Chapter III

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Dlaczego mu się nie postawisz? - zapytał Todoroki.
Midoriya nie odpowiedział, wcisnął twarz w poduszkę jeszcze mocniej.
Było już po kolacji, Todoroki rozpakowywał rzeczy. W czasie gdy zdążył urządzić praktycznie całą swoją połowę szafy i poukładać książki na półkach, Midoryia nie schodził z góry, ze swojego łóżka. Leżał bezwładnie na materacu jak naleśnik, z rękoma wzdłuż ciała. Todoroki nie był pewny, czy jego współlokator jeszcze nie udusił się z twarzą w poduszce, podszedł do niego.
-Hhej, ten gość wygląda na strasznego debila. - Todoroki wspiął się po drabince i usiadł koło nóg Izuku. - Nie załamuj się nim, Midoriya...
Zielonowłosy nie odpowiedział, Todoroki westchnął. Owinął kolana rękoma, oparł się o ścianę i wyjrzał przez okno.
Todoroki patrzył na las, przypominając sobie sceny znad jeziorka. Tego popołudnia działo się tak wiele, jego włosy nadal były wilgotne, tak samo pewnie jak krzesła na stołówce. Rumienił się gdy myślał o Izuku dotykającym jego policzka, albo mówiącym o swoich rodzicach w młodości w tym miejscu.
-Midoriya, mam pytanie... przepraszam że teraz, ale to nie daje mi spokoju. - Todoroki spojrzał na prawdopodobnie-nie-martwego Midoryie.
Chłopak pierwszy raz odkleił się od poduszki i usiadł, oparł się o ścianę jak Todoroki i patrzył sennie przed siebie.
-Powiedziałeś wcześniej, dlaczego poszedłeś nad to jeziorko, ale nie powiedziałeś, czemu akurat teraz. Pobiegłeś tam natychmiast, nawet się nie rozpakowawszy... o co chodziło?
Midoryia zastanawiał się chwilę. W końcu położył głowę na ramieniu Todorokiego i zaczął mówić bardzo cicho, niemalże bezpośrednio do ucha Shouto. Todoroki starał się uspokoić swoje serce, które zdawało mu się, że było słychać aż w pokoju obok.
-Pamiętasz jak zadałem ci podobne pytanie w lesie? Nie potrafiłeś odpowiedzieć czemu akurat za mną poszedłeś, sam tego nie rozumiałeś... Sam aktualnie mam podobną pustkę w głowie. Totalnie nie wiem, co kazało mi tam iść, dlaczego, ale wiesz co? - Midoriya i Todoroki przez chwile spojrzeli sobie w oczy. - Może tak po prostu miało być.
-Rozumiem... - odpowiedział Todoroki i w miarę możliwości wyprostował nogi, gdy strasznie mu zdrętwiały. Po walce ze swoimi nogami, gdy zdecydował że najmniej destrukcyjną opcją dla barierek tego łóżka będzie skrzyżowanie nóg, Midoriya nagle położył głowę na jego udzie. Skulił się i zamknął oczy. Todoroki miał wrażenie, że chłopak zaraz zaśnie. Uśmiechnął się lekko i potargał mu włosy. Był cały czerwony.
"To będą ciekawe 4 lata" pomyślał i również zamknął oczy. Nawet nie zauważył, gdy oboje zasneli.
.
.
.
Zapadł mrok, współlokatorów obudziło trzykrotne, mocne pukanie do drzwi. Midoriya podskoczył jak poparzony, Todoroki uniósł głowę z własnego ramienia i spojrzał w stronę drzwi. Zeskoczył z łóżka, złapał się za potwornie bolącą szyję. "Dlatego właśnie nie śpi się na siedząco" powiedział pod nosem. Doszedł do drzwi powolnym tempem, każdy krok zadawał ból jego zdrętwiałym nogom. Za drzwiami Todoroki zobaczył nauczyciela, którego kojarzył z dnia otwartego w tym liceum. Do tego, wydaje mu się, że widzieli się na stołówce.
-Zameldowaliście się już na dole? - spytał jak zwykle zaspany profesor Aizawa.
Todoroki i Midoriya przytakneli. Przed wyjściem Aizawa rzucił wyjątkowo chłodne spojrzenie Midoriyi. Chodziło zapewne o te drzwi na stołówce.

Pierwsza noc w internacie zapowiadała się raczej normalnie. Todoroki pomógł Izuku z rozpakowaniem się, by nie musiał siedzieć z tym po nocy. Było koło 22, Todoroki wyszedł na balkon. Midoriya zobaczył, że Shouto trzyma przy uchu telefon, dał więc mu spokój i nie wychodził tam do niego. Poszedł wziąć prysznic, cała łazienka zaparowała więc zaczął rysować po lustrze. Zamyślił się i dopiero po chwili ogarnął, że zaczął rysować po szkle serduszka, co raczej wcześniej mu się nie zdarzało.
Gdy przemywał twarz, usłyszał głos Todorokiego zza drzwi. Jego słowa raczej nie były kierowane do niego.
-Przepraszam... - płakał cicho Todoroki - Przepraszam mamo...

Przez długi czas nikt nie poruszał tego tematu... [dopisek od autorki] Ale do tego jeszcze wrócimy O//w//U










dalej uważam że i tak nikt tego nie przeczyta

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro