• 13 •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Alison***

Jak on mógł mi to zrobić? Kurde, myśl! Zaraz pewnie strace świadomość, i zrobi ze mną Bóg wie co... Szybko wstałam, zaczełam nerwowo chodzić po kuchni, lekko spanikowana.

-Nie, nie nie... Powtarzałam w kółko, jakby to coś miało pomóc.

Dlaczego to zrobiłeś?!

-Nie dałaś mi wyboru.

-Ja nie dałam ci wyboru?! Ja? To chyba ty nie dałeś mi wyboru. Nie dałeś mi wyboru bycia tu/w domu, nie dałeś mi wyboru niczego! I nagle twierdzisz że to JA nie dałam ci wybor?!

-Musisz coś jeść! Nie możesz się wiecznie głodzić!

-No właśnie. Tak samo jak i nie będę wiecznie pod wpływem tego czegoś. Jak sobie to zaplanowałeś? Nakarmisz mnie, tak że o mało co nie pękne, a potem gdy już wróci mi świadomość.... No właśnie, co dalej? Znowu nie będę jeść, a ty nie będziesz nic mógł z tym zrobić.

-Coś wymyślę.

Fuknęłam na niego wkurzona do granic możliwości. Zaczęłam chodzić w te i z powrotem. Po chwili strasznie zakręciło mi się w głowie i nim zdąrzyłam cokolwiek zrobić usłyszałam tylko Ashtona i była już tylko ciemność...

***Ashton***

Co jest kurwa? Dlaczego Alison zmdlała?  Szybko do niej podbiegłem, wziąłem ją na ręce i zaniosłem na kanape w salonie. Nie powinna zemdleć, nie powinna wogóle stracić przytomności. Może to przez to, że tyle ni nie jadła, była osłabiona. No i jeszcze dałem jej chyba dość sporą dawkę. Czyli w sumie z mojego planu nici. Jak mam ją niby nakarmić, skoro jest nie przytomna? Wiem! Wykorzystam to i zadzwonie po mojego lekarza.

...

-Alison ma najprawdopodobniej anemie. Nie wnikam już w to co jej podałeś, ale niedługo powinna się obudzić. Musisz pilnować jej teraz, że dużo jadła, jest strasznie chuda, nalepiej dużo warzyw i owoców. Niech się nie przemęcza, nie denerwuje i bierze jakieś witaminy na wzmocnienie.

-Dzikęki Joes, że tak szybko przyjechałeś.

-Nie ma za co. Jakby co to dzwoń.

Odprowadziłem Joes i wróciłem do salonu. Po chwili mój telefon zaczął dzwonić.

-Halo?

-Ashton. Siema co tam słychać?

W słuchawce, usłyszałem nie kogo innego jak Luka - mojego kumpla.

-No nie najlepiej.

-Stary co sie stało?

-Pamiętasz Alison?

-No trudno, żeby nie pamiętać.

-Mniejsza. Jest nadal u mnie i ... sprawy się trochę pokąplikowały. Nie chce nic jeść, a ja nie mam pomysłu jak ją do tego zmusić. Próbowałem już wszystkiego. Dzzisiaj był u niej Joes i ją zbadał, ma anemie.

-Stary to nie dobrze. Może potem wpadniemy o ciebie z reszta.

-No dobra spoko dzięki.

Czasem w życiu bywa tak, że zmienia się ono o 190 stopni. I to przez jedną małą osóbkę. Poszedłem do kuchni i zacząłem gotować jakieś żarełko dla moje księżniczki, z myślą, że może jak się obudzi to coś zje. Muszę się zastanowić co dalej. Mam jeszcze nie całe dwa tygodnie, żeby nacieszyć się Alison. Potem mimo wszystko chyba będzie musiała wrócić do domu. Narazie nie chce o tym myśleć. Tak dobrze mi znią, ale chyba jej ze mną już nie za bardzo...

***Alison***

Powoli otworzyłam moje oczy i duży strumień światła wdarł się nieproszony do moich oczu. Strasznie bolała mnie głowa. Co się stało tak właściwie? Z kuchni dochodziły jakieś odgłosy, więc postanowiłam pójść po odpowiedź do źródła. Nie wiele myśląc szybkim ruchem wstałam z kanapy. Zakręciło mi się w głowie, a przed oczami momentalnie zrobiło mi się ciemno. Upadłaam.

Po chwili poczułam jak czyjeś silne ramiona mnie unoszą i kładą spowrotem na kanape. Dobrze że nie zemdlałam, ale nie miałam siły otworzyć oczu. Bynajmniej na razie.

...

Obudziłam się chyba dosyć późno, bo na dworze za oknem było już ciemno. Tym razem postanowiłam nie popełniać tego samego błedu i bardzo powoli siadając, wyprostowałam nogi i dopiero potem wstałam. Poszła do kuchni, ale nie było tam Ashtona. Na stoliku zauważyłam szklankę wody i opartą o nią karteczkę: Wypij mnie. Obok lerzała jakaś tabletka i jeszcze mniejsza karteczka: Zjedz mnie. Gdy to zobaczyłam uśmiech sam wkradł mi się na usta. Wzięłam tabletkę i popiłam ją wodą. Na stoliku zauważyłam kartkę: Alison! Przepraszam za TAMTO. Naprawdę trochę tego nie przemyślałem. Po prostu zależy mi na tobie i nie mogłm patrzeć jak się katujesz nic nie jedząc. Gdy straciłaś dzisiaj przytomność, tak się przestraszyłem, że zadzwoniłem po lekarza, który cię zbadał. Masz anemie. Nie dziwie się, dlatego jeszcze bardziej proszę cię, musisz jeść. Wiem, że masz do mnie żal o to porwanie, ale nie mogę być daleko od ciebie. Musiałem wyjść - przepraszam, ale postaram się jak najszybciej wrócić. Zostawiłem ci ciepły obiad, także PROSZĘ CIĘ odgrzej go sobie i zjedz jak najwięcej możesz. Jak nie chcesz tego zrobić dla mnie, zrób to dla siebie. Kocham Aston.

Stałam tam przez chwilę i gapiłam się na słow, które wydawały mi się niezrozumiałe. Ashton napisał, że mu na mnie zależy? Wezwał lekarza, dla mnie? Nie może być dalego ode mnie.... I te dwa ostatnie słowa ♥ Nie zwracałam uwagi na wiadomość, że gdy byłam nieprzytomna jakiś obcy facet mnie prawdopodobnie macał, że mam anemie, ani, że jestem potwornie głoda tylko... Kocham Ashton.

Nałożyłam sobiena talerz wszystkiego po trochu. Jedzenie pachniało przewspaniale. Jadłam je z ogromną przyjemnością, wyrzucając gdzieś w zapomnienie mój cały protest z niejedzeniem. I zjem to wszystko nie dla siebie, a dla Ashtona, ale to już pozostanie moją słodką tajemnicą. Gdy skończyłam jeść, posprzątałam po sobie i kierowałam się do salonu kiedy drzwi wejściowe się otworzyły i stanął w nich Ashton.

 -Cześć. Wszystko w porządku? Jak się czujesz?

-Jest ok. Dzięki za tabletkę i wogóle...

-Nie ma za co. Jadłaś?

-Tak.

Gdy to jedno, na pozór tak niewinne słowo opuściło moje usta, Ashton spojrzał na mnie z ogromną ulgą i szczęściem wypisanym na twarzy i po chwili przyciągnął mnie do siebie łącząc nasze usta, w tak bardzo upragnionym od dawna pocałunku. Od razu go odwzajemniłam. Swoimi rękoma objął mnie w pasie i jeszcze bardziej do siebie przyciagnął, ja swoje pozostawiłam na jego umięśnionej klacie (XD).

Macie ten upragniony rozdział! :D Jak wrażenia? Zostawcie swoja opinie w postaci komentarza :3

zapraszam na ręsztę moich opowiadań.

Bardzo dziękuję wszystkim za wytrwałość i miłe słowa :*

Jak się postaracie to niedługo dodam now rozdział xx/Kath.


                                                                                        1000 SŁÓW!!! BŁAAHAHAHAHAH XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro