Chapter VI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W nocy, gdy Bakugo wyszedł, Midoriya postanowił że weźmie się w garść. Wstał z podłogi, zacisnął pięści i pakował się dalej. Gdy Todoroki wyszedł z łazienki, zaczął ochrzaniać Izuku za tę bójkę, przecież bez niego leżałby teraz z zakrwawionym nosem, jednak Midoriya dobrze wiedział że Shouto po prostu się martwi, bardziej niż może sobie to wyobrazić. Gdy skończyli się pakować, Todoroki potargał mu włosy i powiedział, że następnym razem go pokona, tylko powinien być uważniejszy. Oboje się trochę rozchmurzyli i poszli spać.

Nazajutrz od incydentu z Bakugo była już wycieczka. Dwójka wrogów unikała się jak mogła, nawet Bakugo chwilowo nie miał ochoty wchodzić mu w drogę (oczywiście dopóki Deku tego nie zrobi pierwszy). 

Klasa 1A wraz z 1B stały na peronie, w tym Midoriya ze swoim plecakiem górskim większym od niego. Czekając na pociąg, rozmawiał z Todorokim oraz Iidą. Tsuyu i Uraraka gdzieś znikły, nikt ich nie widział od pewnego czasu.

Minęło ze dwadzieścia minut, w głośnikach usłyszeli informację że ich pociąg wjeżdża na peron za pięć minut, na stacji rozległy się entuzjastyczne głosy dzieciaków. Jedynie ta trójka się martwiła.

-Może gdzieś tu są?
-Mieliśmy usiąść w jednym przedziale, więc normalnie trzymałyby się z nami.
-Może poszły do toalety?
-Ale obie?
-Powinniśmy spytać nauczycieli?
-Jak ktoś się dowie będą miały problemy, przecież był zakaz oddalania się od grupy.
-Pewnie się zgubiły.
Ich panikę przerwał Izuku wyciągając telefon. Postanowił napisać sms do Uraraki. 

Deku
hhej wszystko dobrze? Zniklyscie, martwimy sie :^

Zostały 4 minuty... 

-Nie odpowiada.
-Dzwoń! - powiedział Iida.
Midoriya tak właśnie postąpił.
-Uraraka nie ma zasięgu... - powiedział Izuku i wszyscy nagle pomyśleli o tym samym. Spojrzeli na schody prowadzące w dół, do podziemnego przejścia.
-Profesor Aizawa zakazał tam schodzić komukolwiek z grupy! - zauważył słusznie Iida.
Midoriya miał bardzo silne przeczucie, po prostu musiał tam zejść. Wiedział że coś jest nie tak.

Zostały 3 minuty...

Midoriya i Todoroki wymienili się konspiracyjnymi spojrzeniami.
-Eej, co to ma- Czekajcie, gdzie wy...- Próbował ich zatrzymać Iida, ale oni odbiegli, przemykając możliwie niezauważalnie w tłumie pierwszoklasistów. Iida zrozumiał swoje zadanie, które powierzyli mu w zaufaniu. Miał ich kryć. 
No i pilnować ich plecaków.

Bez zawahania zbiegli na sam dół schodów. Korytarz był pusty i wąski, słabe światełko będące jedynym źródłem światła migało co parę sekund. Midoriya poczuł się słabo, takie miejsca przerażały go wyjątkowo. Przełknął ślinę i złapał mocno Todorokiego za rękę, on odwzajemnił uścisk. Gdyby nie sytuacja, w której musieli milczeć, powiedziałby mu że będzie dobrze i że jest przy nim. Starał się to jak najbardziej przekazać gestem. Midoriya poczuł się lepiej.

W końcu usłyszeli jakieś dźwięki i zwolnili. Zakradli się i zobaczyli, że to Uraraka i Tsuyu(!)... 
...i jakaś wielka, wysoka sylwetka. Midoriya zasłonił usta rękami, Todoroki obserwował uważnie.

Dziewczyny próbowały wyszarpać się z uchwytu postaci, Tsuyu kopała go i rzucała się, Uraraka traciła już siły. Przegrywały, a chłopcy wiedzieli że jeszcze sekunda i będzie za późno, gość odejdzie z nimi. 

W mgnieniu oka znaleźli się przy nich, starając się obezwładnić nieznajomego. Z bliska zobaczyli, że to wysoki, szczupły brunet w czarnym, długim płaszczu. Widać że podejrzany typ. 


[od autorki] oj tam od razu podejrzany, jestem pewna że jeśli jesteś wysokim brunetem w czarnym płaszczu, jesteś cudowną osobą (a na pewno nie zakładam że podejrzany typ z ciebie)


 Następne wydarzenia wydarzyły się w przeciągu może 5 sekund, jednak w umyśle Midoriyi zostały w formie jakiegoś slow motion. Izuku uderzył bruneta z prawej strony, w ten sposób że puścił Tsuyu, Todoroki próbował obezwładnić go z lewej strony, jednak brunet zamachnął się na niego z nożem. "Uciekaj!" chciał krzyczeć Midoriya, chciał zrobić cokolwiek. To było jednak za szybkie, by móc chociażby wziąć oddech a co dopiero coś powiedzieć. Chciał zrobić cokolwiek... odepchnąć go, zatrzymać rękę bruneta albo w ostateczności przyjąć to na siebie...

 Todoroki w tak krótkim czasie zdążył się jedynie obronić naturalnym odruchem, impulsem. 

Nóż zatrzymał się w grubej warstwie lodu, która pojawiła się z prawej ręki Shouto. Napastnika sparaliżowało. Todorokiego zabolało serce, gdy zdał sobie sprawę z tego, co się właśnie stało. Izuku widział? Co z Uraraką, Tsuyu? Nie, dziewczyny już pobiegły w stronę schodów... Pozostaje jednak Midoriya.

Nie, to nie jest dobry moment. Teraz najważniejsze było by obezwładnić bruneta w płaszczu. Todoroki odebrał mu nóż i trzymał w pogotowiu, podciął go nogami  i przeciągnął jego ręce na plecy. Gość leżał z policzkiem przyciśniętym do ziemi, Todoroki próbując uniemożliwić mu ucieczkę przycisnął nogą jego klatkę do ziemi.

Zostały 2 minuty...

Midoriya próbował ogarnąć, co się właśnie stało... ten lód, co to było? Nie... musiało mu się wydawać... a jednak wciąż miał wątpliwości.
Po chwili na miejsce przybiegł profesor Aizawa, przyprowadzony przez Tsuyu. Uraraka została na górze. Obraz Izuku zaczął się rozmazywać... czuł jak nogi mu się chwieją, wszystko mu się trzęsło, do oczu napływały łzy... niewiele widział. Od tej chwili nie pamiętał nic, aż do momentu w pociągu.

Promień słońca oświetlił połowę jego twarzy, uchylił oczy. Podniósł głowę, z jak się okazało, ramienia Todorokiego. W przedziale było tak dobrze, czuł zapach koszulki Shouto, na stoliczku przed nimi były żelki, czekolada i soki w kartonikach. 
-O patrz, obudził się - Midoriya usłyszał głos Iidy, ale wciąż wszystko miał rozmazane. 
Todoroki spojrzał na niego łagodnym wzrokiem, obejmował go ramieniem. 
-Co się stało? - spytał cicho Midoriya.
-Zemdlałeś pod peronem, profesor Aizawa uznał że zaraz ci przejdzie, nie poniosłeś żadnych szkód w walce...
"oh, no tak... walka" - zaczynał sobie przypominać Midoriya.
Nagle się ożywił.
-Todoroki, jesteś cały?! Ten nóż...-
Shouto mu przerwał, nie chciał rozmawiać o tym, zwłaszcza przy ludziach z przedziału.
-Ze mną wszystko dobrze - uśmiechnął się do niego pogodnie. W tym słońcu wyglądał anielsko...

-Z nami też dobrze, dzięki że pytasz - nadąsała się Uraraka, Tsuyu się zaśmiała.
-Właśnie! - Midoriya znów się ożywił, spojrzał się w ich stronę. - Co wy tam w ogóle robiłyście? Nic wam nie jest? Czemu tam poszłyście?!

-Po pierwsze, nie poszłyśmy tam, a bardziej zostałyśmy z tyłu. - zaczęła Uraraka.
-T a k. Po drugie, nie, raczej nic wielkiego nam się nie stało... po za traumą na resztę życia - wtrąciła Tsuyu.
-Rozumiem... - próbował myśleć Midoriya, ale dalej kręciło mu się w głowie. - Właściwie to nie, nie rozumiem. Zupełnie nie rozumiem! Czemu zostałyście? Jak to się w ogóle stało?  
-Midoriya... daj sobie chwilę, widzę że nie czujesz się najlepiej... - Todoroki objął go bardziej (czego reszta nie mogła zobaczyć zza stolika), Midoriya znów położył się na jego ramieniu. Zamknął oczy i wtulił się w Todorokiego, on sam starał się ukryć zarumienione policzki pod grzywką. Czekały ich jeszcze godziny jazdy, które zapowiadały się dobrze.




Dzisiaj wigilia~ Postaram się wrzucić coś ze świątecznym giftem... oby udało się do jutra ;D


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro