszystkim. Wspólnie naÅmiewamy siÄ z siebie. DokaÅczamy jedzenie i zaraz wychodzimy. Zastanawiam siÄ, czy jechaÄ swoim autem, czy może z nim, jego. Pierdziele to, jadÄ z nim. Tak wiÄc zajmujÄ miejsce i wÅÄ czam radio. PodÅpiewujÄ pod nosem piosenkÄ, która leci akurat i sprawdzam w lusterku, czy na pewno nie widaÄ Å¼adnych plam. Droga zajmuje nam 20 minut przez korki, ale gdy docieramy wszyscy nasi znajomi sÄ pod budynkiem i palÄ papierosy. ÅÄ cznie z moimi dziewczynami.
Gdy widzÄ mnie w aucie zaczynajÄ coÅ do siebie mówiÄ, a Holly znów chce mnie zabiÄ wzrokiem.
-Nie bÄdÄ tam staÅa z nimi...- mówiÄ do Harry'ego.-... nie chcÄ, by siÄ pytali, czemu znowu jedziemy razem...
-W porzÄ dku...- mówi i uÅmiecha siÄ lekko, ale to jest taki inny uÅmiech. Smutny?
-Wszystko, ok?- pytam go przed wyjÅciem.
-Tak, jasne...- mówi z uÅmiechem, który jest trochÄ wymuszony.
-Ok...- uÅmiecham siÄ lekko.
Wysiadamy z auta, ja idÄ przodem i z uÅmiechem mówiÄ do wszystkich: "Hej!" I idÄ do szkoÅy, mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzÄ .
Harry
-O kurna, masz nowÄ laskÄ?- pyta mnie Mike patrzÄ c z zadziwieniem na mojÄ szyjÄ. Z uszu Holly wychodzi niewidzialna para...
-To taka moja koleżanka...- mówi.-...z rodzinnych stron...- wypalam, na co oni kiwajÄ gÅowÄ w zrozumieniu.
-UprawiaÅeÅ z niÄ seks?- dopytuje mój przyjaciel, a Eleanor i Alana siÄ krzywiÄ .
-Weź bÄ dź bardziej taktowny...- mówi mu El.
-WÅaÅnie, Mike...- ÅmiejÄ siÄ. Dziwnie mi nie do Åmiechu. Tak dobrze rozpoczÄty dzieÅ zostaÅ przejÄty przez dziwny humor. SpoglÄ dam w stronÄ drzwi szkoÅy i chcÄ już tam iÅÄ. ChcÄ jÄ zobaczyÄ. Bardzo bym chciaÅ.
I wtedy dzwoni dzwonek. ChÅopaki rzucajÄ papierosy i wszyscy wyciÄ gajÄ butelki perfum, które na siebie wylewajÄ .
IdÄ pierwszy, ciÄ gnÄ wszystkich.
-Jak Ty siÄ dostaÅeÅ na koncert Linkin Park?- pyta Mike, na co mieszam siÄ.
-Znajoma mojej siostry zaÅatwiÅa ostatnie dwa bilety, dla mnie i dla niej...
- Aaaa... ZazdroszczÄ...- mówiÄ chÅopaki. Idziemy na drugie piÄtro i widzÄ, jak rozmawia z profesorem Bloom'em, który uÅmiecha siÄ do niej, a ona do niego. Zaraz czy ona krzyżuje nogi? DokÅadnie to robi... I znów siÄ Åmieje, znów... RozmawiajÄ tak jeszcze kilka minut dopóki nie podchodzi do nas. Nie staje koÅo mnie. Boi siÄ? Staje pomiÄdzy Mike'iem, a Eleanor. Z daleka... Wzdycham cicho i odchodzÄ od grupy, by wziÄ Ä ksiÄ Å¼ki z szafki. Nie wiem, co siÄ ze mnÄ dzieje... Przecież nie jestem zÅy, ani zazdrosny... ChciaÅbym tylko, by zachowywaÅa siÄ przy innych, tak jak jest ze mnÄ sam na sam. Å»eby nie udawaÅa. Ale to chyba jest czÄÅÄ jej zasady relacji ze mnÄ . Chyba tak... Ale czy ja mam z niÄ jakÄ Å umowÄ? ZasadÄ? Wg której mam postÄpowaÄ? MuszÄ z niÄ na ten temat porozmawiaÄ i zrobiÄ to zaraz po lekcji z Bloomem. Który ewidentnie z niÄ flirtowaÅ... Zamykam szafkÄ, trochÄ gÅoÅniej, niż powinienem i poprawiajÄ c pasek od plecaka idÄ ku naszej grupie. Spotykam siÄ wzrokiem ze wzrokiem Ky, czujÄ wewnÄtrzne rozpÅyniÄcie w jej hebanowych tÄczówkach. SwojÄ minÄ pyta mnie: Co jest?
Ale opuszczam wzrok.
Poprawiam wÅosy i Bloom otwiera nam drzwi i wchodzimy. Na tej lekcji siedzÄ z Mike'iem i gdy tylko siadamy pisze do Kylie sms-a.
"Po tej lekcji jest 30 minut lunchu, muszÄ z tobÄ porozmawiaÄ, zaÅatwisz to jakoÅ z dziewczynami?"
KÄ tem oka patrzÄ jak odczytuje, marszczy brwi i przygryza dolna wargÄ w zastanowieniu.
"Tak, zaÅatwiÄ to... Ale muszÄ CiÄ o coÅ zapytaÄ..."
OdczytujÄ wiadomoÅÄ i odpisuje jej.
"Tak?"
"Czy ja coÅ powiedziaÅam źle? ZrobiÅam źle? Å»e tak ci siÄ popsuÅ humor?"
PrzeÅykam ÅlinÄ...
"Ky, wÅaÅnie o tym pogadamy, ale nie martw siÄ proszÄ ð"
Kylie wzdycha cicho i odkÅada telefon do torebki i przez kilka sekund mamy kontakt wzrokowy. Po czym Bloom z szerokim uÅmiechem obserwuje Kylie, która zgÅasza siÄ do odczytania eseju. Kylie poprawia stale wÅosy i gdy koÅczy po kilku minutach profesor uÅmiecha siÄ szerzej i chwali jej spostrzegawczoÅÄ. On z niÄ flirtuje... Znowu do cholery...
MÄżczyzna zaczyna prowadziÄ lekcjÄ, a ja nie mogÄ siÄ skupiÄ co on mówi, swoim ÅnieżnobiaÅym uÅmiechem skutecznie odwraca mojÄ uwagÄ i dlaczego przyjmujÄ przystojnych nauczycieli. Skandal.
Kylie nie zwraca uwagi na Bloom'a, który zaczyna mnie wnerwiaÄ, caÅy czas jÄ zaczepia, prosi o czytanie tekstów źródÅowych, podpiera gÅowÄ lekko i maże dÅugopisem po marginesie. Czyżby trochÄ siÄ przejÄÅa?
NiedÅugo później dzwoni dzwonek i mówi coÅ Eleanor, która kiwa gÅowÄ i zaraz El bierze AlanÄ pod rÄkÄ. Wszyscy wychodzÄ z sali, zostajÄ tylko ja, ona i Bloom, który patrzy na niÄ kÄ tem oka, a gdy chce podejÅÄ wtrÄ cam mu siÄ i mówiÄ.
-Chodź, Kylie...- mówiÄ i obejmujÄ jÄ , na co ona patrzy na mnie, jak na gÅupka. WychodzÄ c z sali od razu jÄ puszczam.
-Co to byÅo?- pyta mnie.
-Chyba spodobaÅaÅ siÄ Bloom'owi i chciaÅ do Ciebie zagadaÄ na koniec lekcji, ale zobaczyÅ, że CiÄ obejmujÄ, wiÄc do kontaktu nie doszÅo...- mówiÄ szybko, na co Kylie otwiera szeroko oczy.
-Co ty...- wpiera mi.-... to nauczyciel...
-Może nauczycieli nie rozumiem...- mówiÄ, na co ona chichocze.-...Ale faceci to mój gatunek i wiem też, że jesteÅ seksowna...- mówiÄ, na co ona siÄ rumieni.-...i jak dziaÅasz na mÄżczyzn...
-Jak dziaÅam?- pyta unoszÄ c brew.
-Pierwszego dnia, jak weszÅaÅ do szkoÅy każdy chÅopak, dosÅownie każdy chciaÅ CiÄ wyruchaÄ...- mówiÄ bez ogródek.-...na papierosach byÅy zakÅady o twojÄ miseczkÄ stanika i czy nosisz push-upy w spodniach...
-Jezu, czemu wszyscy mÄżczyźni sÄ tacy sami...- mruczy pod nosem i otwieram jej tylne drzwi szkoÅy.
-Ja jestem inny...- mówiÄ jej, na co ona parska Åmiechem.
-A czym Ty siÄ różnisz?- pyta siÄ krzyżujÄ c dÅonie na piersiach.
-Ja widziaÅem i przód i tyÅ nago i wszystko jest supernatural...- mówiÄ z uÅmiechem i szczypiÄ jÄ w tyÅek.
-PrzestaÅ!- mówi ÅmiejÄ c siÄ.
Dochodzimy do boiska szkolnego i siadamy na trybunach. Mój humor od razu siada wraz z moim zajÄciem pozycji.
-WiÄc Hazz, o czym chciaÅeÅ pogadaÄ?- pyta marszczÄ c nos od sÅoÅca.
PrzeÅykam cicho ÅlinÄ.
-Ja wiem, że jestem ostatniÄ osobÄ , która mogÅaby o tym mówiÄ, ale...- mówiÄ powoli, ale zacinam siÄ i biorÄ wdech cicho. -...powiedz mi, dokÄ d my idziemy...- mówiÄ, na co Kylie otwiera szerzej oczy i miesza siÄ. Poprawia wÅosy.
-...ja wiem, że żaden zwiÄ zek, ale czy to jest to filmowe "Just Friends" czy co...
-...Harry...- Åapie mnie za dÅoÅ.-...chcÄ byÅmy byli blisko, jak przyjaciele i bardzo mi odpowiada dodatkowy bonus...- opuszcza gÅowÄ z lekkim uÅmiechem, po czym jÄ podnosi.-...chyba, że tobie...- mówi niepewnie.
-ZwariowaÅaÅ? Ja bym mógÅ uprawiaÅbym z tobÄ seks do koÅca moich dni...- mówiÄ jej, na co ona siÄ rumieni i uÅmiecha. Zapada cisza i ona chce podejÅÄ znów do sprawy poważnie, wiÄc siÄ wyciszam i czekam, aż siÄ przeÅamie.
-Jedno musisz mi obiecaÄ Hazz...- wypala po chwili trochÄ zakÅopotana.
-O co chodzi?- pytam.
-Musisz mi obiecaÄ, że siÄ we mnie nie zakochasz...- mówi, na co pojawia mi siÄ gula w gardle.
Zapada chwila ciszy, uciÄ Å¼liwa jak nigdy, którÄ muszÄ jakoÅ zagÅuszyÄ, choÄby żartem, czymkolwiek. Ona wciÄ Å¼ czeka na odpowiedź.
-PrÄdzej Ty siÄ we mnie nie zakochaj...- mówiÄ jej szturchajÄ c jÄ Åokciem.
Kylie uÅmiecha siÄ pod nosem i podnosi na mnie wzrok.
-Obiecaj mi...- mówi.
-Czy to jest potrzebne, nie lubiÄ skÅadaÄ obietnic...- mówiÄ.
-O tÄ jednÄ proszÄ...- mówi, na co od razu odpowiadam.
-ObiecujÄ ci...- mówiÄ, na co ona uÅmiecha siÄ i daje mi soczystego caÅusa.
-Super...- mówi i znów wpija siÄ w moje usta, a ja nie protestujÄ. Siedzimy tak prawie caÅÄ przerwÄ na lunch i wracamy na lekcje. Clice przypomina nam o projektach, który mam z Kylie, wiÄc piszÄ jej od razu sms-a: "CoÅ czujÄ, że tych niewinnych sesji popoÅudniowych na kanapie, albo Åóżku, albo mmmm... na wyspie kuchennej (musimy wypróbowaÄ) bÄdzie wiÄcej..."
WidzÄ, jak szeroko uÅmiecha siÄ do telefonu i przygryza dolna wargÄ.
"O jakich niewinnych sesjach mówisz?"
Droczy siÄ.
"Ostrym seksie... I jeszcze pamiÄtaj: seks pod prysznicem to jest coÅ... albo w wannie."
Kylie uÅmiecha siÄ szeroko i przygryza opuszek palca.
"A dywan w salonie?"
"Dobrze gadasz... Podoba mi siÄ.."
****
Z poÅlizgiem za który przepraszam, ale wczoraj dużo pracy, a dziÅ ÅwiÄtujÄ urodziny. MiÅego!â¡â¡â¡â¡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro