Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Siadam w ławce koło Eleanor i Alany i odpisuję Hailey, żeby uważała na siebie. Zostawiłam jej auto, by mogła załatwić kwestie w domach mody, gdzie ma mieć pokazy, a potem po mnie przyjedzie. Lekcje zaczynamy dziś późno, a kończymy też późnym popołudniem, postanowiłyśmy pójść do jednego z klubów, by usiąść przy drinku i pogadać, a także poruszać bioderkami. Chichoczę do telefonu i chowam go, gdy Clice wchodzi do klasy.

-Nim rozpocznę temat o depresji u człowieka, mam informację od pana Dyrektora...- mówi trochę niepocieszona.

-W wyniku losowania, wasza klasa została wyznaczona do zorganizowania balu kończącego szkołę, więc tańce, koncerty, załatawiacie wy...

Klasa zaczyna się śmiać, a nauczycielce nie jest do śmiechu.

-Nie wiem, czy to takie zabawne...- mówi.

-Oj pani profesor, czemu się pani przejmuje...- mówi Mike.- Tyle razy wychodziliśmy z opresji, że nie zliczymy...- mówi.

-Prawda, ale to jest bardzo ważne zadanie...- mówi Clice.- Mam nadzieję, że zepniecie tyłki i dacie radę to ogarnąć... Będę wam mówiła wszystko na bieżąco... A teraz proszę o zebranie esejów i przechodzimy do lekcji. Wychowawczyni bierze do odpowiedzi jednego z chłopaków, który siedzi w pierwszej ławce... Nawet nie wiem, jak ma na imię... A potem lekcja leci swoim tokiem, nauczycielka mówi o projektach, a ja zaczynam się zastanawiać, że współpraca z Harry'm może nie być aż taka zła, jak myślałam, po rozmowie z nim, zaczynam widzieć pozytywne strony i mam nadzieję, że on także... Mam swoje osobiste zdanie o nim, ale w pewnych momentach nie jest aż tak zły. Odwracam się i spoglądam na Holly, która... Ech... Ma cycki na wierzchu i piłuje paznokcie patrząc w stronę Harry'ego, odwracam wzrok na niego, ale on nie zdaje się być zainteresowany, leży na ławce podpierając łokciem brodę i kreśli coś w zeszycie. Nagle przestaje poruszać długopisem i podnosi wzrok na mnie, odwracam szybko wzrok i uśmiecham się.

-Gadałaś wczoraj z Harrym?- pyta El.

Kiwam głową.

-Czemu pytasz?- pytam ją, a ona wzrusza ramionami.

-Rozmawialiście normalnie?

-Tak...- chichoczę.- Wiesz, on może i jest dziwny, ale ma odpały, gdy mądrze mówi...- szepczę spoglądając w jego stronę. Na jego ustach jest widoczny łobuzerski uśmiech, ale nie patrzy w moją stronę.

-Popisywał się z gitarką... Dobrze słyszałam?- pyta mnie El.

-Nie... To byłam ja...- uśmiecham się szeroko.

-Co?- El robi wielkie oczy.

-Umiem grać na gitarze Eleanor...- mówię.

-Ale jak profesjonalista?- pyta mnie.

-Nie wiem, czy to była pełna profeska...- wzruszam ramionami, a ona się uśmiecha.

-Zazdroszczę...- mówi, a wtedy Clice zwraca nam uwagę. Po raz kolejny odwracając wzrok na Harry'ego, ten patrzy mi prosto w oczy lekko zmrużonymi oczyma, wzrokiem pełnym zastanowienia oraz lekkim uśmiechem na twarzy.

Po dzwonku, który o świadczy o końcu lekcji, pakuje książkę i zeszyt do torby i rozmawiając z Alaną, która się przeziębiła wchodzimy we trzy z klasy. Odłączam się od nich i idę do swojej szafki, mijam Gary'ego, który zaczyna mnie obserwować, gdy kroczę koło niego. Otwieram szafkę i podskakuje przestraszona, gdy ktoś dotyka mojego ramienia, odkładam książkę i spoglądam za siebie.

-Czemu tak na mnie patrzysz?- pyta ciekawie.

-Nie patrzę na ciebie...- mówię odwracając wzrok do szafki.

-Oj patrzysz...- mówi chichocząc.

-Nie mam ci robić, tylko na ciebie patrzeć... Mam naprawdę mnóstwo rzeczy do roboty, aniżeli patrzeć na ciebie Harry...- mówię sięgając po swoje notatki na lekcję Huntera.

-Ty chcesz mnie zaciągnąć do łóżka...- mówi, a ja unoszę brwi zaczynając się śmiech.

-Nie dojdzie do tego...- mówię mu, a on zaczyna się śmiać.

-Patrzyłaś się na mnie, jakbyś chciała, żebym cię piep...- mówi, a ja zatykam mu usta. Łapię się sama na tym czynie, który sprawił, że stoję teraz znacznie bliżej Harry'ego, odsuwam dłoń od jego ust.

-Sorry...- mówię i zamykam szafkę.

-Gdzie tak biegniesz...- mówi za mną.-...uciekasz?

-Nie, tylko mamy teraz lekcję , Hunterem i chcę poczytać notatki...- mówię, na co wzrok chłopaka staje się bardziej przerażony.

-Mamy teraz Huntera?- pyta i zabiera mi z dłoni notatki, na co cicho wzdycham.

-Tak i oddaj mi je.- wystawiam rękę oczekując zwrotu.

-Nic się nie uczyłem...- mówi szybko i przewija kartki.

Na drugie piętro idziemy w ciszy, a wszyscy ludzie, którzy nas mijają zdają się być zdziwieni, Harry w książce, a ja obok niego...

Mój telefon dzwoni i jest moja siostra.

-Znalazłam inny klub...- mówi, zanim powiem ''halo?".

-Jaki?- pytam.

-Telly's Tee... Klub karaoke...

-Karaoke?- pytam Hails, a ona zaczyna się śmiać.

-Wiesz, jak uwielbiam karaoke.- mówi głosikiem, który bardzo prosi.

-No wiem, wiem... Dobra... Przyjedziesz po mnie?- pytam.

-Będę punktualnie i zrobimy rozróbę na parkingu...- mówi, a ja zaczynam się śmiać.

-Załóżmy, że ci się uda...- mówię jej, a ona chichocze i rozłącza się.

Dzwonek świadczy o rozpoczęciu kolejnej lekcji. Wchodzimy do klasy i gdy rozsiadam się na niewygodnym krześle Hunter wchodzi ze swoją stuletnią teczką, niesamowicie zdartą i zniszczoną. Uczę się z podręcznika, a Harry jak zahipnotyzowany wodzi wzrokiem po zapisanych przeze mnie literach. Mężczyzna siada na fotelu mrucząc coś pod nosem nt. dzisiejszej młodzieży, oraz braku kultury. Nauczyciel sprawdza naszą obecność i jak zwykle bierze do odpowiedzi jednego z uczniów.

-Styles!- mówi Hunter, a Harry przeklina pod nosem.

-Masz okazję do poprawienia ostatniej jedynki... Więc powiedz mi na czym polega filozofia Platona w antyku?

Wzdycham cicho widząc zakłopotaną minę Stylesa.

Klasa gada szeptem mjędzy sobą, a Hunter ich uspokaja.

-Nie wiesz...- uśmiecha się pod nosem i zatacza kolejne koło wokół łaeek w naszej sali.

-A kwestia jego idei odbicia idralnego świata jest ci znana?

Wiem, wszystko wiem i czytał o tym chwilę temu, nic nie pamięta?

-Szkoda czas na pana, panie Styles. Ocena znana.

I przechodzi do lekcji... Ech szkoda mi Stylesa.

Szkoda bardzo. Bo ma minę, jakby miał zaraz zacząć płakać.

Po dzwonku zatrzymuję go i daję mu mój zeszyt.

-Zrób sobie zdjęcia, czy kopie i zacznij się uczyć...- mówię mu, a on lekkim uśmiechem dziękuje mi.

Pod koniec ostatniej lekcji dostaje mms-a ze zdjęciem Hailey, przy moim aucie. Gdy dzwoni dzwonek, pędzę po swój płaszcz i pośpiesznie idę do drzwi, tam trafiam na Harry'ego z Garym, Styles pyta, na kiedy ma mi przynieść notatki, rzucam, że na za dwa dni... Potem bez słowa zbiegam po schidach szkoły. Moja siostra stoi oparta o maskę i piszę sms-y.

-Hails!- krzyczę, czym ją straszę.

-Boże, jak dobrze, że ja już skończyłam szkołę, tak mi sie nudziło bez ciebie, siostro...- mówi i witamy się buziakiem w policzek. Obok nas przechodzą Harry i Gary, obydwoje z papierosami w ustach.

-Kupiłam sukienkę na dziś...- mówi, gdy wsiadamy do auta.

Na krótką chwilę, wzrok mój i Stylesa spotyka się ze sobą, patrzy z lekkim uśmieszkiem i mówi coś do Gary'ego.

-Czemu oni się tak patrzą?- pyta Hailey zapinając pas na miejscu pasażera.

-Jeden się we mnie zakochał, drugi to jego kumpel, ten co spiewa w zespole, co załatwiałam studio u Matty'ego, mówiłam ci...

Hailey podnosi wzrok.

-Fajny jest ten co się w tobie zakochał...- oblukuje Gary'ego Hails.

-Nie patrz się na nich...- mówię, na co ona zaczyna się śmiać.

-Ale i tak nasi kalifornijscy chłopcy są ekstra...- mówi śpiewnie i szuka czegoś w torbie.

Odpalam auto i wrzucam bieg. Spoglądam na Hails i ta ciągle patrzy na Gary'ego, mina Stylesa, który się śmieje mnie przyprawia o zażenowanie zachowaniem siostry. Gary uśmiecha się lekko i napina mięśnie.

-Jezu, przestań!- mówię, a ona zaczyna się śmiać.

Szybko odjeżdżam widząc w lusterku wzrok Stylesa wypuszczającego dym.

Głęboki, ujmujący wzrok, przez który prawie nie wjeżdżam w auto przede mną.

(...)

Wieczorem z ręką na sercu czuję niezłe podekscytowanie... Ubieram się kusą sukienkę do połowy ud, z poziomym pasmem na piersiach. Do tego zakładam szpilki i prostuję włosy. Robię mocniejszy makijaż i maluję usta hibiskusową szminką. Hailey ma na sobie kombinezon koronkowy, wysokie botki na obcasie i kucyka... Wyglądamy obłędnie... Taksówka zawozi nas do Telly's Tee i z tego co przeczytałam na internecie nie jest to tylko klub karaoke, odbywają się tam normalne imprezy wieczorne, ludzie spędzają czas przy drinkach, a w ramach atrakcji co godzinę jest karaoke i śpiewa jedna osoba... Wchodzimy do środka i siadamy w jednej z loż, gdy podchodzi do nas barman, zamawiamy drinki...

-Tak się cieszę, ze tu jestem...- mówi Hails na co szeroko się uśmiecham.

-Brakowało mi ciebie...- mówi, a ja stwierdzam to samo.

-Masz tu jakieś koleżanki?

-Tak, są dwie, z którymi się trzymam dziewczyny naprawdę bardzo w porządku...

-A ten loczek? I mięśniaczek?- pyta Hailey łapiąc za drinka przyniesionego przez barmana. Wywracam oczami.

-Nic mnie z nimi nie łączy...- mówię.

-Serio? Bo ten loczek wyglądał, jakby zainteresowany tobą...- mówi i dotyka ustami słomki.

-Tyle razy proponował mi seks, że nie uwierzysz...- Hails wytrzeszcza oczy.

-Co ty dajesz...

Chichoczę.

-Stwierdził, że jestem bardzo zestresowanym człowiekiem i zasługuję na odpowiednią formę rozluźnienia...- mówię.

-Ale ty z nim... Coś...- mówi nieskładnie Hailey, ale rozumiejąc jej sens, szybko kręcę głową przecząc.

-Nie... Co ty...- mówię.

-A ty z kimkolwiek tu?

-Nie... Od ubiegłego roku z nikim nie spałam...- mówię.

-Od czasów Kurta "Magic Mike'a"?

Zaczynam się śmiać i kiwam głową. Kręcę słomką w te i we w te, po czym ssę trochę drinka.

-A ten mięśniak? On coś do ciebie miał?

-Tak, otwarcie wyznał mi, że mnie kocha po 2 tygodniach...

-Odważny hoho...- mówi Hails pod nosem, a ja się z nią zgadzam.

Po wypiciu tych drinków i jeszcze kolejnych pięciu drinków idziemy tańczyć i tam jak zwykle użuwamy naszej stałej metody przyciągania chłopców... Tańczymg we dwie na środku łapiąc się za dłonie, czasami za biodra, a tym przyciągamy cały klub wokół nas... Czasami śmieszy mnie to, ale czasem to jest ekstra... Poruszamy biodrami w rytm muzyki czując spojrzenia mężczyzn na sobie...

-Idę do toalety...- mówi mi do ucha Hailey, na co przystaję, czując jak jeden z chłopaków podchodzi bliżej i łapie mnie za biodra tańcząc.

Harry

Jak dobrze, że tu przyszedłem, jak dobrze... Jak dobrze, że Bernie wyszedł... Nikt nie widział jeszcze tego, co ja miałem okazję obejrzeć. Co ja aktualnie widzę... I... Wow...

Barman podaje mi piwo, a ja obracam się i patrzę cały czas na pijaną Kylie poruszającą się wśród tłumu chłopaków. Barman pyta mnie o coś, ale że go nie słucham proszę o powtórzenie.

-Fajna, nie?- mówi barman.- Tamta dziewczyna...

Kiwam głową.

-Przyszła tu z przyjaciółką...- mówi.

-Nie...- uśmiecham się.- To jej siostra...- mówię.

-Znasz je?

-Tak, chodzę z tą czarną do jednej klasy w liceum...- mówię pociągając kolejnego łyka piwa.

-Zazdroszczę... Ona nie jest stąd, prawda?- pyta.

-Nie, krew kalifornijska...- mówię, a barman reaguje, jakby wszystko było jasne...

Dopijam łyka i widzę, jak jeden z mężczyzn obejmuje ją w biodrach i tańczą bardzo blisko siebie, czuję w środku nagłą ochotę, żeby wkroczyć w tłum... Jest ciemno... Nie pozna mnie... Wstaję z hokera i jeszcze raz się zastanawiam... Ale czy zrobię to Gary'emu? Czy powinienem?

Spoglądam w tłum i gdy Kylie zarzuca włosami i tańczy już z dwoma chłopakami, w ciągu ułamka sekundy każę barmanowi odłożyć moje piwo i zaraz wrócę. Wchodzę między tłum tańczący na parkiecie i dochodzę do środka, jeden z nich się ulatnia, a zaraz i drugi wraca na swoje miejsce, gra nowa piosenka i wkraczam, ona odwraca się tyłem, więc łapię ją za biodra i przysuwam się bliżej... To czego doświadczam to nowe przeżycie, całkiem kompletnie nowe... Inne... Choć miałem tyle dziewczyn, to cholera żadna nie tańczyła tak jak ona... Czuję jak rytm przemawia przez jej biodra, jak jej włosy się kołyszą.

Kylie

Ten chłopak jest ciekawszy i bardziej ruchliwy, czuję jego biodra i najlepsze to to, gdy jego dłonie chodzą od mojej talii aż do bioder przyciągając je bliżej siebie. Odchylam głowę w drugą stronę i czuję na szyi jego spokojny oddech... Spokojny, równomierny, przyjemny... Wykonuje mną obrót, tak, że nie zauważam jego twarzy, nie wiem kim jest... Wraca do poprzedniej pozy i jego duże dłonie biegną po moich żebrach j zmierzają ku piersiom, ale zatrzymują się tuż pod nimi. Nasze ciała poruszają się idealnie w rytm muzyki i jestem pewna, że wyczuwa to... Znów czuję jego oddech na szyi...

Harry

Z uśmiechem wdycham zapach jej perfum, króre są fantastyczne, naprawdę fantastyczne... Jej dłoń dotyka mojej szyi i wbija w nią paznokcie, delikatnie... Moje dłonie pozwalają sobie delikatnie iść w górę, więc, gdy osadzają się na piersiach jej dłoń wplata się między moje włosy, lekko za nie ciągnie. Zastanawiam się nad zrobieniem kroku dalej, zastanawiam się, czy nie dotknąć ustami jej obojczyka, ale akurat wtedy kończy się piosenka i z łazienki wychodzi Hailey, ulatniam się szybko i wracam do baru, tam barman patrzy na mnie znacząco i dokańczam piwo.

-Widzimy nowe twarze w Telly's Tee, może najlepiej bawiąca się Pani zdecyduje się na karaoke...-uśmiecham się pod nosem, Kylie kręci głową, a Hailey ją pcha do przodu... widzę, że się zestresowala, wchodzi niepewnie na podest i losuje utwór... Dokładnie widzę, jak zamyka oczy, gdy widzi tytuł piosenki.

-Trochę zwolnimy, ale zaraz wrócimy do dawnego rytmu, więc się nie martwcie... To będzie Kylie w wykonaniu "Jump" Rihanny...

I zaczyna śpiewać. Powtarzam...

I to kurewsko dobrze, marszczę oczy i przyglądam, jak delikatnie porusza się w rytm muzyki, jak dobrze idzie, jak czysto i barwnie śpiewa, jaką charakterystyczną na zadziore w głosie... W momencie fragmentu z "Pony"- Ginuwine wygląda tak świetnie, tak seksownie... i dobrego to rytmiczne podtańcowywanie...

Mało tego, że dobrze śpiewa to robi jeszcze tak piekielnie świetne wrażenie swoim wyglądem, że Wy czytelniczki, tego nie ogarniecie... z ręką na sercu przyznam, jak wielu mężczyzn przyszło N parkiet i jestem ciekaw ile złoży jej propozycje randki, czy wymienienia numeru...

Dziewczyna kończy, a klub wraca do zabawy... ja natomiast patrzę, jak blondynka podskakuje i wtula się w jej siostrę. Siadają w loży i rozmawiają. Zerkam co chwilkę w ich stronę, gdy zauważam, że blondynka spogląda w moją stronę, a zaraz po niej Kylie, ta szybko się odwraca i zniża się na skórzanym fotelu... Chichocze pod nosem i puszczam oko do Hailey, a ta szeroko się uśmiecha. Mówi Kylie coś, a ta opiera głowę o stół...

Płacę za piwo i wychodzę specjalnie przed ich stolikiem...


***

Czy do czegoś dojdzie? Jak myślicie? :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro