• 14 •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Alison***

Obudziłam się rano i postanowiłam, że szybko się ogarnę, umyłam się, ubrałam, pomalowałam i zeszłam na dół. Jak by nie patrzeć moje cudowne 'ferie' powoli dobiegały końca. Ciekawa jestem co będzie dalej, jak Ashton to sobie wyobraża. Zpakowałam wszystkie moje rzeczy do plecaka i postawiłam obok łóżka. Ze względu na to jak miało wyglądać dzisiejsze popołudnie postanowiłam że wybierę się do centrum handlowego na jakieś małe zakupki.

-Hej. Jak się spało?

-Dobrze, dziękuję.
Mam zamiar wybrać się dzisiaj do Galerii.
-Nigdzie nie wyjdziesz.
-Jak byś nie zauważył moje ferie się już kończą i nie zamierzam tu być dłużej. Chce wrócić do domu, do normalności. A teraz czy ci się to podoba czy nie, pojade do galeri.
Nim Ashton zdąrzył jakkolwiek zareagować wyszłam z domu i pokierowałam się w stronę centrum.

***

Po kilku godzinach wróciłam zmęczona do domu. Nie miałam żadnych wiadomości od Ashtona, ale jakoś zbytnio się tym nie przejmowałam, bo gdy kupowałam dzisiaj kolktajl, wpadłam niechcący na jakiegoś chłopaka. Na początku byłam wkurzona, bo wylał mój koktajl, ale od razu zaoferował się, żeby kupić nowy. Był przystojny. Wysoki, meeeeega umięśniony, ciemne blond włosy ułożone miał na żel, głębokie brązowe oczy i gdy się uśmiechał pojawiały mu się słodkie dołeczki  w policzkach. Dowiedziałam się że ma na imię Harry. Wymieniliśmy się numerami, bo niestety Harry musiał już iść.

Tak więc, wzięłam prysznic (dzisiaj trochę wcześniej i W DOMU!!!). Moi rodzice jeszcze nie wrócili z pracy, a ja postanowiłam że trochę się poucze, bo miałam trochę zaległości przed feriami przez wiecie kogo. Zrobiłam sobie miłą atmosferę; zasłoniłam okna, zapaliłam lampki, założyłam ciepłe kapcie i zrobiłam sobie herbatke z sokiem malinowym. Rozsiadłam się wygodnie na moim łóżku i pogrążyłam sie w lekturze. Po chwili mój telefon zawibrował.

-ROZMOWA SMS ALISON I HARREGO-

Harry: Cześć piękna ;) Mam nadzieję, że dobry mi podałaś numer, bo bardzo chciałbym się z tobą spotkać.

Ja:  Dobry, masz szczęście.

Harry: Mam, ogromne. Kiedy byś mogła się spotkać? Mam nadzieję, że jakoś nie długo, bo nie mogę się doczekać :3 .

Ja: Nom, teraz muszę się trochę pouczyć, ale myślę, że jakoś niedługo znajdę dla ciebie chwilę.

Harry: Mam nadzieję, że trochę dłużej niż chwilę. To w takim razie zapraszam na kawę. Może być jutro o 14?

Ja: Mam nadzieję, że to nie randka...

Harry: Dlaczego? :(

Ja: Bo nie umawiam się z chłopakami przez sms-a. :P

Harry: Ah, no tak. Gdzie moje maniery. Daj mi chwilę,

Odłożyłam telefon, a uśmiech mimowolnie wkradł mi się na twarz. Wróciłam do czytania książki, ale niestety nie na długo bo po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Ciekawe kto to; rodzice mają swoje klucze, a z nikim się nie umawiałam. Zeszłam na dół i pomaszerowałam do drzwi. Przekręciłam klucz i moim oczom ukazał się...

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

Harry! Moje zdziwienie przejęło nade mną kontrolę. Chyba moja mina była dosć wymowna, ponieważ gdy tylko Harr mnie zobaczył, zaczął się niekontrolowanie śmiać. Gdy po chwili już trochę oprzytomniałam gestem ręki zaprosiłam go do środka, bo było już dosyć zimno.

-Co ty tu robisz?

-Tak, mnie też jest miło cię widzieć.

-Ughmmm.... Przepraszam. Po prostu... nie spodziewałam się ciebie tutaj. Skąd masz mój adres?

-To już poostanie moją słodką tajemnicą. A skoro jednak dobrze trafiłem, to pozwól że zrobię to, co chciałem zrobić jadąc do ciebie. Tak więc, Alison czy zechciałabyś umówić się ze mną jutro na randkę?

Zatkało mnie. To dlatego napisał, żebym dała mu chwilę. Ale nie sądziłam że tu przjedzie! Dobrze, że nie ma rodziców - co bym im powiedziała? Proszę poznajcie Harrego, wpadłam na niego w centrum handlowym wczoraj i jutro idę z nim na randkę? Hahaha, nie.

-Alison?

Chyba musiałam zbyt długo rozmyślać, bo Harry się zniecierpliwił.

-Ja.... Nie wiem. Praktycznie sie nie znamy.

-Tak wiem. Dlatego właśnie, chciałbym cię lepiej poznać, ponieważ zrobiłaś na mnie szokujące wrażenie!

-No dobrze. Ale pod warunkiem, że gdziebyśmy nie poszli płacę sama za siebie!

-No nie wiem czy mogę się na to zgodzić...

-Nie to nie.

-Ok! Ok! Zgadzam się. Ten jeden raz.

Wybuchneliśmy śmiechem.

-Napijesz się czzegoś? Może wino? Mam bardzo dobry rocznik.

-Z przemiłą chęcią.

Poszłam do kuchni po kieliszki i nalałam czerwonej cieczy. Jeden podałam Harry'emu.

-Za naszą przszłą, pierwszą randkę!

-Niech będzie.

***

Siedzieliśmy w salonie rozmawiając o życiu. Dowiedziałam się, że Harry bardzo lubi jeść spaghetti (co mnie nizmiernie ucieszyło, bo ja też :D), śmialiśmy się zupełnie zapominając o całym świecie. Wino zniknęło z butelki już dawno temu, a w ruch poszło kolejne. Tym razem białe. Humor nas nie opuszczał, gdy po chwili Harry powiedział;

-O kurde, zasiedziałem się troche. Już po pierwszej. Chba powinneinem już iść.

-W takim stanie na pewno nie pozwolę ci prowadzić. Przeconujesz w pokoju gościnnym. Masz do wyboru około 7. Posłałam mu ciepły uśmiech.

-Nie wiem.... Nie chciałbym ci się narzucać.

-Nie, to żaden problem. Wstaniem rano i wtedy będziesz mógł pojechać do domu. A o 14 się spotkamy.

-Skoro tak mówisz... Dziękuję.

-Nie ma za co.

-Możesz pójść pod prysznic, a ja w tym czasie przygotuje ci pokój gościnny.

-Dobrze, tylko gdzie jest łazienka?

-Tędy dugie drzwi po prawo.

-Dzięki.

Harry poszedł się myć, a ja zmagałam się z lekkim przyćmieniem umysłu. Nie byłam upita, chociaż trochę szumiło mi w głowie. Kierowałam się w stronę schodów; pokoju gościnnego, gdy rozległo sie pukanie do drzwi. Trochę się wystraszyłam, bo kto mógł przyjść do mnie o 2 w nocy?! Ale poniewaź pukanie nie ustawało, postanowiłam pójść zobaczyć kto się tak dobijał.

Wyjrzałam przez judasza, ale nikogo nie zobaczyłam. Przekręciłam zamek i uchyliłam lekko drzwi. Przede mną stał nie kto inny jak Ashton. Nie dobrze....

-Mogę wejść?

-Co ty tu do jasnej cholery robisz o tej porze?

-Chciałem z tobą pogadać. To nie mogło zaczekać. A gdy zobaczyłem że jeszcze nie śpisz, musiałem przyjść.

 -Nie możemy o tym jutro pogadać?

-Nie możesz mnie po prostu wpuścić?

-Nie możesz po prostu przyjść jutro skoro tak bardzo musisz?

-Są twoi rodzice?

-Nie.

(Zanim zdąrzyłam pomyśleć o co mogło mu chodzić, z moich ust wyszło niby tak nie pozorne słowo - a jednak)

-Więc kto jest w łazience?

Spojrzał w tamtym kierunku, a ja starałam zasłonić swoim ciałem wszystko co znajdowało się w tamtym kierunku.

-Ashton, chyba powinnieneś już iść...

-Kto tam do cholery jest?

Nim zdąrzyłam jakkolwiek zareagować Ashton lekko przesunął mnie na bok, sam wpychając się od środka, idąc prosto w kierunku łazienki. Kurwa.

Zaczęłam za nim biec.

-Ashton to nie twoja sprawa! Wyjdź stąd.

Jednak był szybszy ode mnie. Doszedł już do łazienki,a gdy miał już ja otworzyć, drzwi się otworzyły i wyszedł z nich zdezorientowany Harry (w samych spodniach *-*) i stanął na przeciwko Harrego.

-Alison? Harry spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

-Kto to kurwa mać jest?! Krzyknął mega wkurzony Harry.

RATUNKU!!!!

Hej wszystkim!

Na wstępie, błagam nie zabijajcie mnie! (Za Harrego)

Przepraszam za tak długą nieobecność, ale nie miałam weny a nie lubie pisać na siłe, bo wtedy zazwczaj nic dobrego nie wychodzi.

Jak zauważyliście w moim opowiadaniu pojawiła się nowa postać. Akcja się trochę rozwinęła (mam nadzieję na wasz ajtywny udział w dyskusji ->)

i jeteśmy teraz w bardzo ważnm momencie tego opowiadania.

Krótki spamik ;D  ; Alison będzie teraz kręcić z Harrym, ale całkowicie nie przekreślam Ashtona. Wszystko się może zdarzyć ♥

AND NOW!

Harry vs. Ashton!!!

____________________

VOTE!

hahahahahahahahahah

3majcie się Kath. ;)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro