Żegnaj Cole

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Kaila*
2 godziny później

Już drugą godzine prubuje zmyć ten różowy kolor z włosów. I to na nic. Nawet ten kolor nie zbladł. Poszłam na pokład Perły, gdzie byli pozostali. Nawet Jay.
Ja- Żyjesz?
Jay- Ledwo.
Cole- I co kolor nie znikł?
Ja- Sam zobacz.
Skylor- Chodźcie coś zobaczyć!
Podeszliśmy do pozostałych.
Lloyd- Widzicie ten dym?
Ja- Tak.
Cole- Tak.
Jay- Ledwo.
Nya- Tam właśnie wybuchł pożar.
Cole- Ale tam jest nasz klasztor.
Wszyscy- CO?!
Zane- Cole ma racje.
Ja- To na co czekamy? Ja lece na smoku!
Wyskoczyłam i wywołałam smoka. Pozostali poza Jay'em, Nyą i Kai'em zrobili to samo.
Lloyd- A wy?
Jay- Ktoś musi zająś się Perłą.
Nya i Kai- I Jay'em.
Veronika- Lećmy.
Polecieliśmy w strone dymu.

5 minut później

Cole miał racje. Klasztor cały płonął. Wszędzie był ogień. Zsiadłam ze smoka i poszłam w strone klasztoru. Przed płonącymi drzwiami był list:

Kailo Smith. Odbierzemy ci wszystko na czym ci zależy. Rodzine, przyjaciół i twojego ukochanego.
Chen, Claus i Carlos

Z oczu popłynęły mi łzy. Podszedł do mnie Cole i mnie przytulił.
Cole- Co się stało?
Ja- Przeczytaj a zobaczyć.
Podałam Cole'owi list. Na jego twarzy malował się smutek i zmartwienie.
Cole- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
Ja- Może masz racje. Ale nic już nie będzie takie same.
Po moim policzku popłynęła samotna łza. Spadła na ziemie. Nagle pojawiło się jasne światło. Kiedy znikło ognia już nie było.
Ja- Co to było?
Cole- Nie wiem. Lepiej się nad tym nie zastanawiać.
Po chwili przylecieli Jay, Nya i Kai.
Jay- Coś nas ominęło?
Wszyscy- Nie.
Nya- To co teraz zrobimy? Nie mamy gdzie mieszkać.
Ja- A na Perle Przeznaczenia?
???- Nie możecie tam zamieszkać.
Zza drzew wyszli Sensei Wu, Misako i Ronin.
Lloyd- Ale dlaczego?
Misako- Nie ma na tyle miejsca. Jest 9 pokoi.
Jay- Co to za problem? Lloyd z Veroniką, Kaila z Colem, Kai z Skylor, Ja z Nyą a reszta sama.
Skylor- Teraz będziecie mieć o jedną osobe mniej. Ja miałam dzisiaj wracać.
Ronin- A ja znalazłem idealne miejsce dla mnie.
Jay- To mamy rozwiązanie.
Ja- Nie zupełnie.
Cole- Co masz namyśli?
Ja- Nie chce żeby coś wam się stało. Musze odejdźć.
Cole- Ale...
Ja- Nie Cole. Nie ma żadnych ale. To o mnie im chodzi. Musze odejdźć.
Przytuliłam się do Cola. Z oczu płynęły mi łzy strumieniami. Wyszeptałam mu ostatnie słowo:
Ja- Żegnaj Cole.
Po tych słowach pobiegłam przed siebie.

***

Cześć wam! Jak rozdział? Nie będę się rozpisywać. Do następnego rozdziału!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro