idź swoją drogą

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kiedy następnego dnia zmierzała do pracy, miała na sobie nowe, cieplutkie kozaczki zakupione wieczorem przy pomocy nieocenionej koleżanki. Poza butami, nabyła też jako taką wiedzę na temat Roberta, który był przyjacielem Danieli ze studiów i był młodszy od Rafała o niecałe cztery lata. Nie miała wcześniej pojęcia, że Daniela studiowała rzeźbiarstwo. Spojrzała na jej dłonie, w ogóle nie noszące śladów pracy w kamieniu.

- Nie, nie, ja kocham glinę i dużo lepię, ale zazwyczaj robię to w cienkich rękawiczkach, dopiero wykańczam gołymi dłońmi. W sklepie nie możesz mieć rąk jak od łopaty, bo klienci zwracają na to uwagę. - Dziewczyna chyba zauważyła jej mało dyskretne spojrzenie, bo wystawiła przed siebie całkiem zadbane dłonie z eleganckimi paznokciami. 

- Bez sensu ma te tatuaże wszędzie, wygląda jak jakiś kryminalista wypuszczony z pudła - trochę nieświadomie, Irmina powtórzyła słowo w słowo opinię swojej własnej matki, z którą w zasadzie się przecież nie zgadzała. Aż sama zaklęła w myślach. 

- Ja też takie mam. Miałam, właściwie. Mi się już zatarły, chociaż został jeden całkiem fajny jeszcze. Ale nie zdradzę ci go, sorry. - Dziewczyna mrugnęła łobuzersko okiem. - Jego jakoś lepiej się trzymają. 

- Tatuaż trzyma się raczej całe życie, co? 

- Gdzie ty się uchowałaś? Nie słyszałaś o biotatuażach? - Z uniesionymi brwiami i bez maski zawodowej grzeczności na twarzy Daniela wyglądała dużo młodziej, była bardziej... przystępna. Tak, tego słowa właśnie jej brakowało. Przystępna. Jakby nie miała wokół siebie tego chłodnego, profesjonalnego muru, teraz właśnie widać było jej wewnętrzne ciepło.

- Nie. Nie słyszałam o biotatuażach. 

- One trzymają się tak ze dwa - trzy lata, potem coraz bardziej bledną, aż w końcu jakiś czas masz tylko taką brzydką, rozmazaną plamę w tym miejscu, która też znika, jakbyś nigdy nic tam nie miała. Niektórym trzymają się lepiej, innym gorzej, ale rzadko powyżej pięciu lat. Wszyscy sobie takie robiliśmy, bo jedna z naszych koleżanek akurat robiła kurs i musiała ćwiczyć. Płaciliśmy jej tylko za materiały. I naprawdę była świetna, prowadzi teraz studio tatuażu tu niedaleko. Nawet niektóre gwiazdy do niej chodzą, bo dobrze robi. 

W zasadzie, oprócz nieszczęsnego pocałunku, na którego wspomnienie wciąż drżały jej nogi, chociaż za nic by się do tego nikomu nie przyznała, wczorajszy dzień był jednym z najlepszych dni ostatnio. Oddała swoje dwa skończone, odrestaurowane obrazy, dostała za nie nawet więcej, niż opiewała umowa, bo właścicielom spodobała się jej praca. Dostała zaliczkę od Rafała, kupiła więc buty i zapłaciła sporą część zaległych, najpilniejszych rachunków. Oprawiła obrazki, które namalowała w prezencie świątecznym  rodzicom i rodzeństwu. A na koniec posprzątała po pracy. Sama w to nie mogła uwierzyć, ale wszystkie pędzle, farby, fartuchy i inne akcesoria znalazły się na miejscu.

W butiku czekał już Robert, ewidentnie się nudząc. Pogmerała w kieszeni kurteczki, szukając kapsla, który znalazła przy sprzątaniu pracowni i zachowała specjalnie na tę okazję. 

idź swoją drogą

Rzuciła koreczek w stronę mężczyzny, czekając na jego reakcję. 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro