Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Thomas pov)

- Ah, i to się nazywa impreza! - zaśmiał się Eleven. - Przekąski, napoje, żyć nie umierać!

- Ta... Łał, nie sądziłem że kiedyś przeżyję coś takiego - odparłem, jedząc kolejny kawałek pizzy.

Gdy nieco ochłonęliśmy, YouTuberzy poszli do sklepu po chipsy, słodycze i napoje gazowane, a ponadto Alter zamówił pizzę dla wszystkich, więc świętowaliśmy razem powrót do normalności. Naprawdę miło się tak z nimi siedziało... Musiałem przyznać że polubiłem chłopaków i z pewnością będę od czasu do czasu się z nimi spotykać.

- Ah, czuję że to wydarzenie zbliżyło nas do siebie - uśmiechnął się Patton. - Można by rzec-

- Jeszcze jeden żart i chyba kogoś uduszę - westchnął Alter. - Serio, lubię je, ale na dzisiaj mam ich dość.

- Rozumiem jak się czujesz. Zresztą ja i tak większości z nich nie rozumiem, gdyż nie mają logicznego sensu - dodał Logan.

- A to nie dlatego że po prostu nie masz poczucia humoru? - zaśmiał się Roman.

- . . . - Logan wyglądał jakby miał zabić go wzrokiem.

- Hej, nie obrażaj się, proszę! - Negative przysunął się bliżej. - Ważne żeby się dobrze bawić!

- Niech będzie... Właśnie, FaceBot - spojrzał na androida. - Słuchaj, mówiłem to już kilka razy, ale... jestem wdzięczny że pilnowałeś Thomasa w moim imieniu. Cieszę się że to był ktoś tak odpowiedzialny jak ty.

- Podziękowania zaakceptowane, Logan. To... nic wielkiego.

- Ale i tak... Doceniam to.

- Miło to słyszeć. Tylko... Nieważne.

- Hm? Co jest, stary? - Sven popatrzył na niego.

- To nic, naprawdę.

- FaceBot... - teraz Alter obdarzył go swoim spojrzeniem.

- Nie poddacie się jak widzę... To nic istotnego, ale skoro wam zależy... To... tylko taka propozycja, nie musicie jej akceptować.

- Dawaj!

- Więc... um... Wybaczcie, z jakiegoś powodu... dziwnie mi o tym mówić, ale...

- Taaaak...? - zacząłem się wciągać. Czułem się tak jak wtedy gdy Virgil miał wyjawić nam wszystkim swoje imię... Ah nostalgia.

- Czy... um... - zawahał się, po czym wypalił: - Czy możecie mi mówić Felix?!?

- HUH?!?

- WOW...

- Okej... Łał. Tego się nie spodziewałem.

- Um... Felix...? - Alter spojrzał na niego. - Tak z ciekawości... Dlaczego?

- Ja... sam nie wiem. Ale... - zatrzymał się. - Ja... z jakiegoś powodu czuję więź z tym imieniem. Jakby... należało do mnie, choć nikt nigdy tak mnie nie nazwał. To... dziwne, ale... ja CHCĘ być tak nazywany. Więc... moglibyście? Proszę?

Przez chwilę wszyscy patrzyliśmy na niego... po czym Drew się uśmiechnął.

- "Felix"... Pasuje do ciebie. Z chęcią będę cię tak nazywać.

- J-ja też! - dodał Negative. - To urocze...!

- Ja... dziękuję - spuścił wzrok. - Huh... To... dziwne uczucie w moim wnętrzu... Czy to... radość...? Czy tak właśnie wyglądają emocje?

- !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - Sven przez moment wyglądał jakby miał zawał. - ...moje maleństwo właśnie poczuło emocję...! Jestem taki dumny...!

- Mógłbyś tak nie reagować, Sven...? Przez to czuję coś innego... chyba wstyd.

- Aww, w końcu rodzina androidów-defektów jest kompletna! - Jack klepnął go po plecach. - Musimy powiedzieć później Nemesis!

- Kim jest Nemesis? - zapytałem.

- Nasza znajoma... może kiedyś ci ją przedstawimy.

- Ah, czuję że się łączymy - Patton opróżnił swoją szklankę. - To wspaniały moment, tak szybko dorastają...

- Ta... A właśnie, co z waszymi dzieciakami? - zapytałem. - No wiecie, po tamtym...?

- Poprosiłam je by poszły spać. Arial zbyt szybko nie wstanie po uderzeniu w głowę - tu Eveline spojrzała na Remusa. - Nie dostaniesz po mordzie tylko dlatego że była to sytuacja awaryjna i tylko dlatego że obecnie nie mogę ci już nic zrobić. Masz szczęście że go to tylko ogłuszyło.

- OH NO WIESZ TY C-

- Jak myślicie? Ten czy ten? - Drew przerwał mu i pokazał swoim przyjaciołom ekran telefonu. Zerknąłem z ciekawości i zauważyłem że przeglądał kapelusze, takie jak ten który nosił Deceit.

- Co, zmiana stylu się szykuje? - zapytał Roman, który również dołączył do nas.

- Chyba... - spuścił nieco wzrok. - Muszę pozbyć się tej maski... To dosłownie bariera którą... chronię się przed moją przeszłością i przed prawdą. Kiedyś muszę ją usunąć i pozwolić... innym zobaczyć prawdziwego mnie. 

- Kiedyś... Ale nie teraz? - zauważyłem.

Pokręcił głową.

- No cóż, nie ma co naciskać. Takie rzeczy przychodzą z czasem, i nawet jak samemu się to robi, i tak się robi turbo niezręcznie... Wiem z doświadczenia - mruknął Virgil. - Ale tak zmieniając temat...

- Coś cię męczy? - spytał Mark.

- No taaaak... Czy my serio nie wiemy dlaczego to wszystko się w ogóle wydarzyło?

No tak... Przecież nic nie wiemy na ten temat.

- Ta... Jeśli mam być szczery, brzmi to jak dziwaczne fanfiction które można znaleźć gdzieś w Internecie - westchnąłem.

Eleven prawie opluł nas wszystkich sokiem, z kolei pozostali... zaczęli się uśmiechać pod nosem.

- Um... Co jest? - spytałem, rozglądając się.

- No taaaaaaaaaak, bo wy pewnie nie zdajecie sobie z tego sprawy... Hehe... - zaśmiał się Negative.

- Jesteśmy w świecie fikcyjnym - Alter napił się ze swojej szklanki jak gdyby to było normalne.

- . . . - nie byłem w stanie się odezwać.

- Serio. Myślisz że normalnie coś takiego byłoby możliwe? - dodała Eveline. - Przecież ty rozmawiasz ze stronami swoich osobowości w ten sposób, ale to nie jest fizycznie wykonalne.

- EJ, A CO JEŚLI-

- Nope. Sprawdzałem, to nie ona ani Coru - westchnął Alter, przerywając tym samym Elevenowi.

- Kurwa.

Co się dzieje? Serio... to świat fikcyjny?

- Tak Thomas, jesteśmy częścią fikcyjnego uniwersum.

- GH! Cholera... Nie strasz mnie tak!

On tylko się zaśmiał.

- To dla niego norma - powiedział FaceBo- znaczy Felix. - Jeśli chcesz być jego przyjacielem, przywyknij.

- Spokojnie... Przeżyłem jak dotąd z Remusem, to z tym też dam sobie radę.

- Odpuść - usłyszałem jak Deceit mówi do niego. - Zemścisz się innym razem.

- No doooobra...

- Ale... wracając, to że nie wiemy jak to się stało nie znaczy to że nie będziemy próbować się dowiedzieć co się odwaliło, nie? - zapytał Jay. - Przecież nie wiemy jaka była przyczyna i nie wiemy, czy coś podobnego się nie powtórzy.

- No właśnie! - dodał Bijuu. - Musimy to odkryć i się tym zająć! No wiesz, jak po staremu!

- Wiem... Thomas, mam pytanie - Alter spojrzał na mnie. - Czy chciałbyś nam udzielić wsparcia w tej misji?

- Tylko jeśli zrobimy razem jakiś collab - zaśmiałem się. - Nie, tak całkiem serio... Jasne. Jeśli będę mógł jakoś pomóc, daj znać.

- Dzięki... - westchnął. - Wiesz... Mam złe przeczucie. To, co dziś się wydarzyło, to tylko wierzchołek góry lodowej. Coś gorszego nadciąga... I nie wiem czy świat jest na to gotowy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro