|ROZDZIAŁ 6|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chłopak zaraz po powrocie do domu nakarmił swoje kwami, a między nimi nawiązała się krótka rozmowa.

- Tego potrzebowałem.. - Westchnął Plagg, zajadając się serem. - Kiedy jej powiesz?

- Co powiem? Komu? - Zaskoczył się Adrien.

- Biedronce, że od początku jesteś Czarnym Kotem... A nie od momentu, kiedy dała ci miraculum. - Wyjaśnił.

- Chyba nie mogę jej tego powiedzieć, wtedy znałaby moją tożsamość.. - Podrapał się po głowie chłopak.

- No tak, w takim razie nie masz wyjścia. Musisz tylko uważać, żeby się nie wydać. - Oznajmił Plagg. - Chociaż to raczej nie będzie trudne, skoro znalazłeś sobie nowy obiekt westchnień. - Powiedział śmiejąc się.

- O kim ty znowu gadasz? - Zapytał Adrien.

- Jak to o kim? O twojej 'tylko przyjaciółce'. - Po tych słowach kwami wybuchnęło śmiechem.

- Bardzo zabawne. - Przewrócił oczami blondyn. - Przyjaźnimy się, nic więcej.

- Posłuchaj Adrien, czasem jesteś głupszy, niż ten kawałek sera... Ale on przynajmniej jest smaczny. - Odpowiedział Plagg.

- Nie rozumiem o co ci chodzi, Plagg. - Powiedział z grymasem na twarzy chłopak.

- Podobała ci się piosenka, którą Luka napisał dla Marinette? - Kwami spojrzało na niego podejrzliwie.

- Słyszałem gorsze, chociaż tekst idealnie ją opisywał... - Westchnął.

- A może nie podoba Ci się tylko dlatego, że to Luka ją śpiewa? - Zaśmiał się ledwo słyszalnie.

- Skończ już Plagg. - Odpowiedział Adrien. Kwami miało rację. Nie było tak, że nie podobał mu się tekst piosenki. Bardziej jej twórca.

W tym samym czasie Marinette siedziała na swoim łóżku, myśląc o wszystkim, co się dzisiaj działo.

- Jutro idę do Adriena... - Powiedziała rozmarzona z uśmiechem na ustach.

Po chwili ogarnęła, że będzie z nim tam sama i będą musieli rozmawiać. Sami. Bez nikogo innego.

-J-jutro idę do Adriena! - Powtórzyła już bardziej zestresowanym tonem i szybko wstała z łóżka, po czym zaczęła chodzić w kółko po pokoju.

- Marinette, spokojnie.. Dasz sobie radę. - Tikki widziała zdenerwowanie dziewczyny i starała się ja uspokoić.

- A co jak nie dam? Co jak się ośmieszę? - Marinette złapała się za głowę.

- Na pewno będzie super! Dzisiaj normalnie z nim rozmawiałaś... Spróbuj tak jutro. - Poradziło jej kwami.

- Ale jutro będziemy kompletnie sami... U niego w domu.. - Mówiła ze stresem.

Nie mogła się tego doczekać, a jednocześnie miała ochotę się wycofać.

- Dzisiaj też gadaliście sami... Będzie dobrze, Mari. Poradzisz sobie. - Tikki cały czas ją uspokajała.

- Okej, postaram się... - Nie była pewna tego, czy jej się uda.

Zawsze bała się rozmowy z chłopakiem... A teraz miała iść do niego do domu?

Po kilkunastu minutach paniki, w końcu położyła się do łóżka i zasypiając myślała o jutrzejszym dniu.

Rano obudziła się jak zwykle spóźniona. Szybko pobiegła do łazienki, z której od razu po wykonaniu wszystkich porannych czynności szybko wybiegła.

Nie jedząc nawet śniadania, pognała z cukierni w stronę szkoły. Tam co chwilę wpadając na jakiś ludzi, biegła w stronę klasy.

Oczywiście Marinette nie mogła mieć takiego szczęścia, pewnie by dotarła na czas, jednak po zderzeniu się z kimś, od razu upadła na ziemię.

- Ugh, uważaj jak chodzisz Dupain-Cheng. - Dziewczyna usłyszała głos Chloe.

- Sorki Chloe, spieszyłam się na lekcje. - Odpowiedziała Marinette.

- Na przyszłość trochę zwolnij, nie każdy chce zostać staranowany przez ciebie. - Prychnęła blondynka.

- Po co te nerwy Chloe? Przecież nic ci nie zrobiła. - Marinette słysząc ten głos niemal osłupiała.

Bronił jej Adrien. Dziewczyna nawet nie zdążyła obrócić się do tyłu, skąd dobiegał ten głos, bo chłopak po chwili stał już obok niej. Wyciągnął rękę w jej stronę, aby pomóc wstać dziewczynie.

Ona od razu chwyciła dłoń chłopaka, rumieniąc się przy tym. W jego towarzystwie nie udawało jej się długo wytrzymać bez rumieńcy.

Chwilę później stała już obok niego, jednak nie puszczała jego ręki. Adrien zatrzymał wzrok na jej oczach. Ona zrobiła to samo.

Wpatrywali się tak w siebie przez dłuższą chwilę, którą oczywiście ktoś musiał przerwać.

- Nie będę stać dłużej koło takiej frajerki jak ona. Sabrina, idziemy. - Powiedziała Chloe i razem z jej przyjaciółką odeszły.

Marinette i Adrien po tej sytuacji natychmiast się otrząsnęli. Na twarzy obojga zawitał rumieniec.

- Nic ci się nie stało? - Zapytał chłopak po chwili.

-N-nie. - Zająkała się dziewczyna.

- Cieszę się. - Uśmiechnął się do niej.

Po chwili do dziewczyny dotarło, że dzwonek zadzwonił już kilka minut temu.

- Musimy iść na lekcje. - Powiedziała szybko i nie patrząc nawet na to co robi, pociągnęła Adriena za rękę w stronę sali.

Weszli do środka, dalej się za nie trzymając. Jednak dziewczyna po chwili zauważyła co zrobiła i zawstydzona puściła dłoń chłopaka. Poczuła jak jego ciepły dotyk powoli ją opuszcza. Nie było to przyjemne uczucie, ale dało się je przeżyć.

Marinette szybko cała czerwona na twarzy usiadła do ławki. Adrien zrobił to samo.

Po chwili dziewczyna usłyszała swoją przyjaciółkę.

- Jak tam ty i twój 'przyjaciel'? - Zrobiła cudzysłów palcami, wypowiadając ostatnie słowo i zaśmiała się pod nosem.

Marinette zawstydziła się jeszcze bardziej.

- W porządku. - Powiedziała niepewnie i szybko.

Wtedy Adrien obrócił się w jej stronę.

- Właśnie zapomniałem spytać... Spotkanie dzisiaj aktualne? - Uśmiechnął się do niej, a ona poczuła jakby miała się zaraz rozpłynąć.

Jego cudowny uśmiech...

-J-jasne, że tak... Czekam na nie od rana.. Znaczy, nie mogę się już doczekać.. Marzyłam o tym... W sensie nie o spotkaniu, a o tym, żeby instrumenty grały... Znaczy, żebym ja grała na instrumencie... Chociaż o spotkaniu też... Znaczy... Eee... Ja... - Nie wiedziała już co ma mówić, sama pogubiła się w swoich słowach.

Zakryła twarz rękami, bo sytuacja bardzo ją zawstydziła. Chłopak tylko lekko się zaśmiał.

- Ja też nie mogę się doczekać, lubię spędzać czas z taką przyjaciółką jak ty. - Ponownie posłał jej uśmiech i odwrócił się do nauczycielki.

- Spędzać czas.. Z przyjaciółką... Tak... - Uderzyła głową w ławkę.

- O żadnym dzisiejszym spotkaniu mi nie mówiłaś. - Zwróciła jej uwagę przyjaciółka.

- Przepraszam, zapomniałam... To nic takiego, Adrien będzie mnie uczył gry na pianinie. - Stwierdziła to niby z obojętnością, jednak w środku miała tyle odczuć co do tego, że nie mogła nad nimi wszystkimi zapanować.

- Nic takiego? Dziewczyno, chłopak za którym się tak uganiasz zaprasza cię do siebie i ty mówisz, że to nic takiego?! - Alya była aż podekscytowana.

- Co może się wydarzyć podczas głupiej nauki gry na pianinie? - Zapytała Marinette.

- Wszystko, moja droga. - Uśmiechnęła się jej przyjaciółka.

Dziewczyna tylko westchnęła, zastanawiając się co miała na myśli Alya, mówiąc 'wszystko'.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro