15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Alison***

O KURWA! To jedyne słowo które przychodziło mi teraz do głowy. Nie dobrze...

-Alison! Możesz mi do jasnej cholery powiedzieć, kto to jest?

-Ashton to nie twoja sprawa. Wyjdź stąd. Nie potrzebnie przyszedłeś.

-Nie wyjdę stąd.

Powiedział i stanął wpatrujac się z błskawicami w Harrego.

-Nie słyszałeś, Alison prosiła cię abyś stąd wyszedł.

-A kim ty kurwa jesteś, żeby mi zwracać uwagę?! Harry wkurzył się jeszcze bardziej i podszedł bliżej Ashtona na co jeszcze bardziej się spięłam. Wiedziałam do czego zdolny jest Ashton dlatego nie chciaiałam ryzykować.

-Ashton...

-Widać twój kolega nie rozumie słowa wyjdź stąd. Może trzeba mu przeliterować?Harry jakby specjalnie chciał sprowokować Ashtona. Ashton tylko zacisnął szczękę i zanim zdążłam cokolwiek zrobić wymierzył lewego sierpowego w policzek Harrego, na co mimowolnie zapiszczałam. Harry lekko zachwiał się na nogach, po chwili złapał się za bolący policzek i spojrzał ze złością w stronę Ashtona. Po chwili zamachnął się i jego pięść wylądowała na policzku Ashtona. Chociaż miałam wrażenie, ze znacznie mocniej niż zrobił to przed chwilą Ashton. Chłopak stracił na chwilę równowagę, ale po chwili wymierzał już kolejny cios. Tym razem Harry zrobił unik.

-Przestańcie! Ashton wyjdź stąd!

Zaczeli się bić. Już nie było żartów. Stałam tam jak wryta, nie mogąc nic zrobić. Bałam się podejśc - mężczyźni podczas bujki = nie wiadomo co!

-Ashton do jasnej cholery! (Krzyknęłam chyba na cały głos, co widocznie podziałało bo chłopaki zaprzestali wszelkich ruchów na chwile).

Wyjdź stąd. Nie powinno cię tu być. Nie jesteś moim chłopakiem, ani nie wiem kim jeszcze. Nie będziesz mi mówił co mam robić, ani z kim się zadawać. I do jasnej cholery daj mi już spokój!

Wiem, że może nie powinnam była tego mówić - wkońcu Ashton jest w gangu, nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy, ale poniosły mnie emocje. Nie chciałam, żeb Harry dowiedział się kim jest tak naprawdę Ashton i co robi. Nie wiem jakby się wtedy zachował.

Ashton spojrzał na mnie uważnie, potem żucił krótkie spojrzenie w stronę Harrego i spowrotem na mnie.

-Jeszcze się przekonamy.

Powiedział 'złym' głosem i jak gdyby nigdy nic, wyszedł z domu trzaskając przy tym drzwiami.Od razu spojrzałam na Harrego, który stał w bezruchu tam gdzie wcześniej.

Podeszłam do niego.

-Przepraszam cię za niego... On... nie powinien był tu wejść... Starałam się go nie wpuścić, ale się przepchnął i.....

-Hej. Harry złapał za mój podbrudek i delikatnie pokierował go ku górze, tak że spotkałam się z jego spojrzeniem. -To nie twoja wina. Powiniennem mocniej zlać tego dupka. Nie ma prawa tak cię traktować. Robił ci to wcześniej?; przchodził, może cię straszył?

Co miałam odpowiedzieć? Że porwał mnie na dwa tygodnie? Że nachodził mnie w szkole, po szkole, że "pracuje" w gangu?

-Nie... On po prostu... Wpadliśm kiedyś na siebie i jakoś tak wyszło.

Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że policzek Harrego jest cały czerwony.

-Harry twój policzek!

Odruchowo złapał się za niego ręką.

-Nic mi nie będzie. Nie przejmuj się.

-Trzeba przyłożyć lód, będziesz miał ogromnego siniaka.

Nie czekając na jego reakcję, wyrwałam się z jego objęć i poszłam w stronę kuchni. Harry po chwili do mnie dołączył i usiadł na krześle barowym.Podeszłam do zamrażalki i wyjęłam z niej specjalny lód na uderzenia. Podeszłam do Harrego i przyłożłam mu lód do policzka. Stałam centralnie na wprost jego oczu. Jego pięknych, głebokich oczu. Harry głośno wciągnął powietrze, gdy tylko poczuł mój dotyk na jego policzku.

-Jeżeli za każdym razem przykładałabyś mi lód, mógłbym częściej się dawać zbić.

Gdy to usłyszałam zarómieniłam się i spuściłam wzrok na podłogę. Po chwili poczułam dłoń Harrego, która delikatnie dotknęła mojego policzka. Po całym ciele przeszedł mnie dreszcz, którego mam nadzieję nie zauważył Harry. Spojrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie jakby chcąc mnie rozgryźć. Poznać każdy centymetr mojego prawdziwego ja. Jakby szukał odpowiedzi na swoje nie zadane pytania. Jego twarz powoli zaczęła przybliżać się ku mojej.  Spojrzał na moje usta, a ja niespokojnie przełknęłam ślinę. Gdy jego twarz była jeszcze bliżej zamknęłam oczy. I nagle poczułam delikatny dotyk na moich ustach. Tak delikatny, że prawie znikomy. Jego usta były teraz na moich. Zrobił to. Pocałował mnie. Moja ręka, która do tej pory nadal trzymała lód przyjego policzku, powędrowała teraz wraz z drugą na jego szyję. Lód nie był teraz ważny. Liczyło się to, co się między nami działo. Po chwili jego ręce znalazły się na dole moich pleców przyciągając mnie jeszcze bardziej do niego. Stałam między jego nogami oddając się pocałunku. Harry pogłebił go prosząc mnie o wejście dalej (XD). Oczywiście od razu je dostał na co zadowolony mruknął seksownie w moje usta. Jego ręce zjechały na moje pośladki i już po chwili  siedziałam u niego na kolanach, oplątując go w pasie. Pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny, a świat wokoło przestał się liczyć...

Awwwww.... Jak słodko! Starsznie polubiłam Harlison <3 <3 <3

Co wy na taki bieg zdarzeń? Jak zauważyliście nie wykluczyłam tak na 100% Ashtona (bo jego też bardzo lubię), więc wszystko się może jeszcze zdarzyć.... ;)

Rozdział pisany tak trochę bez weny więc może nie być CZADERSKI x.x XD i nie chciało mi się już go sprawdzać więc.... :* Piszcie w kom co sądzicie i wgl wasze relacje! i wgl wszystko ♥

3majcie się ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro