|ROZDZIAŁ 7|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy ostatnia lekcja dobiegła końca, Marinette wyszła przed salę, rozglądając się.

Po chwili poczuła czyiś dotyk na jej ramieniu, obróciła się i zobaczyła Adriena. Na ten widok kompletnie odpłynęła w świat swojej wyobraźni. Gdzie myślami była już na ich ślubie.

Szybko jednak te myślenie przerwał jej blondyn.

- Idziemy? - Zapytał z uśmiechem.

- Z tobą wszędzie... - Odpowiedziała wpatrując się w jego oczy. - Z-znaczy.. Tak, chodźmy. - Szybko się poprawiła, odwracając od niego wzrok.

Adrien tylko ponownie się uśmiechnął i razem ruszyli w stronę jego domu.

Po kilku minutach byli już na miejscu. Chłopak musiał trochę okłamać ojca, wmawiając mu, że ma do wykonania projekt do szkoły, razem z Marinette. Jednak ostatecznie udało mu się go przekonać, aby dziewczyna mogła przyjść do niego.

Zaraz po wejściu do pokoju chłopaka, oboje odłożyli plecaki gdzieś na bok.

- To co? Rozpoczynamy naukę, pobawię się trochę w nauczyciela. - Zaśmiał się Adrien i usiadł przy pianinie. Delikatnie się posunął, aby zrobić miejsce dla dziewczyny.

Ona usiadła obok niego, a chłopak zaczął tłumaczyć jej wszystkie nazwy klawiszy.

Dokładnie go słuchała, a przynajmniej starała się. Rozpraszały ją jego oczy, które były jak zawsze cudowne. Nie mogła im się oprzeć. Ciągle na nie patrzyła.

- Marinette, rozumiesz? - Zapytał po chwili Adrien, wybudzając dziewczynę z zafascynowania jego oczami.

- Nie do końca... - Marinette podrapała się po głowie.

- To nie jest trudne, pomogę ci. - Powiedział.

Po chwili chłopak złączył ich obie dłonie razem. Dziewczyna poczuła się jak w niebie. Te ciepło, jakie czuła, gdy tylko ją dotykał... Te uczucie było po prostu nie do opisania.

Odczucia Adriena były podobne. Zaraz po jego geście poczuł, jak delikatne są dłonie dziewczyny. Nie chciał ich puszczać...

Oboje spojrzeli na siebie i na ich twarzach w tym samym czasie pojawiły się rumieńce.

Chłopak nakierował ręce dziewczyny, na odpowiednie klawisze. Po czym zaczął razem z nią grać melodie.

Był to wolny kawałek, a Marinette gdzieś to już słyszała.

Czy to nie taką melodie miała piosenka, do której tańczyli na imprezie Chloe i w Nowym Jorku?

- Pamiętasz imprezę Chloe? - Spojrzał na nią chłopak.

- Jasne, że tak. - Uśmiechnęła się.

Po chwili zabrał ich ręce z klawiszy i wyszukał coś w telefonie.

Kilka sekund później dziewczyna usłyszała te samą melodie, którą wcześniej grali na pianinie... Tylko, że na głośnikach.

- Myślę, że kilka minut przerwy nic nam nie zrobi... - Oznajmił chłopak i odszedł od pianina, wyciągając rękę w stronę dziewczyny. - Zatańczysz? - Uśmiechnął się.

-O-oczywiście... Z moim mężem... Znaczy przyjacielem, zawsze! - Odparła lekko zawstydzona i nieśmiało chwyciła go za dłoń.

On szybko pociągnął ją za rękę i przez chwilę stali tak, po prostu na siebie patrząc... A bardziej w swoje oczy.

Po chwili wymienili się uśmiechami, a dziewczyna położyła mu głowę na ramieniu.

Uśmiech chłopaka poszerzył się i objął dziewczyne w talii.

Tańczyli tak przytuleni do siebie, kompletnie nie zwracając uwagi na nic wokół nich. Liczyli się tylko oni. Po chwili Marinette delikatnie podniosła głowę z ramienia chłopaka. Nie zauważyła, że kiedy tak ją położyła, z jej włosów zsunęły się gumki. Teraz miała je rozpuszczone, ale wygląda równie pięknie. Może nawet lepiej, niż w spiętych. Jej ręce oplotła wokół szyi Adriena. On natomiast swoje trzymał w talii dziewczyny. Byli bardzo blisko siebie.

Można nawet powiedzieć, że za blisko, jak na przyjaciół.

Dziewczyna spojrzała na chłopaka, a ich twarze dzieliły zaledwie centymetry.

- Twoje włosy... Wyglądasz cudownie... - Wydusił z siebie chłopak, po chwili wpatrywania się w nią.

Jej policzki zrobiły się czerwone.

- Dziękuję... Ty zawsze tak wyglądasz, znaczy... Ty ogólnie jesteś cudowny... Znaczy, ten.. Ugh... - Spojrzała w ziemię, bo naprawdę się zawstydziła.

Adrien jak zwykle zaśmiał się na to, co powiedziała dziewczyna.

- Dziękuje, że tak myślisz. - Powiedział z uśmiechem.

-U-uh, nie masz za co... To sama prawda... Znaczy... Ja.. - Nie dokończyła, bo chłopak jej przerwał.

- Też jesteś cudowna Marinette, nie mogłem mieć lepszej p-przyjaciółki niż ty. - zawahał się lekko, wypowiadając słowo 'przyjaciółka'. Sam nie wiedział dlaczego.

Rozmowę przerwał im telefon Marinette, która dostała wiadomość od swojej mamy. Szybko zajrzała do torebki i ją odczytała.

- Muszę wracać... Rodzice potrzebują pomocy w cukierni. - Westchnęła. Nie była zadowolona z tego, że jej spotkanie z Adrienem dobiega końca.

- Szkoda... Musimy to kiedyś powtórzyć. - Oznajmił chłopak.

- Bardzo chętnie. - Uśmiechnęła się. - To do zobaczenia jutro w szkole! - Powiedziała i wyszła z pokoju Adriena.

Po chwili także opuściła już jego dom. Dziwnym zbiegiem okoliczności zaraz przed nim, trafiła na Lukę.

- O cześć Luka, co tu robisz? - Zapytała.

- Wracam właśnie do siebie... Byłaś u Adriena? - Spytał chłopak.

-T-tak.. - Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy przypomniała sobie o tańcu, jaki miał miejsce przed chwilą.

- Uh... To może cię odprowadzę? - Zaproponował Luka.

Adrien przyglądał się całej tej rozmowie, wyglądając przez okno. Patrzył wrogim spojrzeniem na chłopaka, który właśnie rozmawiał z Marinette. Wyglądało na to, że Luka i dziewczyna właśnie mieli odchodzić spod jego domu.

Gdy to zauważył chłopak szybko wyszedł i ich zatrzymał.

- Mari, czekaj. - Powiedział do dziewczyny.

- Coś się stało Adrien? - Zapytała zmartwiona.

- Chciałem cię odprowadzić do domu... Spacer dobrze mi zrobi. - Uśmiechnął się.

- Nie musisz, ja i tak będę tamtędy przechodził. - Stwierdził Luka.

- Mogę przecież iść z wami.. Chyba nie masz nic przeciwko Marinette? - Adrien spojrzał kątem oka na dziewczynę.

- Jasne, że nie. Chodź. - Uśmiechnęła się do niego.

Na twarzy chłopaka ponownie zagościł ten zwycięski uśmiech... Sam nie wiedział skąd on się wziął.

Adrien przez całą drogę czuł na sobie spojrzenie Luki. Nie było jednak ono zbyt miłe. Nie przejmował się tym zbytnio i chwilę później dotarli pod dom dziewczyny.

- Dzięki chłopaki. - Uśmiechnęła się do nich.

- Nie masz za co Mari. - Luka odwzajemnił uśmiech.

- Dokładnie, mógłbym cię odprowadzić nawet na drugi koniec miasta, jakby była potrzeba. - Zaśmiał się lekko. - No i jakby nikt nam nie przeszkadzał... - Dodał tak cicho, żeby nikt nie usłyszał.

- To.. k-kochane Adrien. - Zająkała się.

Rozmowę przerwał im ojciec dziewczyny.

- Marinette, jesteś już? - Wyszedł przed cukiernię.

- Tak, już lecę tato! - Powiedziała. - Do zobaczenia w szkole Adrien! Pa Luka! - Dodała i weszła do środka.

Chłopcy pożegnali się z nią, a kiedy dziewczyna odeszła z ich pola widzenia, wymienili się spojrzeniami.

- Co między wami jest? - Spytał Adrien.

Nie ogarniał czemu go to interesowało. Pewnie po prostu jest ciekawy, czy jego przyjaciółka już sobie kogoś znalazła. To nic takiego.

- Nic, przyjaźnimy się... Tak samo jak wy. - Zaśmiał się pod nosem. - Chociaż Marinette to naprawdę wspaniała dziewczyna... - Dodał.

- Wiem o tym, nie musisz mi mówić. - Przewrócił oczami Adrien.

- Cieszę się. - Westchnął Luka. - Ja już się zbieram, do zobaczenia później.

- Mam nadzieję, że jak najpóźniej. - Powiedział pod nosem blondyn. - Tak, pa Luka! - Krzyknął, kiedy chłopak odchodził. Po czym sam też wrócił do siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro