Chapter XIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


-Siadamy razem? - spytał Midoriya w drodze do autokaru, który stał już przed ośrodkiem.
Todoroki się zgodził.

Podróż przebiegła normalnie, bez specjalnych wrażeń. Dzieciaki z głośnikami JBL z tyłu, "pani profesor, Mineta będzie rzygać", paluszki rozsypane po podłodze, zwyczajny klimat autokarów.

W podobnym nastroju podróże przebiegały przez następne kilka dni, aż nastąpił ostatni dzień wycieczki integracyjnej, wraz z wyczekaną ostatnią nocą. 

W domu Tokoyamiego, Ojiro i Kody odbywała się impreza, na którą wszyscy planowali przyjść. (tak, byli jedną z grup w trzy osobowych domkach, nie wszystkie były pięciosobowe jak domek Izuku.)

Midoriya i Todoroki początkowo też planowali iść z całą 1A na imrezę, ale plany uległy zmianie dosłownie dziesięć minut przed jej początkiem, czyli już po nocnym obchodzie. Nauczycielom znudziły się już dodatkowe obchody, lub zrezygnowali z nich z braku siły. Albo oba na raz. Aktualnie Midoriya leżał z gorączką na dywanie. W każdym razie, zacznijmy od początku.

Ubiegłej nocy, za zgodą nauczycieli, uczniowie zrobili ognisko. Piekli żarcie i przemycali piwo. 
Wszystko się udało i nauczyciele się nie dowiedzieli o alkoholu.  
Ognisko trochę się przedłużyło. Skończyło się tak, że nawalony Bakugo przypomniał sobie o trzeciej w nocy wszystkie żale do Midoriyi. Gdy próby bicia się się nie powodziły z powodu jakiś -10 do równowagi i zwinności, zmienił taktykę. Złapał Izuku za nogę i zaczął wlec go za sobą, Midoriya w jeszcze gorszym stanie fizycznym jak i mentalnym nie miał szans mu się wyrwać. Bakugo nie bardzo wiedząc gdzie idzie, wlekł Midoriye który już w ogóle nie orientował się gdzie są. Wpadł na coś, ale metalowa siatka przegrała z jego furią. Przemieszczali się tak przez parę minut. Nagle Bakugo zatrzymał się, i wyklinając go (a raczej starając się złożyć w całość choć jedno zdanie które by go obraziło) wyrzucił przed siebie. 
Midoriya wpadł do lodowatej wody, porwał go prąd. Tak, Bakugo z Midoriyą ciągniętym za nogę przelazł przez dziurę w ogrodzeniu, na które wpadł. 

Tymczasem Todoroki w domku,  z braku potrzeby dalszego integrowania się przy ognisku czytał książkę. Wyrwały go z lektury jakieś krzyki za oknem. Nie było to nic nowego tego wieczoru, po prostu zdawało mu się że słyszał na raz głosy Bakugo i Midoriyi w niepokojącej odległości od domu. Dlaczego mieliby mijać ten dom, przecież ognisko było w ogóle z drugiej strony. Przez chwilę spodziewał się, że drzwiami wejściowymi zaraz wejdą Izuku z Bakugo, jednak nic z tego nie miało miejsca. Todoroki nie wytrzymał po chwili i odłożył książkę. Wiedział że nie powinien się wtrącać we wszystkie sprawy Izuku, ale naprawdę miał złe przeczucia. 

Wyszedł z domku i przeszedł się do ogniska. Tak jak się spodziewał, nie spotkał tam Midoriyi ani Bakugo. Znalazł za to Iide który zdawał się być w najlepszej formie z całego ogniska do rozmowy, pewnie był tam tylko by pilnować ognia i towarzystwa. 
-Iida, nie widziałeś Izuku? - spytał Todoroki.
-Nie ma go u ciebie w domu? - zmartwił się Iida. - Ostatni raz widziałem go jak był ciągnięty przez Bakugo za nogę w stronę waszego domku, byłem pewien że tam wracają. 
Todoroki miał naprawdę najgorsze przeczucia. Po szybkiej wymianie zdań z przewodniczącym pobiegł w stronę z której przyszedł. Zatrzymał się za swoim domem, spojrzał w stronę miejsca w które naprawdę nie chciał iść, ale miał silne przeczucie że powinien, i to najszybciej jak się da; podszedł do dziury w ogrodzeniu, przecisnął się rozejrzawszy się czy wokół nikogo nie ma i znikł za siatką. 

Midoriya tracił siły na daremnych próbach wydostania się na brzeg. Prąd był dużo silniejszy niż poprzednio, do tego dochodził jego stan w którym nie potrafił zrobić pięciu kroków bez wywalenia się, nie mówiąc już o pływaniu. Zaczął się podtapiać. 

Todoroki zbiegał ze wzgórza, gdy w ciemności dostrzegł wspinającą się sylwetkę. "To Bakugo " - zauważył Shoto. 
-Gdzie jest Midoriya?? - spytał niemalże retorycznie, w odpowiedzi dostał tylko kolejny roast na Izuku, z którego nic nie zrozumiał. 
Uznał że to bez sensu i zbiegł na sam dół, do rzeki, rozejrzał się. Chciał go zawołać, ale to mogło się źle skończyć - nikt nie mógł wiedzieć że tu są. Zaczął biec z prądem rzeki, gdy po chwili usłyszał głos Midoriyi. 
-PoMOCy - krzyknął i znów podtapiał się.

Todoroki wskoczył do rzeki, woda była tutaj dość głęboka. Zanurzył się pod wodę i wreszcie go złapał. Odbił się od dna, w końcu udało mu się wydobyć pół przytomnego Midoriye na brzeg, sam też się wydostał z rzeki.
Przez chwilę leżeli na brzegu w ciszy przerywanej kaszleniem Izuku. Todoroki, ciężko oddychając, wstał i usiadł bliżej Midoriyi. Wziął go na ręce i z całych sił próbował wejść z nim pod górę. Sam już był zmęczony, ledwo udało im się udało dotrzeć do domu.

W domu panowała balanga. Parę osób zerwało się z Kaminarim z ogniska które dobiegało już końca, najwyraźniej impreza przenosiła się do nich. Nawalony Bakugo obściskiwał się z równie nawalonym Kirishimą, Kaminari i reszta bawili się zbyt dobrze by to w ogóle zauważyć. 
Todoroki wniósł przemokniętego Midoriyę, miał ochotę sprać Bakugo ale dobrze wiedział że to nie ma sensu. 
Lepiej poczekać do rana.
Weszli do łazienki (właściwie to Todoroki wszedł, Midoriya tylko sobie wisiał wtulony w niego). Wykurzył stamtąd jakieś dzieciaki i zaczął pomagać Izuku się ogarnąć. 

Tej nocy zasnęli w łóżku Todorokiego, ale i tak nie spędzili tam dużo czasu. Już 3 godziny poźniej musieli wstać. 



Skoro znacie już wydarzenia poprzedniej nocy, nie zdziwi was że Midoriya conajmniej nie czuł się najlepiej. Todoroki podejrzewał że to gorączka, ale Izuku wypierał się że to tylko przeziębienie i że idą na imprezę, zgodnie z planem. Parę minut później zasnął przed telewizorem, dywan okazał się dla niego idealnym miejscem do snu. W tym momencie wychodzili pozostali domownicy na imprezę, złapali kontakt z chłodnym wzrokiem Todorokiego. 
-Dołączycie potem? - spytał Kirishima. Todoroki spojrzał na śpiącego Izuku, odwrócił się znów do wychodzących.
-Nie wiem.

Minął kwadrans, Todoroki przeniósł Midoriyę na jego łóżko i przykrył opiekuńczo kołdrą. Uśmiechnął się patrząc na niego, ale uznał że czuje się jak creep wpatrując się w swojego śpiącego chłopaka. 

Usiadł na oknie. Patrzył przez nie i rozmyślał. Tamtego dnia, gdy planował... nie zadzwonił w końcu do mamy. Tęsknił za nią, odtwarzał w głowie swoje najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa, w których zawsze była jego matka... tak samo jak w wielu z jego najgorszych wspomnień. Zwłaszcza jedno z nich nie mogło teraz wyjść z głowy Todorokiego... oparł głowę o szybę i zaczął jeździć po niej palcami. Z jego oczu wpatrzonych w martwe, jesienne liście popłynęły łzy. 

Wtedy wpadł na coś. Obejrzał się czy Midoriya na pewno śpi i zaczął tworzyć małe obrazki z lodu na szybie. Po prawej stronie skakał lodowy królik, po lewej uśmiechał się Izuku. Wszędzie były jakieś wzory, ornamenty, a niektóre większe obrazki nawet się poruszały. Todoroki uśmiechnął się przez łzy, pamiętał że ostatnim razem gdy to robił, miał dziesięć lat... Potem próbował długo wyrzec się tej mocy, tak jak aktualnie stara się to zrobić z  jej drugą połową, po ojcu... Ale o tym później. 
Todoroki zdał sobie sprawę z tego, jak się zapomniał, dopiero przypomniał sobie o czymś takim jak czas, i że świat istnieje.  Z jego oczu przestały lecieć  łzy. Odwrócił się znów, by zobaczyć jak Midoriya śpi-


GDZIE JEST IZUKU?? 



hej hej trzymajcie się tam
plus ultra

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro