#2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Usiadłem na łóżku tuż obok leżącego Hinaty, który bawił się moim zdjęciem w ramce. Rozwiązałem swój krawat i rzuciłem go w kąt pokoju. Dobrze, że nie sprzedałem tej klitki, bo inaczej żebrałbym na ulicy.

- Idiota. - syknąłem do Shoyo nawet na niego nie patrząc.

- Ale Twój idiota, prawda? - zaśmiał się. - Tęskniłeś za mną?

- Jak powiem, że tęskniłem to zrobisz sobie nadzieję, a jak powiem, że miałem Cię w dupie to pójdziesz się pociąć.

- Jak ty mnie dobrze znasz.. - westchnął. - Czy to źle, że chcę mieć Ciebie tylko dla siebie?

Opadłem zmęczony na łóżko tuż obok Hinaty. Jak ja się cieszę, że jeszcze nie sprzedałem swojego mieszkania. Po tej akcji na ślubie rodzice nawet nie chcą mnie znać.

- Idiota. - syknąłem tym razem patrząc w jego czekoladowe oczy. Spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Tęskniłeś za mną przez te pół roku?

- Jesteś uciążliwy jak zawsze.. Nie masz własnego domu?

- Uciekłem.

- Większy debil. - warknąłem. - Co chcesz w takim bądź razie? 

- Nie zmieniłeś się Tobio. Ciągle jesteś wredny dla wszystkiego co się rusza. - zaśmiał się i wtulił we mnie. - I za to Cię pokochałem, wiesz?

- Wiem... - odetchnąłem głęboko. - Dwa dni bez samobójstw. Ile?

- Pocałunek.

Niechętnie zbliżyłem dwoją twarz do jego. Nie chciałem tego robić. Nie chciałem ranić tego małego, płochego liska. Ale to w końcu dwa dni pewności jego życia.

Hiniata jeszcze w liceum ustalił swój "cennik". Może nie grzeszył inteligencją, ale wiedział jak bardzo jest dla mnie ważny. Jestem jaki jestem, ale śmierci nie życzyłbym nikomu prócz Oikawy. Brunet zasłużył na to, po tym co zrobił tej pchełce.
Wracając.. Z racji tego, że martwiłem się o życie Shoyo, chłopak za odrobinę czułości obiecał, że nic sobie nie zrobi. Oczywiście na określony czas, bo jakby inaczej?

Złączyłem nasze usta. Z doświadczenia już wiedziałem, że im bardziej się postaram tym większe prawdopodobieństwo, że NA PEWNO nic sobie nie zrobi.

- Kage!!!! - wrzasnął, gdy ugryzłem go w język. - Bolało!

- Kara za debilizm. - mruknąłem. - Jak chcesz to śpij tutaj. Ja idę na kanapę.

Jesteś idiotą. I Twój idiotyzm przeszedł na mnie. Wiem ile kosztuje mój święty spokój. Są dwa wyjścia. Albo zostanę jego mężem. Albo popełnię z nim samobójstwo. 

Ułożyłem się wygodnie na kanapie. Miałem widok na swój piękny sufit. Westchnąłem i zamknąłem oczy. Nic mi się już nie chce. Za dużo się dzieje w moim życiu. Powinno być tak samo nudne jak ja. Ale nie! BO MAM SAMOBÓJCE NA GŁOWIE. 

- Jesteś słodki..

- Hinata! - warknąłem otwierając oczy. Rudowłosy siedział na moim brzuchu w rozkroku. Zachichotał pod nosem.

Uśmiechnąłem się lekko. Prychnąłem i jednym zwinnym ruchem wyjąłem poduszkę spod głowy oraz rzuciłem nią w chłopaka. Gdy usłyszałem jęk niezadowolenia przyciągnąłem go do siebie i zamknąłem w uścisku.

- Możemy tak zostać? - zapytał cicho.

- Tylko jedna noc.

Shoyo wtulił się w zagłębienie mojej szyi. Zatopiłem swoją dłoń w jego kudełkach i zacząłem głaskać go po głowie. Dwa dni spokoju...


***

Hey!

No i kolejny :P

Dziękuję Wam za wszystko i za zainteresowanie <333

To pierwsze opowiadanie kagehina soł xD.... 

Do napisania,

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro