32. Już nie jesteś moim...
- Wstań! - Podciągnął mnie do góry. Poczułam jego krew na swoich rękach, kręciło mi się w głowie i było niedobrze.
- Zostaw mnie. - Wymamrotałam i delikatnie go od siebie odepchnęłam. - Nie chcę cię znać.
- Mela.
- Wynoś się stąd. - Warknęłam. - No już!
- Igor...-Wiktoria położyła mu rękę na ramieniu. - Naprawdę myślę, że lepieje będzie jak wyjdziesz. - Spojrzał na nią i zrobił dwa kroki w tył. Przetarł twarz i wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.
- Mela, przepraszam cię...Nie chciałem, żeby to tak wyszło. - Filip się zmieszał. - Spakuję się, za godzinę mnie tu nie będzie.- Powiedział i wyszedł z pokoju.
- Żyjesz? - Wiktoria podała mi ręcznik, który wzięła od Adriana. Przetarłam nim ręce i twarz.
- Zaraza puszczę pawia. - Oparłam się o biurko.
- Mamo, co tu się dzieje? Dlaczego wujek tak krzyczał, a gdzie jest tata?
- Chodź Łukasz. - Adrian wziął go za rękę i wyprowadził z pokoju - wszystko Ci wyjaśnię.
-Co ja mam teraz zrobić? - spojrzałam na dziewczynę. - przecież... Oni spali ze sobą tylko raz... Ten jeden przeklęty raz!- byłam wściekła, a łzy same leciały mi po policzkach.
- Nie martw się tym... Nie warto.
- Mój chłopak, ojciec mojego dziecka, mój przyjaciel, moje wsparcie, wbił mi nóż w plecy... Jak mam się tym nie martwić?! No jak?!
- Mela wszystko się jeszcze ułoży... Obiecuję. - objęła mnie.
- Jak na razie to wszystko się chrzani i to koncertowo. Kocham go Wiktoria, ale on mnie rani... Też święta nie jestem... Ale...
- Spokojnie.
-To wszystko jej wina... - uderzyłam pięścią w blat. -To wszystko wina tej szmaty!
- Camilii?
- Tak.- skinęłam głową.
- Co chcesz zrobić?
- Jeszcze nie wiem...ale coś muszę.
*Igor *
Stałem przed blokiem i nerwowo paliłem papierosa. Myślałem, że oszaleję, byłem wściekły. Namacałem w kieszeni spodni kluczyki do samochodu. Podszedłem do niego i wsiadłem do środka. Oparłem głowę o zagłówek. - Nie mogę tak po prostu odejść. Nie teraz. Nie. - Uderzyłem pięścią w kierownicę. Podniosłem wzrok i zobaczyłem Filipa wychodzącego z klatki z torbą. Popatrzyłem w lusterko i dopiero teraz poczułem jak bardzo boli mnie szczęka i nos. - Kurwa. - Syknąłem. Moją uwagę przykuły światła telefonów osób wychodzących z bloku. - Adrian. - Wysiadłem z samochodu i skierowałem się ku nim.
- Igor co ty tu robisz?- Adrian przyciągnął do siebie Łukasza.
- Tato! Co ci się stało?!
- Gdzie idziecie?
- Do hotelu...Mela powiedziała, że chce być sama.
- I wy jej w to uwierzyliście?!
- Co mieliśmy zrobić? - Skrzywiła się na mnie. - Jest uparta!
- Muszę z nią porozmawiać. - Próbowałem przejść, ale Adrian mnie zatrzymał.
- Wolnego stary. - Spojrzałem na niego. - Nie wydaje ci się, że już dość narozrabiałeś?
- Adrian, wiesz, że cię uwielbiam, ale ja muszę z nią porozmawiać, muszę jej to wszystko wytłumaczyć!
- Naprawdę?! Naprawdę uważasz, że jest tu coś do tłumaczenia?! Zdradziłeś ją! Masz mieć dziecko z Camilą! -Krzyczał na mnie. - Zjebałeś!
- Adrian! - Wiktoria zatkała uszy Łukaszowi.
- Co?! On i tak musi poznać prawdę. Nie ważne w jaki sposób!
- Wybaczyła mi zdradę!
- Ale dziecka ci nie wybaczy!
- Jakiego dziecka?! - Łukasz się wyrwał. - O jakim dziecko mówisz?! - Krzyczał.
- Nic, nie ważne...- Trochę go spławiłem.
- Powiedz mi! - Krzyczał. - Powiedz mi bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałem!
- Co? - Zmarszczyłem brwi. - A co zrozumiałeś?
- Mama płakała. - Podszedł do mnie bliżej. - Płakała przez ciebie. - Spojrzał mi w oczy. - Znowu, tak jak wtedy gdy zniknąłeś na trzy miesiące. Nie jadła, nie piła, płakała! Doskonale to pamiętam! Płakała przez ciebie! Skrzywdziłeś ją!
- Łukasz to nie tak!
- Wiem co widziałem! Nie jestem głupi! - Ares stojący niedaleko Adriana poruszył się niespokojnie, kiedy usłyszał, że Łukasz podniósł głos. - Jak możesz jej to robić?!
- Łukasz...Synku...- Nie panowałem nad sobą, łzy płynęły mi po policzku i mieszały się z zaschniętą krwią.
- Nie mów tak do mnie! Nie jesteś moim tatą!
- Co...- Nie wiem czy powiedziałem to na głos, czy tylko o tym pomyślałem. - Dlaczego?
- Krzywdzisz tych których kocham! Mama jest dla ciebie za dobra! Nie nazywaj mnie już swoim synem. - Powiedział to przez zaciśnięte zęby. Był wściekły, mimo tego, że płakał.- Wujku, chodźmy.- Pociągnął Adriana przodem. Spojrzałem na Wiktorię.
- Igor...- Zrobiła krok w przód, miała zaszklone oczy. - Tak mi przykro...
- Jestem sam sobie winien. - Odwróciłem się i ruszyłem w stronę samochodu. Byłem załamany, czułem się tak jakby ktoś wypuścił ze mnie życie. Otworzyłem schowek i znalazłem tam nóż do papieru. Wyciągnąłem go i podwinąłem rękaw bluzy. - Już mi wszystko jedno.- Zrobiłem kilka głębszych wcięć w skórze. Czułem piekący, ostry ból, skupiałem się na tym, żeby zrobić proste kreski, tak bardzo, że zapomniałem na moment o całym świcie. Kiedy już się uspokoiłem. Odrzuciłem narzędzie na fotel pasażera. Nabrałem powietrza i patrzyłem jak krew spływa cieniutkim strumieniem po przedramieniu. - Nic wielkiego. - Wziąłem do ręki telefon i go odblokowałem, wyświetliło mi się jej zdjęcie. Cała ostatnie dwie godziny pulsowały mi w głowie, a największym echem odbijały się słowa Łukasza. - Nie jesteś już moim tatą...Kurwa! - Wysiadłem z samochodu i trzasnąłem drzwiami. - Ten ostatni raz, zawalczę o swoje.- Ruszyłem w stronę klatki. Wpisałem kod i wszedłem do windy. Nie zastanawiałem się długo nad tym czy mam wejść do środka, po prostu to zrobiłem.
- Co ty tu robisz?! - Oparła się o ścianę. - Wyjdź stąd!
- Nie zostawię cię samej! Nie rozumiesz, że ja cię kocham?! Nic nie czuję do Camili nic do niej nigdy nie czułem! Ty jesteś najważniejsza!
- Brzydzę się tobą.- Zjechała w dół po ścianie, była bardzo blada. - Dostanę przez ciebie nerwicy!
- Mela. - Usiadłem obok niej. - Posłuchaj mnie. Widzisz jak ona pomiędzy nami kręci? Jak wszystko psuje? Dlaczego dopiero teraz zdecydowała mi się o tym powiedzieć. Mela - Złapałem ją za rękę i zdziwił mnie fakt, że jej nie odtrąciła. - Mała, ona nie jest w żadnej ciąży. Kochanie, pracowałem z nią przez ostatni tydzień, zauważyłbym! Poza tym...Nawet jeśli, to nie ze mną.
- Co?- Patrzyła na mnie.
- Kiedy się z nią spotykałem, przyznała mi się, że umawiała się jeszcze z trzema różnymi chłopakami.
- To wszystko wydaje mi się takie...
- Mela zrozum. - Złapałem ją z policzek i zmusiłem do spojrzenia na siebie. - Jesteś tylko ty i nikt poza tobą!
- Igor jak? Jak mam ci wierzyć? Tyle razy...
- Ile? Trzy, cztery? Kurwa sto? Mela jesteś tylko ty, nic innego mnie nie obchodzi, nikt inny mnie nie obchodzi. - Patrzyła na mnie ze łzami w oczach. - To jest nasz wspólny wróg... Pokonajmy go razem. Tak jak to zrobiliśmy z Samuelem, tak jak to zrobiliśmy z Kevinem czy Molly. Razem ty i ja.
- Piękne słowa oprawione w brzydką skorupę. - Prychnęła. - Nie umiem ci ufać, ale bez ciebie żyć też już nie umiem.
- Mówił ci ktoś kiedyś, że możesz zostać raperem?
- Nie. -Zaśmiała się i powoli wstała.
- Dobrze się czujesz? - Zapytałem obejmując ją w tali.
- Lepiej. - Przytuliła się do mnie. - Przepraszam. - Wyszeptała i mocniej zacisnęła ręce na moim karku. - Mogłam cię wysłuchać.
- Ostatnio nie było między nami dobrze.
- Nie było. - Pokręciła głową i starła łzy z policzka.
- Może...Zostawmy to wszystko? Zostawmy to wszystko i gdzieś wyjedźmy tylko my.
- Co?
- No przecież nie na zawsze...Tydzień, albo dwa...Razem.
- Igor to nie jest dobry pomysł. - Wyrwała się z mojego uścisku.
- Ale dlaczego? Wiktoria i Adrian zaopiekują się Łukaszem, a my...
- A my naprawimy to co jest zepsute...
- Właśnie.
- A nie zastanawiałeś się może nad tym, żeby to skończyć? Że to nie ma sensu? Że nasz związek jest...
- Nie. - Przerwałem jej w pół zdania. - Nasz związek ma sens, nie, nie zastanawiałem się nigdy na tym, żeby to skończyć i zastanawiać się nie będę.
- Jesteś pewien?
- Jak nigdy wcześniej. - Skinąłem głową. - I pewnie nawet bym cię teraz pocałował, ale...
- Chodź. - Pociągnęła mnie za rękę do łazienki. Wzięła ręcznik i namoczyła go wodą. Zaczęła ocierać mi twarz, kiedy ja stałem oparty o kafelki. Przyciągnąłem ją do siebie. - Co ty robisz?
- Nic złego. - Uśmiechnąłem się i wpiłem w jej usta. Oddawała ten pocałunek z wielką namiętnością.
- Igor...Przestań...- Odepchnęła mnie delikatnie.
- Ale dlaczego? - Zaśmiałem się.
- Bo...No...- Zmieszała się. - Ja...
- O to się nie martw. - Podniosłem ją. - Jakoś sobie poradzę z tym faktem. - Niosłem ją do pokoju.
- Jesteś nienormalny. - Zaśmiała się.
- Nie skarbie, ja jestem zakochany.
Cześć!
Trochę mnie tu nie było...Ale jestem, żyję i całkiem nieźle się mam! Napiszcie jakiś ciekawy, kreatywny komentarz, który mnie zainspiruję i lecimy z tym tematem! Już nie dużo do końca...
Zapraszam na moje social media!
Trzymajcie się!
Mela X.x
04.07.2019
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro