Lekcja 30: spokojnie Karma Kun

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ból.
Czuje piekący brzuch.
Nie mogę tego znieść. Mmmm
Gdzie ja jestem?

Czerwonowłosy chłopak otworzył swoje oczy i od razu oślepiło go jasne światło. Karma parsknął i zamrugał by przyzwyczaić wzrok do światła jakie panowało w pomieszczeniu. Było ono jasne i o dziwo znajome.

- co ja robie w szkole? Co? - spytał słabo chłopak po czym poczuł piekący ból na brzuchu i od razu kopnął dłoń która go opatrywała. W tym przypadku raczej mackę.

- karma kun nie szarp się. Muszę się tobą zająć - powiedział Korosensei łapiąc chłopaka tak by nie mógł się szarpać i dokańczaniem opatrunek.

- aah! Kurwa to boli! - krzyknął czerwonowłosy na co Korosensei bezwzruszenia skończył zakładanie bandaża i spojrzał na swojego ucznia.

- i po co się bijesz z innymi? Nie dość że mocno oberwałeś to będą się o ciebie inny martwić. Pomyśl czasem Karma kun - powiedziała żółta ośmiornica po czym puściła chłopaka i oddała mu jego ciuchy które były już wyprane, wyprasowane i poskładane. Karma spojrzał na to po czym na siebie i od razu zabrał swoje obuwie i zaczął ubierać się w pospiechu.

- NIE ROZBIERAJ MNIE NIGDY WIĘCEJ TY WYBRYKU NATURY - krzyknął chłopak gorączkowo zapinając pasek od spodni. Korosensei jedynie zaśmiał się w charakterystyczny dla siebie sposób po czym dał jedną ze swoich macek na głowę chłopaka i zaczął delikatnie i uspokajająco go gładzić.

- karma kun powinieneś być wdzięczny bogu za to że cie znalazłem. Mogłeś tam zostać nie wiadomo na ile i byś na pewno umarł z głodu, odwodnienia, wyziębienia albo byś się udusił własną krwią. - powiedział nauczyciel. Karma spojrzał na niego po czym na bandaże i rany które wystawały spod jego ciuchów. Miał je prawie wszędzie. Do tego ciało chłopaka było obolałe i wyziębione. Rzeczywiście czuł chłód jak i ledwo co odczuwał końcówki palców. Oczy szczypało go zaś w ustach dalej miał metaliczny posmak krwi.

- dziękuje ci Korosensei. Jestem wdzięczny .... - powiedział bursztynowooki bez żadnych uczuć. Żółta ośmiornica widząc to wiedziała ze jest coś więcej na rzeczy. ,A jak każdy wie Korosensei jest wścibski i lubi plotki wiec chętnie dopyta o zmartwienia chłopaka.

- co się dzieje Karma kun? - spytał nauczyciel. Mimo to karma jednak nie odpowiedział. Jedynie patrzył w przestrzeń nie wiedząc co teraz ma zrobić.

- chyba poproszę o przeniesienie do innej klasy... i innej szkoły- powiedział chłopak na co ośmiornica wydarła się robiąc twarz pełną szoku i niedowierzania. 😱

- Nie mówisz poważnie Karma kun. Czemu chcesz to zrobić? - spytał Korosensei. Karma jedynie westchnął po czym uznał ze i tak nie ma już chyba nic do stracenia.

- nie dam rady spojrzeć Lunie w oczy po tym jak znowu ją zraniłem. Wyniesienie się z tej klasy to jedyny sposoby wybór- powiedział czerwonowłosy na co Korosensei od razu zaprotestował.

- chodzi o to jak ją obrażałeś? Karma nie doceniasz swojego nauczyciela. Asano może i wysłał do Luny wiadomość i może i nie miałem czasu na to by ją usunąć na jej telefonie przez to ze ci życie ratowałem ,ale postarałem się o to byś się obudził i wydobrzał w miarę przed 20:00. - powiedział nauczyciel. Karma spojrzał na niego po czym na godzinę. Była 19:43. Był jeszcze czas. Nawet dużo czasu.

- Luna ma lekarza niedaleko szkoły.... Jeszcze zdążę... i uda mi się usunąć wiadomość zanim cokolwiek - powiedział sam do siebie chłopak ,a na jego twarzy pojawił się uśmiech. - dziękuje za wszystko Korosensei ,ale musze iść- powiedział karma łapiąc swoje rzeczy i gwałtownie wstał ruszając do wyjścia. Ciało dalej go bolało ,a rany piekły jednak teraz to nie ważne.

-EH!? KAMRA KUN ZACZEKAJ. Nie zdążyłem ci dać leków przeciwbólowych!- krzyknęła żółta ośmiornica jednak czerwonowłosy już nie słuchał jego słów. Teraz musiał biec. Dostać się do Luny zanim odsłucha nagranie głosowe. Złotooki szybko wyszedł ze szkoły i bez zawahania zaczął biec w stronę gabinetu lekarskiego w którym była Luna. Miał pare minut. Mimo wszystko musiał zdążyć. Teraz wszystko zależało od tego czy da radę usunąć te glosowkę albo przynajmniej przekonać Lunę by jej nie odsłuchałam.

Obiecuje że jak się mi uda to nigdy nie powiem na Lunę złego słowa .
Przysięgam. Nawet jak bede na nią zły.
Nawet jak będzie mi za nią wstyd .

Nawet jak moja duma i tytuł łobuza przez to ucierpi
Obiecuje ze nie powiem na nią nic złego.
Nawet nie pomyśle nic złego.
PRZYŻEKAM

mówił w myślach chłopak. W między czasie zaczęło padać ,a krople wody powoli zaczęły przemaczać kosmyki włosów chłopaka jak i jego ciuchy i zwierze bandaże.  Karma czuł wielki bol kiedy bandaże robiły się mokre ,a rany na nowo zaczynały krwawić. Siniaki pulsowały bólem zaś ciało chłopaka na nowo zaczęło się wyziębiać. Mimo to karma nie mógł się poddać. Nie teraz . Czerwonowłosy biegł ile sił w nogach ,a deszcz powili go przemykał do suchej nitki.  Mimo to po chwili Karma zauważył ją. Luna szła z parasolem w ręku w stronę swojego domu i z kieszeni wyjmowałam telefon.

NIE!

Krzyknął w myślach chłopak i rzucił się w stronę brunetki.

- LUNA! - krzyknął na co brunetka spojrzała na niego ze zdziwieniem.

- karma co ty tu robisz? - spytała zmartwiona dziewczyna. Czerwonowłosy złapał jej telefon i spojrzał w oczy.

- nie... nie odsłuchuj proszę - powiedział bojąc się reakcji dziewczyny. Luna spojrzała na niego po czym ze spokojem odpowiedziała.

- chodzi o nagranie głosowe z obcego numeru? Usunęłam to i zablokowałam ten numer. Nigdy nie odsłuchuję ani nie odczytuje czegoś co jest z obcego numeru. - powiedziała brunetka na co karma uśmiechnął się po czym oddał dziewczynie telefon.

- okey. Dziękuje... d-dziękuje - powiedział czerwonowłosy. Luna ze zmartwieniem dała dłoń na jego policzek po czym spojrzała w oczy przyjaciela. Karma chodź starał się to nie umiał powstrzymać łez szczęścia. Czuł ulgę ,a jednocześnie szczęście.

- kocham cie Luna... kocham... - powiedział chłopak po czym jego nogi się ugieły i czerwonowłosy klęczał przed Luna nie mając siły na dalsze stanie na nogach. - ja wiem że jestem okropny i że ze mnie zwykły dupek i nic więcej. Ja wiem że nie zasługuje na ciebie i twoją miłość ,ale ja na prawdę cie kocham. - powiedział chłopak. Po krótkiej chwili czerwonowłosy poczuł delikatny dotyk na swoim policzku. Deszcz nagle przestał padać na co złotooki spojrzał w górę i zobaczył jak Luna klęczy obok niego jednocześnie trzymając parasol tak by deszcz nie padał na chłopaka. 

- tez cie kocham Karma. - powiedziała zielonooka poczuł złapała chłopaka za dłonie i podniosła by stanął na równych nogach.

- ty mnie? Kochasz? MNIE? - spytał zdziwiony czerwonowłosy. Brunetka uśmiechnęła się w jego stronę z delikatnym rumieńcem na co karma odwzajemnił uśmiech i zbliżył się do dziewczyny chcąc ją pocałować jednak w tym momencie Luna zasłoniła jego usta dłonią.

- nie przy ludziach. Nie na ulicy. Błagam. Wróćmy po prostu do mnie co domu. Tam będziesz mógł mnie całować do woli. - powiedziała dziewczyna. Czerwonowłosy przytaknął na jej słowa po czym złapał dłoń dziewczyny i szybko ruszył z nią w stronę domu Luny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro