13.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Roztyję się przez ciebie, hyung.

- Mogłeś zamówić tylko herbatę. Gofry, szarlotka, beza i ciasto malinowe były twoim wyborem.

Yoongi nie mógł nadziwić się, ile młodszy chłopak jest w stanie w siebie wpakować, wszystko to przetrawić i jeszcze mieć tak idealną sylwetkę. Sam jadł mało, ale miał przez to figurę wiecznego anemika. Gdyby za każde zadane mu pytanie w stylu "Dobrze się czujesz?" albo radę życiową "Powinieneś więcej jeść" dostawał Wona, to pewnie teraz byłby miliarderem. Dlatego nigdy nie zwracał uwagi na swój wygląd fizyczny. Od dziecka był chudy, wręcz kościsty i blady, ludzie brali go za chorowitego anemika, anorektyka, emo, a jemu nawet przez myśl nie przeszło, by swój wizerunek zmieniać. Zaakceptował go, albo po prostu nigdy mu na nim nie zależało.

- A ty na pewno nie chcesz nic więcej, tylko herbatę?

- Mówiłem ci, że nie przepadam za słodyczami, poza tym herbata dobrze rozgrzewa, a tego mi trzeba.

- Muszę cię kiedyś zaprosić do siebie i porządnie dokarmić. Robię najlepsze gofry w całej galaktyce. Wiem co mówię, Tae to potwierdził, a jemu najbliżej do międzygalaktycznego podróżnika.

Yoongi upił łyczka gorącej herbaty, czując jak delikatna goryczka parzy go w język.

- Pewnie dużo osób mówi, że wyglądasz...

- Jak niedożywiony?

- Nie to miałem na myśli. - Rumiane policzki Hoseoka napęczniały od dużego kęsa szarlotki z bitą śmietaną. - Troszkę mizernie.

- Lepiej brzmi, ale oznacza to samo.

- Przepraszam, jeśli cię obraziłem. Naprawdę nie chciałem.

Yoongi doskonale zdawał sobie sprawę, że nie chciał. Nie wyobrażał sobie, że ktoś taki jak Hobi mógł chcieć zrobić świadomie krzywdę nawet muszce owocowej. Pewnie przepraszał je i każdej urządzał pogrzeb, kiedy w okresie letnim mnożyły się w zastraszającym tempie na zostawionych w słońcu owocach. Oczami wyobraźni widział maleńką trumnę z pudełka po zapałkach, wypisane na tekturowej płyci imiona wszystkich muszych przyjaciół i zasmarkanego Hoseoka, wygłaszającego smutną przemowę pożegnalną. Z tyłu lamentujący Leonardo DaKimci w czarnej woalce przytula swojego królewicza i roni cukierkowe łzy na jego tren trzymany przez człowieka ciastko. Krótki uśmieszek wtargnął nieproszony na jego usta.

- Ślicznie ci z uśmiechem.

Yoongi w przypływie paniki złapał za filiżankę z herbatą i chcąc zakryć usta przystawił naczynie do warg. Zbyt szybka decyzja pozbawiła go tak podstawowej wiedzy jak to, że herbata jest prawie że wrząca. Łzy stanęły mu w oczach, oparzywszy sobie język, dolną wargę i dumę, kiedy wypluł na stolik przypominający lawę napój.

- Hyung! Co ty robisz? - Hoseok z prędkością błyskawicy obiegł stolik i nachylił się nad bibliotekarzem, zaciskającym z bólu i złości powieki. - Chodź szybko do łazienki, musisz ochłodzić oparzone miejsce chłodną  wodą. - Prawie, że wyciągnął go z krzesła siłą.

Coś było grubo nie tak, skoro Yoongi bardziej niż szczypiącymi ustami, przejmował się dłonią Hobiego między swoimi łopatkami, gładzącą go spokojnie. Czuł wszystkie pojedyncze palce, prześlizgujące się po materiale jego swetra. Pewnie mógł poznać każdą z kostek pod cienką skórą, ale nie miał jak się tym przejmować i uciekać od kontaktu, nie pozwalała mu zaczerwieniona broda i wargi w kolorze granatu. Nachylił się niżej do zlewu, żeby nabrać więcej zimnej wody, albo od razu nadstawić usta pod kran.

Wtedy właśnie Hoseok postanowił przenieść się na jego drugą stronę, gdzie miał również zaczerwienioną dłoń. W przypływie geniuszu wypluł na nią herbatę. Uniemożliwiła mu to życiowa nieporadność i rozlana po posadzce woda. Wyrżnąłby orła, ale prześlizgnął się tylko trochę, opierając się na plecach nieszczęsnego Yoongiego, stawiając ich w dosyć niezręcznej pozycji. A ponieważ ten dzień był po prostu dziwny, w tym samym momencie do łazienki wszedł starszy pan z laską i gazetką polityczną, jako zamiennikiem papieru toaletowego. Zatrzymał się w drzwiach i w początkowym szoku, obserwował desperackie próby powrotu Hoseoka do pozycji dwunożnej.

- Sodoma! Tfu! - Splunął i trzęsącą dłonią, wskazał na nich, pomagając sobie laską. Wyszedł, zostawiając dwójkę w nie mniejszym szoku niż jego początkowy.

- To nie tak, jak pan myśli! - Zawołał za nim młodszy.

- Zbłaź ss mnie! - Wybełkotał Yoongi, wypluwając z ust wodę i strząsając z siebie wcale nie tak lekkiego chłopaka. Jednak te wszystkie słodycze musiały się gdzieś odkładać. Nawet wolał nie wiedzieć gdzie.

- Hyung wybacz mi! - Po policzkach młodszego płynęły małe łezki. - Chciałem zabrać cię na pogotowie, ale teraz zrozumiem, że nie będziesz chciał mnie znać. Jestem chodzącą katastrofą. - Rozpaczał.

- Chodźmy na to pogotoie...tylko idź do kelerki po lód.

- Pędzę, hyung!

W szpitalu przyjęli ich bez kolejki, zwłaszcza po tym jak Hoseok wydzierał się na cały korytarz, strasząc innych pacjentów. Musieli dać chłopakowi coś na uspokojenie, bo ciśnienie podskoczyło mu do granicy przedzawałowej, a Yoongi bardziej przejął się jego paniką niż własną poparzoną buzią. Dostał maść i chłodny opatrunek, a lekarz stwierdził, że nic mu nie będzie i ma zabrać tego paranoika, bo ma wrażenie, że ten zacznie zaraz wygłaszać przemowy apokaliptyczne.

Kiedy wracali zbliżała się północ. Prószył gruby śnieg, więc Yoongi miał co zgarniać i przykładać sobie do warg, gdy profesjonalny kompres mu się znudził.

- Nienawidzisz mnie, prawda?

- Co najwyżej trochę mnie drażnisz, czasami.

- Sam bym siebie nienawidził. Wszystko niszczę, co tu się dziwić, że ludzie mnie zostawiają? No i jeszcze narzekam, kiedy to ty cierpisz. - Od początku ich krótkiej znajomości nie widział go tak załamanego.

Musiał powziąć więc krytyczne kroki. Przeszedł na drugą stronę chłopaka i zdrową dłonią splótł swoje palce z jego. Hoseok podskoczył, jakby coś go zabolało. Przyjrzał się gestowi, a w jego oczach zabłysnęły nowe łezki. Już więcej się nie odzywał, co jakiś czas spoglądał tylko na ten niewinny gest połączenia. Na koniec nawet udało mu się uśmiechnąć. Długo nie mógł się pożegnać, w końcu martwił się jak szalony. Taki był, nadopiekuńczy i słodki. I Yoongi miał mętlik w głowie. Dlaczego tak bardzo go lubi, skoro nienawidzi słodyczy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro