Ktoś cię podrywa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Są różne typy pracy i każdy dla kogoś będzie tym najważniejszym. Jedni mogą stawiać na pierwszym miejscu swój biznes, inni prowadzenie domu lub pracę, dzięki której się utrzymują. Jest mnóstwo przeróżnych zajęć, dla Shinobi będzie to wypełnianie misji albo spisywanie raportu z nich. Tym właśnie dziś się zajmowałaś, wypełniwszy polecenie, jakie wydała ci Hokage.

Nie cierpiałaś siedzieć i zajmować się papierkową robotą, której nie było końca.

Westchnęłaś ciężko i odłożyłaś na chwilę długopis, by rozmasować swój obolały kark i ramiona. Czterogodzinne pisanie bez chwili wytchnienia było chyba twoim życiowym rekordem, z czego poniekąd byłaś dumna.

Wiedziałaś, że nie prędko zapomnisz o uzupełnianiu dokumentów. Skrzyp kości będzie Ci o tym przypominać  przez długi czas.

Jeszcze przez jakiś moment odpoczywałaś, tylko po to, aby powrócić do raportu, który trzeba było rzetelnie sprawdzić. Zagłębiając się w tekście, nie usłyszałaś otwierania drzwi.

Do kuchni wszedł Kakashi i od razu zaczął cię uważnie obserwować, opierając się o framugę. Przyglądał się z zainteresowaniem każdemu twojemu ruchowi, nie ważne czy było to delikatnie skinienie głową, czy sięgnięcie po długopis, by poprawić jakiś błąd.

- Widzę, że jesteś zajęta - odezwał się nagle. Zaskoczona jego obecnością odwróciłaś głowę w jego stronę i uśmiechnęłaś się miło na widok mężczyzny.

- Prawie skończyłam - oznajmiłaś odsuwając dokumenty na bok i wstając.

Podeszłaś do Kakashi'ego i delikatnie go przytuliłaś.

- Ale, jeśli już wróciłeś, to muszę to wykorzystać. Sprawdź, czy nie ma więcej błędów, a ja pójdę się przejść.

Hatake cicho westchnął i pogłaskał cię po włosach, kiwając głową. Usiadł na tym samym krześle, co ty wcześniej i zaczął czytać raport.

Zadowolona udałaś się na dwór, by odetchnąć świeżym powietrzem. Chodziłaś po ulicy, spoglądając na swoje buty. Aż w pewnym momencie zderzyłaś się z czymś co było jednocześnie miękkie i twarde.

Uniosłaś głowę i ujrzałaś przed sobą wysokiego blondyna, na którego wpadłaś.

Uśmiechnął się ciepło i złapał twoją dłoń.

- Wybacz, śliczna - powiedział spokojnym i przyjaznym głosem, całując wierzch twojej ręki.

- Nic się nie stało, ja przepraszam, nigdy nie patrzę, gdzie idę - zaśmiałaś się niezręcznie i  odwróciłaś głowę.

- Bolało? - spytał zatroskany, prześlizgując po tobie wzrokiem.

- Huh, nie, przecież to tylko głupia zderzka - machnęłaś ręką.

- Chodziło mi o to, czy bolało, gdy spadłaś z nieba - powiedział z nonszalanckim uśmiechem, a zaraz potem puścił ci oczko.

- Słucham...? - zaskoczona, uniosłaś pytająco brwi.

Nim blondyn znów się odezwał, wyczułaś za sobą czyjąś obecność. Po chwili silne ramiona owinęły się wokół twojej talii. Zdumiona odwróciłaś głowę, jak się okazało, w stronę Hatake, który docisnął cię do siebie.

- Tak się składa, że ją złapałem nim zdążyła dotknąć ziemi - oznajmił Kakashi, patrząc z wrogością w oczach na nieznajomego. - Prawda, kochanie? - dodał, podkreślając ostatnie słowo.

Nie wiedziałaś, jak masz zareagować, ale spodziewałaś się kolejnej wojny samców, a, żeby do niej nie dopuścić, przytaknęłaś posłusznie i odciągnęłaś szarowłosego.

- Ewidentnie cię podrywał - odezwał się Kakashi, gdy byliście w drodze do domu.

- I co z tego? - spojrzałaś na niego badawczo i lekko się uśmiechnęłaś. - Mam najwspanialszego chłopaka na świecie, nie potrzebuję żadnego innego - oznajmiłaś.

- Teraz chcesz się przypodobać, co? - uśmiechnął się delikatnie pod maską i objął cię ramieniem.

- A skąd właściwie się tam wziąłeś? Miałeś przecież sprawdzić mój raport - przypomniałaś, na co Kakashi odwrócił głowę w bok.

- Strasznie trudno się po tobie doczytać - powiedział szybko pierwsze co przyszło mu do głowy. - Tak czy inaczej, dobrze, że zacząłem cię szukać. Uratowałem cię przed podrywaczem i jego tanimi tekstami.

- Tak, tak - westchnęłaś cicho i uśmiechnęłaś się zamyślona.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro