"Nadzieja matką głupich"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Każdy z nas zna te okropne uczucie, które pojawia się podczas zrywania ważnej dla nas znajomości.
Te uczucie będzie z nami bardzo długo, a czasami będzie się ciągnąć latami.
Jesteśmy inni i każdy przeżywa to na swój własny sposób.

-[T.I]-chan...- usłyszałaś głos Uraraki z telefonu.

-Wybrał tą Erikę.- rzuciłam poduszką w szafę, która wydała z siebie skrzypnięcie.

- Nie możesz się tym przejmować, naprawdę.

- Ale mnie pocieszyłaś, faktycznie! Od raz mi lepiej!.- rzuciłaś sarkastycznie.

- No dobra, przepraszam. Nie wiem co mogę Ci powiedzieć. Mogłaś jedynie przewidzieć, że tak będzie.

- Mogłam, ale nie byłam na to gotowa.

- Chłopacy to jednak świnie.- mruknęła do telefonu brunetka.

- A Kirishima najbardziej.- rzuciłaś.- Odegrałabym się na nim, ale nie wiem jak.

- Weź, jeszcze naśle na ciebie tą Ericzkę.- rzuciła śmiejąc się.

- Jeszcze pokonałaby mnie pudrem do twarzy albo sztucznymi rzęsami.- udawałam przerażoną.

- Ciekawe, czy serio teraz nakłada na swoją mordę tyle makijażu po tym, jak jej pięknie przywaliłaś.

- Chyba tylko ten z lodem.- prychnęłam.

- Masz rację.

- Pamiętaj, że jutro mamy cały dzień ćwiczenia z darem. Musisz uważać teraz ze swoją mocą. Pamiętasz, co mówił ci dyrektor ? Teraz twoja moc może być niebezpieczna. To i tak cud, że nie zabiłaś Eriki.

- Nie przypominam sobie tej rozmowy, może mój dar zrobił się trochę...bardziej niebezpieczny, ale to nie zmienia faktu, że nie wiem co robię.

- Tylko to może również odbić się na twoim zdrowiu. Pamiętasz tą akcję, kiedy cię zbierałam z podłogi bo spojrzałaś na rzecz, która przypominała ci rodziców?

- Wolałabym chyba tego nie pamiętać.- mruknęłam bawiąc się szlugiem.

- W sumie ja też, ale tylko mówię, abyś starała się panować nad tym. Twój dar jest wredny nawet dla ciebie.

- To, że zdarza mi się nie panować nad wspomnieniami i tym, jak na to wszystko reaguje mój dar to jeszcze nie fakt, że nie umiem prawie w ogóle.

-Martwię się o ciebie. Mieszkasz sama i nikt Ci nie pomoże, kiedy coś się zacznie dziać.

- Może to nawet dobrze...- powiedziałaś ciszej, aby dziewczyna cię nie usłyszała.

-Wszystko słyszałam.
Ah, Uraraka.

~

Treningi, które pomogą nam- przyszłym bohaterom- polegają na doskonaleniu swojego daru. Chaos.
Nie pamiętasz dokładnie swoich rodziców, ale z tego co mówili ci policjanci jesteś podobna do ojca, który miał identyczny dar. Był bohaterem ? Nie wiesz.

- Myślę, że wiele nie muszę mówić. Wraz z nauczycielami będziemy oceniać wasze postępy, które zrobiliście.

Byłaś najdalej od połowy swojej klasy. Jedynie Uraraka oraz Tsu były niedaleko ciebie. Nie chciałaś nic mówić wychowawcy, ale dzisiaj twój dar...wszankował o ile można to tak nazwać. Nie umiałaś dzisiaj nad nim zapanować i bardzo się bałaś go używać.

- Coś się stało,  [T.I]-chan ?.- zapytała cię brunetka.

- Rozciągam się. - uśmiechnęłaś się do niej maskując swój niepokój.

- Przecież widzę.-podeszła do ciebie.- Czy to przez dar ?

Wiedziałaś, że jej nie okłamiesz.

- Można by tak powiedzieć...- pokazałaś jej rękę, która była pokryta czerwonymi żyłkami.

- Co to jest?.- zapytała wystraszona.

- Zawsze tak jest, kiedy ten dar się buntuje.

- I nic mi nie powiedziałaś ?.- zapytała z żalem w głosie.

- Przepraszam, ale nie jest to ważne.- odsunęłaś się od niej kawałek.- Zobaczę, czy dam radę coś zrobić.

Wokół twojej dłoni pojawiła się czerwona materia. Patrząc się na krwistą czerwień miałaś przebłyski z przeszłości. Z każdą sekundą nie wiedziałaś co się dzieje.

-[T.I]-chan...?.- usłyszałaś ledwo głos swojej przyjaciółki. Zaczęłaś lewitować.
Czułaś, jak coś oplata twoje ciało, a za serce chwyta ręka z pazurami. Krzyknęłaś, ale chwilę później znalazłaś się gdzieś indziej.

-Halo ?.- zapytałaś, a echo odbiło się wzdłuż...niczego. Twoje żyły na rękach zrobiły się dłuższe i bardziej wyraziste.
Chodziłaś po ciemnym pomieszczeniu, o ile można było to tak nazwać.
Twoje włosy latały na delikatnym wietrze, gdy zbliżałaś się do grupki osób.
Zobaczyłaś młodą kobietę, która miała taki sam kolor włosów, jak twój. Była wysoka i trzymała na rękach dziewczynkę ja oko pięć lat. Miała na sobie bandaże oraz była strasznie wychudzona.
Mama...
A dziewczynka...to ty.
Przed nią pojawiła się duża postura. Złapał za szyję kobietę i rzucił nią gdzieś daleko.

- MAMA!.-krzyknęłaś na głos. Nikt nie reagował. Nikt. Byłaś w wspomnieniach.

-Tsuyu! Pomóż mi!.- krzyknęła brunetka.

- Jak ?! Jest zamknięta w tej...kuli?!.- pokazała na ciebie.
Reszta klasy podeszła do ciebie, aby spróbować cię jakoś ratować. Pan Aizawa nie wiedział co robić. Chyba pierwszy raz widziano go tak bezradnego.

- Wiem...- powiedziała Uraraka. Wzięła rozpęd i uderzyła z całej siły w materię. Coś, bo inaczej tego nie dało się nazwać zaczynało pękać.

- Jeszcze raz...- mruknęła. Kopnęła i tym razem rozpadło się na kawałki, które zaczęły wyparowywać. Materia z powrotem do ciebie wróciła, a ty siedziałaś ciężko oddychając. Oczy miałaś przekrwione, a z ust spłynęła stróżka krwi.

- [T.I]-chan!.- Tsu mocno cię przytuliła. Ty natomiast byłaś w szoku i nie zaaragowałaś. Chciałaś, ale coś Ci nie pozwalało.

-Ma...-chciałaś coś powiedzieć, ale nie umiałaś.

- Ma ?.- zapytała Uraraka.- Kto to ?

- Ma...ma..- zamknęłaś powieki i upadłaś. Czułaś nadal ten dziwny chwyt za serce, a potem niewyobrażalnej zimno.

~

- No nareszcie się obudziłaś.- Uraraka złapała cię za rękę.

- Co się stało ?.- zapytałaś podnosząc się do siadu, ale pulsowanie głowy uderzyło cię niczym grom z jasnego nieba.

- Twoja moc cię jakoś...pochłonęła.- zaczęła delikatnie.- I powiedziałaś do kogoś "mamo".

Przypomniałaś sobie wszystko. Te wspomnienie rzekome. Chciałaś odnaleźć swoją rodzicielkę.

- Opowiesz nam, co się tam dokładnie stało ?.- zapytała Tsu, która siedziała po drugiej stronie.

- Może później, okej ?.- powoli usiadłaś na łóżku.

- Dobrze. Tak w ogóle! Mamy dla ciebie niespodziankę!.- uśmiechnęła się Uraraka.- Kirishima tu był i spytał się co u ciebie!

- Co ?.- serce ci na moment stanęło.

- Tak! Był tu i zapytał się, czy wszystko z tobą okej.- wtrąciła Tsu.- Ja nie mogę, dopiero co zerwał z tobą przyjaźń, a już tęskni.

- Może on...no wiesz...tęskni ?

- Ja też tęsknię, ale wybrał już kogoś, kogo kocha.- przerwałaś.- Powinniśmy odpuścić.

- Ja mam nadzieję, że się kiedyś pogodzicie.- mruknęła brunetka.

- Nadzieja matką głupich.- wypaliłaś i poszłaś spać.





Nie było rozdziału w tamtym tygodniu, więc łapcie na początku tego tygodnia!❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro