|ROZDZIAŁ 11|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Kocie... Ty nie możesz mnie zostawić, proszę cię... Obudź się... - Powiedziała, głaszcząc go po włosach, a po jej policzkach spłynęły pojedyncze łzy.

Szybko wytarła je dłonią.

- Błagam... To wszystko nie może się tak skończyć... - Coraz bardziej zaczynała płakać. Wizja tego, że chłopakowi rzeczywiście mogło stać się co poważnego, ją przerażała.

Czuła jakby właśnie traciła część siebie. Jednak najgorsze w tym jest to, że miała sobie za złe, iż jeśli coś mu będzie, to ona nie zdążyła powiedzieć chłopakowi, co tak naprawdę czuje...

Czarny Kot w tym czasie przemienił się w normalnego siebie. W Adriena. Kolczyki Biedronki też dawały już o sobie znać, lecz ona nie zwróciła na to uwagi.

Plagg spojrzał na leżącego chłopaka ze smutkiem, nie wiedział nawet co ma powiedzieć.

- Nie zostawiaj mnie... - Powiedziała cicho dziewczyna, przytulając się do jego klatki piersiowej.

Łzy same spływały po jej policzkach, nie mogła ich powstrzymać.

- Kocham cię Adrien... - Oznajmiła po chwili, patrząc na jego twarz. Jednak jej wzrok momentalnie padł na jego usta.

Położyła jedną dłoń na jego policzku, głaszcząc go po nim. Następnie przysunęła swoją twarz bliżej. Złapała go za rękę, splatając ich palce razem. Uścisnęła mocno jego dłoń.

- Żałuję tylko, że nie zrobiłam tego wcześniej. - Dodała po chwili.

Złączyła ich usta w pocałunku. Cudownym pocałunku. Marzyła o nim całymi nocami. Takie rzeczy zdarzały się tylko, w jej najskrytszych snach. Teraz były prawdziwe. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach.

W trakcie tego zdarzenia, dziewczyna wróciła do swojej normalnej postaci. Teraz była już Marinette.

Odsunęła się od niego po chwili, nie przejmując się, że jeśli chłopak teraz wstanie, może poznać jej tożsamość.

Po chwili poczuła czyjąś dłoń, na jej policzku. Od razu rozpoznała ten dotyk, który sprawiał, że niemal się rozpływała.

- Też cię kocham... Kropeczko. - Odezwał się i kiedy już usiadł, przyciągnął twarz dziewczyny w stronę jego.

Popatrzył jej w oczy i oparł swoje czoło, o jej. Wycierając przy tym kciukiem łzy, na jej policzkach.

- W każdej postaci. - Dodał po chwili.

Następnie trzymając rękę na jej policzku, przysunął ją jeszcze delikatnie bliżej i ponownie pocałował.

Zaskoczyło to delikatnie Marinette, ale w środku skakała z radości.

- Czy ty powiedziałeś...? - Zapytała zaraz po pocałunku.

- Kropeczko? Tak, to ja... Twój ukochany Czarny Kot. - Uśmiechnął się zadziornie.

- Nie wierzę... Proszę, nie rób mi tak nigdy więcej. - Odpowiedziała i mocno go przytuliła.

Chłopak odwzajemnił uścisk.

- Nie mam zamiaru. - Uśmiechnął się delikatnie.

Ona nie chciała go puścić. Czuła się tak beztrosko i bezpiecznie w jego ramionach.

- Wiesz... Podobał mi się ten sposób w jaki mnie obudziłaś... Możesz go częściej stosować. - Dodał po chwili.

- Zapamiętam. - Przewróciła oczami, śmiejąc się i odsunęła od chłopaka.

- To co, dasz się zaprosić na randkę, Kropeczko? - Zaproponował.

- Z tobą zawsze, Kiciu. - Odparła rozbawiona.

Para odeszła, przechadzając się po ulicach miasta.

- A ty dasz się zaprosić na randkę, Cukiereczku? - Zapytał Plagg.

- Chyba raczej na wspólne jedzenie sera. - Zaśmiała się Tikki.

- Z tobą mogę robić wszystko, Cukiereczku. - Puścił jej oczko.

- Ugh, mówiłam, żebyś przestał mnie tak nazywać. - Udała oburzoną. - Chodźmy po prostu coś zjeść. - Przewróciła oczami, ale jednak uśmiechnęła się pod nosem.

Po drodze w stronę domu Marinette, oboje zauważyli Lukę.

- Właśnie.. Co między wami jest? - Zapytał z zazdrością Adrien. Udając obrażonego za to, co ostatnio się wydarzyło.

- A co? Kiciuś jest zazdrosny? - Śmiała się dziewczyna.

- A mam o co? - Spojrzał na nią pytająco.

- Jasne, że nie. On mnie pocałował, ale powiedziałam mu, że dla mnie jest tylko przyjacielem... Tak jak ja dla ciebie. - Spojrzała na niego z wyrzutem.

- Będziesz mi to teraz wypominać? - Westchnął i popatrzył na dziewczynę.

- Dokładnie. - Uśmiechnęła się.

- Gdybyś była tylko przyjaciółką, raczej nie zrobiłbym tego. - Powiedział splatając ich ręce i całując ją delikatnie w usta.

- Po tobie się można wszystkiego spodziewać. - Przewróciła oczami ze śmiechem, delikatnie się rumieniąc na jego gest.

- Żadnej innej 'przyjaciółki' nie traktuje, tak jak ciebie... Możesz czuć się wyróżniona. - Uśmiechnął się zalotnie.

- Nawet nie wiesz jakie to dla mnie wyróżnienie. - Mówiła śmiejąc się pod nosem.

- Kocham cię Marinette. - Powiedział tak nagle.

Jej serce niemal się zatrzymało. Niby wyznał jej już to wcześniej, ale kiedy usłyszała, że mówi 'Marinette', a nie 'Kropeczko'... To jakby kompletnie wszystko zmieniało.

- Coś nie tak? - Spytał po chwili.

- Nie, po prostu... Ja też cię kocham, Adrien. - Uśmiechnęła się delikatnie.

Po chwili byli już pod jej domem.

- Tutaj niestety musimy się rozstać, ale mam nadzieję, że zobaczymy się jutro. - Puścił jej oczko. - Dobranoc Kropeczko. - Dodał całując ją w policzek.

- Dobranoc Kiciusiu. - Zaśmiała się i weszła do swojego domu.

Zaraz gdy dotarła do pokoju, padła rozmarzona na łóżko.

- Adrien mnie kocha... - Mówiła do siebie. - Nie jestem już tylko jego przyjaciółka... - Dalej gadała.

Po chwili zasnęła. Cała szczęśliwa z przebiegu dzisiejszego dnia.

- Jesteś taka naiwna... Żałuję, że to ty okazałaś się być pod tą maską. - Śmiał się chłopak.

-A-ale Adrien.. Mówiłeś, że mnie k-kochasz. - Dziewczyna odpowiedziała łamiącym się głosem.

- Kocham to dużo powiedziane, przyjaciółko. - Mówił dalej. - Nie mógłbym być z taką ofiarą, jak ty. - Dodał.

-C-co..? - Marinette zakryła twarz w dłoniach. - J-jak mogłeś?! - Krzyknęła i wybiegła z sali.

- Marinette.. - Zaczęła Tikki.

-N-nie, nie chce słuchać twoich wyjaśnień... Zostaw mnie! - Dziewczyna krzyczała przez sen.

- Marinette! - Kwami powiedziało głośniej.

Ona natychmiast po tym, wstała na równe nogi, z zapłakaną twarzą.

- Całe szczęście, że to był tylko sen... - Złapała się za głowę.

- Niech zgadnę, miałaś jakiś koszmar z Adrienem? - Spojrzała na nią Tikki.

- Tak... Nie zniosłabym tego. - Westchnęła i chwyciła telefon do ręki.

Była wczesna godzina, a dzisiaj nie miała lekcji. Jednak wczoraj Adrien powiedział, że chce się z nią dzisiaj spotkać. Po chwili zauważyła chłopaka w oknie, w postaci Czarnego Kota.

- Widzę, że księżniczka już wstała. - Uśmiechnął się pod nosem.

- Czy ty mnie podglądałeś? - Spojrzała na niego dziwnie, otwierając mu okno.

- Czy ty płakałaś? - Zapytał zmartwiony, przecierając łzę z jej policzka.

- Tylko głupi koszmar... Myślałam, że mnie zostawiłeś... - Powiedziała, a po jej tonie głosu, można było poznać, że posmutniała.

- Kropeczko... Tak szybko się mnie nie pozbędziesz. - Zaśmiał się chłopak.

- Szkoda... - Odparła ze śmiechem.

On założył ręce na siebie, po czym odwrócił się plecami do niej. Udawał, że to go uraziło.

- No weź Kiciu... Żartowałam. - Powiedziała rozbawiona i stanęła tak, aby być twarzą w twarz z chłopakiem.

- Udowodnij. - Uśmiechnął się zalotnie.

- Robisz to specjalnie. - Przewróciła oczami, uśmiechając się.

Po chwili oplotła ręce wokół jego szyi i przysuwając go do siebie, pocałowała chłopaka w usta. Jego dłonie natomiast trzymał wokół jej talii. Dziewczyna uśmiechnęła się po pocałunku i spojrzała na niego, dalej obejmując w ten sam sposób.

- Już mi wierzysz? - Zapytała.

- Nie obrażę się, jak to powtórzysz. - Puścił jej oczko.

- Co za dużo, to nie zdrowo, kochanie. - Także puściła oczko w jego stronę i poszła do łazienki, zostawiając Kota na chwilę samego w pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro